wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 51

- Jeśli ty mi niczego nie wytłumaczysz... - zerknął na mnie. - Będę zmuszona poprosić o to Jennę.
Harry przez chwilę wydawał się przerazić, później na jego twarzy pojawiła się frustracja.
- Żartujesz, prawda?
- Nie, mówię serio. - starałam się zachować powagę i kamienną twarz. 
- Trish, do cholery jasnej, nie będziesz z nią rozmawiać! - krzyknął.
- To mi coś, kurwa, powiedz!
Nie ukrywałam mojego wykończenia. Pojedynczy szloch wydobył się z mojego gardła, a po chwili nastąpiły też łzy. Nie potrafiłam ich dłużej ukrywać i postanowiłam dać im wylecieć na zewnątrz. Coraz bardziej miałam dosyć. Musiałam powstrzymać głupie myśli, nim zaczęłabym żałować czegokolwiek z Harry'm. On był taki kochany, uroczy, dopóki nie przyszło nam rozmawiać o tajemnicach w Biburach. Wtedy cała potęga czułości kończyła się, zastępując właśnie tym, co było teraz.
- Trish. Poczekaj kilka dni, dobrze?
- Po co? Po co mam czekać? Czy to coś zmieni? - warknęłam. Nie odezwał się. Tak bardzo przeszkadzał mi ten dystans, ale nie chciałam wpaść mu w ramiona. Zapomniałby o wszystkim co mu powiedziałam i nadal skrywał tajemnice.
Moje oczy ostatni raz zawiesiły się na nim, zanim skierowałam się do wyjścia, by opuścić jego pokój. Musiałam złapać powietrza innego, niż te, którym on oddychał.
- Dokąd idziesz? - zapytał spokojnie. Ściskało mnie w środku, gdy obserwowałam jego załamaną twarz. Szybko odwróciłam wzrok by się nie złamać.
- Poczekam te kilka dni Harry. I oczekuję, że powiesz mi wszystko. Jeśli nie... będzie to koniec.

*Harry*    

- Dokąd idziesz? - zapytałem. Chciałem za wszelką cenę powiedzieć to twardo, ale mój wyraz twarzy mnie zdradzał. Spojrzała na mnie. Mała, maleńka sekunda, nim odwróciła się i powiedziała słowa, który wywołały zaczerwienienie moich oczu, z którym wyleciała cholerna, słona ciecz.
- Poczekam te kilka dni Harry. I oczekuję, że powiesz mi wszystko. Jeśli nie... będzie to koniec.
Nawet się nie powstrzymywałem, nie ukrywałem mojej najsłabszej strony, tylko zacząłem płakać. Cholera wie co sobie o mnie pomyślała, ale nie mogłem inaczej. Kiedy zatrzasnęła za sobą drzwi, opadłem na ziemię i bezsilnie ryczałem bardziej. Ona nie mogła mnie zostawić. Do chuja, nie mogła!
Mogłem od razu powiedzieć jej o co w tym wszystkim chodzi.
Albo nie mogłem.
Kurwa, wszyscy muszą zrozumieć, że chciałem ją chronić!
Zbyt wielka wiedza mogłaby ją zniszczyć. Teraz, jedyne co mi zostało to łaszczyć się przed Jenną, by nie mówiła jej niczego. 

*Jenna*   

Kiedy opuściłam łazienkę i weszłam do pokoju, usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Co do cholery o tej godzinie? Thor zazwyczaj dzwonił o trzeciej nad ranem, a teraz było przed dwudziestą pierwszą.
Harry.
Głupi uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy wzięłam do ręki telefon i odebrałam.
- O cholerka, Harry. To naprawdę ty? - zaśmiałam się sarkastycznie. Uwierzcie, nie spodziewałam się tego.
- Zamknij się i mnie posłuchaj. - pociągnął nosem. Chwila... on ryczał? Nim zdążyłam to skomentować, zaczął mówić dalej. - Nic nie mów Trish.
- Co? - jęknęłam. Nigdy nie zacznie mówić prościej, tylko zaczyna okrężną.
- Jeśli ona zwróci się do ciebie z propozycją, żebyś wytłumaczyła jej wszystko co kiedyś robiliśmy nie mów jej. Sam jej powiem. - westchnął.
- Jeszcze jej tego nie powiedziałeś? - zaśmiałam się. Nie mogłam nie być chamska. Ta suka wszystko spierdoliła. A ja nadal mogłabym obciągać mu bez przeszkód.
- Po prostu jej nie mów. - warknął.
- Tak bezinteresownie? Nie wiem czy pójdzie. - zagryzłam wargę. To oczywiste, że chciałam czegoś w zamian.
- Czego chcesz?
- Hm... ciebie. - szepnęłam i uśmiechnęłam się zwycięsko. - Harry. Nie udawaj, że za tym nie tęsknisz. Możesz pieprzyć Trish, ale nikt nigdy nie sprawi ci takiej przyjemności jak ja. Sam to kiedyś powiedziałeś.
- To było, kuźwa, dawno.
- No i co z tego. To nie zmienia faktu, że możemy na nowo to odbudować.
- Zrobisz to czy nie? - olał moją wypowiedź.
- Mówiłam, że chce coś w zamian. - nalegałam.
- Kurwa, nie dam ci się dotknąć już nigdy i zakoduj to sobie.
- Aww... - cwaniacki uśmieszek zagościł na mojej twarzy. Ta dziewucha go zepsuła i już niedługo mi za to zapłaci. - W takim razie nie masz na co liczyć, kochanie. - wysłałam mu buziaczka przez słuchawkę i nim zdążył cokolwiek powiedzieć rozłączyłam się.
Powinien to zrozumieć, że ze mną się nie żartuje. Czemu miałabym jej niczego nie mówić? Cholera, nie zależy mi na niej, a w szczególności na jej bezpieczeństwie. Mam gdzieś to, czy będzie wiedziała o co chodzi czy nie. W moich planach już dawno było zdradzenie jej wszystkiego.
Rozpuściłam swoje włosy, które już zdążyły wyschnąć i usłyszałam pukanie do drzwi. Thor? Tak wcześnie? Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Zwycięski uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy ujrzałam Harr'ego w drzwiach. 
- Jednak się namyśliłeś. Właź.
Chłopak nie spojrzał na mnie, tylko wszedł bez słowa. Zamknęłam drzwi. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że tym razem to ja wygrałam.


____________________________________________________
Dziś dodaję dwa rozdziały i myślę, że to nie szkodzi. Chcę wykorzystać wolny czas i wenę, która mnie nawiedziła - W POZYTYWNYM ZNACZENIU XD. Kolejny za to będzie dłuższy niż te co zwykle :))))
Czy wierzycie w to, że jest to już 51 rozdział?
I uwaga...... dobiliście do 50 000 wyświetleń i 400 komentarzy! ♥





Rozdział 50

Przez cały mijający tydzień obserwowałam Thor'a, który - jak dla mnie - wzbudzał coraz większe podejrzenia. Naprawdę zaczęłam zastanawiać się czy nie był szpiegiem czy coś w tym stylu. Jego podejście do nauk, było aż zadziwiające, bo radził sobie dziwnie dobrze jak na chłopaka, który podobno nic nie umiał. Poza tym przesiadywał całe dnie na laptopie w swoim pokoju, to na ławce na dworze. Unikał raczej naszego towarzystwa, a jeśli już, to rozmawiał tylko ze mną.
Był weekend i każdy miał wolne. Lara zasiała się gdzieś w swoim pokoju pochłonięta książkami, które zaproponował jej Harry, a Thor dosłownie gdzieś przepadł.
- Nie wiem jak tobie, ale mi on nie pasuje. - powiedział Harry siedząc przede mną. Swoje nogi położyłam na jego udach już jakieś piętnaście minut temu.
- Jest trochę odizolowany, ale jeszcze nie wiem, czy jest coś z nim nie w porządku. - wzruszyłam ramionami.
- Odizolowany? Nie w porządku? Trish, on gdyby tylko mógł, wypieprzyłby nas wszystkich i został tylko z tobą. - odburknął. Zestawił moje nogi na ziemię unikając mojego grymasu i podszedł do szafki przynosząc nam nasze soki, które wlaliśmy od razu po przekroczeniu progu kuchni. Zasiadł na poprzednim miejscu i mojego nogi z powrotem posadził sobie na kolanach. Uśmiechnęłam się tylko patrząc jak wywraca oczami. - Wygodnie? - zapytał zaczepnie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - wbiłam pięty w jego uda chichocząc. - Wracając do tematu... - zaczęłam. - Lara nie potrafi z nim rozmawiać. Z tego co wiem powiedziała już mu kilka razy, że ma fajne włosy. - westchnęłam. - Czuję, że on ma jej dosyć... - dodałam cicho.
- A ty niby potrafisz z nim rozmawiać? - nabijał się.
- No jak widać... woli mnie od was wszystkich. - zagryzłam wargę. Oczy Harr'ego spojrzały na ten gest.
- Nie przeginaj. - ostrzegł mnie.
- Nie przeginam, kochanie. - zaśmiałam się pijąc sok. Zgięłam nogi, a Harry pomógł mi przejść na jego kolana. Przywarłam ustami do jego warg, by zapobiec głupiemu komentarzowi z jego strony na temat mojego zwrotu do niego. Był to pierwszy raz, kiedy powiedziałam tak na Harr'ego. Rozchylił językiem moje usta, by po chwili wsunąć go do wnętrza moich warg. Nim zdążyłam podjąć jakikolwiek krok do przodu drzwi od kuchni otworzyły się i stanął w nich Thor lekko zszokowany. Odskoczyłam od Harr'ego, lecz ten nie rozluźnił swojego uścisku wokół mnie.
- Sorry. - spojrzał ostatni raz w naszą stronę, po czym zamknął drzwi i wszedł głębiej do kuchni. - Zaraz wychodzę tylko poszukam telefonu.
Jego głos był dziwny. Powiewał obojętnością, której jeszcze nigdy u niego nie dostrzegłam. Harry spojrzał na mnie znacząco, ale nie do końca wiedziałam o co mu chodzi.
- O, mam. - mruknął jakby do siebie. Kiedy wychodził zawiesił wzrok na mnie, po czym zamknął drzwi.
- Kurwa, mam ochotę mu zajebać. - warknął Harry.
- Harry, on zostawił tu telefon, a my go nie sprawdziliśmy! - zauważyłam. Taka okazja przemknęła nam koło nosa.
- Cholera, taka szansa.
- W sumie nie mamy pewności, czy cokolwiek byśmy tam znaleźli.
Ostatni raz pocałowałam Harr'ego nim zeszłam z jego kolan. Nie chciałam rozpoczynać jakiejkolwiek poważnej rozmowy, która doprowadziłaby nas do kłótni, ale coraz bardziej bałam się. Co jeśli Thor naprawdę jest pośrednikiem Jenny i Ian'a? Także pokój 69 zaczął coraz częściej przemykać mi przez myśli. Ten wielki budynek skrywał więcej niż myślałam. A Harry, mino tego, że mnie kochał, nie zaczął tego tematu. Nie miałam pojęcia jak to zinterpretować.

~*~

Przygotowywałam kolację w kuchni, cicho nucąc. Nie miałam zbyt wielkiego talentu muzycznego, ale jeśli nikt mnie nie słyszał, mogłam sobie na to pozwolić. Drzwi od kuchni otworzyły się, a cichy szmer pojawił się wraz z wejściem kogoś.
- Cześć, co robisz?
Szybko odwróciłam się w stronę Lary, której cichy głos nieco mnie przestraszył.
- Przygotowuję kolację. - odpowiedziałam.
- Pomóc ci?
- Jasne. - przytaknęłam. Nie było dużo do robienia, prawie skończyłam, ale po całodniowym czytaniu musiała porobić coś innego.
- Co myślisz o Thorze?
Zerknęłam na nią, gdy bawiła się gałązką koperka. Nie powiem, zdziwiło mnie jej pytanie i nie do końca wiedziałam czemu pyta.
- Jest nieco tajemniczy, czemu pytasz? - ani na chwilę nie przestałam mieszać sałatki. Kiedy zobaczyłam, że Lara nie kroi koperka miałam ochotę zwrócić jej uwagę, ale powstrzymałam się.
- Też mi się tak wydaje. - rzuciła cicho.
- To znaczy?
- Nie wiem nic szczególnego, ale podsłuchałam jego rozmowę przez telefon.
To zdanie wystarczyło, bym zatrzymała wszystkie swoje ruchy i spojrzała na Larę. Dziewczyna patrzyła w podłogę, jakby przypominała sobie wszystko od początku.
- Lara. - ponagliłam.
- Już. - westchnęła. - Rozmawiał o tobie.
- O mnie?
Co?
- Tak, o tobie. Nie mogłam wywnioskować z kim prowadził tą rozmowę, ale nie wyglądała ona na rozmowę z mamą, jak mówiłaś wcześniej.
Nigdy nie ufałam do końca Larze. Mogła wymyślić każde słowo, które wyleciało z jej ust, ale tego nie mogłam zbagatelizować. Mówiła zbyt szczerze.
- Więc z kim mogła być ona prowadzona? - zapytałam bardziej siebie, dotykając palcem dolnej wargi.
- Wydaje mi się, że rozmawiał z mężczyzną. - dodała.
Jenna odpada, ale pozostaje Ian.
- Lara, dzięki, że mi o tym powiedziałaś. Tylko nie mów o niczym Harr'emu, okej?
Skoro on ma przede mną tajemnice, ja także mogę je mieć. Wątpię, że Lara mogłaby mnie posłuchać, ale warto było spróbować.
- Okej. - pokiwała głową. Zdawała się być nieco zadowolona, że może być moją sojuszniczką. Ale ja się nie cieszyłam. Im więcej tajemnic, tym większe prawdopodobieństwa zagrożenia. Ale ona o tym nie wiedziała.
- Czy on cię widział? - zapytałam jeszcze. Spojrzała na mnie zdezorientowana. - Thor. Czy cię zauważył jak podsłuchiwałaś?
- Nie. - pokręciła szybko głową. - Byłam w łazience, a on wtedy przechodził obok. Sądzę, że nie zauważył zapalonego światła.
Pokiwałam głową. Byłam zupełnie zdezorientowana. Nie wiedziałam co robić dalej; czy zatrzymać to dla siebie, czy jednak robić dalej coś w tym kierunku. Jednego byłam pewna - nie mogłam pozwolić na to, aby te wszystkie tajemnice sprawiły, bym się poddała.

~*~

Na kolacji Thor się nie pojawił. Za to zawsze przychodził w środku nocy, brał coś z lodówki i wychodził na dwór. Kilka razy rozmawiałam z nim o tym, ale on tłumaczył, że palenie w środku nocy na świeżym powietrzu jest najlepsze. Tylko, że nigdy nie widziałam go z papierosem...
- To się robi coraz bardziej dziwne. - pokręcił głową Harry. - Ten koleś. Kurwa, mogłem go od razu wywalić.
- Harry, powtarzasz to tyle razy. Nie cofniesz tego. - mówiłam.
- Wiem, cholera, wiem. Co nie zmienia faktu, że tego żałuję. - westchnął. - Nienawidzę nie mieć nad tym wszystkim kontroli. - przerzucił grzywkę do góry.
- Co?
- Słyszałaś. - mruknął. - Wkurwia mnie fakt, że nie wiem co się dzieje.
- Teraz mnie rozumiesz. - rzuciłam dumnie.
- Co? - zapytał tak jak ja poprzednio.
- Słyszałeś. - wzruszyłam ramionami.
- Trish...
- Harry. Nie rozumiesz tego, że od samego początku mojego pobytu tutaj byłam zdezorientowana? Totalnie nie wiedziałam co się dzieje. Teraz ty czujesz się tak samo. Fajne uczucie, prawda?
Nie chciałam na niego od razu naskakiwać. Ale to trwało zbyt długo i sprawiało, że to co dusiłam w sobie tyle czasu w końcu chciało wylecieć na zewnątrz i właśnie tak się stało.
- O czym ty mówisz? - zmrużył oczy.
- Sekretne pokoje, do których nie mam wstępu nawet teraz. Co z tobą nie tak? Jenna wie prawie o tobie wszystko, przepraszam, nie tylko o tobie, ale o całym tym gównie tutaj. Wiesz jakie to uczucie? Jakby ona była ważniejsza ode mnie. Może rzeczywiście tak jest, a twoje 'uczucie' do mnie to tylko przykrywka by się mnie pozbyć? - wydusiłam na jednym oddechu. Nie wiem co mnie opętało, ale czułam, że jest to odpowiednia chwila by wyzbyć się wszystkich myśli, które nie dawały mi spokoju.
- Trish, kurwa, przystopuj! - pokręcił głową, robiąc gest rękoma. - Uważasz, że moja miłość do ciebie jest wymyślona?
Nie odezwałam się, tylko spojrzałam w bok.
- Fajne, kurwa. Ufasz mi tak cholernie bardzo, że to aż boli, wiesz? - wycedził przez zęby.
- Co ja mam sobie pomyśleć w tej sytuacji, Harry? Nie wyjaśniłeś mi żadnej cholernej tajemnicy do tej pory! - krzyknęłam.
- Bo chcę cię chronić! Powtarzam to tyle razy.
- Czułabym się bezpieczniejsza wiedząc wszystko.
- Nie sądzę. - pokręcił głową szybko oddychając.
- Boże, Harry. Zrozum to, że ukrywając przede mną wszystko, nie ochronisz mnie przed niczym! Powracamy do tej rozmowy tyle razy, ale widzę, że nic cię nie przekona! - byłam bezsilna. Pojęcie, jakiego argumentu użyć dawno zniknęło, a nawet nie wiem czy się pojawiło. - Tyle łączyło cię z Jenną, że to aż boli. Z moich urywków pamięci mogę zauważyć, że mieliście wspaniałą przeszłość, dopóki coś wam tego nie popsuło... - Harry spojrzał na mnie w szoku. - Tak Harry, pamiętam twoje słowa.
Chłopak był zbity z tropu. A mnie cholernie bolało to, że Jenna wiedziała więcej ode mnie.
- Jeśli ty mi niczego nie wytłumaczysz... - zerknął na mnie. - Będę zmuszona poprosić o to Jennę.



Proszę, pozostaw po sobie komentarz. :)

piątek, 25 grudnia 2015

Świąteczny dodatek/ TO NIE ROZDZIAŁ - COŚ W STYLU NOTKI :) Przeczytaj!

Uwaga! Notka zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytasz na własną odpowiedzialność. Jeśli nie, zawsze możesz pominąć notkę.

*
 Zanim przedstawię Wam tu prezent ode mnie, chciałam wytłumaczyć o co dokładnie chodzi xd Harry i Trish nie mają jeszcze świąt, jest dopiero u nich początek lipca, ale ja - ITS ME - chciałam Wam zrobić taki trochę... czerwono-czcionkowy-prezent :D Więc piszę tę oto notkę.
NOTKA NIE ZMIENIA ŻADNYCH WYDARZEŃ W ŻYCIU HARR'EGO I TRISH! Trochę ich poniosło... rozumiecie :) 
Miłego czytania Misie! ♥
*

Zatrzasnęłam drzwi za sobą, po tym jak z Harry'm weszliśmy do jego pokoju. Nie przerywając naszego zachłannego pocałunku napierałam na niego, by jak najszybciej znaleźć się na jego łóżku. Objęłam jego twarz dłońmi i przyciągnęłam bliżej, gdy on podczas tej wiecznie trwającej drogi do łóżka rozdarł swoją koszulę. Do moich uszu dobiegł dźwięk rozsypujących się po posadzce guzików. Próbowałam oddalić od siebie myśl, jak bardzo seksowne to było. 
Kiedy wreszcie znaleźliśmy się tuż obok jego łóżka, jego stopy zetknęły się z nim i pozostawiając mnie samą, stojącą przed nim, opadł na materac. Wyglądał... wyglądał jak ktoś, kto nigdy nie dostał tego czego chciał, a teraz miało się to stać; jak prawdziwy mężczyzna, który nie stara się za wiele, a wygląda bardziej niż perfekcyjnie; jak ktoś, kto potrafi podporządkować sobie jednym spojrzeniem każdego. Tak było i ze mną. Byłam gotowa na każdą sztuczkę, oby była wykonana z nim.
- Zamierzasz do mnie dołączyć? - zapytał rozbawiony, jednak jego głos był niższy niż zazwyczaj. - Czy wolisz pożerać mnie wzrokiem jak teraz? Odpowiada mi to, ale wolałbym cię koło siebie. 
Nie mówiłam nic, tylko posłusznie wdrapałam się na łóżko, by pożądliwymi ruchami i jak najbardziej seksownie się dało, udać się na miejsce koło niego. Nie przerywałam kontaktu wzrokowego ani na sekundę, kiedy usadowiłam się na nagim torsie Harr'ego. Nie miałam pojęcia skąd tyle u mnie pewności siebie, ale nie przeszkadzało mi to. Nasze spowolnione ruchy, jakbyśmy w ogóle się nie śpieszyli, miały dać nam satysfakcję w późniejszym czasie, kiedy nie będzie dzieliło nas zupełnie nic. 
- I co teraz? - zaśmiałam się, kiedy udało mi się uwięzić jego nadgarstki nad jego głową. Przekomarzanie się zawsze nas bawiło, a Harry zdawał się to bardzo lubić. 
- Zrób coś. - wyszeptał zmysłowo. Próbowałam zbagatelizować sapnięcie, kiedy uniósł swoje biodra ku górze, oczekując ode mnie pierwszego kroku. Pochyliłam się muskając jego usta, nieco dłużej zatrzymując na nich moje. Przejechałam językiem po jego dolnej wardze i poczułam jak członek Harr'ego coraz bardziej napiera na mój tyłek, a jego spodnie. Byłam pewna, że chciał, abym coś z tym zrobiła. Nie zwlekając zdjęłam swoje palce z jego nadgarstków i dotykając po kolei jego ramion, a na końcu brzucha, dojechałam do jego bioder zabierając się od razu za guzik. Harrego ciche jęki i chwilowe zasysanie powietrza powodowało napięcie w moich majtkach, które za wszelką cenę starałam się odrzucić. 
- Trish... Kurwa. - wydusił. Spojrzałam nie niego; plecy minimalnie wygięte w łuk i mocno zaciśnięte powieki. Zsunęłam powoli jego bokserki z nóg, po uprzednim ściągnięciu wraz z jego pomocą jego spodni. 
- Poczekaj. - zatrzymał mnie, szukając ręką kontaktu z moim ciałem. - Zdejmij dla mnie bluzkę. 
Na wpół przymkniętymi oczami patrzył na mnie, jakby ponaglając moje ruchy. Nie chciałam się sprzeciwiać - wręcz przeciwnie zrobić to, czego oczekiwał. 
Nie stykając swoich nóg z podłogą pozbyłam się swojej bluzki, ukazując Harr'emu całkiem zwykły, czarny stanik.
- Jak zawsze piękna. - wydyszał. - I moja. 
Kiwnęłam tylko głową. 
Nigdy nie pomyślałabym, że będę pochylać się nad Harry'm, który zapalczywie potrzebował mojego dotyku. Jego członek spoczywał ciężko na umięśnionych brzuchu, dopóki nie wzięłam go w swoją dłoń. Harry zassał powietrze ze świstem.
 - Choler... - oddychał ciężko. - Weź...
Uśmiechnęłam się cwaniacko, chociaż nie mógł tego zobaczyć, przez zaciśnięte mocno powieki. Jego skonsternowana twarz zachęcała mnie do dalszego działania.
Pochylając się całkowicie wzięłam tylko jego główkę do buzi, wykonując językiem szybie ruchy w przód i w tył. Widząc go takiego, zbitego z tropu, poddanego tylko mi, ściskało mnie w żołądku. Samolubnie chciałam, aby się mną zajął, ale odgoniłam od siebie tę myśl, kiedy uniósł się na łokciach, pełen pożądania wzrok umieszczając na moich pracujących ustach. Co chwila mruczałam, by podsycić atmosferę, ale także nie mogłam siedzieć cicho, kiedy przede mną rozciągał się taki widok. Oblizałam usta i zatrzepotałam rzęsami, po czym lekko zassałam główkę penisa. Przekleństwa i sprośne słowa na zmianę wylatywały z ust Harr'ego, a ja tylko tego słuchałam, rozkoszując się jego drżącym głosem.
- Kurwa, Trish. Robisz to... tak dobrze. - wydyszał na bezdechu. 
- Mhm... - mruknęłam i zamknęłam oczy.
Jedna dłoń spoczywała na Harr'ego udzie, a drugą chwyciłam członka u jego nasady i wykonywałam ruchy w górę i w dół. 
- Trish. - syknął. - Musisz przestać jeśli... jeśli chcesz, żebym się pieprzył. - wydyszał szybko. Nie zaprzestałam jednak swoich ruchów. Poczułam jak jedna dłoń Harr'ego ląduje w moich włosach i odsuwa mnie od jego penisa. Wykrzywiłam twarz w grymasie, co nie trwało długo, ponieważ zostałam chwycona i rzucona na łóżko. 
- Aww... - rzucił Harry zbliżając się do mnie jak ja do niego wcześniej. - Nie słuchasz się. 
Mruknął cicho. Jego oddech nie ustabilizował się jeszcze, zresztą tak jak i mój, który z każdą mijającą sekundą przyspieszał bardziej. Odchylił nosem moją głowę w bok i dosłownie zasysał moją skórę na szyi. Pociągnęłam za jego loki, kiedy ugryzienia czasami były wyjątkowo mocne. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt, że nakręcało mnie to jeszcze bardziej powodując silne kołatanie motylów w moich brzuchu. Byłam pewna, że pozostawi po sobie małe, fioletowe znaki po ugryzieniach. 
- Harry. 
Nie powstrzymywałam się od wydobywania z siebie głośnych dźwięków. 
- Tak, kochanie? Potrzebujesz czegoś? - zapytał z lekką kpiną. To wszystko przez to, że chciałam dokończyć to co zaczęłam? 
- Proszę. - pociągnęłam jego głowę dół. Pokręcił głową, ale zniżył się pozbywając się moich spodenek. Nim dosłownie zaczął coś robić spojrzał w moje oczy, po czym rozprowadził swój wzrok po całym moim ciele. Moje policzki tylko trochę zapiekły. 
- Piękna. - wyszeptał niemal niesłyszalnie. 
I nastał ten moment, kiedy uchylając moje majtki dotknął nosem moje najczulszego miejsca. Nie chciałam pisnąć, pokazać mu jak bardzo zdesperowana byłam. Wolałam dusić w sobie dźwięki rozkoszy niż dać mu tą satysfakcję. 
Zacisnęłam palce na połach pościeli, a drugą rękę wplotłam we włosy Harr'ego, przytrzymując go w miejscu pomiędzy moimi nogami. Trzepał językiem o moją łechtaczkę sprawiając, że chciałam krzyczeć. Doprowadzało mnie to do psychicznego szału.
- Cholera... - wymknęło mi się. - Harry.
Otworzyłam na moment oczy, by unieść głowę ku górze i zawiesić wzrok między moimi nogami, co spotkało się ze wzrokiem Harr'ego. Mrugnął oczkiem i nie przestawał na mnie patrzeć. Jego wzrok był tak pożądliwy, że opadłam na materac nie mogąc znieść budującego się we mnie napięcia. 
Usłyszałam jego chichot i nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo zaciskam palce w jego włosach. Desperacko pragnęłam, aby dokończył to co zaczął. 
- No dawaj. - niemal warknął, przyspieszając swoje ruchy języka. Stały się one niedbałe, ale ich intensywność doprowadziła mnie na skraj. Jedyne co widziałam to tworzące się gwiazdki przed moimi oczami. Wbiłam pięty w materac i na zmianę z jękami wymawiałam imię Harr'ego. Dźwignął się na rękach i położył się obok mnie patrząc na mnie intensywnie. 
Przymknęłam powieki starając się za wszelką cenę uregulować oddech. Powietrze w pokoju stało się gęściejsze, a jego temperatura z pewnością wzrosła. 
- Boże... To było... - zabrakło mi słów. Spojrzałam na Harr'ego z uśmiechem, który go odwzajemnił i oblizał swoje święcące od moich soków usta. 


***

Uważnie obserwowałam jak Harr'ego palce nasuwają prezerwatywę na nabrzmiałego członka. Nie dał mi dzisiejszego wieczoru doprowadzić go do orgazmu, ale za to on dał mi taki, którego w życiu nie mogłabym sobie lepiej wyobrazić. 
Kiedy chłopak kolanami dotknął łóżka zsunęłam ze swoich nóg moje majtki i odpięłam stanik, powoli zsuwając z ramion jego ramiączka. Harry patrzył na to przygryzając wargę, a kiedy stanik odrzuciłam gdzieś w kąt, Harry zawisł nade mną.
- Kocham, gdy jesteś taka zadziorna. Taka odważna jak nigdy. - mruknął i cmoknął czubek mojego nosa. Nie pozwoliłam mu jednak się oddalić, kiedy podtrzymałam go za kark i wpiłam swoje usta w jego. Było miękkie i przyrzekam, że nigdy nie przyzwyczaję się do tego. Z każdym kolejnym pocałunkiem jego wargi zdawały się mieć inny smak i każdego chciałam spróbować. Kiedy je rozchyliłam, by pogłębić pocałunek on wsunął swój język do środka, pieszcząc mój. Zdusiłam w sobie jęk, kiedy swoimi rękoma rozchylił moje nogi umieszczając się między nimi. 
Jak zawsze pierwszy jego ruch w moim wnętrzu był ostrożny, ale z każdym kolejnym nabierał tempa, do którego zdawałam się przyzwyczajać. Zaciskałam w dłoniach loki na jego karku, a Harry skorzystał z okazji chowając swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi. Nie przestawałam szeptać mu jak bardzo go kocham, i że uwielbiam czuć się tak jak teraz dzięki niemu. 
Byliśmy niemal w siebie wtuleni. Ręce Harr'ego już dawno opiekuńczo oplatały moje plecy, moje zaś błądziły po jego, co chwila zaciskając na nich paznokcie, by uświadomić Harr'ego jak bardzo intensywna jest ta chwila.
- Harry. Jestem blisko. - dałam mu znać, nie przestając dyszeć. Nasze oczy ponownie na sekundę się spotkały, zanim Harry ponownie ich nie zamknął skupiając się na swoich ruchach. Nasze ciała były zsynchronizowane ze sobą. Z każdym ruchem Harr'ego, jego grzywka opadała mu na czoło, dlatego chwyciłam ją i przeniosłam na tył, pozostawiając tam swoją rękę. 
Harry, tak bardzo skonsternowany by doprowadzić nas dwoje do orgazmu, zawsze upewniał się czy potrzebuję zwolnić. Ale nie chciałam tego. Byłam bardzo zdesperowana by czuć, że oboje dochodzimy. 
W niedługim czasie Harry bardziej przyspieszył, a jego ruchy stały się bardziej niedbałe. Wykrzyknęłam jego imię, tym samym zaciskając palce w jego włosach i na jego plecach, kiedy poczułam jak moje ciało przeszywa fala przyjemności. Moje ciało chciało opaść na materac w tym samym czasie, kiedy Harry dochodził. Wtulił się we mnie mocniej i poczułam jak wypełnia prezerwatywę. W tej chwili nie przeszkadzało mi jego ciało nieco ciążące na moim. Liczyło się tylko to, że nasze oddechy na zmianę wylatywały z naszych ust; że tą kolejną piękną chwilę dzieliłam z Harry'm; że oboje byliśmy w sobie zakochani i zatraceni; że byliśmy jedną, jedyną całością; że ufałam mu bezgranicznie; że leżeliśmy właśnie tu i teraz rozkoszując się swoją bliskością.
- Kocham cię. - powiedział wycieńczony unosząc się na łokciach.
- Kocham cię, Harry. - odpowiedziałam nim opuścił moje wnętrze kładąc się obok. 


_____________________
Mam nadzieję, że prezent jako tako wyszedł :D przepraszam, bo trochę mnie poniosło, ale siedzę sobie w pokoju, z laptopem na kolanach, więc różne rzeczy przychodzą wtedy człowiekowi do głowy xd dobra, bo zaraz zacznę gadać od rzeczy. 
Wesołych, w zasadzie kończących się Świąt Bożego Narodzenia! Jeszcze jutro i czar tych pięknych chwil tryśnie! ♥ 
3majcie się! 

czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 49

- Kto cię przysłał? - oczy Harr'ego nie przestawały być zimne. Bez przerwy miał je utkwione w chłopaku przede mną.
- Co? - Thor wydawał się być nieco zdezorientowany.
- Harry. - syknęłam, by go uciszyć. Powinien cieszyć się, lub być przynajmniej trochę podekscytowany, że Thor wybrał jego, a nie Jennę. Tylko w tym był problem, że Harry stawał się zazdrosny.
- Czemu nie poszedłeś do Jenny?
Dotknęłam dłonią czoła. Harry rozpoczynał przesłuchanie, świetnie.
- Nie znam jej. - wzruszył ramionami. - Twoje nauki są bardziej popularne niż kogokolwiek innego. - wytłumaczył. Ostentacyjność w ruchach Harr'ego doprowadzała mnie do szału, gdy z każdą sekundą stawał się bardziej obojętny. Harry go nie przyjmie - on go wyrzuci.
- Czemu miałbym cię przyjąć? - zadał kolejne pytanie.
- Może z tego względu co innych. Chcę się czegoś nauczyć.
Byłam zbędna w tej rozmowie, ale nie zamierzałam odejść. Ciekawość zawładnęła mną całkowicie, a wiem, że Harry niczego z tej rozmowy by mi nie powiedział.
Równali sobie wzrostem. Harrego wzrok od góry do dołu zmierzył się z sylwetką Thora.

*Harry* 

Niech to cholera jasna weźmie wszystkich. Czemu on miałby być wyjątkiem? Ten cały Thor. Nigdy nie uczyłem żadnego mężczyzny i nie byłam na to nigdy gotów. A teraz wszystko miało się zmieniać.
- Trish. - rzuciłem w jej stronę.
- Nie Harry. Ja chcę przy tym być... - wiedziałem, że będzie zaprzeczać.
- Proszę, idź do domu. - spojrzałem na nią miękkim wzrokiem i sporo musiałem się wysilić, żeby tego dokonać. - Zaraz do ciebie przyjdę. - mruknąłem. Szlag mnie trafiał, kiedy ten cały Thor patrzył na wszystkie moje ruchy. Dotknąłem ustami jej policzka, a po chwili obserwowałem jak zrezygnowana wchodzi po schodach. Zamknęła drzwi, a wtedy przestałem ukrywać się pod maską miłego Harr'ego.
- Mów, kurwa, kto cię nasłał. - warknąłem, z impetem odwracając się w jego stronę. Ni chuja nie wierzyłem, że przyjechał z własnej woli. Mógł to być kolejny chory plan Jenny i Ian'a, a ja nie mogłem pozwolić na jego realizację.
- Człowieku. - odepchnął mnie lekko. - O co ci chodzi? Nie jestem żadnym szpiegiem. - bronił się.
- Musisz znać Jennę.
- Nie wiem kto to. - twardo stał na swoim. - Przyjmujesz mnie czy nie? Chyba od tego tu jesteś.
Miałem ochotę wybić mu ten cwaniacki uśmieszek z twarzy. Założył swoje łapy na klatce i patrzył na mnie wyczekująco. Wcześniej nie zauważyłem leżącej torby koło jego nóg.
- Spróbuj zbliżyć się do Trish, a wylecisz stąd szybciej niż ci się wydaje. - syknąłem. Nie ufałem mu i nie mogłem opanować swojej złości. Może była ona niesłuszna, ale szczerze? Nie obchodziło mnie to.
- Okej, stary. - uśmiechnął się i podniósł dwie ręce nad sobą w geście obronnym.

***

- Harry, przestań już. - rzuciła cicho Trish, kiedy siedziała na łóżku w moim pokoju. Krążyłem po nim tak naprawdę bez celu, ale chciałem choć trochę się uspokoić, co mi się nie udawało.
- Nie mogę przestać. - warknął. - Nie pasuje mi tu coś. Kurwa, w dodatku on jest mężczyzną. Nigdy żadnego nie uczyłem.
- Poradzisz sobie. - pocieszała mnie?
- Cholera, nawet nie chodzi o to. Chodzi o ciebie. Na pewno nie pogardzi tym, że tu jesteś. Kurwa, nie zdajesz sobie sprawy jak działasz na facetów.
Wypaliłem. Słyszałem stłumiony ruch, kiedy wstała i podeszła do mnie. Jej małe dłonie dotknęły moich policzków i przyciągnęły do siebie.
- Harry. Kocham cię i nikt tego nie zmieni. - jej uśmiech był uspokajający.
- Proszę, uważaj na siebie.
- Dobrze, Harry.
Powstrzymanie westchnięcia było tak trudne, kiedy objęła mnie rękoma. Czułem wtedy nadzwyczajny spokój, a wszystkie moje mięśnie z każdą mijającą sekundą zaczynały odprężać się.

*Trish*

Stłumiony trzask drzwi spowodował drgnięcie moich powiek i wybudzenie mnie z transu jakim był sen. Z początku myślałam, że tylko mi się wydawało, ale gdy odgłos kroków zbiegających po schodach doszedł do moich uszu, wiedziałam, że ktoś wyszedł na dwór.
Lara zdawała się być zadowolona z przyjazdu nowego ucznia. Cholera, może zapomni o Harrym. Głupi uśmiech znalazł się na mojej twarzy.
Cicho opuściłam pokój i jeszcze ciszej zamknęłam drzwi. Przemierzałam korytarz małymi, szybkimi krokami, a kiedy znalazłam się pod drzwiami otworzyłam je.
O ścianę budynku opierał się Thor, był w swoich zwykłych, wczorajszych ubraniach. Nie wyglądał jakby przed chwilą wstał.
- Zadzwonię później.
Rzucił do telefonu. Kiedy odsunął go od ucha dopiero dostrzegłam, że w ogóle go miał.
- Co tu robisz? - zapytał pierwszy.
- Trzaśnięcie drzwiami trochę mnie zaniepokoiło. - to nie było do końca kłamstwo. Lepiej byłoby odpowiedzieć - sprawdzam, czy Harry ma rację.  
- Przyszedłem tylko złapać świeżego powietrza.
Odepchnął się od ściany i zaczął wchodzić po schodach stawiając kroki co drugi stopień.
- Z kim rozmawiałeś?
Mogłam powstrzymać swoje chamskie pytania. Ciekawość zawsze brała nade mną przewagę i nie potrafiłam się opanować. Stanął przede mną. Nie powiem, że byłam spokojna. Moje zaniepokojenie wzrastało, kiedy nasze klatki niemal stykały się. Sparaliżowana, nawet nie mogłam cofnąć się w tył.
- Interesuje cię to? - uniósł brwi w górę. Było ciemno, ale nadal mogłam widzieć cień dziwnego uśmiechu, który nie rozjaśniał jego twarzy, a wręcz dodawał mu ciemnej strony. - Nie to, żebym coś ukrywał. Rozmawiałem z mamą.
- Z mamą? O tej porze? - nie ukrywałam zdziwienia.
- Tak. Co w tym dziwnego? Jest ona moją najlepszą przyjaciółką. Potrafimy rozmawiać o każdej porze.
Wierzyć mu? Coś w środku podpowiadało mi, żeby nie ufać żadnemu jego słowu. Ale widząc jego twarz, która została rozjaśniona przez szczery usmiech, wszystkie moje wątpliwości odleciały.
Cholera, znasz go jeden, niecały dzień.     
- Dlaczego Harry jest tak zaborczy? - zapytał po chwili. Mój niepokój zmalał, dlatego byłam w stanie odsunąć się od niego.
- Zaborczy? W jakim sensie?
Czyżby Harry powiedział mu coś, co pozwalałoby mu tak pomyśleć?
- Dobra, nieważne. - dodał. Nie chciałam dociekać. Po prostu byłam tego pewna.
- Powiesz mi kim jest Jenna? - spojrzałam na niego. Chyba każdy przebywający tu chciał to wiedzieć. Oparł się o ścianę.
- Jest... nawet nie wiem jak to opisać. Jest straszną suką, która uważa się za niewiadomo jak ważną i zwyciężoną. Znajduje się na posesji obok i stwarza same problemy. Towarzyszy jej niejaki Ian. Oboje są siebie warci i naprawdę, nie życzę ci tego, abyś kiedykolwiek się na nich natknął.

*Jenna*   

- Naprawdę tak powiedziała? - o kurwa. Nie mogłam powstrzymać swojego psychopatycznego śmiechu, kiedy Thor wszystko mi opowiedział. - Dobrze sobie radzisz. Suka jest twarda i cwana. Nie pozwól, aby cokolwiek do niej się dostało. Ufam ci, Thor. - uśmiechnęłam się chytrze, palcem poprawiając jego kołnierzyk. Odurzający zapach sprawiał, że zapominałam nawet o Harrym.
- Okej. - westchnął i nieco się odsunął. - Harry sprawiał problemy.
Cholera jasna. Wiedziałam, że jest bardziej spostrzegawczy niż myślałam. Ale byłam pewna, że w końcu zmięknie i go przyjmie.
- Wszystko idzie po naszej myśli, Thor. Wygrana jest coraz bliżej.


___________________________________________________

Witajcie kochani 24 grudnia! ♥   Urodziny Louis'a! Wszystkiego najlepszego słodziaku! ♥

Rozdział pojawił się dziś, dokładnie tak jak obiecałam.

Większość z Was pewnie i tak nie przeczyta moich życzeń, ale warto spróbować xd

Więc chciałam Wam życzyć wytrwałości w czytaniu moich rozdziałów i weny do pisania komentarzy xd A tak na poważnie - jesteście baaardzo dla mnie ważni, dlatego życzenia piszę z całego mojego serducha, które po części bije dla Was :D Chciałam życzyć Wam wytrwałości we wszystkim, aby Ci, którzy są w 3 gimnazjum podjęli właściwą decyzję co do zmiany szkoły, a tym, którzy są już po gimnazjum, sukcesów w szkole średniej! :)))))
Chcę, aby ten nadchodzący rok był lepszy niż 2015, aby zdrowie, radość z życia nie opuszczała Was nigdy! ♥ Bądźcie zawsze uśmiechnięci! No i oczywiście duuuuuużo % w Sylwka! xd
Czegóż jeszcze mogłabym Wam życzyć... Może tego, żeby One Direction wrócili zdrowi i pełni sił po przerwie i aby Wasza miłość do nich nigdy nie malała, a stawała się coraz większa! ♥ 
Kochajcie wszystkich tych, którzy są dla Was ważni i nigdy, ale to NIGDY nie zbaczajcie z drogi. Abyście zawsze podejmowali świadome decyzje :D
Tego życzy Wam Tiny Droplets ;* ♥
Kocham Was moje Słoneczka. ♥♥♥





środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 48

Chociaż czułam straszną zazdrość, dusiłam ją w sobie. Nie chciałam by atmosfera, jaka panowała teraz pomiędzy mną a Harrym zepsuła się znów przez moją głupotę.
Sączyłam gorącą herbatę opierając się o ścianę, ponieważ... nie mogłam usiedzieć w miejscu. Obserwowałam jak duże dłonie Harrego cierpliwie pokazują kolejne ruchy, kiedy Lara wzdychała niecierpliwie. On nic do niej nie czuł. A ona do niego? Nie wiem. Nikt nie może zaprzeczyć, że nie jest ona kolejną dziewczyną taka jak ja. Zapatrzona w tak przystojnego mężczyznę.

*Jenna*

- Dobra, przestań się wymądrzać. - machnęłam ręką, wchodząc Ianowi w zdanie. Pieprzył jakieś głupoty o tym, że jest taki zabiegany. Serio? Wczoraj spędził cały dzień na przeglądaniu zdjęcia Trish, które zrobił jej kiedy jeszcze tu była.
- Co teraz robimy? - zapytał głupio. Westchnął i jak małe dziecko zaczął obracać się na bujanym krześle. Miałam ochotę wywrócić to krzesło razem z nim.
- Czekamy. - odpowiedziałam zwyczajnie, chociaż miałam niewyobrażalną ochotę rzucić sarkazmem. Był taki... denerwujący, przemądrzały, wcale nie myślał, że z chęcią zamieniłabym go na kogoś innego. Ale zostałby wtedy sam, a znając to okrutne życie, znalazłby się pod drzwiami swojego brata i prosił go o pomoc, zdradzając przy tym nasz pieprzony plan. Musiałam poczekać i poświecić swoje nerwy choć jeszcze na chwilę.
- Długo jeszcze?
Miałam taką ochotę go walnąć w ten...
Drzwi z hukiem otworzyły się ukazując niesamowitego mężczyznę. Jego oczy spotkały moje, same prosiły by w nich utonąć, ale zachowałam zimną krew. Powaga była na pierwszym miejscu.
- Wreszcie. - Ian wstał i podszedł do chłopaka witając się. Wymienili kilka zdań, a potem spojrzał w moją stronę.
- Jenna.
Czy można mieć tak zniewalający uśmiech? Każdy krok stawiany w moją stronę przybliżał go do mnie. Naprawdę? Wiedziałam, że na żywo jest jeszcze przystojniejszy niż na zdjęciach.
- Witaj.
Powinnam otrzymać nagrodę za ukrywanie uczuć. W środku leżałam na ziemi zachwycona jego pięknem, a na zewnątrz patrzyłam na niego zwyczajnym wzrokiem.
- No cześć, Thor. - uśmiechnęłam się lekko i podałam mu dłoń. Uścisnął ją. - Fajnie, że zgodziłeś się nam pomóc.
- Dzięki, że dostałem tą propozycję. Chciałem w końcu wyrwać się z Nowego Jorku.
Czułam, że zwyciężymy. Byliśmy bliżej naszego końca, bliżej finiszu, który zawsze był tak daleko. Nigdy nie czułam, że możemy mieć tak genialnie poukładany plan. Harry będzie skończony.
- Thor, - zaczęłam - Poznaj nasze zasady.

*Trish* 

Czy normalne było to, że kolacja zleciała nam na ciągłych śmiechach? Poczułam, że dzięki odrobinie przekonania mogłam nawet w tym małym stopniu polubić Larę.
- Nie. - Lara zaśmiała się wpatrzona w jeden punkt, jakby przywoływała wspomnienia. - Nigdy nie zapomnę tego, kiedy pod wpływem alkoholu weszłam na stolik i zaczęłam tańczyć. Pogrążyłam się u nauczyciela.
- Musiała to być ogromna dawka. - dorzucił Harry.
- Bo była. - uśmiechnęła się i zaczęła chichotać.
- To było w szkole? - zdziwiłam się.
- Nie. Moją przyjaciółką była córka mojego wychowawcy. Powiedziałam zbyt dużo słów, a on to usłyszał. Myślałam, że Angelika obrazi się za to, ale ona się tylko śmiała.
Lara totalnie się przed nami otworzyła. Opowiedziała tyle historii, że w życiu nie pomyślałabym, iż była zdolna to takich rzeczy.
Siedziałam Harremu na kolanach, a Larze zdawało się to nie przeszkadzać. Nie rzuciła w naszą stronę żadnego komentarza, tylko czasem jej wzrok zawieszał się na tym, jak Harry pocierał nosem o moją szyję, albo bawił się włosami.
- Od kiedy tu jesteś?
Lara stała do nas tyłem, kiedy robiła coś przy szafce. Nie dokładnie wiedziałam do kogo mówi.
- Do kogo to? - zapytałam.
- Do ciebie. - odpowiedziała miło.
- Od ponad dwóch miesięcy. - spojrzałam na Harrego, a głupi chichot wydobył się z moich ust, kiedy błądził ustami po mojej szyi.
- Cholera, Harrrrrry. - warknęłam. - Uspokój się.
- Mhm. - mruknął.
Idiota.
- Ja posprzątam. - odezwała się Lara. - Możecie iść. - rzuciła znacząco, a jej usta wygięły się w głupim uśmieszku. Głupim, ale cień smutku był widoczny na jej twarzy. Taki drobiazg zauważy tylko dziewczyna rozumiejąca dziewczynę.

***

- Harry... Przestań.
Z trudem powstrzymywałam się od kolejnego śmiechu, kiedy trzymał mnie za biodra i ustami jeździł po całym moim brzuchu.
- Kocham cię. - wyszeptał i spojrzał na mnie z dołu. Był to cholernie niesamowity widok, a myśl, że Harry jest moim ogromnym szczęściem, i że to się naprawdę dzieje, nie do końca jeszcze do mnie docierała.
- Super. - kiwnęłam głową. Uchyliłam powieki, kiedy jego pełne wargi straciły kontakt z moją skórą.
- Jak to 'super'? Nie powiesz: ja ciebie też, czy coś w tym stylu?
Udawane rozczarowanie rozbawiało mnie, ale powstrzymywałam nawet najmniejszy uśmiech.
- Nie. Dziś mi się nie chce. - przeciągnęłam się.
- Aha, dziś ci się nie chce. - powtórzył. - A kiedy będzie ci się chciało? - dźwignął się na rękach. Wspiął się na równi ze mną a za chwilę opadł obok mnie.
- Nie wiem... - przybrałam zamyślony wyraz twarzy. - Może, powtarzam, MOŻE jutro.
Zamknęłam oczy i utworzyłam dzióbek z ust. Długo to nie trwało ponieważ uśmiech pchający mi się na twarz był tak ogromny, że zaśmiałam się.
Kiedy palce Harrego zaczęły wbijać się w moje żebra, wykrzyknęłam:
- Kocham cię, kocham!

*Harry*   

- Nie tak! - zatrzymałem ruchy Trish zanim zdążyła strzelić.
Ociągała się dziś jak spasiony wół. Kurwa, dobrze, że nie słyszy moich myśli.
- No to jak? - wywróciła oczami i spojrzała na mnie z ironią. Uśmiechnąłem się bardziej chamsko i rzuciłem:
- Mówiłem ci już. - kilka razy wstrząsnąłem ramionami. Jej mina mówiła sama za siebie; była wkurzona, a ja naprawdę zaczynałem się bać. Wyglądała jakby miała za chwilę na mnie napaść i ukatrupić tu, na miejscu.
- Jesteś taki pomocny, Harry. - znów ten sarkazm.
- Wiem.
Spojrzała na mnie palącym wzrokiem.
- Nie jesteś.
- Przed chwilą mówiłaś coś innego.
W jej ręku znalazł się ochraniacz, który skierowała we mnie. Mój unik jednak był szybszy.
- Jesteś taki denerwujący.
- Też cię kocham...
Dźwięk mojego telefonu rozbrzmiał przez otwarte okno.
- Harry! - stłumiony głos Lary dobiegł z domu.
- Słyszę! - odkrzyknąłem. - Zaraz wracam. - mrugnąłem.
- Nie spiesz się. - mruknęła zadziornie, co jeszcze zdążyłem usłyszeć.

*Trish* 

Harr'ego nie było już dobre 10 minut. Odsunęłam moje myśli, że tak długo rozmawiał z Jenną, albo zatrzymała go Lara. Kiedy kopałam kamyk, Dolar zaczął szczekać. Myślałam, że za chwilę przestanie, ale nie. Stało się to bardziej intensywne.
- Dolar, cicho.
Zamilkł na chwilę, ale za chwilę rozpoczął szczekanie od początku. Spojrzałam w jego stronę i trochę się zdziwiłam. Posesję przekroczył wysoki, przystojny chłopak, a jego uśmiech zauważalny był już od około kilometra.
- Cześć. - powiedział miło wyciągając do mnie rękę. Z opóźnieniem, ale ją uścisnęłam. - Thor.
Przedstawił się.
- Trish. Szukasz czegoś?
Chłopak rozejrzał się wokół. Towarzyszący mu z każdą sekundą uśmiech promiennie przedstawiał jego wizerunek.
- Trafiłem na posesję Harr'ego Styles'a? - zapytał wprost. Zagrzebał dłonie w kieszenie spodni, ale po chwili je wyjął i klepnął o uda. - Nie umawiałem się z nim, ale chciałbym uczestniczyć w zajęciach.
Zajęciach... ohh...
- Ah.. tak. Mogę go zawołać. - wskazałam ręką na drzwi, ale po chwili usłyszałam dźwięk, gdy same się otworzyły.
- O co chodzi? - doszedł do mnie głos Harr'ego. Nie spuściłam wzroku z Thor'a, dopóki sylwetka Harr'ego nie ukazała się obok nas.
- Harry, Thor... on chciał zapisać się na zajęcia.
Patrzyłam jak Harrego szczęka zaciska się.
Nie uczył nigdy chłopaka.
Thor uśmiechnął się i patrzył na Harrego, którego intensywność tęczówek mnie przerażała. Harry spojrzał to na mnie, to na Thor'a. Podejrzliwość w jego oczach się ujawniła, kiedy je zmrużył.

___________________________________________
Witajcie w takim trochę przedświątecznym czasie :D Czy u Was też już jest ubrana choinka? ♥ Jej, tak długo czekałam na ten czas i nie mogę uwierzyć, że już nadszedł. Tak w ogóle to nie ma śniegu, nie? Jakie to święta bez śniegu?! Powie mi ktoś, kurczę? :(((((
Mam nadzieję, że w tym zabieganym czasie znajdziecie odrobinkę czasu, aby przeczytać rozdział i go skomentować choć jednym słowem. :)

UWAGA! WAŻNA SPRAWA!
Jak przeczytaliście w rozdziale, pojawił się w FF nowy bohater! Jest nim...... Thor :D Możecie już go ujrzeć w zakładce BOHATEROWIE ---------> http://secrecy-fanfiction.blogspot.com/p/bohaterowie.html 
Jej! On jest takim przystojnym aktorem! :D ♥
Dobra, bo się posikam :D
I tak wolę One Direction <3 maj lof ♥
Dobra, uciekam, i nie przedłużam do jasnej ciasnej.
Kocham! ♥

P.S. Jeśli jutro znajdę czas, dodam rozdział i złożę Wam dokładne życzenia na nadchodzące święta! :)))))
Naprawdę już idę.
Pa. ;*




wtorek, 15 grudnia 2015

Rozdział 47

Uwaga! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytasz na własną odpowiedzialność. Jeśli nie, zawsze możesz pominąć rozdział.

P.S - przeczytajcie notkę pod rozdziałem :)
Miłego czytania! -->

- Harry. - wydyszałam. - Kochajmy się.
Słowa wyleciały z moich ust szybciej niż się spodziewałam. Harry zamrugał kilka razy razy, jakby chciał przysporzyć moje słowa.
- Czy ty...
- Boże, Harry. Nie pytaj mnie czy jestem gotowa. Pragnę tego. - objęłam jego twarz swoimi dłońmi. Patrzył na mnie z niewielkim uśmiechem na ustach, który był spowodowany moimi słowami. Mogłam patrzeć w jego zielone oczy wiercące we mnie dziurę szczęścia, ale gdy chwycił moje dłonie w swoje poczułam, jakby ta piękna chwila zaraz miała zniknąć. Harry dotknął ustami wierzch mojej dłoni i skierował się w kierunku drzwi.
- Harry...
- Ćśś. Po prostu je zamykam. - uśmiechnął się. - Nie zostawiłbym ciebie tutaj. Takiej... nienasyconej? - z każdym jego słowem, kąciki jego ust unosiły się wyżej.
- Ponownie się ze mnie nabijasz. - grymasiłam. Dźwięczny śmiech rozniósł się po pokoju.
- Kochanie. - zrobił kilka kroków i był tuż przy mnie. - Kocham się z tobą drażnić.
- Robisz to zbyt często. - przypomniałam mu, powstrzymując za wszelką cenę uśmiech.
- Uwielbiasz to. - słowa z jego ust wyleciały nadzwyczaj wolnej, jego ręce powędrowały na tył moich pleców, kiedy je za nimi złączył, tym samym zamykając mnie w uścisku.
Pchnęłam go w stronę łóżka, a gdy jego stopy spotkały się z nim, opadł na materac. Patrzył na mnie rozbawiony, więc czułam, że skomentuje moją desperację. Ja po prostu pragnę go jak jeszcze nigdy.
- Spieszy ci się? - uśmiechał się. On się po prostu przez cały czas głupkowato szczerzył.
- Nie, Harry. Po prostu zbyt długo na to czekałam. - wydyszałam wspinając się na łóżko. Usiadłam tuż obok jego rozłożonych nóg. Nie odrywałam wzroku od jego ruchów, nawet kiedy usiadł chwytając się za kostki z jakże uroczym geście.
- Kiedy tu przyjechałaś... - zaczął, po czym westchnął. - Nigdy nie pomyślałem, że spotka mnie coś takiego. To po prostu... najlepsza rzecz, jeszcze nigdy nie czułem się tak szczęśliwy. Naprawdę. - mówił przekonująco. Wierzyłam mu. W jego słowach wyczuwałam samą szczerość, która sprawiała, że czułam się nadzwyczaj wyjątkowa. Tak go kochałam.
- Jesteś jedynym szczęściem, jakie kiedykolwiek mi się przytrafiło. - wyszeptał i pochylił się nade mną dotykając ustami czubka moje nosa. - Nigdy ne wybaczyłbym sobie mojej głupoty, gdybyś nie wróciła...
- Harry, nie rozmawiajmy o tym. To już minęło. - przypomniałam mu, rzucając lekki uśmiech. Chciałam, abyśmy oboje o tym zapomnieli. Aby było to naszą przeszłością, a nie tym, co dręczyłoby nas w każdej chwili naszego życia.
Moje myśli natychmiast się rozproszyły, kiedy przywarł do mnie ustami. Ich miękkość była zadziwiająca, potrafiła idealnie zgrać się z moimi. Pchnął mnie lekko na łóżko, a sam zawisł nade mną. Czułam ciepło bijące od jego ciała, to jak osłaniał nim moje.
Nie mogłam powstrzymać mocnych uderzeń mojego serca, to było wręcz nie do opanowania, kiedy jego jedna dłoń odsłaniała powoli każdy skrawek moje dekoltu, odpinając guziki koszuli. Ufałam mu. Wierzyłam, że będę z nim bezpieczna.
- Zdejmij też swoją. - rzuciłam pomiędzy pocałunkiem.
- Mhm. - mruknął. Był to jeden z najbardziej zmysłowych dźwięków jakie kiedykolwiek dane było mi usłyszeć. Czy on zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo pociągający potrafił być? Zapewne tak.
Wpatrywałam się intensywnie w każdy jego ruch, nie chcąc przegapić tego, jak chwytał końce swojej koszulki, by zaraz potem ją z siebie ściągnąć. Mój oddech był nierównomierny, urywany i musiałam uważać, by nie zakrztusić się własną śliną.
Ponownie pochylił się nade mną lustrując moją twarz. Był taki piękny.
- Kiedy będzie cię bolało... powiedz od razu. - powiedział ledwo słyszalnie.
- Dobrze, Harry. - przytaknęłam. Bałam się tego uczucia, ale przy Harrym zdawało się to nie mieć najmniejszego znaczenia. Dla niego zniosę każdy ból.
Pochylił się dotykając mokrymi ustami mojej rozgrzanej skóry. Ten niesamowity kontrast wznawiał szalejące motylki w moim brzuchu, które nie pozwalały mi spokojnie leżeć na materacu. Harry chichotał, gdy kręciłam się.
- Trish. - warknął śmiejąc się.
- P..przepraszam. - wydusiłam z siebie. Spojrzał na mnie, jego tęczówki wypełnione były pożądaniem. Nie zniosę tego dłużej.
- Harry, nie przedłużaj tego. - skierowałam dłoń do guzika moich spodni. Harry patrzył na ten ruch rozbawiony, śledząc ruchy moich palców.
- Zachłanna jak jeszcze nigdy. - skomentował odsuwając moje dłonie. Ściągnął spodnie z moich nóg, rzucając je za siebie. I wtedy to nastąpiło. Rozpływałam się pod jego intensywnym wzrokiem, kiedy śledził moje ciało.
- Jesteś taka piękna. - wyszeptał jakby oczarowany. Powinnam zawstydzić się? Kiedyś tak było, ale teraz nie miałam na to najmniejszej chwili. 
Patrzyłam zdumiona, gdy z łatwością zsunął ze swoich długich nóg dżinsy, zabawnie przy tym skacząc. Nie powstrzymywałam się od uśmiechu. Harry spojrzał na mnie kręcąc głową. Spodziewałam się komentarza, ale takiego nie otrzymałam. Jednym ruchem zsunął ze swoich bioder bokserki, nie okazując przy tym najmniejszego skrępowania. Jego członek był zadziwiających rozmiarów i musiałam odwrócić wzrok, żeby nie zawstydzić się. Wyglądał jak... okej, zabrakło mi słów. Zajmowałam się tylko swoimi palcami, gdy kątem oka widziałam jak Harry nakłada prezerwatywę na swojego członka. Krótkie westchnienie opuściło jego usta kiedy skończył. Ta sytuacja była dla mnie taka obca.
Nim zdążyłam mrugnąć, pochylał się nade mną wyczytując wszystkie moje emocje.
Wygięłam plecy w łuk, kiedy wsunął pod nie palce, by odpiąć mój stanik. Nie myślałam zupełnie o tym co się dzieje; skupiłam się tylko na tym, że za chwilę w pełni miałam powierzyć się Harremu. Opuszkami palców dotykał moich ramion, kiedy zsuwał z nich ramiączka stanika. Oddychałam płytko, a oczy miałam utkwione tylko na jego twarzy.
- Skarbie, nie wierć się. - wymruczał, kiedy ustami zjeżdżał coraz niżej. Błądził wargami od mojej szyi, po zagłębienie między moimi piersiami, aż doszedł w dół pępka.
- Nie mogę inaczej. - spięłam się. Uszło mojej uwadze to, kiedy moje majtki wylądowały na ziemi. Teraz leżałam przed nim w pełni naga. Nic nas nie dzieliło.
- Po prostu o tym nie myśl, kochanie. - oparł czoło o moje, a ten gest nieco mnie uspokoił. Jakby na odwrócenie mojej uwagi połączył nasze usta w pocałunku. Starałam się w pełni skupiać na jego miękkich ustach tuż przy moich; na tym, jak jego język popychał mój by odebrać dominację. Czułam rozrywające uczucie, kiedy delikatnie się we mnie wsunął. Automatycznie skrzywiłam się i zacisnęłam poły pościeli w swojej dłoni, lecz Harry wsunął swoje palce w moje, przenosząc nasze złączone dłonie tuż obok mojej głowy. Obserwował mnie badawczo. Nie mogłam otworzyć oczu.
- Trish... kochanie. - jego głos załamał się.
- Wszystko jest w porządku. - pokiwałam głową by przekonać bardziej samą siebie niż jego.
- Nie... ja nie mogę.
- Harry. - zatrzymałam jego ruchy. Otworzyłam swoje oczy, desperacko odszukując jego zielonych. Patrzył na mnie z bólem wymalowanym na twarzy. - Harry, potrzebuję cię.
Przełknął ślinę. Czułam, że dla niego mogę wszystko.
Dostrzegłam prawie zauważalne skinięcie głową i poczułam w sobie ruch. Wstrzymałam oddech i czekałam aż zrobi to po raz kolejny.
- Proszę. - błagałam.
Wiedziałam, że gdyby mógł wziąłby ten ból na siebie. Choć czułam się strasznie dziwnie, z Harrym to uczucie było najpiękniejsze. Lepszego sobie nie wyobrażałam.
- Kocham cię. - wyszeptał skupiając całą swoją uwagę na mnie.
- Harry... też cię kocham. - przełknęłam ślinę mając nadzieję, że przełknę razem z nią ten ból. Posłałam uśmiech, który - choć nie szczery i trochę nerwowy - zdawał się uspokoić Harrego. Odetchnął i i zrobił kolejny ruch, tym razem także się wycofując. Zacisnęłam wargi by nie wyleciało z nich żadne jęknięcie pokazujące jak bardzo niekomfortowe to było.
Kiedy zauważyłam Harrego usta na mojej szyi poczułam, jakby chciał scałować każdy mój ból, każdą negatywną sekundę w tej chwili. Odchyliłam głowę, a z moich ust wydostało się ciche westchnięcie. 
- Skarbie... zaraz dojdę. - wydyszał. Odgarnęłam loki z jego czoła i patrzyłam jak zaciska oczy. Jego dłoń zacisnęła się na mojej, przyciskając ją nieznacznie do materaca.
- W porządku? - zapytał po chwili. Bez najmniejszego wahania pokiwałam głową. Odgoniłam wszystkie moje szalejące myśli i ten ból, który towarzyszył mi przy każdym ruchu Harrego tylko dlatego, by zobaczyć jak Harry osiąga swój orgazm.
Jego szczęka zacisnęła się i wydał z siebie przeciągły jęk. Ten widok był wart wszystkiego. Nie żałowałam niczego. Nie odzywałam się, postanowiłam dać mu chwilkę, by otrząsnął się po tej chwili. Kiedy Harrego orgazm ustąpił, bardzo delikatnie i powoli wysunął się ze mnie opadając obok mnie. Szybkim ruchem zdjął z siebie prezerwatywę i odłożył gdzieś na bok. Nie miałam siły, by przekręcić głowę w jego stronę.
- Wszystko okej? - wyszeptał chowając kosmyk moich włosów za ucho. Pokiwałam głową, zbyt szybko. Patrzył na mnie przez pewien czas, kiedy oddychałam powoli wpatrując się w sufit. Wspominałam wszystko to, co wydarzyło się przed chwilą. Wszystko był przepełnione nowym uczuciem, które kilkadziesiąt minut temu zawitało pomiędzy naszą dwójką.
- Teraz będzie już tylko lepiej. - uśmiechnął się uspokajająco.
- Wiem, Harry. - odwzajemniłam uśmiech.
- Dasz radę wstać? - zapytał cicho.
- Chodźmy spać... - chciałam przykryć się, lecz Harry zatrzymał moje ruchy. - Sama dałabym sobie radę. - wywróciłam oczami chichocząc.
- Nie wątpię. - mrugnął oczkiem. Kiedy położył się obok mnie, nie odmówiłam wtulenia się w jego ciało, chociaż przekręcenie się w jego stronę kosztowało mnie wiele wysiłku.


________________________________
Cześć i czołem! ♥
Rozdział trochę w inny dzień niż zazwyczaj, ale myślę, że to nie szkodzi, hm?
Tak, wiem wiem, że ostatnio strasznie marudzę i chciałam Was naprawdę za to przeprosić. Ale pisząc cokolwiek kiedy nie ma się weny jest okropne, prawda? Z każdym rozdziałem boję się, że będę pisała sama dla siebie, jak to kiedyś było z Try, do - bodajże - 46 rozdziału... Dlatego zawsze proszę o wyrażanie swojej opinii, ponieważ drugiej takiej sytuacji nie zniosę.. 
Druga sprawa to taka, że zbliżają się święta, więc mam nadzieję, że poprawię swoją frekwencję na tym blogu i wezmę się w garść! ;) MOOOŻE pojawią się dwa rozdziały pod rząd, nie wiem, ale postaram się przygotować coś krótko mówiąc zaskakującego xd.
Dobra, kończę, bo moja notka niedługo będzie dłuższa niż ten rozdział...
Loff ♥

niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 46

*Harry*

Kurwa. Kurwa. Kurwa. Przeszukałem cały dom, by w końcu gdzieś zobaczyć Trish. Ale jej nie znalazłem. Odchodziłem od zmysłów, dopóki nie wszedłem drugi raz do jej pokoju zaglądając do szafy. Większość ubrań zniknęła, a walizki z którą tu przyjechała nie mogłem nigdzie dostrzec.
Wyjechała.
Była na tyle zdesperowana, żeby mnie zostawić? Wyjechać bez słowa? Jestem cholernym idiotą, że nie zauważyłem tego. Nie dochodziła do mnie ta myśl, że kiedykolwiek mogła posunąć się do tego.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem to zadzwoniłem do jej mamy. Dlaczego do niej? Bo idiota Harry nie miał numeru Trish. Dziwne, prawda?
- Powiedz mi, że ona jest u ciebie. - rzuciłem od razu.
- Harry. - westchnęła. Chciałem ponaglić ją, aby zaczęła mówić szybciej. - Nie wiem co się pomiędzy wami stało, ale ona nie chce tam wracać.
O kurwa. Naprawdę aż tak cholernym dupkiem się okazałem?
- Jak to nie chce wracać? - krzyknąłem. Szarpałem za moje włosy. Za cholerę nie mogłem się uspokoić. - Daj mi ją do telefonu.
- Ona śpi.
- Obudź ją. - prychnąłem. Mogłem być bardziej milszy.
- Harry, ona potrzebuje odpoczynku. Nie spała całą noc.
- Boże... - wypuściłem powietrze z płuc. - Dlaczego? Dlaczego nic nie zauważyłem? - mruknąłem bardziej do siebie. - Zuzann... Wiesz jak bardzo ona jest dla mnie ważna, j..ja...
- Wiem o tym, Harry. - przerwała mi, wyrywając mnie z niezręczności. Sam nie wiedziałem jak dokończyć to zdanie, które okazało się niefortunnie trudne. - Te maile, które mi wysyłasz... dziękuję ci za nie. Jestem wtedy spokojniejsza, bo wiem, że moja córka jest pod dobrą opieką.
Westchnąłem. Nigdy nie spodziewałbym się tego, że Zuzanah... że ona zgłosi swoją córkę do mnie na nauki.
- Okej. - rzuciłem ostatkiem sił i opadłem na łóżko Trish. Pościel pachniała nią, tak bardzo tęskniłem za tym zapachem. Jeśli Zuzanah nie przekona jej do powrotu, będę spał tutaj. - Powiedz jej, że jej potrzebuję.
- Ona potrzebuje przerwy.
- Proszę. - krzyknąłem zdesperowany.
- Dobrze, Harry. - wiedziałem, że zgodziła się z trudem. Niby dziękowała mi, że jest tu bezpieczna, ale wiedziałem, że zawsze stanie po stronie Trish i na siłę jej tu wysyłać nie będzie.
- Um... Nie będę już przeszkadzał. - potarłem skroń. - Niech ona wróci tu szybko...
Zwierzałem się jej, jak cholernej przyjaciółce. Bo kto zrozumie cię lepiej jak nie kobieta, która ma kilka przeżyć za sobą? Nie znała mnie od tej strony i chciała mi coś o tym wspomnieć, ale zachowała to dla siebie. Wiem to.
- Porozmawiam z nią. - wyczułem jak się uśmiecha.
- Okej. Dzięki. - ulżyło mi. Nawet nie wiem kiedy rozłączyła się, ja nadal trzymałem telefon przy uchu. Gdy zamknąłem oczy ujrzałem ten uśmiech, który był dla mnie powietrzem, a w tej chwili go zabrakło.


*Jenna*

 - Miałeś tego dopilnować, idioto. - wywróciłam oczami popychając Iana, który siedział bezczynnie na krześle. Nie przejmował się tym, że nasz plan jest ważniejszy od jego lenistwa.
- No kurwa. Wszystko na mojej głowie. - prychnął.
- Oh, oczywiście. Ja przecież nic nie robię! - podniosłam głos. Z tym idiotą normalnie rozmawiać się nie da.
- Rządzisz się. To jest jedyny twój obowiązek.
- Zamknij się. - warknęłam. - Jak ty mnie, do cholery jasnej, wkurwiasz! Beze mnie niczego byś nie osiągnął, tylko grzecznie poprosił swojego braciszka o posesję.
- Nie wypominaj mi tego, że jest on moim pieprzonym bratem. - wstał podchodząc do mnie. Jego sylwetka wyprostowała się przede mną. Myśli, że mnie, kuźwa, zastraszy.
- Dobrze wiesz, że pieprzy on dziewczynę, która ci się podoba. - szepnęłam z wyższością. Jego oczy zapłonęły, a linia szczęki się zacisnęła. Prawda boli. - Tylko on był pierwszy. - dodałam.
- Zamknij, kurwa, ryj! - odepchnął mnie tak, że wpadłam na biurko za mną. Zaśmiałam się.
- Koniec tego. - powiedziałam. - Dobrze wiesz, że on z nami nie wygra. Zwycięstwo zawsze było po naszej stronie. Trish jest jego słabością, a my to wykorzystamy...

*Harry*

Cztery cholerne dni. Cztery cholerne dni bez tlenu. Cztery cholerne dni bez zmrużenia oka.
Chciałem być sam, a przetłaczająca obecność Lary była wręcz... wkurzająca. Nie odwołałem zajęć. Po prostu miała ich o połowę mniej. Chciała mnie pocieszyć, ale co z tego? Skoro nie chciałem mówić jej niczego? Nawet zadzwoniłem do mojej mamy. Nie mówiłem jej o żadnym moim problemie, ale wyczuła, że jest coś nie tak. Chodziłem bez sensu po domu i patrzyłem na obrazy mojego ojca, które tak bardzo go zachwycały. Kurwa, nie robiłem nic.
- Harry. - usłyszałem głos Lary. Nawet nie zauważyłem, kiedy pojawiła się w kuchni. - Harry, wstań w końcu i zrób coś ze swoim życiem!
Odejdź, albo stanie się coś niemiłego dla ciebie.
- Nie. - mruknąłem.
- Jesteś denerwujący. - pisnęła cienkim głosem. - Eh, gorzej! - dodała ze wściekłością.
- Zajmij się sobą.
- Chcę ci pomóc.
- Nie, nie chcesz. Ani ja tego nie chcę.
- Czemu po prostu tego wszystkiego z siebie nie wydusisz? Ulży ci. - serio? Naprawdę, mam jej mówić jak źle się czuję? Głupio to zabrzmi, ale po prostu czuję, jakbym stracił połowę serca. Żaden materiał nie zaklei tej dziury.
- Zostaw mnie w spokoju. - wpatrzony w sufit, kątem oka zauważyłem, kiedy opuszczała powoli kuchnię. Gdy drzwi za nią zamknęły się zacisnąłem oczy, by nie wyleciała kolejna fala łez. Tak, nawet ja potrafię być tak słaby emocjonalnie, by dać oczom wolną wolę.

*Trish* 

Powoli weszłam po schodach, ciągnąc za sobą walizkę. Oczy piekły mnie od nieprzespanych nocy, a płacz, który towarzyszył mi podczas dwugodzinnej jazdy autobusem, wręcz sprawiał ból. Nie wiem jak spojrzę mu w oczy. Nie byłam na to przygotowana.
Wejść czy jednak wrócić do Londynu? W pierwszy dzień, kiedy chciałam spokojnie zasnąć w moim dawnym łóżku, miałam okropny sen, który zadecydował o tym, że przez kolejne dni nie zmrużyłam oka, bo obrazy z niego nawracały. Lara siedząca na kolach Harrego, oboje zadowoleni, szczęśliwi. Tego bałam się najbardziej. Nie chciałam czuć kolejnego rozczarowania.
Podczas tej kilkudniowej przerwy zrozumiałam, że Harry stał się moim powietrzem, bez którego nie da się funkcjonować. Chcę wejść teraz i załatwić to raz, a dobrze.
Pociągnęłam za klamkę i cicho weszłam do środka. Wszędzie było ciemno i musiałam uważać, by nie potknąć się o jakieś buty, które nigdy nie były tak porozrzucane jak teraz. Drzwi do pokoju Lary były uchylone, więc w pierwszej kolejności skierowałam się tam. Zapukałam cicho i nie czekając na reakcję od razu weszłam. Jeśli mam przyłapać ich razem, to niech będzie to właśnie teraz. Jednak nie widziałam tam ani Harrego ani Lary.
- O Boże! - odwróciłam się na pięcie, gdy zza mnie doszedł stłumiony krzyk. Lara zakrywała sobie usta dłonią i patrzyła na mnie w ogromnym szoku. Co? - Wreszcie jesteś.
Chwyciłam moją rękę i lekko nią potrząsnęła.
- Harry jest nie do zniesienia. Po prostu... musisz z nim natychmiast porozmawiać. - uśmiechnęła się lekko. Mała część mnie czuła satysfakcję, że jednak odtrącał Larę.
- Czy wszystko jest w porządku? - wydusiłam z siebie. Byłam w lekkim szoku. Lara wyglądała na szczęśliwą.
- Ze mną tak, ale z nim nie.
Oookej.
Szybkim ruchem ominęłam Larę i skierowałam się do Harrego sypialni, która znajdowała się w części budynku, w której rzadko kiedy bywałam. Wzięłam głęboki oddech i zostawiając walizkę przed drzwiami, pchnęłam je wchodząc cicho do pokoju.
- Mówiłem ci, żebyś mnie zostawiła.
Harrego głos był stłumiony przez poduszkę, którą miał przyciśniętą do twarzy. Uśmiechnęłam się mimowolnie na ten gest, który ocieplił moje wszystko.
- Harry. - szepnęłam. Nie mogłam przyrzec, że mnie usłyszał, ale kiedy oderwał poduszkę od twarzy i spojrzał na mnie z szokiem, wiedziałam, że się nie myliłam.
- Trish. - szepnął w zdziwieniu. - Boże.
Wstał i podszedł do mnie stając przede mną. Zmniejszył dystans całkowicie, kiedy oplótł mnie ramionami, przyciskając całkowicie do jego ciepłego ciała. Zaciągnęłam się jego zapachem opierając głowę na klatce piersiowej. Harrego serce biło tak szybko i mocno, że z łatwością mogłam to usłyszeć.
- Myślałem... - przerwał. - Boże, myślałem, że już nie wrócisz.
Nie mówiłam nic, kiedy ścisnął mnie bardziej. Oparł głowę na moim ramieniu, więc ręką sięgnęłam po jego włosy, głaszcząc je.
- Harry. - szepnęłam. - Przepraszam, że wyjechałam bez żadnego ostrzeżenia, ale... musiałam to wszystko przemyśleć.
- Już nigdy nie pozwolę ci odejść, rozumiesz? - chwycił moje ramiona odsuwając od siebie. Zielone oczy wlepił we mnie, patrząc z niesamowitą czułością. Boże, kocham go.
- Nawet nie spróbuję. - uśmiechnęłam się lekko.
- Czyli ty.. zostajesz? - zapytał z nadzieją.
- No tak. Chcę dokończyć swoje nauki. - Chwyciłam jego bicepsy i lekko ścisnęłam. W raz z jego rozświetleniem twarzy, mój umysł zaczął sprawniej działać. Dotleniłam się i mogłam oddychać swobodniej, skoro moje powietrze zostało mi oddane.
- Odchodziłem od zmysłów. Nie rób tego więcej. - Harry zszedł na ostrzejszy ton.
- Obiecuję. - zaśmiałam się i ustałam na palcach by dotknąć jego ust. Milimetry przed jego twarzą zatrzymałam się, zaczepiając palce na jego ramionach. Niespodziewanie Harry pierwszy musnął moje usta. Wydałam z siebie ciche westchnienie, a kolana pode mną ugięły się. Harry asekuracyjnie chwycił mnie za biodra, a skóra pod jego dotykiem zaczęła płonąć. Przerwałam pocałunek i po raz kolejny wtuliłam się w niego. Nie mogę uwierzyć, że on tu jest, że wszystko powraca do porządku.
Kiedy dotykałam nosem jego szyi, byłam pewna, że usłyszałam dwa ciche słowa, które wyleciały z ust Harrego.
- Co? - zapytałam niepewnie, patrząc w jego oczy.
- Kocham cię. - wyszeptał i oparł swoje czoło o moje. - To dziwnie brzmi z moich ust, ale tak jest... - wzruszył ramionami. Czuł się skrępowany i było to od niego czuć, ale... chwila... czy on powiedział...?
- Czy ty...
- Zrozumiałem to, kiedy cię przy mnie nie było. Pierwszy raz w życiu doznaję tego uczucia i powiem ci, że jest ono niesamowite.
- Harry. - zaśmiałam się pocierając jego nos swoim.
- A czy ty...
- Tak, Harry. Chcę, aby o uczucie nigdy nie wygasło.
- Pielęgnujmy je.
- Jestem za. - zachichotałam.
- Kocham cię. Boże. Trish, ja cię kocham. - zaśmiał się unosząc mnie nad ziemią i okręcając kilka razy w koło. Nim odstawił mnie na ziemię, wyznał mi to jeszcze kilka razy.
- Harry... - wydyszałam. - Kochajmy się.



__________________________________________________

P.S. Nie rozumiem tego, czemu jest tak mało komentarzy, a wejść na bloga po 200 dziennie. Dziękuję za uwagę :)




sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 45

Przez ostatnich kilka dni unikałam Harrego, a on nie zrobił nic, by temu zapobiec. Po prostu mnie olał.
"- Myślę, że będę się dobrze bawić. - usłyszałam cichy, nieśmiały śmiech z przymkniętych drzwi kuchennych.
- To zależy od ciebie jak będziesz podchodzić do tych zajęć. - powiedział Harry zwyczajnie. Tak mało z nim rozmawiałam...
- Nie rozumiem... jak mogłeś wytrzymać tyle czasu z Trish... Nie da się. 
Aha.  
Do moich uszu doszedł dźwięczny śmiech Harrego. Mogłam wyobrazić sobie jak spojrzał w dół i poprawił się na krzesełku. 
- Ona... ona po prostu jest nieprzyzwyczajona do towarzystwa. Chodzi mi - przez tak długi czas uczyłem tylko ją. Ale nawet nie wiesz ile jej zawdzięczam. Wątpię, że chciałabyś znaleźć się na jej miejscu te kilka miesięcy temu. Zmieniła mnie z okropnego dupka na... no na takiego jakim teraz jestem."
Dosunęłam moją niewielką torbę, jednak rzeczy było w niej w nadmiarze i jak najciszej otworzyłam drzwi pokoju. Dziś była moja kolej zajęć. Nie mogłam pogodzić się z tym, że mój harmonogram zmienił się nie do poznania. Trzy dni w tygodniu siedziałam bezczynnie widząc, jak Lara i Harry trenują. Moje serce się zatapiało w dodatku przekłuwane milionami szpilek. Nie mogę wierzyć w to, jak byłam zdolna zaufać mu, że jestem dla niego ważna. I to jak jego palce wyczyniały ze mną niestworzone rzeczy...

***

Nim zdobyłam się na odwagę zapukania w drzwi, upewniłam się, że doprowadziłam swoją twarz do porządku. Łzy cisnęły się do moich oczu mimo tego, że ich nie chciałam.
- Trish! Kochanie, wreszcie jesteś! - przytuliła mnie mama, głaszcząc po głowie. Co chwila wzdychałam zamykając oczy, siłując się z płaczem. Nie mogłam przegrać. 
- Coś nie tak? - zapytała obserwując uważnie moją twarz.
- Wszystko w porządku, tylko jestem nieco zmęczona. Wstałam wcześnie. - wymusiłam uśmiech.
- Trzeba było się wyspać. - zaprosiła mnie do środka, zamykając drzwi. - Opowiadaj! Dawno cię nie widziałam. Schudłaś!

*Harry*

Nie zmrużyłem oka tej nocy. Nieważne jak bardzo bym chciał, buzujące myśli nie dawały mi spokoju.
Kiedy postanowiłem wstać, usłyszałem zamykanie się drzwi wejściowych. To albo Trish albo Lara. No raczej.
Byłem okropny ostatnimi dniami. Dawałem Trish znaki, które mogła odebrać na różny sposób. Wiedziałem jak bardzo drażliwy był dla niej temat nowej uczennicy, więc czemu dawałem jej powody do zazdrości? Jestem takim chorym kutasem. Chciałbym cios w policzek, aby uwiadomić mnie w mojej głupocie.

***

- Widziałaś gdzieś Trish? - zabrzmiałem bardziej niż obojętnie. Dlaczego nie chciałem aby wiedziała, że łączy mnie coś więcej niż... coś z Trish?  
- W kuchni jej nie było. Nie wiem. - odpowiedziała normalnie głaszcząc Dolara. Wyobraziłem sobie na jej miejscu Trish. Kurwa.
- Okej. - westchnąłem. Byłem dla niej taki miły, że w życiu bym nie powiedział, że to ja.
- Stało się coś? - zapytała cicho; zerknąłem na nią przez sekundę. Jej troskliwy, przenikliwy wzrok zawieszony był na mnie i po jej speszeniu widziałem, że nie zamierzała mi tego pokazać.
- Nie... czemu? - pokręciłem głową, cały czas skupiając się na łuku, przy którym coś robiłem. Właśnie, nawet sam nie wiem co.
- Wyglądasz jakbyś był czymś przygnębiony... no nie wiem. - mruknęła patrząc z powrotem na Dolara.
- Wydaje ci się.
- Możliwe.
Była ona po prostu... słodka. Nie potrafiła zajść mi za skórę tak jak Trish. Nie działała tak na mnie jak Trish. W ogóle nie mogę jej porównać do Trish! Powinienem teraz rzucić wszystko i biec ją przeprosić. Za cholerne wszystko. A potem móc wpić się w jej usta i rozkoszować się cichymi jękami, które starałaby się zatuszować.
- Harry...
Ocknąłem się widząc przed sobą Larę.
- Naprawdę wszystko okej? Po prostu... trzymasz tak mocno ten łuk, że on zaraz tego nie wytrzyma...
Oczywiście. Jestem tak cholernie kiepski w ukrywaniu swoich uczuć i tego, jak rozpływam się w zamyśleniach. Odwróciłem się od niej, by nie mogła widzieć tego, jak się rozmarzyłem. Za mocno.

*Lara*  

- Wyżej... - głos Harrego był bardziej niż obojętny. Nie mogłam znieść tego, jak szybko potrafił zmieniać humorki.
- Nie mogę już. - jęknęłam opuszczając broń. Wierzchem dłoni przetarłam czoło i spojrzałam na Harrego, który patrzył w inną stronę.
- Za mało się starasz. - mruknął, po czym wziął głęboki oddech. Wiem, że coś go drażniło. Nie byłam na tyle nieuważna by nie spostrzec, że relacja Harrego i Trish opierała się nie tylko na znajomości. Troszkę szkoda - Harry jest naprawdę atrakcyjnym chłopakiem i po naszych rozmowach przez telefon zaczęłam budować dobrą opinię o nim w swojej głowie.
- Harry, możesz mi powiedzieć... - rzuciłam niepewnie. Z natury byłam nieśmiałą osobą, ale z każdą możliwą sytuacją starałam się to zmieniać, tylko nie wiem czy mi to wychodziło.
- O czym? - spojrzał na mnie dziwnie.
- O tym co cię gnębi.
- Nic nie wiesz. - prychnął i usiadł na trawie. Ponowiłam ruch, siadając przed nim. Skubał trawę skupiając się tylko na tym. Wiedziałam, że ma natłok myśli.
- Przez telefon wydawałeś się milszy. - zauważyłam.
Westchnął, po czym powiedział: - Musisz przyzwyczaić się do tego, że nie zawsze potrafię być miły. Przeprowadź wywiad z Trish czy coś...
- Wywiad? Proszę cię. - zaśmiałam się. - Przecież mówiłeś mi, że ona cię zmieniła, więc co nie co wiem.
Kiwnął obojętnie głową.
- Harry...
- Słuchaj. - spojrzał na mnie z zaciśniętą szczęką. - Kocham... nie, kurwa. Zależy mi na Trish, ale nikomu nie będę się zwierzał z tego, jakim jestem dupkiem. To, że staram się być miły dla ciebie, nie znaczy, że jesteśmy przyjaciółmi czy coś. I tak powiedziałem ci już za dużo... Kurwa.
Patrzyłam w szoku w ziemię. Nim zdążyłam przysporzyć jego słowa, on zniknął za drzwiami domu.

_____________________________________________
Cześć Misiaki po tak długiej przerwie! 
Przepraszam, ale nie stać mnie na dłuższy rozdział. Piszę resztkami sił i naprawdę, NAPRAWDĘ proszę Was o wybaczenie. 
W tym tygodniu, który niedługo nadejdzie, mam próbne egzaminy (więc się strasznie boję i trzymajcie za mnie kciuki). Dlatego piszę rozdział tak na szybko, bo czeka mnie jeszcze dziś duuuzo pracy. :(((
Chciałabym do piątku widzieć pod tym postem przynajmniej 10 komentarzy, wtedy NAJPRAWDOPODOBNIEJ pojawi się kolejny rozdział w następny weekend i będzie dłuży! I'll be very happy! ;) 
 Nie zabijcie mnie za tak beznadziejny rozdział... Boże, staję się coraz bardziej kiepska... xd 
Kocham Was, Słoneczka Najjaśniejsze!  ♥


niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 44

*Harry*

Przyznam, że trochę się stresowałem. Nastąpił ten dzień, kiedy będę musiał dzielić swój czas na dwie dziewczyny. Oczywiście wszystko okej, gdybym Trish poświęcał go więcej. W ostatnich dniach wszystko szło po naszej myśli; były sprzeczki, ale na szczęście nie tak poważne by unikać siebie na wzajem.
Dziś Trish okazywała trochę mniej chęci do życia niż wczoraj. Wiedziałem, że męczy ją dzisiejsze przybycie Lary. Chciałbym, żeby Trish wiedziała, że jej jedno spojrzenie robi ze mną niesamowite rzeczy, tylko jej dotyk sprawia, że moje wnętrzności wydają się zmieniać położenie.

*Trish*

- Wszystko w porządku? - Harry wszedł do kuchni, kiedy chodziłam po niej bez większego sensu. Moje oczy piekły od nieprzespanej nocy. Uspokajałam się czując zapach skóry Harrego tuż przy swoich nozdrzach, ale za nic nie mogłam zmusić się do snu.
- Nie wiem. - wzruszyłam dość obojętnie ramionami. 
- Skarbie, rozmawialiśmy o tym... - westchnął. Czułam rezygnację w jego głosie i wiem, że męczył się tym, iż przerabialiśmy ten temat już tyle razy.
- Wiem. - rzuciłam na wydechu, chwilę po tym czując silne ramiona wokół mojego ciała. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się jego bijącym ciepłem.

***

Słońce ogrzewało moją skórę, kiedy wyciągnęłam nogi przed siebie krzyżując je w kostkach. Zauważyłam, że od momentu mojego przyjazdu tutaj, zdążyłam nieco pociemnić swoje ciało przez opalanie. Kiedy zamknęłam oczy nakładając na siebie okulary przeciwsłoneczne, usłyszałam szczekanie Dolara. Momentalnie usiadłam, prostując się i patrząc na dziewczynę, która właśnie przekroczyła posesję Harrego. Jej krótkie spodenki i bluzka odsłaniająca brzuch sprawiły, że krew zaczęła we mnie wrzeć i miałam ochotę powiedzieć jej, żeby natychmiast się przebrała.
Aha.
Mogłam być pewna, że nie będzie słynnego powitania "kolejna dziewica", bo jak Harry powiedział - zmieniłam go; że Harry nie będzie zwracał na nią takiej uwagi, jaką poświęca mi. Szelest kółek od walizki, którą ciągnie za swoim ciałem wydaje się być bardziej wkurzający niż powinien. Kiedy skierowała się w moją stronę, nerwowo przełknęłam ślinę i wpatrywałam się w jej poczynania.
- Oh, cześć. - posłała uśmiech.
- Hej. - bąknęłam cicho i wróciłam wzrokiem na jeziorko. Mogę przyrzec, że więzi przyjacielskiej pomiędzy nami nikt nie znajdzie.
- Harry jest? - zapytała miło.
Kurwa.
Serio?
Powstrzymałam się przed odpowiedzią sarkastyczną. Trish, ona tylko pyta. 
- No. - urwałam krótko.
- Ty pewnie jesteś jego uczennicą. - zaczęła. Czemu ona próbuje podtrzymać ze mną rozmowę?
Uczennicą i nie tylko - dodałam w myślach. Chciałabym, żeby Harry uświadomił jego nową uczennicę, że jesteśmy dla siebie ważni i nie przyjmujemy osób trzecich.
- Tak, już od dwóch miesięcy.
Zauważyłam jak kiwnęła głową i rozejrzała się dookoła podziwiając widoki.
- Lara. - usiadła obok mnie wyciągając rękę. Kątem oka zmierzyłam jej dłoń, ale uścisnęłam ją nie zmieniając rys twarzy.
- Trish.
- Zawsze podobało mi się to imię! - zaśmiała się. Jej entuzjastyczna osobowość przyciągała na pewno wielu ludzi, lecz mój mózg był nastawiony w stosunku do niej negatywnie już od kilku dni, więc...
- Zaprowadzisz mnie do domu? Wydaje się być ogromny. - dokończyła z niewinnym uśmiechem nie odrywając ode mnie wzroku.
- Jasne. - wstałam i ruszyłam nie czekając na nią. Wiem, że chciała, żebym zwolniła, ale może moje dotychczasowe zachowanie kazało jej być cicho?
Doszło do tego stopnia, że jestem niemiła dla ludzi, którzy są mili dla mnie.
Gdy przekroczyłyśmy próg domu, Harry w tym momencie wyłonił się z kuchni stając nieco wryty. Spojrzałam w bok zaciągając się powietrzem i zagryzając wargę. Kątem oka zauważyłam, jak na policzkach Lary pojawiły się rumieńce. Oczywiście.
- Harry, pokaż Larze jej pokój. - posłałam sztuczny uśmiech i mijając chłopaka weszłam do kuchni.

***

Nastał ten moment, kiedy chciałam sięgnąć po papierosa, ale w ostatnim czasie nie jeździłam z Harrym do sklepu, więc oczywiste było to, że ich nie miałam. Zanim odepchnęłam się rękoma od blatu, odstawiłam szklankę do zlewu, w której przedtem piłam wodę. Kiedy Harry wszedł do kuchni spojrzałam na niego - jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Świetny początek.  - rzuciłam spuszczając z niego wzrok.
- O co znów ci chodzi? - zmrużył lekko oczy.
- Lara niemal pożerała cię wzrokiem. - rzuciłam zgryźliwie.
- Czy to moja wina? Ja nic nie robiłem. - bronił się. Moja irytacja z sekundy na sekundę wzrastała, kiedy przypominałam sobie ile czasu spędzi tu ta dziewczyna. - Twoja zazdrość nie zna granic widzę. Tłuczemy ten temat już od kilka dni, a ty nadal nie rozumiesz niczego. - mówił z wyrzutem. Chciałam spojrzeć w jego zielone oczy, ale nie miałam odwagi.
- Teraz to przemilczysz i znów złożysz na mnie, że nic z tym nie robię. Świetnie. - zbliżył się o krok gestykulując przed moim ciałem.
- Czy kiedykolwiek trenowałeś chłopaka? - spytałam, nie myśląc przedtem.
- Nie rozmawiamy teraz o tym. - westchnął wypuszczając drżące powietrze.
- Odpowiedz.
- Kiedyś.
- I co? - drążyłam dalej.
- Co i co?
- No i jak było? - oparłam dłonie na biodrach, tym razem patrząc w jego twarz. Jego rysy nieco złagodniały czyniąc mnie spokojniejszą.
- Normalnie? - odpowiedział niepewnie.
- Okej. - zakołysałam się na piętach gotowa by odejść.
- Co ty robisz? - patrzył na mnie niepewnie.
- Idę, nie widać? - rzuciłam gotowa by od niego odejść, lecz poczułam zaciśniecie się jego dłoni na moim nadgarstku.
- To widzę, ale gdzie?  - wywrócił oczami nie rozluźniając palców na mojej ręce.
- Na zewnątrz. Nie dokończyłam tego co zaczęłam. - wyswobodziłam się z jego dotyku i zanim zdążyłam opuścić kuchnię minęłam Larę, która zdziwiona moimi szybkimi ruchami zatrzymała się w miejscu.
- Widzisz? - spojrzałam na Harrego, który patrzył na mnie pustym wzrokiem. Nie wydobyłam z siebie dźwięku, ale mogłam być pewna, że mnie zrozumiał.


_____________________________________________________
Cześć i czołem! Jestem z rozdziałem! Kto się cieszy??..............Nikt.....? Aha. Super. Oki.
Taki żarcik xd
A tak serio to doszła nam nowa bohaterka! --------> Lara, którą już możecie zobaczyć w zakładce BOHATEROWIE
Iiii jeszcze jedna sprawa. Dzieje się coś niedobrego i całkiem normalnego! TRACĘ WENĘ! heh. Wszyscy zachwyceni, prawda? Wiem, że tak xd Nie będziecie musieli komentować, jeżeli zabraknie rozdziałów. Ale jestem śmieszna, nieee?
Ten rozdział był pisany resztką siłą i czuję się z tym źle, że wyszedł taki jaki wyszedł (czyli byle jaki i wcale nie wyszedł xdd) Proszę o wybaczenie.
Z chęcią powiedziałabym, że kolejny rozdział już jutro, albo za tydzień w sobotę, ale tego NIE POWIEM, bo nie wiem co będzie jutro albo w sobotę. Naprawdę, nie wiem co mam robić dalej. Czytam książki i w ogóle inne fanfiction, ale wena nie wpływa do mej głowy. Czy ze mną jest coś nie tak? LEKAAAAARZA!
Okej, kończę moje krótkie przemówienie i idę prosić Boga by mnie wspomógł.
Bajo ♥

sobota, 24 października 2015

Rozdział 43

* Harry*

Kończąc rozmowę odsunąłem telefon od ucha i odsunąłem się od okna. Byłem pewien, że ujrzę Trish na środku pokoju, ale pościel, którą przedtem złożyła leżała rozrzucona na ziemi, a drzwi były niezamknięte. Co do cholery?
Z impetem ruszyłem przechodząc przez próg. Nie myślałem, że sobie pójdzie, a najgorsze jest to, że nie znam powodu i nie wiem gdzie dokładnie jest. Telefony tej nowej zaczynają mnie powoli wkurzać i na ile będę zdolny, postaram się to przemilczeć.
Pierwszy postanowiłem sprawdzić jej pokój i wybrałem dobrze, bo siedziała na łóżku z łokciami opartymi na kolanach. Ten widok dosłownie szczypał moje wnętrza. Cholera.
- Trish? - zapytałem niepewnie znajdując w sobie siłę, by przekroczyć próg. - O co chodzi?
Pomimo tego, że wszedłem głębiej i powiedziałem do niej cokolwiek, jej wzrok nadal pozostał wlepiony w podłogę. Czemu tak bardzo mi to przeszkadzało?
- Chodzi o ten telefon? - nie chciała rozmawiać, a do tego wzruszyła ramionami. Kurwa. Z całych moich jebanych sił starałem się utrzymać nerwy przy sobie, co było trudne. Niech mnie szlag nie trafia. Niech mnie szlag nie trafia.
- Powiedz coś. - mruknąłem.
Odezwij się.
Jedno słowo.
- Może zachowuję się jak samolubna idiotka, ale nie mogę tak dłużej! - krzyknęła, jej drobne dłonie zacisnęły się w piąstki. Wczoraj taka niewinna, a dziś pełna wybuchowego temperamentu. To ze mną, czy z nią jest coś nie tak?
- O co dokładniej chodzi? - spytałem spokojnie. Nie byłem jeszcze tak bardzo zdenerwowany.
- Sam zapytałeś: "o telefon?". Więc odpowiadam - tak, o telefon.
Zdziwiłem się kiedy wstała z niedorównaną prędkością. Myślałem, że podejdzie do mnie, a jej dłoń zetknie się z moją twarzą, lecz ona tylko, albo , podeszła stając centralnie przede mną. Patrzyła na mnie wzrokiem zabójcy i gdyby nie to, że jej oczy, nawet pełne jadu, hipnotyzowały mnie już dawno by je opuścił.
- Zadzwoniła do mnie tylko, bo...
- Zadzwoniła? Tylko? - wywróciłem oczami, gdy przerwała mi. Jej złość zawsze śmieszyła mnie, ale teraz było inaczej. Nie czułem rozbawienia. Jedynie irytację, że robi z tego wielką sprawę.
- No tylko. - broniłem się.
- Ze mną tyle nie rozmawiałeś. - ugięła kolano, złączając ręce na klatce. - W ogóle nie rozmawiałeś. - syknęła. Ona naprawdę jest zła. Czuć od niej to na odległość.
- Bo wszystkie te sprawy załatwiała twoja mama. - nie dałem irytacji przejąć nade mną kontroli. - Poza tym myślałaś, że jestem czterdziestoletnim facetem!
Podałem dobre argumenty. Spuściła głowę i westchnęła. Czułem, że nie do końca poddała się; będzie walczyć. Znałem ją trochę. Trish była dziewczyną z reguły zazdrosną, chociażby okazując to w sytuacjach z Jenną. Nie chciałem, by myślała, że mi nie można zaufać.
- No weź... - czułem, że zaczynam powoli wygasać - traciłem siły na dalszą kłótnię, chciałem jej dotyku, tego delikatnego i pełnego niewinności.
- Nie byłeś dla mnie taki miły, jak jesteś dla niej. - rzuciła.
- Znów zaczynasz? Nie możemy o tym zapomnieć i... i już? - zapytałem lekko znudzony.
- Jak chcesz. - wzruszyła ramionami i zanim zdążyłem ją jakkolwiek zatrzymać zniknęła mi z oczu. Nie czułem bólu, gdy moja stopa zetknęła się z szafą w silnym impecie.

*Trish*

Otworzyłam oczy z nadzieją, że znajdę obok siebie Harrego. Cóż, nie było go, ale to jedynie moja wina. Moje wczorajsze zachowanie może nie było na miejscu, ale to nie sprawia, że tego żałuję. Czuję, że nie polubię tej dziewczyny.
Kiedy wyszłam z łóżka, spojrzałam na swoje ubranie; nadal miałam na sobie dżinsy i koszulkę. Och.
Po skorzystaniu z łazienki i przebraniu się w leginsy i czarny t-shirt udałam się do kuchni. Dźwięk telewizora dobiegał z salonu. Biorąc głęboki oddech nacisnęłam na klamkę i cicho weszłam do kuchni. Harry leżał na kanapie w salonie, na tej kanapie, gdzie wiłam się pod jego dotykiem. Momentalnie odwróciłam wzrok i kątem oka zdążyłam zauważyć jak ciało Harrego prostuje się i miałam pewność, że za chwilę stanie przede mną.
- Cześć? - zaczął. Wyczuwałam w jego głosie minimalną nutkę irytacji - pewnie sama nie wytrzymałabym ze sobą. - Jeszcze się gniewasz?
Głupie z mojej strony było to, że udawałam oburzenie, a tak naprawdę chciałam, by mnie wziął w swoje ramiona i nigdy nie puszczał. Więc czemu sprzeciwiam się sama sobie?
- Posłuchaj mnie Trish. - stanął centralnie za mną. Udawałam niewzruszoną, przez co usłyszałam jego głośne wypuszczenie powietrza. - Znów mam mówić ci, że liczysz się dla mnie tylko ty? Nie wiem co takiego zrobiłem. Robię coś źle? To mi to powiedz.
Z całej siły jaką miałam w sobie zaciskałam oczy i usta, by nie wydać z siebie najmniejszego dźwięku. Przytul go, dziewczyno.
- Więc powiem to jeszcze raz. Liczysz się tylko ty, tylko na tobie mi zależy, tylko z tobą pragnę rozmawiać i przebywać. Tylko ty doprowadziłaś mnie do śmiechu. Nie minęły dwa miesiące, a jednak to ty najdłużej tu jesteś. Minęły dwa miesiące, a zdążyliśmy się pocałować i nie robić niczego innego, nie mówiąc tu o przedwczorajszej zaistniałej sytuacji. Każda inna wyjechałaby stąd, każdej innej by tu nie było, każdej innej już dawno bym nie chciał. - zakończył swoją wypowiedź. Co chwila z jego ust wylatywały ciche wzdychania. Ściskało mnie w środku - byłam tak nieugięta i po co to?
- Okej. - westchnął, a jego oddech drżał.
Idiotka.
Idiotka.
Skończona idiotka.
Zacisnęłam oczy i powstrzymywałam łzy, kiedy opuścił pomieszczenie trzaskając drzwiami. Wyobrażałam sobie co musiał o mnie myśleć, jak musiał się uspokajać.
Podniosłam głowę w górę i szepnęłam ciche "dlaczego".
Bo dlaczego?
Dlaczego nowa uczennica musi zjawić się tu już w kolejnym tygodniu. Po prostu nie wyobrażam sobie Harrego - jego czas dla mnie będzie ograniczony, a głupia ja, zamiast go wykorzystywać teraz, spędzać z nim nawet najmniejszą chwilę, wkurzam go, doprowadzając do takiego stanu.
Otworzyłam lodówkę, by zaraz ją zamknąć. Straciłam ochotę na cokolwiek i siadając na ziemi schowałam twarz pomiędzy kolana.
Czułam się okropnie. Każda myśl wariowała i o czym bym nie pomyślała, wszystko wracało myślami do Harrego. Wstałam by udać się do swojego pokoju i wziąć telefon - potrzebowałam rozmowy z mamą - ale bałam się, że spotkam Harrego. To oczywiste, że przez chwilę musiałam ochłonąć i pozbierać myśli.
Beznadziejne jest to, że nie potrafię odpuścić, iść do Harrego, przeprosić za wszystko i spędzać z nim czas. Dużo czasu. Nie ominie mnie to, bo mamy dziś zajęcia, ale... chciałabym, żeby były przeprowadzane jak ostatnio - pełne śmiechu i pozytywnych chwil.
Wybrałam numer rodzicielki i opadłam na łóżko.
- Cześć kochanie. - powiedziała ciepło. - Czekałam na twój telefon. Jak w Biburach?
- Nie jest źle. - rzuciłam słabo. - Ale nie najgorzej.
- Jak to? Stało się coś?
Mogłam schować mój obojętny ton i chociaż nie martwić mojej mamy, za którą z resztą bardzo tęsknię. Minęły dwa miesiące, a ja odwiedziłam ją tylko raz. Ale ze mnie córka, co?
- Nic wielkiego. Po prostu małe spięcie z Harrym. - westchnęłam przypominając sobie jego słowa skierowane do mnie. Nie minęły dwa miesiące, a jednak to ty najdłużej tu jesteś.
- Oh... - mruknęła. - Ale przyjedziecie? - upewniała się.
Kuźwa.
- Wiesz mamo... bez względu na wszystko przyjadę w następnym tygodniu. Raczej bez Harrego, bo wiesz... on będzie miał nową uczennicę. - zamknęłam oczy przypominając sobie o niej.
Każda inna wyjechałaby stąd, każdej innej by tu nie było, każdej innej już dawno bym nie chciał.
Jeśli ta dziewczyna w stosunku do Harrego będzie taka śmiała jak Jenna, rzucę się na nią i nie zważając na nic rozszarpię.
- Kochanie, słyszysz mnie? - ocknęłam się, słysząc głos mamy po drugiej stronie linii.
- Tak, mamo. Przepraszam. Co mówiłaś?
- Pytałam kim ona jest?
- Nie wiem, mamo. Nic o niej nie wiem. - westchnęłam.
- Oh. No trudno. Szkoda, że Harry z tobą nie przyjedzie. No cóż, ale nie mogę doczekać się, kiedy w końcu zobaczę ciebie. Tęsknię córeczko. Opowiesz mi o wszystkim jak się zobaczymy, dobrze?
- Dobrze mamo. Także tęsknię.
Zamieniłyśmy jeszcze kilka słów i zakończyłam połączenie. 

***

Dzień był chłodny i nieco pochmurny. Pasował do mojego nastoju...
Kiedy opuściłam dom i szłam w kierunku miejsca, gdzie mieliśmy ćwiczenia, Harrego tam nie było. Rozejrzałam się dookoła, ale także tam nigdzie go nie było widać. Uchylone drzwi od garażu mogły świadczyć o tym, że znajdował się w środku. Zajrzałam do środka i mając przed sobą drzwi do kącika muzycznego i siłowni, wybrałam te drugie, ponieważ tam ujrzałam sylwetkę Harrego. Jego mięśnie napinały się, gdy uderzał w worek treningowy. Jego dłonie zaciśnięte w pieści i napięta szczęka były widokiem, który nie często mi towarzyszył. Wyładowywał swoje nerwy. Przeze mnie.
Mogłabym oglądać go przez wiele czasu, lecz postanowiłam na zewnątrz poczekać aż skończy.
Taki Harry był niesamowicie seksowny i pociągający, jak i i trochę przerażający. Martwiło mnie to, iż zdenerwowałam go tak bardzo, by doprowadzić do takiego stanu. A może robił to często?
Kiedy zasunęłam bluzę i bardziej ukryłam ręce w rękawie, Harry wyszedł z garażu, na co lekko podskoczyłam. Wiatr świszczał, dodając nieprzyjemnego charakteru do sytuacji. Wzrok Harrego był zimny i czułam jakby zamrażał mnie od środka. 
Bez słowa odszedł po sprzęt i zanim mi go wręczył wystawił tarczę. Było ona lekko poniszczona. W sumie nie tylko ja na niej wykonywałam ćwiczenia. wręczając mi broń musnął swoimi palcami moją dłoń. Zadrżałam, mimo to, że było to przez przypadek. Na pewno.
Pamiętam, gdy nie mogłam wycelować w czerwony środek tarczy. Teraz wydawało mi się to banalnie proste. Dzięki naszym wspólnym siłom doszłam tak daleko. Nim zdążyłam pierwszy raz strzelić, rozproszył mnie dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na Harrego przepraszająco; nie otworzył nawet ust, tylko prawie niewidocznie przytaknął. 
Jenna. 
Odchrząknęłam nerwowo i zostawiając telefon dzwoniący z powrotem ukryłam go w kieszeni. Po chwili ucichł. Wycelowałam kilka razy i strzeliłam w sam środek. 
- Ze strzelaniem już jest okej. - rzucił zwyczajnie Harry. Bolało mnie to, że w jego głosie nie było żadnych emocji. To tylko i wyłącznie twoja wina, pamiętaj. Cholera, wiem. 
- To dobrze. 
Ponowny dźwięk doszedł do naszych uszu, ale starałam się to olać.
- Odbierz to. - nakazał. 
- To nic ważnego. - unikałam jego badawczego wzroku, który z resztą po chwili odwrócił razem ze swoim ciałem. Zacisnęłam wargi. Tak bardzo było mi źle - ten cholerny dystans czynił mnie słabą. 
- Kurwa. - mruknął, gdy po raz kolejny zaczął dzwonić. Wyjęłam go z kieszeni i nim zdążyłam odrzucić połączenie i wyłączyć telefon, Harry wyrwał mi urządzenie z ręki patrząc na ekran.
- Aha. - rzucił oddając telefon. 
- Harry...
- Nic nie mów. - warknął. 
- Ale Harry, daj mi powiedzieć...
- To jest teraz twoje główne zajęcie? Umawianie się z Jenną? A może to jednak Ian? - syczał wyraźnie wkurzony i zirytowany. 
- Przesadzasz. - rzuciłam cicho.
- Wcale nie. - zmierzwił włosy w nerwowym geście. - Tyle razy ci powtarzam - odwal się od nich, ale najwyraźniej to nigdy do ciebie nie dotrze! 
- Gdybyś chociaż raz w życiu dał mi powiedzieć coś do końca, nie byłoby tego nieporozumienia. 
- Proszę, mów. - podniósł rękę w mimowolnym geście. 
- Nie wiem czemu bez przerwy do mnie dzwoni. To naprawdę nieporozumienie. 
- Było nie dawać jej numeru. - prychnął. - Czy naprawdę jesteś aż tak naiwna, żeby myśleć o przyjaźni między tobą a nią? - powiedział kpiąco. 
- To było dawno... 
- Co z tego. - rzucił. - Nie zmienia to faktu, że jesteś naiwna. 
- Owszem, jestem. - postanowiłam się poddać. Jego zdumienie na twarzy było oczywiste, kiedy przyznałam się do tego. 
- Boże, nie chciałem... - cicho westchnął. - Możemy to skończyć? Te głupie warczenie na siebie? Cholera, to męczące. - poddał się tak samo jak ja. 
- Jestem za. - uśmiechnęłam się. - Poza tym chciałam cię bardzo przeprosić za moje wczorajsze i dzisiejsze zachowanie... nie wiem co we mnie wstąpiło. 
- Po części cię rozumiem. Ale wiedz, że ta dziewczyna naprawdę mnie nie interesuje i nie zainteresuje.
- Wierzę ci. 
W momencie kiedy znalazłam się przy nim uniósł mnie za biodra, więc oplotłam nogami jego ciało. 
- Koniec zajęć. - uśmiechnął się ukazując dołeczki. 
Kiedy prowadził nas w stronę domu śmiałam się tylko i cieszyłam bliskością jego ciała.

___________________________________________________________
Rozdział trochę opóźniony, ale myślę, że to nic. 

Komentujcie :)