sobota, 26 września 2015

Rozdział 38

Od momentu, kiedy Harry powiedział, że jestem jego, nie mogłam uwierzyć, iż dzieje się to w rzeczywistości.
Minęły dwa dni od naszej rozmowy, której tak bardzo się bałam i na razie wszystko było w należytym porządku. Byłam świadoma tego, że będziemy przechodzić przez różnego rodzaju trudności, związanych chociażby z Jenną.
Nigdy nie zdawałam sobie jak bardzo wielki wpływ ma na mnie Harry. Gdy rozmyślałam o tym głębiej, wydawało mi się, iż jest on tym, który rozpala we mnie płomień fizycznego podekscytowania. Ale wyjeżdżając do Londynu, zawsze brakowało mi jego obecności; sprośnych komentarzy, które irytowały mnie niby przesadnie, a w środku tak naprawdę je uwielbiałam. Na wyjeździe dostrzegłam jego prawdziwą twarz, a przebywając z nim w wodzie zobaczyłam jak bardzo potrafi się mną zajmować. Nie wiem od jakiego czasu Harry troszczył się o mnie; nie było to do zauważenia, gdyż często denerwowałam się na niego za byle co. Zabronieniem rozmowy z Jenną okazał cząstkę tego - chciałabym, aby zapewniał mi bezwarunkowe bezpieczeństwo zawsze.
- Jeśli będziesz tak zamyślona, na pewno ktoś nie przegapi szansy na unieruchomienie cię. - potrząsnęłam głową odsyłając od siebie dalekie myśli, gdy usłyszałam głos Harrego.
- Przepraszam. - wyprostowałam się. - Ale teraz to tylko ćwiczenia.
- Co z tego? - pstryknął palcami. - Zawsze musisz uważać. Nawijam cały czas o skupieniu, a tt odlatujesz.
Zaśmiałam się na jego wywrócenia oczami. Próbował być poważny, by odzwierciedlić powagę tej sytuacji, ale nie za dobrze mu to wychodziło, gdy patrzył na mnie olewającą jego słowa.
- Boże. - mruknął. - Robisz to specjalnie bym się wkurzył i skrócił zajęcia.
- Rozgryzłeś mnie. - zachichotałam. - A tak szczerze, nie miałam tego w zamiarze. Mam natłok myśli.
Przygryzłam delikatnie wargę, gdy Harry powolnym krokiem zbliżył się do mnie.
 - To znaczy? - podniósł w górę, a cwaniacki uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Natłok myśli o mnie?
- O nas. - poprawiłam go kołysając się na piętach. Harry w ciągu dwóch dni wielokrotnie powtarzał mi, jak bardzo ten gest jest niewinny w moim wykonaniu.
- O nas. - powtórzył, kiwając głową. Wydawał się zamyślić przez chwilę, gdy wzrok przeniósł za moją osobę, a kąciki jego ust poszły w górę. - W takim razie powiedz mi o czym dokładnie myślałaś. - zbliżył się, zmniejszając znacznie przestrzeń między nami. Głupio było mi to przyznać, ale taki drobny gest sprawił, że mój oddech stał się ciężki. Wspomniałam o tym, że jego obecność wyprawia ze mną niestworzone rzeczy?
- O tym co będzie dalej...
- Miej odwagę przyznać się, że były to sprośne rzeczy i nie bzdetuj mi. - rozbawienie, które migotało w jego zielonych oczach było zaraźliwe i jak na zawołanie zawołanie zaczęłam się uśmiechać.
- Ja to nie ty. W mojej głowie nie tylko takie te rzeczy.
- Co ty mówisz... - pokręcił głową dotykając mojego ramienia. Gęsia skórka pojawiła się w miejscu jego dotyku i chciałam, by tego nie zauważył.
- O, a to co? - zapytał, po czym pochylił się nade mną obserwując moje ramię, oczywiście nie pomijając kpiącego uśmiechu.
Super.
- Gęsia skórka...
- Nie nabijaj się. - odsunęłam się bok powodując opadnięcie jego ręki wzdłuż ciała.
- Ty i twoje ciało mnie pragniecie, więc nie wiem przed czym uciekasz. - jego wzrok zatopił się w moich oczach i ostrzegłam rozszerzające się źrenice u chłopaka.
- Cześć wam! - odskoczyłam od Harrego, gdy usłyszałam za nim głos.

***

 - Po co tu przyszłaś? - głos Harrego był napięty, ale wciąż opanowany. Stałam lekko za nim, trzymając go za ramię jakby Jenna była zagrożeniem mojego życia.
- Tak dawno się nie widzieliśmy. - westchnęła. - Nie muszę zawsze wam szkodzić. Przyszłam się z wami zobaczyć.
- Nie wierzę w twoje dobre intencje. - warknęłam w jej stronę.
Nie miałam pojęcia co bardziej mnie denerwowało; jej obecność, czy to jak pożerała wzrokiem Harrego? Cień uśmiechu na jej twarzy zawsze był obecny, a ton głosu fałszywy, przepełniony nienaturalnymi emocjami.
Harry posłał mi zaintrygowane spojrzenie, które od razu powstrzymało mnie przed dopowiedzeniem czegokolwiek.
- Znów coś knujesz? - rzucił Harry, bez przerwy śledząc Jenny wyraz twarzy. Niechciana nuta zazdrości przeszyła mój umysł.
- Nie... - pokręciła głową z uśmiechem. - czemu tak sądzisz?
Każdy krok przez nią stawiany w stronę Harrego doprowadzał mnie na krawędź w stronę krzyku. Musiałam twardo stać w miejscu, by nie rzucić się na nią i nie wyszarpać jej włosów splecionych ze sobą wysoko na czubku jej głowy.
- Bo od tego tu jesteś. - prychnął Harry, wywołując u Jenny śmiech, który zatykał moje uszy.
- Oh, masz rację. - jej ręka zetknęła się z torsem Harrego, powoli opadając. Odwróciłam wzrok by nie patrzeć na jej ruchy, które świadomie wykonywała.
- Więc ty i Trish...
- Wyjdź stąd. - twardy głos Harrego nie dał dokończyć jej zdania.
- ...tworzycie coś razem?
- Nie będę powtarzać.
- Robisz się cholernie seksowny. - mruknęła mrużąc lekko oczy. Mogłam wprost wyobrazić sobie, gdy do jej umysłu wróciły wspomnienia związane z Harrym. Gdy zbliżyła się o krok, odsunęłam się od Harrego. Chciałam wrócić do domu, ale nie mogłam poddać się od tak.
- Jenna! - Harry chwycił jej nadgarstki. Lekki szok malujący się na twarzy dziewczyny dał mi niemałą satysfakcję.
- Pożałujecie. - wskazała na nas palcem. - A ciebie Styles... - uwiodę nie raz. - dodała szeptem zagryzając wargę.
Moje ruchy były niespokojne, gdy rozglądałam się dookoła siebie, żeby tylko nie patrzeć na Harrego. Jenna zawsze psuła między nami dobrą atmosferę. Zjawiała się w momentach, w jakich najmniej bym jej oczekiwała.
W momencie, w którym Harry odwracał się, ruszyłam szybkim krokiem w stronę domu. Nie miałam pojęcia przed czym uciekałam, ale w moich myślach nic nie było uporządkowane.
- Dokąd?
Harry pojawił się tuż przede mną zastawiając mi drogę na dalsze pójście.
- Do domu. To chyba oczywiste. - wzruszyłam ramionami chcąc go wyminąć.
- Nie powiedziałem, że koniec zajęć. - zaśmiał się sceptycznie, ponownie stając przede mną.
- Sama sobie robię wolne.
Zaoferowałam mu krótki, ironiczny uśmiech, nim ponownie chciałam go ominąć. Nie czułam się obrażona, byłam raczej wkurzona na Jennę, która wszystko psuła.
- Czy ty za każdym razem będziesz się tak zachowywać? - chwycił mnie za nadgarstek, zatrzymując wszystkie moje ruchy. - Chodzi mi, nie odzywasz się do mnie, bo co? Bo Jenna się tu zjawiła? Ja niczego nie zrobiłem.
- Wiem, Harry, wiem. - westchnęłam. - Poczułam się jak totalna idiotka, którą z resztą byłam. - Nienawidzę jej. Musi wszystko zepsuć, a poza tym ona na ciebie leci.
Machałam rękoma, a Harrego nastrój zmienił się diametralnie.
- Jak każda laska. - zaśmiał się.
- Nie pocieszasz. - wywróciłam oczami.
- Dobra. - westchnął rozbawiony. - Wiesz, że liczysz się dla mnie tylko ty i takie tam. - mówił szybko, a lekko speszony wyraz twarzy wywołał u mnie uśmiech. Harrego niewinność w tym momencie była słodka.
- Jesteś słodki. - uśmiechnęłam się patrząc na niego jak w piękny obrazek.
- Nie jestem słodki. - zaprzeczył, kręcąc głową. Udawana powaga była takim niewypałem, że ponownie wywołał u mnie śmiech.

***

- Zrobiłam popcorn. - uśmiechnęłam się, gdy Harty z pilotem w ręku przeskakiwał z kanału na kanał, by znaleźć coś sensownego.
- Chodź. - poklepał lekko swoje kolana. Stałam lekko osłupiona i poczułam ciepło na policzkach, gdy powtórzył ten ruch po raz drugi. - Nie będziesz siedziała po drugiej stronie kanapy, to na pewno.
Nieśmiało podeszłam do niego, a Harry pociągnął mnie na swoje kolana. Choć śmiesznie to brzmi, było to dla mnie nowe. Czułam się bliżej niego niż kiedykolwiek indziej. Jego zapach, który był charakterystyczny, spotykany tylko u Harrego wypełnił moje nozdrza i musiałam powstrzymywać się, by nie wciągać go przez cały czas.
- Gdy poczułam jego silne ramiona oplatające mnie wokół ciała, poczułam się niesamowicie bezpiecznie. Skąd Harry nabrał tyle uczuciowości? Nie znałam go od tej strony, być może dlatego, że ją ukrywał i dopiero teraz wiem, że naprawdę zaczynam go poznawać.
Odstawiłam popcorn obok nas i skupiałam się na tym, że opierałam się o jego tors, a on łączył swoje ręce na moim brzuchu.
- Moja mam złożyła mi kiedyś propozycje. - zaczęłam, gdy zaczęło mnie nużyć ze względu na źle dobrany film.
- Jaką? - mruknął jakby lekko senny, głowę zanurzając w zagłębieniu mojej szyi.
- Żebyś pojechał ze mną do Londynu. - uśmiechnęłam się lekko.
- Ja? Po co?
- Moja mama chciała cię poznać.
- Aaa... - kiwnął lekko głową. - Zastanowię się nad tym.
- Okej.
- Chodźmy już spać. Jest późno.
Harry nie wstawał dopóki nie kiwnęłam głową i nie zeszłam z jego kolan.
- Dziś śpisz ze mną. Już nie odpuszczę. - dłoń położył w dole moich pleców przesuwając do siebie i całując w czoło. Taki czuły, mały gest potrafił wywrócić mój żołądek do góry nogami. Dwa razy z rzędu odmawiałam, zawsze obracając sprawę w żart, gdy mówiłam, że moje łóżko jest z pewnością wygodniejsze.
- Gdy była burza nie narzekałaś. - przypomniał mi, ciągnąc mnie za nadgarstek w stronę swojego pokoju.
- A mogę się przebrać? - zatrzymałam się z trudnością.
- Jasne, pójdę z tobą.
- Nie. - zatrzymałam go w połowie kroku. - Nie potrzebuję nadzoru by się przebrać.
- Poczekam przed drzwiami.
Marne byłoby kłócenie się z nim, więc po prostu sobie odpuściłam pozwalając na kroczenie za mną. Słyszałam jak co chwilę ziewa.
- Takie są skutki, gdy tak wcześnie są zajęcia. - krzyczałam zza drzwi, szybko ściągając spodnie i zamieniając je na moje piżamy.
- Jutro nie będzie.
- Oczywiście, że nie. - otworzyłam drzwi, otrzymując od Harrego zmierzenie mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Zapomniałaś, że ja tu rządzę. - mrugnął oczkiem patrząc na moje ubranie. - Swoją drogą, fajne śpioszki.
Zaśmiałam się na jego nazwę, a po chwili Harry dołączył do mnie.

***

Przebieg sytuacji był co najmniej dziwny. Nie miałam najmniejszego pojęcia czy mogłam nazwać relacje między mną a Harrym "związkiem". Dostrzegłam różnicę w jego zachowaniu, rozmawiał i spędzał wolne chwile ze mną niż zazwyczaj.
Chłopak już dawno zasnął wtulony we mnie, a mój natłok myśli jak zawsze nie dawał mi spokoju. Wiedziałam, że moje uczucie do Harrego wciąż rosło, a najbardziej tego uniknąć w pierwszych dniach spędzonych tutaj. On dokładnie zdawał sobie sprawę, że nie oprę się jego urokowi osobistemu. I miał rację.


______________________________________________________
Cześć i czołem! Rozdział pisany chyba pod koniec wakacji, ale dodaję teraz. Proszę o komentarze. :)
CZYTAJCIE RANGE 
Do następnego.

wtorek, 22 września 2015

Miałam przybyć z rozdziałem, no ale...

Cześć wszystkim!
P.S. KOMU BĘDZIE ZALEŻAŁO, PRZECZYTA MOJE WYWODZENIE. 
Wielu z Was nie będzie odpowiadało to co tu napiszę; uznacie, że się żalę, ale czasem trzeba :)
Po pierwsze. Z każdym dniem ilość wyświetleń na blogu wzrasta, a komentarzy coraz mniej. Jak wiecie, na napisanie rozdziału potrzeba jedną, dwie, trzy a nawet cztery godziny. Nie pisze się go w 15 minut. Jestem w 3 gimnazjum i wiecie... czasu coraz mniej. Jedni będę w tej klasie, inni już byli, i nie chcę Was straszyć, ale obowiązków coraz więcej. Ze mną jest tak samo... Mam coraz więcej sprawdzianów, które sprawdzają wiedzę z poprzednich lat i chcę jakoś przygotować się do tych egzaminów. Dążę do tego, że dzięki komentarzom, moja motywacja wzrosłaby i z chęcią usiadłabym do kolejnego rozdziału. A teraz nie wiem, czy Wam się to podoba. Czytacie bo czytacie, a ja piszę bo piszę.
Nie chcę zawieszać bloga... ale może czas na przerwę? Uwielbiam dla Was tu pisać, czuć wenę, o którą teraz tak trudno. A gdy Wy się staracie, ja także mam ochotę dla Was odstawić wszystko i dodać cokolwiek!
Po drugie - przekroczyliśmy 30000 wyświetleń!
Po trzecie. Już przedwczoraj pojawił się rozdział na Range. Więc jeśli kogoś interesuje to ff to proszę, PROSZĘ, zajrzyjcie i pozostawcie po sobie krótki, najmniejszy komentarz.
Zawsze chcę więcej i więcej.. eh... może ze mną jest już coś nie tak? Proszę o nutkę wyrozumiałości. :)
Kocham, (jak zawsze) i nie zapominajcie o tym!

czwartek, 17 września 2015

Rozdział 37

Harrego rodzice nie oszczędzali nam pytań. W szczególności odpowiadałam na nie ja, gdyż Harry zdawał się nie być zainteresowany naszą rozmową, o czym świadczyło jego zaśnięcie. Moje powieki zamykały się podczas jazdy pociągiem, gdzie Harry nie miał na to czasu, bo z chłopakami obgadywali różne 'ważne' tematy.
- Jesteście wypoczęci, to najważniejsze. - powiedział Harrego tata, wyjmując nasze bagaże.
- Kto tak powiedział? - rzucił Harry zamykając bagażnik.
- Tydzień to za mało? - zaśmiała się jego mama patrząc na mnie.
- Wypoczęliśmy. - uśmiechnęłam się. Harry mruknął tylko coś typu 'oczywiście' i biorąc moją torbę jak i swoją skierował się do domu. Patrzyłam na to zapierające dech w piersiach podwórze oceniając, czy coś zmieniło się. Ciężko było mi przyjąć do wiadomości to, że od jutra zaczną się nasze zajęcia.
- Co mu zrobiłaś?
Podskoczyłam w miejscu, gdy usłyszałam za sobą cichy głos Anne. Posłała mi lekki uśmiech, jakby chciała mnie uspokoić.
- W sensie?
- Patrzy na ciebie, jakbyś była jego oczkiem w głowie. - wyraz jej twarzy mówił, że była rozbawiona, ale dziwnym trafem, jakby cieszyła się z tego, w jakim stanie jest jej syn.
- Wydaje się pani. - pokręciłam głową.
- Oh, nie. Znam bardzo dobrze swojego syna i wiem, że coś go zmieniło. - klasnęła w dłonie patrząc na mnie z uśmiechem.
Dlaczego akurat ja miałabym go zmienić?
Bardzo, bardzo chciałabym poruszyć dziś z Harrym temat o NAS. Boję się jednak, że totalnie go zdenerwuję i nie powie mi nic konkretnego. Chciałabym usłyszeć potwierdzenie, co tak naprawdę dla niego znaczę i czy wiąże ze mną jakiekolwiek plany. Fakt, zajęcia skończą się i będę musiała powrócić do Londynu, ale na razie odsuwam te myśli na bok.

***

- Po kolacji wyjeżdżamy. - weszłam do kuchni w momencie, gdy Anne wypowiadała te słowa do Harrego. Zauważając mnie, posłała uśmiech i wróciła do przygotowywania czegoś.
Patrząc na Harrego doznawałam chwilowego bezdechu. Jego umięśniona sylwetka, napięte mięśnie, które tak bardzo dostrzegalne były pod białą koszulką, nisko wiszące dresy na jego biodrach i lekko wilgotne włosy.
- Haloo. - rozmyślając, nie zauważyłam chłopaka stojącego przede mną. - O czym tak myślałaś, hm? - uniósł brew w górę intensywnie na mnie patrząc. Dostrzegając rozbawienie na jego twarzy, miałam ochotę zapaść się pod ziemię za to, że znów zauważył moją chwilę słabości; to, jak na niego patrzę.
- Ja... ja tylko...
- O tym, jak tracisz oddech, gdy robię tak?
W momencie gdy kończył słowa, przysunął mnie do siebie tak, że byłam pozbawiona przestrzeni osobistej, a jego dłonie podwinęły skrawek mojej koszulki, odnajdując nagą skórę na plecach. Robiłam wszystko, by nie przyznać mu racji. Rzeczywistość wzięła górę, gdy przypomniałam sobie, że w kuchni nie jesteśmy sami. Natychmiastowo odepchnęłam od siebie Harrego i patrząc na Anne, która nuciła coś i zdawała się być zainteresowana tylko przyrządzaniem czegoś, odetchnęłam z ulgą.

***

- Tak, mamo. - Harry przytakiwał Anne, gdy ona troskliwie mówiła mu, by dzwonił zawsze w razie potrzeby.
- Pamiętaj, że zawsze przyjedziemy. - jej delikatne dłonie na jego rozbudowanych ramionach zdawały się być takie małe, gdy lekko nim potrząsała.
Po krótkim pożegnaniu się z Harrego rodzicami weszliśmy do domu, a zaraz za zamknięciem drzwi zaczęłam swoje wyrzuty.
- Nigdy więcej takiej scenki przy twojej mamie!
Harry postawił duże oczy; z początku nie wiedział o co chodzi, ale gdy dostrzegłam lekki uśmiech na jego twarzy stwierdziłam, że mnie zrozumiał.
- Myślisz, że moją mamę interesuje co my robimy? - przysunął się lekko, a jego cwaniacki ton doprowadzał mnie do szału.
Wzruszyłam ramionami.
- Zapewniam cię, że nie.
Harry - chłopak, który nie liczy się z niczyim zdaniem. Oczywiste, że nie będzie go interesowało to, czy jego rodzice zobaczą, że dotyka mnie na środku kuchni, czy nie.
Bez słowa ruszyłam do pokoju, by do końca rozpakować się, a gdy usłyszałam za sobą kroki Harrego zatrzymałam się.
- Coś nie tak? - powoli odwróciłam się, patrząc w jego oczy.
- Wszystko okej. - wzruszył ramionami.
- Więc czemu za mną idziesz?
Czekałam cierpliwie na jakiekolwiek słowo, czy ruch z jego strony. Gdy otworzyłam usta, by powiedzieć, że chcę z nim o czymś porozmawiać, on chwycił mnie za nadgarstek prowadząc do mojego pokoju.
- Gdy już mnie tu przyprowadziłeś... - zaczęłam nabierając powietrza w płuca. - Chciałam z tobą o czymś porozmawiać.
- Tak się składa, że ja także. - pocierał dłońmi o uda zagryzając wargę. Był to gest świadczący o jego zdenerwowaniu, który był uroczy jeśli chodziło o Harrego.
- Harry... ja chcę wiedzieć, czy to co mówiłeś na wyjeździe... czy to była prawda. - rzuciłam cicho, patrząc na swoje stopy.
Harry mógłby powiedzieć, że jestem zdesperowana, chcąc słyszeć te słowa. Może i było tak w rzeczywistości, lecz chciałam mieć pewno w tej sprawie.
- Owszem. - przyznał, tym samym wywołując uśmiech na mojej twarzy. Gdy zbliżył się odrobinę, pozwoliłam sobie spojrzeć w jego zielone oczy, które bez przeszkód przenikały mnie. - Nie zmyśliłbym tego. Po co miałbym kłamać?
- Nie mam pojęcia. - powiedziałam prawdę. - Jak sobie to teraz wyobrażasz? - westchnęłam wycofując się do łóżka by móc na nim usiąść.
- Co.
- No to? Ty też dla mnie wiele znaczysz.
Westchnienie, które wyleciało z ust Harrego lekko zaniepokoiło mnie. Myśli zaczęły szaleć, oczekując nagłego wycofania swoich słów, ale pokój obejmowała tylko cisza. Wzrok Harrego wędrował po podłodze, jakby szukał odpowiednich słów.
- Jesteś tu niecałe dwa miesiące, a za trzy kończysz swoje nauki i wrócisz do Londynu. Więc jak to sobie wyobrażasz? - spojrzał na moją twarz szukając niemo odpowiedzi.
- Harry, trzy miesiące to bardzo dużo.
Lekki uśmiech zajaśniał na moich ustach, chcąc dodać otuchy chłopakowi, jak i mi samej.
- A później co? - prychnął. - Zostawisz mnie mówiąc "sorry Harry, nasz czas minął". Właśnie tego chcę uniknąć.
Ponowne westchnienie upewniło mnie w tym, że temat wcale nie był taki łatwy. Oczekiwałam uścisków i szczęśliwego rozwiązania problemu, a tak naprawdę nie rozpatrzyłam sprawy w ten sposób.
- Nie musi wcale tak być...
- A jak? - przerwał, ciągnąc się za włosy. - Nie będę mógł jeździć do Londynu dwa, czy nawet trzy razy w tygodniu. Moja praca nie kończy się na tobie.
Spuściłam wzrok, a przez chwilę objęło mnie rozczarowanie. Tak bardzo chciałam tu przyjechać? Jedynym wytłumaczeniem jest to, że nie miałam pojęcia, iż Stylesem okaże się mężczyzna w wieku dwudziestu jeden lat.
- A to, że martwię się co będzie dalej, nie znaczy, że nie potrzebuję cię tak samo. Po prostu nie wyobrażam sobie tego czegoś na odległość. - wskazał między nas, ukazując "to coś".
- Harry... spróbujmy. - momentalnie podniosłam się z łóżka podchodząc do Harrego. Wzrok chłopaka był daleko ode mnie, więc objęłam jego policzki pragnąc, by na mnie spojrzał.
- Jakoś to będzie, co? - uśmiechnął się lekko sprawiając, że zrobiłam to samo.
- Musi. - szepnęłam. W chwili gdy przywarł do mnie wargami, poczułam się lekko, jakby cały ciężar tej rozmowy spadł ze mnie, zostawiając błogość i nieuporządkowanie.

____________________
No i kolejny :)
Kolejny rozdział wtedy, kiedy sobie na to zasłużycie xd czekam na komentarze ♥

wtorek, 15 września 2015

Rozdział 36

Dni mijały w niezwykłym spokoju. Dziwne było to, jak z Harrym mogliśmy wytrzymać bez chociażby jednej kłótni. Dopiero po dwóch dniach od nieprzyjemnego incydentu, w pełni on odezwał się do mnie, a ja do niego. Martwiło mnie jednak to, że nic nie zostało wyjaśnione. Nadal nie miałam pojęcia w jakim położeniu jesteśmy i kim właściwie jestem dla Harrego.
Dziś był dzień powrotu do Bibur. Szkoda, ponieważ tutaj czułam się w pełni spokojna, mając przy sobie nie tylko Harrego, ale innych ludzi niż Jenna i Ian.
Leżałam na łóżku rozmawiając z mamą. Harry stał pod ścianą szukając czegoś w telefonie już od dobrych kilkunastu minut. W trakcie opowieści mojej mamy o tym, gdy była na grzybach z babcią i nagle co zaszumiało w krzakach, rozległo się pukanie do drzwi, a w nich pojawiła się Eleanor.
- Przepraszam. - mówiła ściszonym głosem. - Zaraz idziemy ostatni raz nad jezioro.
Oboje z Harrym kiwnęliśmy głowami, po czym dziewczyna opuściła pokój, uśmiechając się lekko.
- Mamo, muszę kończyć. Niedługo ruszamy w drogę, a zaraz zbieramy się ostatni raz popluskać się w wodzie. - zaśmiałam się, a mama razem ze mną. Harrego wzrok spoczął na mnie i pokręcił głową po usłyszeniu moich słów. Po jeszcze krótkiej wymianie zdań z moją mamą rozłączyłam się i westchnęłam ponownie opadając na łóżko.
- Cały dzień leżysz. - rzucił, chowając telefon do kieszeni swoich ciasnych spodni.
- A co innego mam robić? - wstałam i przeciągnęłam się, nie mogąc opanować chęci ziewnięcia.
- Pobiegać? - zrobił ironiczną minę. - Przed nami kilka długich godzin jazdy pociągiem. Będziesz narzekać, że spierzchł ci tyłek. - wywrócił oczami, choć wyczułam nutkę rozbawienia w jego głosie. Odwrócił się ode mnie tyłem nie chcąc, bym zobaczyła jego uśmiech.
- Na pewno nie powiem tego do ciebie. - prychnęłam, przechodząc obok niego w celu wyjścia z pokoju i sięgnięcia ręcznika wiszącego na sznureczku na balkonie. Powstrzymały mnie przed tym silne dłonie Harrego, które czułam na swojej talii. Przyciągnął mnie plecami do swojego torsu, a moje zaskoczenie mógł doskonale wyczuć przez nierówny oddech. Pierwsza taka bliskość od kilku dni, a ja czuję uginające się kolana i jakbym zaraz miała doznać palpitacji serca.
- Chętnie się tym zajmę. - wymruczał nad moim uchem, a dreszcz przebiegający od mojej szyi w dół pleców utwierdził mnie w jego słowach. Przez chwilę myślałam, że przesłyszałam się, ale gdy docisnął mój tyłek do jego krocza wszystko do mnie dotarło. Sapnięcie Harrego wyleciało z jego ust w tej samej chwili co moje i ku mojemu zdziwieniu nie chciałam się od niego odsuwać. Już całkowicie nie rozumiałam siebie.
- Jak to możliwe, że za każdym razem, gdy chcę cię więcej, ty zaprzeczasz, a w takiej chwili nie możesz złapać oddechu? - jego ciche słowa doskonale dotarły wprost do mojego mózgu. Złączyłam ze sobą nogi w najbardziej niewidoczny sposób, by pozbyć się napięcia budującego między nimi, i przez chwilę myślałam, że zauważył to, ale zaczął mówić dalej:
- Co jest z tobą nie tak? - mówił najbardziej uwodzicielskim głosem; czułam cień rozbawienia za jego słowami. - Wszystko w porządku?
Teraz dokładnie wiedziałam, że nabijał się ze mnie. Nie mogłam widzieć jego twarzy, ale dokładnie czułam uśmiech snujący się na jego anielskiej twarzy.
- Tak. - rzuciłam szybko. Chciałam powtórzyć drugi raz, by upewnić się, że Harry usłyszał, ale szybko zaczął mówić.
- Jesteś pewna?
Silne ramiona, które owijały ciasno moje ciało rozluźniły lekko uścisk po to, by obrócić mnie do Harrego przodem. Wzrok niepewnie przekierowałam na jego twarz i teraz mogłam dostrzec prawdziwe rozbawienie.
- Tak. - powtórzyłam.
Miałam ochotę spoliczkować go, gdy pokręcił głową i zaśmiał się.
- Co chciałeś przez to osiągnąć? - unormowałam oddech starając się zapomnieć o tym, gdy doskonale czułam go przy moim tyłku.
- Chciałem udowodnić ci, że uciekasz przed samą sobą. Nie wiesz co tak naprawdę chcesz czynić, bo masz zbudowany wokół siebie mur, którego nikt nie zburzy oprócz samej siebie.
Spojrzałam na jego twarz, która o dziwo była poważna, a jego wzrok skupiał się wyłącznie na moich oczach. Mrugnęłam kilka razy nim postanowiłam odpowiedzieć.
- Harry... ja...
- Nie musisz odpowiadać teraz. - uśmiechnął się lekko. - Chciałem dać ci do zrozumienia, że to nie jest dobre. - jego rysy twarzy były łagodne i musiałam przeszukiwać swój umysł, by zastanowić się czy kiedykolwiek go takiego widziałam.

***

Wróciliśmy wcześniej niż zamierzaliśmy, gdyż słońce schowało się za chmurami i nie biło od niego ciepło, a wiatr znad jeziora wzburzał się mocno. Dokładnie zapamiętałam wszystkie szczegóły plaży; miejsce było niesamowite i nie byłam pewna czy kiedykolwiek tu wrócę.
Każdy był zabiegany, zbierał wszystko to, co pozostawił na dworze, w altanie, czy na sznurkach wiszących koło domu.

***

- Przestań. Nie ma słońca. - Harry spojrzał na mnie i zdjął ze mnie okulary chowając je w dekolt od bokserki. Chciałam zwrócić mu uwagę na ten gest, ale gdy kąciki jego ust poszły w górę, opamiętałam się. Nie do końca otrząsnęłam się po zaistniałej sytuacji rano i przypominała mi się ona za każdym razem gdy mój wzrok kierował się w stronę chłopaka.
- Nie wierzę, że to tak szybko minęło. - westchnęła Prerie siadając obok mnie na ławce. Czekaliśmy na pociąg, który spóźniał się już pół godziny.
- Taa. - przytaknął jej Liam.
- Gdy odwołają nasz pociąg obiecuję, że pójdę tam do nich i sam przyślę nam jakiś ekspresowy. - mówił Louis rozglądając się dookoła.
- Spieszy ci się? - zapytał Zayn bujając się na piętach.
- Noo. - ukradkiem spojrzał na swoją dziewczynę, ale wszyscy jednak to zauważyli i rozniósł się śmiech, przyciągając uwagę niektórych przechodniów.
- Mieliście tyle czasu. - pokręcił głową Niall, lekko chichocząc.
- A ty zamiast chodzić rano po pokojach i informować ludzi o jakim gównie, mogłaś zając się Louisem.
Eleanor spiorunowała Harrego wzrokiem, a jej policzki przybrały lekko odcień różku.
- No kurde, zawstydzacie. - zaśmiał się Louis, przytulając swoją dziewczynę.
- Jedzie! - krzyknął Zayn, a wszyscy zrobiliśmy krok do tyłu.





________________
Witajcie po tak długiej przerwie! Przyznam, że baaaaardzo tęskniłam Kociaki! ♥
Rozdział jak mówiłam pojawił się bez żadnego opóźnienia, czyli 15 września. Tak bardzo nie mogłam doczekać się tego dnia, by w końcu coś dla Was dodać! :D
Czy dacie radę dobić do 20 komentarzy? Proooszę, zróbcie to dla mnie! <3
Jak się dobrze spiszecie, ROZDZIAŁ ZA DWA DNI ---------> czyli w czwarteczek ;p

Bajo :***