środa, 10 września 2014

Rozdział 8

Cicho weszłam do kuchni i usiadłam przy stole, uderzając paznokciami o blat. Wpatrywałam się w Harrego ruchy.
- Może pomóc ci w czymś? - spytałam po chwili pełna obaw, że otrzymam irytującą, bądź złośliwą odpowiedź.
- Nie trzeba. - Rzucił szybko i nalał coś na patelnię. Wydawało mi się, że robił omlety... Gdy odmówił pomocy, wyjęłam telefon i zaczęłam się nim bawić. Weszłam w moją ulubioną grę i totalnie się wkręciłam.
- Odłóż telefon i zacznij w końcu jeść. - Harry pomachał mi przed oczami ręką, po czym wyrwał mi urządzenie z dłoni, zablokował przyciskiem i odłożył na szafce. Spojrzałam na niego wzrokiem zabójcy, a on tylko uśmiechnął się i wskazał na talerzyk przede mną z omletami, bitą śmietaną i truskawkami. Kurwa, jaka kolacja! To takie przeprosiny, czy jak?
- Dzięki. - Mruknęłam i wzięłam się za jedzenie. Przeżuwałam wszystko powoli, czasem przyłapując Harrego na gapieniu się na mnie. Miałam ochotę powiedzieć coś, jednak powstrzymałam się, zanim z moich ust wyleciałoby coś, czego później bym żałowała.
- Opowiedzieć ci kawał? - odezwał się Harry, gdy piłam herbatę. Spojrzałam na niego dziwnie. Czy on chciał prowadzić ze mną jakąkolwiek konwersację? Posłał mi spojrzenie typu 'no co?' i wzruszył ramionami.
- Jeśli to będzie coś zboczonego, to możesz sobie odpuścić. - fuknęłam, co spotkało się z głośnym śmiechem Harrego. Naprawdę się śmiał... niesamowity widok. Musiałam korzystać z okazji, bo może mi się taka nie trafić.
- Oj przestań. Zaczynam opowiadać pierwszy. - powiedział niemalże jak małe, cieszące się dziecko i poprawił się na krześle. Nic nie mogłam poradzić na to, że wywróciłam oczami i rozpoczęłam chichot. Doskonale wiedziałam, że nie będzie mi dane usłyszeć 'normalnego' kawału.
- Taki krótki. - zaczął Harry. - Nie będzie zboczony. - zapewniał mnie.
- Zaczynasz? - ponownie przewróciłam oczami, a on kiwnął głową.
- Okej. 'Mąż mówi do żony:
             - Idź po piwo.
             - Ależ kochanie, może jakieś magiczne słowo? - śmiałam się z Harrego, gdy mówił piskliwym głosem.
             - Hokus pokus, czary mary, wypierdalaj po browary!'
- Albo jeszcze to:
            'Mąż na wakacjach z żoną uprawia seks. Żona do niego:
            - Kochanie, mi się wydaje, że ty mnie ruchasz jak zwykłą dziwkę. Może jakieś dwa magiczne  
            słowa?
            - Wyżej dupę.'
- Nie znasz czegoś normalnego? - zamarudziłam, na co zaśmiał się.
- Co znaczy w twoim słowniku - normalnego? - podniósł jedną brew i swoje ręce złożył na klatce piersiowej.
- Coś na przykład z... Jasiem? - nic nie mogłam poradzić na to, że chęć wstania z krzesła i przywalenia mu narastała, gdy ponowny śmiech, połączony z chichotem opuścił jego usta.
- O! Akurat znam. - uśmiechnął się.
  'Jasiu wchodzi do pokoju, gdzie rodzice są w łóżku. Jasiu się pyta:
  - Co wy robicie?
  Rodzice udawali, że nie słyszą. Po czym znowu pyta.
  - Co wy robicie?
  Na to tata:
  - Jedziemy rowerkiem.
  Po 10 minutach tata wchodzi do pokoju i widzi Jasia i Małgosię w łóżku i pyta:
  - Co wy robicie?
  Na to oboje:
  - Doganiamy was.'
- Lepiej się już nie odzywaj... - zastawiłam twarz dłońmi, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu, ale także zażenowania, gdy Harry opowiadał mi kawały.
- Teraz ty coś opowiedz. - stuknął mnie w rękę, wyciągając swoją przez stół.
- Zadam ci pytanie. Zobaczymy czy znasz odpowiedź.
- Wal. Jestem gotowy. - niemalże krzyknął, jakby przygotowywał się do jakiejś walki.
- Dlaczego na świecie nie produkuje się czarnych prezerwatyw? - uniosłam jedną brew, bez przerwy wpatrując się w jego twarz, na której migotało rozbawienie.
- A nie produkują? - złączył brwi prawie w całość, cały czas się uśmiechając. Pokręciłam głową.
- Jaki znawca! - zaśmiał się. - A tak serio to nie mam pojęcia.
- Bo czarny wyszczupla. - zachichotałam. - Z resztą tobie nawet biała, która 'uwydatnia kształty' nie pomoże. - zaśmiałam się ponownie.
- Ah tak?! - wstał NIBY oburzony i urażony Harry i zaczął rozpinać pasek. - Pokazać ci?
- Nie! - krzyknęłam niemalże od razu i wstałam z krzesła by odejść. Gdyby naprawdę to się stało, czułabym ogromne zażenowanie i nie wiem, czy mogłabym dalej z nim 'pracować'.
- Okej, okej. Żartowałem. - śmiał się dalej. Mogłam założyć się nie wiem o co, że byłam cała czerwona na twarzy ze wstydu, jaki Harry u mnie wywołał.
- Siadaj. - dodał po chwili. Popatrzyłam na niego. Dał mi znak, żebym przysiadła na swoim poprzednim miejscu i tak też zrobiłam. - Nie wiem czemu się tak zawstydzasz. - powiedział to takim troskliwym głosem, spokojnym, że ciężko było mi uwierzyć, że to wypowiedział Harry.
- Miałaś kiedyś chłopaka? -  wypalił niewiadomo skąd Harry. Spojrzałam na niego dziwnie, lecz odpowiedziałam.
- A skąd wiesz, że nie mam obecnie? - podniosłam brew, uważnie nasłuchując co mi powie.
- Bo wiem. - oh, to taka typowa jego odpowiedź. Mówiąc to, wzruszył ramionami wstając od stołu. Sięgnął po dwie szklanki nalewając do nich soku. Zaczęłam uważnie się mu przypatrywać z niewiadomych dla mnie powodów. To, że tu jestem nie wydaje się być dziwne? Siedzę tu z nim, gadam z nim, a może nie powinnam?
- No więc? - przypomniał mi o zadanym wcześniej przez niego pytaniu.
- Owszem, miałam. - odpowiedziałam mu. To, jakim wzrokiem na mnie spojrzał, był nie do rozszyfrowania. Jakby... zaskoczenie?
- To czemu jesteś dziewicą? - myśli "zaskoczenie" rozwiązywały się. Czy każdy, kto miał drugą połówkę, chociaż przez chwilę, musiał od razu wskakiwać z nim do łóżka? No chyba tylko Harry.
 - Skąd ta pewność, że nią jestem? - męczy mnie ten temat, więc dokładnie sama nie wiem, czemu dalej go drążę.
- Mam swoje sposoby, mała. - mrugnął do mnie oczkiem, ukazując swoją dumę i pewność siebie, jaką z pewnością w tej chwili posiadał.
- Tylko nie mała... - zamarudziłam.
- Maleńka. - poprawił się, ukazując na swojej twarzy rozbawienie. Nic nie mogłam poradzić na to, że wywróciłam oczami, ale jego uśmiech sprawił, że sama się uśmiechnęłam.
- Cóż... dla mnie sekretem jest to, że nikt cię jeszcze nie przeleciał. - słowa wypadły z jego ust, zatykając mój przełyk, przez co sok wyplułam z powrotem do szklanki.
Nie odpowiedziałam niczym na jego stwierdzenie, czy cokolwiek to było.
- Trzecie pytanie jakie nurtuje moje myśli to czy umiesz całować? - podniósł brwi, jakby oczekiwał natychmiastowej odpowiedzi. Cóż... Otóż panie Styles. Wkurwiają mnie twoje pytania, ale wiem, że robisz to specjalnie, żeby mnie bardziej zdenerwować, więc nie odpowiem ci.
- Wiele razy już to robiłam. - odpowiedziałam inaczej, niż miałam na myśli. Mój obojętny ton sprawił, że cwaniacki uśmiech wkradł się na Harrego usta. Wyglądał... hm... wyglądał jak prawdziwy bóg seksu, ale chyba mu tego nie powiem, co?
- Nie wiem co jeszcze potrafisz tymi ustami, ale...
- Teraz moja seria pytań. - przerwałam mu najszybciej jak się dało żeby zatamować jego dalszą wypowiedź. - z kim tu mieszkasz?
- Skąd wiesz, że nie mieszkam sam? - droczył się, tak jak ja z nim poprzednio.
- Już kiedyś wspomniałeś, że sam tu nie jesteś.
- Moi rodzice wyjeżdżają w ważnych sprawach, a przyjeżdżają z reguły rzadko. - odpowiedział obojętnie. - Coś jeszcze?
- Czemu masz wahania nastroju? - prychnął na moje słowa. To jest aż tak śmieszne?
- Bo mi się tak chce. - uzyskałam odpowiedź w stylu Stylesa. A czego innego mogłam się spodziewać? Tak bardzo chciałabym go teraz uderzyć, jak najmocniej, żeby się ogarnął, żeby porozmawiał ze mną najzwyczajniej w świecie.
Nie oczekując na moje jakiekolwiek słowo wstał od stołu zabierając naczynia i wstawiając je do zmywarki. Podszedł do drzwi otwierając je i przepuszczając mnie pierwszą.
- Drugą część dnia spędziłam fajnie. - palnęłam nie myśląc dokładnie nad słowami.
- Serio? - zdziwił się? Może spodziewał się, że powiem, iż był bardzo wkurzający?
- W sumie to ja też. - mruknął, ale po jego wyrazie twarzy, mogłam stwierdzić, że nie były to chciane słowa tak jak i u mnie. - Więc cześć. - machnął zażenowany ręką.
- Aha. I jeszcze jedno. Nie próbuj włamywać się do piwnicy. - mrugnął oczkiem i ruszył do siebie. W jego głosie było ostrzeżenie, które niezbyt mnie dotknęło.

__________________________________________________________________________
Cześć kochani po dłuuuugiej przerwie!
Bardzo zaniedbałam dodawanie tutaj rozdziałó, ale chyba macie świadomość, że szkoła i w ogóle...
Pozdrawiam i proszę o komentarze, które na pewno będą mobilizacją do pisania kolejnego! :*

KOCHAM WAS <3