niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 44

*Harry*

Przyznam, że trochę się stresowałem. Nastąpił ten dzień, kiedy będę musiał dzielić swój czas na dwie dziewczyny. Oczywiście wszystko okej, gdybym Trish poświęcał go więcej. W ostatnich dniach wszystko szło po naszej myśli; były sprzeczki, ale na szczęście nie tak poważne by unikać siebie na wzajem.
Dziś Trish okazywała trochę mniej chęci do życia niż wczoraj. Wiedziałem, że męczy ją dzisiejsze przybycie Lary. Chciałbym, żeby Trish wiedziała, że jej jedno spojrzenie robi ze mną niesamowite rzeczy, tylko jej dotyk sprawia, że moje wnętrzności wydają się zmieniać położenie.

*Trish*

- Wszystko w porządku? - Harry wszedł do kuchni, kiedy chodziłam po niej bez większego sensu. Moje oczy piekły od nieprzespanej nocy. Uspokajałam się czując zapach skóry Harrego tuż przy swoich nozdrzach, ale za nic nie mogłam zmusić się do snu.
- Nie wiem. - wzruszyłam dość obojętnie ramionami. 
- Skarbie, rozmawialiśmy o tym... - westchnął. Czułam rezygnację w jego głosie i wiem, że męczył się tym, iż przerabialiśmy ten temat już tyle razy.
- Wiem. - rzuciłam na wydechu, chwilę po tym czując silne ramiona wokół mojego ciała. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się jego bijącym ciepłem.

***

Słońce ogrzewało moją skórę, kiedy wyciągnęłam nogi przed siebie krzyżując je w kostkach. Zauważyłam, że od momentu mojego przyjazdu tutaj, zdążyłam nieco pociemnić swoje ciało przez opalanie. Kiedy zamknęłam oczy nakładając na siebie okulary przeciwsłoneczne, usłyszałam szczekanie Dolara. Momentalnie usiadłam, prostując się i patrząc na dziewczynę, która właśnie przekroczyła posesję Harrego. Jej krótkie spodenki i bluzka odsłaniająca brzuch sprawiły, że krew zaczęła we mnie wrzeć i miałam ochotę powiedzieć jej, żeby natychmiast się przebrała.
Aha.
Mogłam być pewna, że nie będzie słynnego powitania "kolejna dziewica", bo jak Harry powiedział - zmieniłam go; że Harry nie będzie zwracał na nią takiej uwagi, jaką poświęca mi. Szelest kółek od walizki, którą ciągnie za swoim ciałem wydaje się być bardziej wkurzający niż powinien. Kiedy skierowała się w moją stronę, nerwowo przełknęłam ślinę i wpatrywałam się w jej poczynania.
- Oh, cześć. - posłała uśmiech.
- Hej. - bąknęłam cicho i wróciłam wzrokiem na jeziorko. Mogę przyrzec, że więzi przyjacielskiej pomiędzy nami nikt nie znajdzie.
- Harry jest? - zapytała miło.
Kurwa.
Serio?
Powstrzymałam się przed odpowiedzią sarkastyczną. Trish, ona tylko pyta. 
- No. - urwałam krótko.
- Ty pewnie jesteś jego uczennicą. - zaczęła. Czemu ona próbuje podtrzymać ze mną rozmowę?
Uczennicą i nie tylko - dodałam w myślach. Chciałabym, żeby Harry uświadomił jego nową uczennicę, że jesteśmy dla siebie ważni i nie przyjmujemy osób trzecich.
- Tak, już od dwóch miesięcy.
Zauważyłam jak kiwnęła głową i rozejrzała się dookoła podziwiając widoki.
- Lara. - usiadła obok mnie wyciągając rękę. Kątem oka zmierzyłam jej dłoń, ale uścisnęłam ją nie zmieniając rys twarzy.
- Trish.
- Zawsze podobało mi się to imię! - zaśmiała się. Jej entuzjastyczna osobowość przyciągała na pewno wielu ludzi, lecz mój mózg był nastawiony w stosunku do niej negatywnie już od kilku dni, więc...
- Zaprowadzisz mnie do domu? Wydaje się być ogromny. - dokończyła z niewinnym uśmiechem nie odrywając ode mnie wzroku.
- Jasne. - wstałam i ruszyłam nie czekając na nią. Wiem, że chciała, żebym zwolniła, ale może moje dotychczasowe zachowanie kazało jej być cicho?
Doszło do tego stopnia, że jestem niemiła dla ludzi, którzy są mili dla mnie.
Gdy przekroczyłyśmy próg domu, Harry w tym momencie wyłonił się z kuchni stając nieco wryty. Spojrzałam w bok zaciągając się powietrzem i zagryzając wargę. Kątem oka zauważyłam, jak na policzkach Lary pojawiły się rumieńce. Oczywiście.
- Harry, pokaż Larze jej pokój. - posłałam sztuczny uśmiech i mijając chłopaka weszłam do kuchni.

***

Nastał ten moment, kiedy chciałam sięgnąć po papierosa, ale w ostatnim czasie nie jeździłam z Harrym do sklepu, więc oczywiste było to, że ich nie miałam. Zanim odepchnęłam się rękoma od blatu, odstawiłam szklankę do zlewu, w której przedtem piłam wodę. Kiedy Harry wszedł do kuchni spojrzałam na niego - jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Świetny początek.  - rzuciłam spuszczając z niego wzrok.
- O co znów ci chodzi? - zmrużył lekko oczy.
- Lara niemal pożerała cię wzrokiem. - rzuciłam zgryźliwie.
- Czy to moja wina? Ja nic nie robiłem. - bronił się. Moja irytacja z sekundy na sekundę wzrastała, kiedy przypominałam sobie ile czasu spędzi tu ta dziewczyna. - Twoja zazdrość nie zna granic widzę. Tłuczemy ten temat już od kilka dni, a ty nadal nie rozumiesz niczego. - mówił z wyrzutem. Chciałam spojrzeć w jego zielone oczy, ale nie miałam odwagi.
- Teraz to przemilczysz i znów złożysz na mnie, że nic z tym nie robię. Świetnie. - zbliżył się o krok gestykulując przed moim ciałem.
- Czy kiedykolwiek trenowałeś chłopaka? - spytałam, nie myśląc przedtem.
- Nie rozmawiamy teraz o tym. - westchnął wypuszczając drżące powietrze.
- Odpowiedz.
- Kiedyś.
- I co? - drążyłam dalej.
- Co i co?
- No i jak było? - oparłam dłonie na biodrach, tym razem patrząc w jego twarz. Jego rysy nieco złagodniały czyniąc mnie spokojniejszą.
- Normalnie? - odpowiedział niepewnie.
- Okej. - zakołysałam się na piętach gotowa by odejść.
- Co ty robisz? - patrzył na mnie niepewnie.
- Idę, nie widać? - rzuciłam gotowa by od niego odejść, lecz poczułam zaciśniecie się jego dłoni na moim nadgarstku.
- To widzę, ale gdzie?  - wywrócił oczami nie rozluźniając palców na mojej ręce.
- Na zewnątrz. Nie dokończyłam tego co zaczęłam. - wyswobodziłam się z jego dotyku i zanim zdążyłam opuścić kuchnię minęłam Larę, która zdziwiona moimi szybkimi ruchami zatrzymała się w miejscu.
- Widzisz? - spojrzałam na Harrego, który patrzył na mnie pustym wzrokiem. Nie wydobyłam z siebie dźwięku, ale mogłam być pewna, że mnie zrozumiał.


_____________________________________________________
Cześć i czołem! Jestem z rozdziałem! Kto się cieszy??..............Nikt.....? Aha. Super. Oki.
Taki żarcik xd
A tak serio to doszła nam nowa bohaterka! --------> Lara, którą już możecie zobaczyć w zakładce BOHATEROWIE
Iiii jeszcze jedna sprawa. Dzieje się coś niedobrego i całkiem normalnego! TRACĘ WENĘ! heh. Wszyscy zachwyceni, prawda? Wiem, że tak xd Nie będziecie musieli komentować, jeżeli zabraknie rozdziałów. Ale jestem śmieszna, nieee?
Ten rozdział był pisany resztką siłą i czuję się z tym źle, że wyszedł taki jaki wyszedł (czyli byle jaki i wcale nie wyszedł xdd) Proszę o wybaczenie.
Z chęcią powiedziałabym, że kolejny rozdział już jutro, albo za tydzień w sobotę, ale tego NIE POWIEM, bo nie wiem co będzie jutro albo w sobotę. Naprawdę, nie wiem co mam robić dalej. Czytam książki i w ogóle inne fanfiction, ale wena nie wpływa do mej głowy. Czy ze mną jest coś nie tak? LEKAAAAARZA!
Okej, kończę moje krótkie przemówienie i idę prosić Boga by mnie wspomógł.
Bajo ♥

15 komentarzy:

  1. Ciekawe co będzie dalej z tą Larą :D Wenyy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny ❤ życzę weny, nie chcę żebyś tak nagle urwała 😜 za bardzo mnie wciągnęło to ff 💕

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdzial, dzieki i zycze weny.
    Jedno obiecaj napewno: secrecy i range bedziesz pisac do konca i zadnego z nich nie zawiesisz i nie usuniesz. Nie wiadomo ile bedziesz je pisac ale prosze nie rob tego bo sie od nich uzaleznilam i jak to sie stanie to bede plakac dniami i nocami xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym to obiecać xD Ale nie obiecam bo nie wiem co będzie..

      Usuń
  4. Kiedy rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  5. Planowałam na pewno ok. stówki, ale co będzie to nie wiem :) Nie mam weny i próbuje przypusić się do napisania czegokolwiek, ale sami wiecie.. NIC NA SIŁĘ.. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Bedzie w ten weekend rozdzial??

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG czekam na następny i życzę duuuużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń