środa, 20 stycznia 2016

BARDZO WAŻNA SPRAWA!

Proszę, przeczytaj! 

Zbierało się, zbierało, aż zebrało! 
Postanowiłam, że Fanfic  
NIE BĘDZIE KONTYNUOWANY! 
Może niektórym będzie przykro, mi z pewnością tego będzie brakować, będę tęsknić za Waszymi miłymi słowami, ale naprawdę nie mam już pomysłu na kolejne rozdziały. Siedzę i piszę byle gówno, żeby tak naprawdę coś było. Nie na tym to polega. To ma sprawiać i mi i Wam przyjemność.
Tak mi przykro... Chcę mi się ryczeć i naprawdę myślę nad tym czy publikować tego posta...
Sami wiecie, że tyle narzekałam i wiele razy już chciałam zawiesić tego bloga. Ehh... nawet nie chcę tego wspominać ;-; 
Boże... tak nie mogłam doczekać się końca tego ff. Ale tak na serio to ff było mega spontanem. Tak czułam, że dobrze się to nie skończy. Rozpoczynając je, miałam pomysł tylko na kilka pierwszych rozdziałów. Nasuwa się pytanie: po chuja zaczynałam?! No nie wiem? Za bardzo się wkręciłam? Nie... Chciałam mieć drugiego bloga poza Try? A może uwielbiam pisać?
Może wydawać się, że 53 rozdział to PFF zaraz koniec. NIE. Podkreślam - N   I   E.
 Planowałam  ponad 100 rozdziałów. Właśnie, PLANOWAŁAM. Ale jeśli mam zwalić to ff do końca, wolę je tak pozostawić. Nie gniewajcie się nooooooooooo. 
Moooże trafi we mnie jakiś piorun zbawienny i naśle mi wenę i powrócę do tego fanfiction, ale na razie nie mam na niego siły... Kurcze, jak wrócę już Was na nim nie będzie xD No dobra, najwyżej będę żałować. 
Chciałam jeszcze dodać, że za cholerę nie mam pojęcia co z Range. Mam na nie pomysł i chciałabym je kontynuować, ale już wystarczająco boli mnie serce jak przypomnę sobie o jakimkolwiek moim fanfiction. Boże, do czego to doszło? Chcę, abyście wiedzieli, że byliście dla mnie pocieszeniem w każdy mój beznadziejny dzień. Siadałam i po prostu czytałam Wasze komentarze z poprzednich rozdziałów. Tak bardzo Was kocham, że aż wstyd mi to wszystko zostawić, no! 
Jest nadzieja, że przy Range pozostanę. Nie wiem, miałam w planach je oddać. Pozostanę bez niczego ;') 
Dobra, chcę się pożegnać już i nie przedłużać, bo zacznę ryczeć. :'( Heh... wszystko co się zaczyna, ma kiedyś swój koniec, prawda? 
Wasza Tiny! ♥ :* 
Pa Króliczki!  
  

sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 53

 Uwaga! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytasz na własną odpowiedzialność. Jeśli nie, zawsze możesz pominąć rozdział.

*Trish*        


Kiedy tylko przekroczyliśmy próg pokoju, Harry przycisnął mnie do ściany, uprzednio zamykając drzwi. Warknął w moją szyję - od razu poczułam dreszcz na swoich plecach. 
- Harry. - zganiłam go. Zachowywał się jak zwierz. 
- Hm? 
- Uspokój się. - zaśmiałam się nerwowo, kiedy nie przestawał przygryzać mojej skóry na szyi. Ciągnęłam go za loki, zacieśniając w nich mocno palce. Odchyliłam głowę w bok i przymknęłam oczy dając w pełni się ponieść chwili. 
- Thor jest chujem. - mruknął. Harry podrzucił mnie lekko i docisnął swoimi biodrami mocniej do ściany, kiedy zaczęłam się wyślizgiwać. Byłam zbyt zatracona w jego miękkich ustach na mojej szyi i brutalnych ruchach, a to połączenie zdawało się być najlepszym kontrastem, żeby myśleć co do mnie powiedział. - Przyznaj to. 
Chwyciłam mocniej jego ramiona, gdy przeniósł rękę koło mojej głowy, mocno wciskając dłoń w ścianę. Potarł swoim kroczem pomiędzy moimi nogami sprawiając, że moja głowa bezwolnie odrzuciła się w tył. 
- Trish. - upomniał mnie.
- Tak, Harry. - westchnęłam. - Nie lubię Thor'a. 
Kiedy uchyliłam nieco powieki, na twarzy Harry'ego ujrzałam zwycięski uśmiech. 
- Dobrze. - odpowiedział i zestawił mnie na ziemię.
- A..ale co? - zapytałam nieco zmieszana, skupiając całą uwagę na tym, aby nadal stać na własnych nogach. Poczynania Harr'ego trochę mnie rozproszyły, więc ciężko było mi myśleć racjonalnie. 
- Chodź tu. - wyciągnął do mnie rękę, kiedy jego stopy zetknęły się z łóżkiem. Podeszłam do niego i splątałam nasze palce razem. 
- Jak mogłaś mu się pokazać w majtkach? - prychnął patrząc na każdą część mojego ciała.
- Miałam na sobie koszulę. Twoją, więc była wystarczająco długa, żeby...
- Nie. - warknął i chwytając mnie za biodra rzucił na łóżko, a on sam dźwignął się na rękach i zawisł nade mną. - Ten widok jest przeznaczony tylko dla mnie. 
Jego usta stykały się ze skórą pod moim uchem, kiedy szeptał do mnie te słowa. Dłonią błądził po moim udzie, by potem przenieść ją na guziki koszuli. Torturował mnie; każdy guzik wolno był obejmowany przez jego palce, kiedy ja wiłam się pod nim i pragnęłam więcej. 
- Czemu ty mi to robisz? - wysapałam.
- Co, kochanie? - zapytał cwaniacko. 
- Ty wiesz co. 
Dotknął ustami mojego czoła.
- Ja się tylko z tobą droczę. - uśmiechnął się. - Seksownie wyglądasz w moich ubraniach. Mogłabyś chodzić w nich zawsze. W sumie, czemu nie? 
- Harry, nie gadaj tyle. - zaśmiałam się i przyciągnęłam jego twarz do mojej. Byłam zbyt zdesperowana, by rozkoszować się tylko pocałunkiem z nim, dlatego z jego pomocą zmieniliśmy pozycję. 
- Chcesz być na górze? - poruszył brwiami. 
- Harry... - rzuciłam szeptem. 
- Kocham cię. - cmoknął moje usta.   
Na pozór szybko powędrowałam ustami na szyję Harry'ego. Przechylił głowę w bok, dając mi większy dostęp do jego opalonej skóry. Zmysłowe dźwięki, które wydobywały się z jego ust wprost do mojego ucha sprawiały, że traciłam racjonalne myślenie. Harry chwycił mnie za ramiona i popchnął lekko tak, abym usiadła. Długie palce powolnym ruchem, wręcz torturowały mnie ściąganiem jego koszuli z moich ramion. Patrzył na moją klatkę intensywnym wzrokiem, który wysyłał mnie na skraj wytrzymałości. Przyspieszyłam tą czynność chwytając końce koszuli, a ta po chwili znalazła się na podłodze. Oparłam dłonie na Harry'ego klatce i obserwowałam jego wyrzeźbione ciało. 
- Harry... ja chciałabym ci się odwdzięczyć. - powiedziałam cicho, czekając na jego odpowiedź. Czułam, jak moje policzki przybierają czerwony kolor, dlatego patrzyłam wszędzie, żeby uniknąć jego przeszywającego mnie wzroku. 
- Spójrz na mnie. 
Opanowanie w jego głosie; to, jak palce w delikatnym, czułym geście chwyciły mój podbródek i sprawiły, że na niego spojrzałam, dodały mi otuchy. 
- Więc... wykorzystaj mnie doszczętnie. - uśmiechnął się lekko. Uniosłam kącik ku górze i czekałam, aż nakieruje mnie co do dalszego działania. Wciąż spoczywałam na jego biodrach, kiedy Harry usiadł. Cmoknął mój policzek, po czym powiedział, abym wstała, więc tak zrobiłam. Obserwowałam jak pewnym ruchem odpina swój pasek, jak wyswobadza guzik ze szlufki, aż w końcu jego spodnie opadły wokół jego kostek. 
Usiadł na skraju łóżka i przywołał mnie ruchem ręki. Usiadłam przed nim, opierając dłonie o jego kolana. 
- Jesteś pewna? - zapytał delikatnie, błądząc wzrokiem po całej mojej twarzy, jakby szukał cienia wahania. 
- Tak. - odpowiedziałam szeptem i dostrzegłam jak Harry kiwnął głową. Jego dłonie powędrowały do krawędzi bokserek, które miał na sobie i pewnym ruchem ściągnął je w dół. Prymitywnym ruchem wzięłam jego członka w dłoń, a Harry wydobył z siebie cichy świst. 
- Wszystko w porządku. - powiedział pełnym napięcia głosem. Jego dłoń powędrowała w tył, aby oprzeć się o materac łóżka.
Naprawdę nie wiedziałam od czego zacząć. Głupio wpatrywałam się w dużych rozmiarów długość Harry'ego.  
- Poruszaj. - wydyszał. 
Jego długie palce spoczęły na moich i owinął moją dłoń na jego członku. Gdy pozostawił mnie samą sobie zerknęłam na niego, aby upewnić się, czy robię to dobrze. Kiwnął tylko głową; jego oczy były przymknięte, co chwilę przygryzał wargę. 
- Kurwa, Trish. - jęknął. Seksowne dźwięki, które raz za razem z siebie wydobywał dodawały mi pewności siebie. Pozwoliłam sobie na lekkie zaciśnięcie mojej dłoni, co spotkało się z gardłowym westchnięciem Harry'ego.       
Dziwnie było mi myśleć, że to ja doprowadziłam Harry'ego do takiego stanu. Był zupełnie pozbawiony kontroli nad swoimi ruchami.
Chciałam posunąć się dalej.  
Harry'ego zaskoczenie było oczywiste, kiedy zassałam ustami główkę jego penisa. Przyspieszony oddech był odpowiedział na mój ruch. Podobało mu się to, że powolnymi krokami ruszałam naprzód. 
- Kurwa mać. 
Postanowiłam wziąć do buzi więcej. Wraz z ruchami języka zassałam policzki. Starałam się robić to powoli, finezyjnie. 
Wiem, że Harry starał się być delikatny, a pojedynczy ruch jego bioder, wypchany w moją stronę był tylko uniesieniem i odpowiedzią na moje powolne ruchy. Zbagatelizowałam odruch wymiotny. 
- Przepraszam. - wyszeptał. Mrugnęłam tylko mocniej oczami i wzięłam pomimo wszystko więcej. Poruszałam dłonią u nasady członka, a ustami wciąż poruszałam jednostajnym ruchem. 
Patrząc na bezbronnego Harry'ego, każdy mój ruch był odważniejszy od poprzedniego. Jego pełen koncentracji, intensywności wzrok był wlepiony w moje usta. Przymknęłam oczy, kiedy jego kciuk dotykał dolnej wargi. Lekki uśmiech zamajaczył na jego twarzy. 
- Jeśli nie chcesz bym doszedł w twoim ustach... - zatrzymał się i przeciągle jęknął. - Musisz przestać teraz.
Nie zatrzymałam się. Pracowałam dalej ustami, chciałam doznać tego nowego uczucia. 
Harry'ego dłoń natychmiast powędrowała w moje włosy, lekko mnie od niego odsuwając.
- Harry. - rzuciłam gniewnie. - Chcę dokończyć. - dodałam cicho. Widziałam wahanie na jego twarzy, ale po chwili pojawił się na niej uśmiech. Przyspieszyłam ruchy dłoni jak i szybciej zaczęłam poruszać głową. Harry był na skraju. Widziałam to w jego ustach zagryzających się ze sobą; oczach, które co chwilę zamykał. Zacisnęłam palce na jego kolanie, gdy poczułam jak słona ciesz wlewa się do moich ust. Harry wydobył z siebie przeciągły jęk i wymówił moje imię na głos. 
- Cholera. - rzucił, gdy spojrzał jak przełknęłam wszystko. 
Harry dochodził do siebie po orgazmie, a ja patrzyłam jak jego oddech uspokaja się. Wydobyłam z siebie pisk, kiedy w jednej chwili zostałam chwycona za biodra i rzucona na łóżko.
- To było nieziemskie. - zagryzł swoją wargę i mocno wpił się w moje usta. Kiedy poczułam jak jego dłoń wędruje od mojego brzucha w dół, zatrzymał ją. 
- Harry, nie. - rzuciłam szybko. Jednak on nie zaprzestał swojego ruchu. Spojrzał na mnie i uniósł brwi w górę. - Jest naprawdę w porządku. 
Uśmiechnął się lekko i położył obok mnie, przyciągając mnie w swoje ramiona. Zamknęłam oczy i przywołałam do swoich myśli Harry'ego, który jeszcze przed chwilą był pozbawiony kontroli. dzięki mnie. 

 _______________________________ 
Cześć kochani! 
Rozdział pojawił się DZIŚ, nie WCZORAJ tak jak obiecałam. Ehh. chyba naprawdę przestanę Wam cokolwiek obiecywać, bo nie potrafię się wywiązać z tego co powiedziałam. Rozdziału nie było przez cały tydzień, w piątek miałam wolne i NAPRAWDĘ, NAPRAWDĘ chciałam Wam dodać ten 53 rozdział, ale przez połowę dnia nie miałam prądu, bo zachciało im się wyłączyć na całej ulicy,  I MOJE PLANY CHUJ STRZELIŁ! Mam ogromną nadzieję, że mi wybaczycie, bo cholera, naprawdę mi z tym źle. 
Byłabym wdzięczna za odrobinę komentarzy.  

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 52

Słyszałam, że Harry gdzieś wyszedł. Szlag mnie trafiał, kiedy pomyślałam sobie, że z pewnością udał się do Jenny.
Wiedziałam, że tak się stało, kiedy nie było go już godzinę.
Nie, ja wcale nie odchodziłam od zmysłów.
Ja mu ufałam. Musiałam wiedzieć, że nie poszedł jej się zwierzać, lub zrobić cokolwiek innego. Nie dochodziła do mnie myśl, że zrobił to z nią... Że mógł mnie zdradzić.
Słyszałam otwierające się drzwi. Z pewnością był to Harry. Niechętnie wstałam wycierając swoje oczy. Postanowiłam sobie, że nie będę płakać. Byłam rozdrażniona, lecz chciałam pokazać sobie, że nie wszystkie sytuacje, które mnie męczą, muszą kończyć się moim poddaniem. A po przyjeździe do Bibur z pewnością płakałam zbyt dużo.
Cicho wyszłam ze swojego pokoju, z lekką niepewnością kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Harry zachowywał się nadzwyczaj cicho. Kiedy stanęłam niedaleko niego, zauważyłam, że kątem oka mnie zauważył. Lecz nie zareagował na to.
- Gdzie byłeś?
Czekanie w tej sytuacji na odpowiedź było bardziej niż krępujące. Harry nie zwrócił na mnie żadnej, nawet najmniejszej uwagi, lecz szukał czegoś w kieszeni swoich spodni.
- U Jenny, tak? - zapytałam praktycznie samej siebie. - Nie rozumiem twojego zachowania. Ukrywasz przede mną wszystko, a teraz zachowujesz się jakbym to ja popełniła jakiś błąd! Potem wychodzisz do Jenny zamiast rozwiązać ze mną jakikolwiek problem!
Moja frustracja rosła. Nie mogłam pogodzić się z faktem, że wyszedł i minęło tyle czasu odkąd wrócił.
- Zauważmy, że mnie zostawiłaś. - odburknął. Jego obojętne nastawienie do sytuacji wprawiało mnie w wariację. Nie miałam pojęcia ile wytrzymam.
- Po co u niej byłeś?
Czekając na odpowiedź starałam się odepchnąć od siebie najgorsze myśli. On miał rację. Zostawiłam go, ale to nie był powód, by od razu kierować się do Jenny. Gdy pomyślę sobie, że zatapiała swoje łapy we włosach Harr'ego, chcąc za wszelką cenę go uwieść, miałam ochotę szarpać nią nie znając swoich granic.
- Odpowiedz mi! - krzyknęłam podchodząc do niego. Został niewzruszony. - Ty z nią to zrobiłeś. - kręciłam głową. Nie byłam gotowa na poznanie prawdy. W głębi duszy miałam nadzieję, że Harry zmieni nastawienie do sytuacji i wytłumaczy mi wszystko.
- Może.
- Harry, przestań! - błagałam. Wzrok, jakim na mnie spojrzał bolał bardziej niż słowa. Był on pusty. Brak najmniejszych emocji. - Nie zrobiłeś tego. Powiedz mi, że nie poszedłeś do niej i nie... o Boże, Harry.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że stałam na przeciwko niego, szarpiąc jego koszulkę. Nie zauważyłam także, że łzy spływały po moich policzkach. Teraz mogłam tylko płakać, a Harry nic nie mówił. Nie mówił nic, bo miałam rację.
Oni to zrobili.
Dosłowność tych słów i intensywność najgorszych myśli bolała bardziej i sprawiała, że pogrążałam się w płaczu dalej.
Nim zdążyłam uświadomić sobie co mam w zamiarze otworzyłam drzwi wyjściowe i wybiegłam na zewnątrz. Padał deszcz, a w tej chwili zimne krople spływające na mnie dawały niesamowite orzeźwienie i trzeźwość umysłu.
- Trish! - słyszałam stłumiony głos Harr'ego. Rozmywał się on w szumiącym deszczu i w wypływającym powietrzu z moich ust. Biegłam, żeby jak najszybciej dostać się do posesji Jenny. Nie chciałam wiedzieć, do czego byłam zdolna pod wpływem tak ogromnej adrenaliny i rozdrażnienia.
- Cholera jasna! Trish stój! - krzyczał Harry. Słyszałam go mało wyraźnie, ponieważ moje dyszenie docierało do mnie na pierwszym miejscu. Moje nogi niosły mnie jak najdalej od niego. Boże, bolało mnie wszystko, ale nie chciałam się zatrzymywać. Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie chciałam go widzieć. Kiedy jednak jego dłoń dosięgnęła mojego nadgarstka, cała nadzieja znikła. Uspokajałam mój drżący, szybki oddech i za wszelką cenę wyrywałam dłoń z jego uścisku.
- Kurwa mać. - wydyszał. - Uspokój się.
- Nie mów nic. - warknęłam i wyrwałam mu się, robiąc krok w tył. Mimo ciemności i deszczu, który rozmazywał moją widoczność chciałam patrzeć na niego z najbardziej pogardliwym wzrokiem. Moje ciało trzęsło się z zimna, chociaż mogło również z nieokiełznanej złości.
- Trish, do kurwy nędzy, wracaj do domu. - zastawił mi drogę i wskazał ręką w stronę domu.
- Po cholerę wybiegłeś za mną!
Nie miałam pewności czy aby na pewno płakałam. Mogłam być pewna, że szloch wydobywał się z moich ust, w akompaniamencie deszczu tworząc szum.
- Wróćmy. - mówił spokojniej.
- Nie, kurwa, nie! - krzyczałam odsuwając się od niego z każdym razem, w którym on zbliżał się do mnie. - Harry, zdradziłeś mnie z osobą, której najbardziej nienawidzę. Cholera, trzeba być takim dupkiem...
Śmiałam się. Chamsko czy nie - nie liczyło się to. Harry naprawdę do zrobił. Pieprzył Jennę. Ani razu nie zaprzeczył.
- Trish...
- Zamknij się. Po prostu się zamknij! - krzyknęłam i podchodząc do niego odepchnęłam go przyciskając dłonie do jego torsu. Zachwiał się do tyłu, mogłam być pewna, że nie spodziewał się mojego ruchu. Szybkim krokiem szłam dalej, opierając się wiatrowi, który wiał prosto w moją twarz. Sylwetka Harr'ego pojawiła się przede mną uniemożliwiając mi dalsze pójście.
- Kochanie, posłuchaj mnie.
- Nie będę cię słuchać do jasnej cholery! - warknęłam patrząc prosto w jego twarz. Był spokojny, co wzbudzało we mnie większy ogień. - I tylko nie 'kochanie'. To jest śmieszne i żałosne. - wyśmiałam go.
- Przestań się tak zachowywać. - powiedział głośniej. Co?
- Jak? - prychnęłam. Byłam zła, śmiałam się chociaż była to nieodpowiednia chwila, moje rozdrażnienie sięgało zenitu i mogłam być pewna, że długo nie wytrzymam.
- Daj mi coś w końcu powiedzieć.
- Miałeś tyle szans, Harry! - wykrzyknęłam. - Tyle szans. - powtórzyłam.
- Po pierwsze - nie zdradziłem cię.
- Nie wierzę ci. - pokręciłam głową patrząc w jego oczy, które widziałam pomimo ciemności i deszczu.
- Cholera, po co miałbym to robić?
- Czemu od razu nie zaprzeczyłeś?
- Chciałem, żebyś tak myślała. - przyznał. - Wkurzyłaś mnie tym, że wyszłaś tak po prostu.
- I tak nie powiedziałbyś mi nic sensownego. - powiedziałam. Mój głos był pełen jadu, którego nie mogłam powstrzymać. - Ja tu odchodzę od zmysłów, a ty mi mówisz, że cię wkurzyłam. Jesteś śmieszny!
- Do ciebie nie dociera to, że chcę cię chronić! - krzyknął.
Pomimo naszych krzyków i ogólnej sytuacji w jakiej się znajdowaliśmy zwróciłam uwagę, jak jego długie włosy spoczywają przyklejone do jego ramion. Jak jego koszulka nasiąknięta deszczem uwydatnia jego wszystkie mięśnie. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że ktoś inny mógłby go posiadać. Uzależniłam się i tak bardzo przywiązałam, że stało się to dla mnie niebezpieczne.
- Chodźmy do środka, proszę. - powiedział spokojnie, ostrożnie do mnie podchodząc. Widział, że w moim umyśle zapanowała bitwa i stałam się spokojniejsza. Nie protestowałam, kiedy uchwycił mnie w swoje ramiona i mocno przytulił. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy moje zimne ciało dotknęło jego.
- Harry. Po co do niej poszedłeś?
Moje dłonie powędrowały na jego ramiona, odpychając go ode mnie. Byłam wykończona, a deszcz przemoczył moje wszystko, ale wiedziałam, że ta myśl, iż pojawił się u niej nie da mi spokoju.
- Powiedz mi. - nalegałam.
- Musiałem powiedzieć jej kilka ważnych rzeczy. Wszystko po to, by móc ochronić cię przed wszystkim. - ponownie mnie do siebie przyciągnął. Nie opierałam się choć było mi strasznie zimno. Prawda czy nie, nie miałam siły dłużej się sprzeczać. Byłam mu wdzięczna, kiedy zaczął prowadzić nas w stronę domu. Nie wiem, kiedy ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa i czułam jak tracę kontrolę nad moim ciałem. Ostatnie co pamiętam to to, że Harry podtrzymał mnie, niosąc potem w stronę domu.

~*~

Czułam suchość i ciepło, kiedy otwierałam powoli oczy. Czując jak przyjemny dreszcz przechodzi po moim ciele, zakopałam się bardziej w ciepłej pościeli, która przyjemną wonią aż prosiła, żeby w niej pozostać. Ciepła dłoń na policzku sprawiła, że otworzyłam oczy w pełni, widząc przed sobą Harr'ego. Siedział obok mnie na łóżku i patrzył na mnie intensywnie.
- Cześć. - uśmiechnął się lekko. Część naszej kłótni odwiedziła mój umysł. Myślę, że Harry też o tym myślał. - Jak się czujesz? Trochę się przeraziłem, gdy zemdlałaś. Na szczęście Lara pojawiła się na korytarzu i w miarę ogarnęła sytuację.
Uniosłam kąciki ust w górę.
- Już jest lepiej, dziękuję.
Spojrzałam na jego wilgotne włosy. Otworzyłam szerzej oczy, kiedy spostrzegłam, że jestem w zupełnie innych ubraniach.
- Harry... czy ty mnie przebrałeś? - zapytałam cicho.
- Byłaś cała przemoknięta. Nie mogłem doprowadzić do tego, żebyś leżała w mokrych ubraniach. - wytłumaczył, a cwaniacki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Zboczeniec. - skomentowałam i zakryłam dłonią twarz. Harry wstał i podszedł do szafki z ubraniami.
- Czemu? - zaśmiał się. - Moje to mogę. - oczy błyszczały mu w rozbawieniu.
Przełknęłam ślinę. Harry także zauważył, że było to trochę dziwne i szybko to sprostował. Byliśmy chwilę po kłótni. Wszystko działo się tak ostrożnie.
- Nie podglądałem dużo. - powstrzymywał uśmiech.
- Wcale. - zaprzeczyłam z udawaną powagą.
- Wiesz? Jest bardzo późno. - zaczął. - Myślę, że powinnaś zasnąć.
- A... tak. - pokiwałam szybko głową, gotowa by odejść. Odchyliłam kołdrę, a nieprzyjemny chłód spotkał się z moją skórą.
- A ty gdzie idziesz? - zmarszczył brwi.
- No... - odchrząknęłam. - Chciałam iść spać do siebie. Sam powiedziałeś...
- Kurwa, nie. - zaprzeczył szybko, kręcąc głową. - Chodziło mi, że jest późno. Nie musisz iść. Możesz spać tutaj jeśli chcesz...
- Okej. - pokiwałam lekko głową, ponownie wchodząc do łóżka. Harry chwilę potem znalazł się obok mnie, a pokój spowiła ciemność. Kiedy poczułam ciepło jego ciała obok mojego, nie mogłam powstrzymać się od wtulenia w niego. Moje ramiona szybko odnalazły jego szyję. Dotknęłam ustami jego piersi rozkoszując się jego bliskością.
- Przepraszam. - wyszeptał cicho.
Nie odezwałam się. Byłam zbyt zajęta tym, że był blisko. Zdawałam sobie sprawę z tego, że żaden nasz problem nie został rozwiązany, ale byłam zmęczona, a mój umysł sam oddalał od siebie te myśli.
- Dałem ci powody do myślenia, że ja z Jenną... Cholera. To było głupie. Przepraszam cię za to.
Szczerość jego głosy wystarczyła bym mu uwierzyła. Odsunął się ode mnie tylko po to, by podeprzeć ciało na łokciu. Jego dłoń spotkała się z moim policzkiem.
- Powinnaś wiedzieć, że w życiu bym ci tego nie zrobił. Ale wiem, że jestem cholernym dupkiem i miałaś prawo tak pomyśleć.
- Nic się nie stało... tak sądzę. - rzuciłam cicho.
- Tak sądzisz? - zaśmiał się cicho.
- Uhm. - przytaknęłam.
- Boże, Trish, jak ja cię kocham. - przysunął mnie do siebie przyciskając usta do mojego czoła.
- Kocham cię, Harry.
Na te słowa wzmocnił uścisk. Nie wiadomo jak ogromnie bylibyśmy na siebie źli, wszystko skończy się tym, że mówimy do siebie te dwa słowa, które rozpraszają wszystko. Wiem, że nic nie zostało rozwiązane i... Boże, nie wiem co mam o tym myśleć, ale dowiem się wszystkiego. Obiecuję to sobie zawsze i nic nie robię w tym kierunku, ale teraz będzie inaczej.

*Harry*            

Trish spała z głową na moim brzuchu, co kilka sekund wypuszczając ciepłe powietrze na moją nagą skórę. Wydarzenia z dzisiejszego dnia nie pozwalały mi zamknąć oczu. Kurwa, tak bardzo zagnieździły się we mnie wywołując masę wyrzutów sumienia.
Czemu ona mnie kocha?
Przecież nawet nie potrafię wytłumaczyć jej najgłupszych rzeczy jakie się tu dzieją. Wszystko się wali i powraca do normy za jednym razem. Tylko, że pieprzenia jest więcej.
Kiedy usłyszałem wibracje na stoliku bok, sięgnąłem po telefon, zaraz po tym sprawdzając, czy nie obudziło to Trish.
Ciężkie powietrze wydostało się z moich ust, ale otworzyłem wiadomość od Jenny. 
'Stchórzyłeś, Styles.'    
Przejechałem dłonią po twarzy, dopiero później decydując się na odpisanie.
'Zajmij się swoimi sprawami. Nie przyszedłem cię pieprzyć. Nie chciałbym oberwać od Ian'a, za to, że usłyszał twoje krzyki. x'            
' Nie obraziłby się za to, możesz być pewien. ;)' - odpisała niemal od razu.
'JA nie chciałbym ich słyszeć. Możesz być pewna, że Trish sprawuje się w tym o wiele lepiej. H'
Wyciszyłem telefon i odłożyłem go na bok. Nie chciałem nawet myśleć o tym co było kiedyś. Jej dłonie na moim ciele, to co kiedyś sprawiało mi, kurwa, taką przyjemność... Teraz było tylko koszmarnym wspomnieniem. Patrząc na delikatne ciało Trish i na to, jak niewinnie spała, chciałem by tylko ona do końca życia była tą, którą będę pieprzył.

~*~

Kiedy rano otwierałem zaspane oczy, nie czułem bliskości Trish. Stała na środku pokoju i jakby w pośpiechu zapinała moją koszulę. Uśmiechnąłem się na ten seksowny widok.  
- Po co idziesz? - jęknąłem.
- Coś się tu dzieje. Jest jakiś dziwny jazgot. - wyjaśniła.
- Co? - zapytałem z niedowierzaniem. Wiem, że patrzyłem na nią jakby zwariowała, ale naprawdę, przed chwilą otworzyłem oczy i nie mogłem zrozumieć co do mnie mówi.
- Harry, ktoś od samego rana hałasuje.
- Sama wiesz, że jest tu Lara i Thor. - na wspomnienie jego imienia zmarszczyłem brwi. Sam nie wiem czemu. Spojrzała na mnie. - A ty oczywiście chcesz się dowiedzieć o co chodzi.
- No tak. - przyznała. Wywróciłem oczami i starałem się ją przekonać, by się uspokoiła i wracała do mnie. Jest, kurwa, tak nieziemsko seksowna, że chciałem rzucić ją na to łóżko i... o cholera.
- Chodź tutaj. - zażądałem, lecz nie oderwała się od swojej czynności. Kiedy skończyła zapinać te cholerne guziki - które i tak zaraz z niej rozerwę - obciągnęła koszulę w dół. - Nie zamierzasz tak się pokazać, mam rację? - wskazałem ręką na jej ubiór. O cholera, nie.
- Harry, to tylko chwila...
- Nie. - zaprzeczyłem, gotowy by wstać z łóżka. - Weź załóż jakieś spodenki czy coś... Nie chciałbym, aby Thorowi stanął na twój widok...
- Harry. - zganiła mnie. Nie przestałem się uśmiechać, ale kiedy otworzyła drzwi od pokoju właśnie to zrobiłem.
- Ja nie żartuję. - powiedziałem poważnie.
- Zaraz wracam. - zachichotała i szybko opuściła pokój.
Cholera jasna.
Jeszcze nigdy tak szybko nie zerwałem się z łóżka jak teraz. Wciągając na siebie tylko spodnie, których guzik zapiąłem w drodze po korytarzu, byłem gotowy, by zobaczyć o co chodzi, a przede wszystkim znaleźć Trish. Gdyby nie ci cholerni domownicy coś jak Lara i Thor, mógłbym spokojnie paradować w bokserkach. I pozwalać Trish chodzić tak, jak wyszła teraz.
Wyszedłem na główny korytarz i zobaczyłem Trish i Thor'a. Pożerał ją, kurwa, wzrokiem i przysięgam, że jeśli go z niej nie zdejmie...
- Harry. - przywitał się Thor stojąc z walizką w dłoniach. O co chodzi? Zanim zapytałem, schowałem Trish za siebie. Fuknęła coś, ale musiała mnie zrozumieć. - Chciałbym wyjechać na tydzień.
Przełknąłem ślinę.
- Ledwie się tu pojawiłeś i już chcesz wyjeżdżać? - niemal się nabijałem.
- Fakt, minął tydzień, ale naprawdę muszę. Moja mama została sama i się martwię.
Już gdzieś to słyszałem...
- Tydzień?
- Taa, tydzień. - przytaknął.
- Okej. - zgodziłem się. Dla mnie lepiej, kuźwa. Nie musiałem spinać się i patrzeć, jak rozbiera wzrokiem Trish. Miałem go naprawdę dosyć i nie obraziłbym się, gdyby nie wrócił.
Poza tym, naprawdę nie uwierzyłem w ten żart o mamie. Ukrywał coś i szlag mnie trafiał, kiedy pomyślałem sobie, że to coś związanego z Jenną.  
- Dzięki stary. - poklepał mnie po ramieniu i zerknął zza mnie na Trish. - Cześć. 
Kurwa, ten jego uśmiech...
- Hej. - odpowiedziała mu. Wychyliła się i machając mu posłała jeszcze uśmiech.
W końcu wyszedł. Odwróciłem się z impetem w stronę Trish i przycisnąłem ją do ściany. 
- Co to było? - oddychałem tuż przy jej szyi.
- Co? - zapytała cicho.
- Fajnie go żegnasz. - pokiwałem głową z dezaprobatą.
- Harry...
- Muszę cię dotknąć. Tak dawno tego nie robiłem. - wycedziłem przez zęby i chwytając za jej uda szedłem z nią na rękach z powrotem do mojego pokoju.


 ________________________________
Hejo po Sylwestrze i w Nowy Rok!
To mój pierwszy post i rozdział w 2016! :D
W ogóle to taki trochę dłuższy jak obiecałam i no ten... to chyba na tyle w tą przerwę świąteczną, która już się kończy... :((((( Z resztą i tak jestem z siebie dumna, bo nadrobiłam sporo w ten wolny czas :') Trochę rozdziałów się pojawiło, był świąteczny dodatek. Mógłby być też noworoczny, ale nie xd za bardzo bym Was rozpieściła. xd

Tak w ogóle to chyba nikt nie myślał, że Harry zdradzi Trish, co? xd

Dobra, komentujcie i takie tam...
Pa, nie załamujcie się powrotem do szkoły, bo niedługo ferie! W zależności od województw, ale moje za trzy tygodnie! ♥