środa, 26 sierpnia 2015

Ważna wiadomość + przepraszam!

Z racji tego, że nie mam dostępu do internetu na kompie, rozdziałów nie będzie do 15 września! Jak już kilka razy informowałam pod rozdziałem w komentarzach, na telefonie nie mogę dodawać.
Ale ale ale... xd Jest jeszcze tak jakby dobra informacja! Z racji tego, że mam jeszcze trochę czasu wolnego przed początkiem roku, napiszę tyle rozdziałów, na ile będzie mnie stać, by dodawać co dwa/trzy dni po powrocie neta.
Mija już prawie miesiąc od od poprzedniego rozdziału, a ja zostawiłam Was bez żadnego powiadomienia, ale oto przybywam!
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie!
Do 15 września! ♥

środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 35

To nie tak, że go nie pragnęłam. Nie powiedział mi nic, czego bym od niego oczekiwała. Chcę być zapewniona o bezpieczeństwie. To nie tak, że nie mówił mi tego kilkadziesiąt razy, ale nie o to mi chodzi. Chcę wiedzieć, że nie będę wykorzystana, że nie będę tą naiwną dziewicą, która przyjechała do niesamowicie przystojnego mężczyzny i to wszystko.
- Harry. - szepnęłam wyciągając jego dłoń spod mojej bluzy. - To nie może zajść za daleko. - spuściłam wzrok. Było mi wstyd i wiedziałam co Harry może sobie o mnie pomyśleć.
Westchnął tylko i pospiesznie usunął się znad mojego ciała. Czułam pustkę, ale było to nie do odwołania.
- Dlaczego? - zapytał pełen pretensji.
- Ponieważ... ty nie mówisz nic, tylko potakujesz gdy ja coś powiem, lub dopytujesz. - powiedziałam zmieszana. Nie byłam pewna czy mnie zrozumiał. Uniósł brwi w górę, a po chwili je opuścił otwierając usta.
- Myślisz, że przyjechałbym z tobą tutaj gdybyś nic dla mnie nie znaczyła? Że zmieniłbym swoje nastawienie w stosunku do ciebie? Że spędzałbym z tobą czas, w którym tak naprawdę mógłbym robić coś innego? Czy właśnie takie słowa są ci potrzebne do szczęścia? - prychnął. Nigdy nie sądziłam, że powie mi to tak wprost.
Stałam oszołomiona i wpatrywałam się w niego, gdy krążył po pokoju. Nienawidzę myśleć, że przeze mnie musi się uspokajać.
- Harry... ja...
- Wiesz co? - stanął twarzą do mnie. - Nie chcę być do twojej dyspozycji tylko i wyłącznie za sprawą alkoholu.
Te słowa zabolały mnie. Czułam, że prędzej czy później wylecą one z jego ust, ale nie spodziewałam się, że będą one przepełnione takim jadem.
- Wczoraj prawie się na mnie rzuciłaś. Gdybym tego nie przerwał, niewiadomo do czego by doszło, a wtedy byłbym niczym w twoich oczach, że posunąłem się tak daleko. - odwróciłam wzrok od jego przeszywającego mnie spojrzenia. - Popatrz na mnie. - rozkazał.
Mój drżący oddech było słychać w całym pokoju. Nie chciałam mu pokazać, jak bardzo wrażliwa jestem w tym momencie, więc oczy pozostawiłam przykute do ziemi. Mój puls przyspieszał, gdy usłyszałam jego kroki w moją stronę. Palce, które przyłożył do mojego podbródka, by unieść głowę w górę wydawały się być bardziej szorstkie niż zazwyczaj.
- Nie wiem co mam jeszcze zrobić, byś zobaczyła, że jesteś jedyną osobą, o którą się troszczę. - mówił szeptem. Jego głos był opanowany, nie to co było jeszcze minutę temu.
- Ja... ja naprawdę...
- Nic nie mów.
Poczułam pustkę, gdy odsunął się ode mnie i patrząc na mnie ostatni raz wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Otworzyłam usta, by w jakikolwiek możliwy sposób zatrzymać go lecz było za późno. Czułam, że nie dało odwołać się mojego idiotycznego zachowania. Czy naprawdę byłam tak zaślepiona niewiadomo czym, by nie zobaczyć, że Harry się stara? Jego zachowanie sprzed prawie dwóch miesięcy niczym nie równało się z dzisiejszym Harrym. Śmiejącym się ze mną najbardziej z uroczych sposobów, odważywszy się nawet mnie dotknąć. Niczym nie będzie się równał z Harrym, dla którego liczyło się tylko wkurzanie mnie każdego dnia.
Usiadłam zrezygnowana na łóżku wzdychając. Zamknęłam oczy i starałam się unormować oddech przed zejściem na dół. Nie mogłam pozbyć się poczucia winy, jakie się we mnie zagnieździło.
Gdy ominęłam palące się ognisko i siedzących w altanie przyjaciół, zwróciłam na siebie tylko uwagę dziewczyn i chyba Harrego. Chłopaki nie przestali na konwersowaniu o czymś, za co byłam wdzięczna. Nie chciałam zwracać na siebie zbytniej uwagi. Kątem oka widziałam, że Harry zmierzył mnie wzrokiem. Nie mogłam na niego spojrzeć, bo byłam zbyt wielkim tchórzem.
- Stało się coś? - zapytała z troską Sophia. Głowa Harrego natychmiast przekręciła się w moją stronę i czułam, że miał nadzieję, iż nie będę zwierzać się dziewczynom.
- Niezupełnie. - mruknęłam i usiadłam obok Perrie.
- Pokłóciłaś się z Harrym? - szepnęła mi do ucha.
- Aż tak bardzo to widać? - zmarszczyłam brwi.
- Oczywiście. Gdyby było inaczej wyszlibyście w znakomitych nastrojach z tego domu. - poruszyła brwiami i nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. - Mam rację?
- Nie wiem co masz na myśli, ale możliwe.
Dokończyłyśmy tą jakże cichą wymianę zdań i zajęłam się jedzeniem sałatki, która była zrobiona z warzyw.
- Louis pomagał. - rzuciła Eleanor widząc co jem. - Więc jeśli znajdziesz nieobranego ogórka, lub coś jeszcze innego, wiedz, że to jego wina.
Uśmiechnęłam się do niej.
- Jest naprawdę pyszna. - zapewniłam i wzięłam kolejną porcję do buzi.
Czasem zerkałam na Harrego. Było to nieuniknione. Serce tonęło w mojej piersi, gdy widziałam go takiego przybitego. Aż tak bardzo go to zabolało? Wolałabym, żeby był jeszcze inny powód.

~*~

- Przyjdź szybko. - powiedziała Perrie zawieszając ręce na szyi Zayna.
- Okej, przyjdę. - Niall pisnął dostając w zamian mrożące spojrzenie od dziewczyny, a z chłopakiem wymienił się uśmiechem.
To było niesamowicie krępujące widzieć tylu ludzi kochających się. Przyłapałam się na zazdrości, która coraz częściej mi się zdarzała. Niezupełnie wierzyłam w to, że z Harrym moglibyśmy kiedykolwiek być tacy sami.
"On nigdy nie miał dziewczyny i nie będzie jej miał" - słowa Jenny zapewniły mnie co do tej myśli. Widocznie zna go o wiele lepiej ode mnie, co bardzo mnie irytuje. Mentalnie uderzyłam się w głowę za ogólne zaczęcie myślenia o tym.
- Wpadnij do nas jak chcesz. - powiedziała Sophia uśmiechając się.
- Pomyślę nad tym. Muszę zadzwonić do mamy.
Nie mówiłam jej nawet o wyjedźcie. Tyle się działo, że zupełnie zapomniałam o tym, by ją poinformować.
- Dobra. - rzuciła Perrie i zniknęły mi z oczy, więc weszłam do pokoju od razu wzdychając.
Jestem idiotką.
Myśli sprzed naszej kłótni nawiedziły mój umysł i czuję się z tym źle. Tak bardzo chcę by teraz tu przyszedł. Desperacko pragnę go przeprosić, lecz nie zejdę na dół, by zrobić to przed wszystkimi.
- Cześć mamo. - powiedziałam cicho, siadając na łóżku.
- Cześć kochanie. - ciepło jej głosu uspokoiło moje buzujące myśli. - Dawno nie dzwoniłaś. - zauważyła.
- Wiem i przepraszam cię za to. - bawiłam się skrawkiem pościeli. - Po prostu mam teraz tyle na głowie, że czasem nie daję rady. - westchnęłam.
- Jak to? - zdziwiła się, a w jej głosie wyczułam zmartwienie. - Dzieje się coś?
- Nie... Nie zupełnie.
Zaczęłam opowiadać jej o tym, że Harry zabrał mnie nad jezioro i są jego przyjaciele. Wzdychała tylko, lub z jej ust wylatywało ciche 'oh', gdy wspominałam jej o dziwnych rzeczach na posesji.
- Martwiłam się o ciebie. Dzwoń częściej. - powiedziała mi ze smutkiem w głosie. Poczucie winy coraz bardziej mnie zalewa, gdy przypominam sobie z jakim trudem puściła mnie do Bibur.
- Dobrze mamo. - obiecałam.
- Przyjedziecie z Harrym? - nagle zaczęła.
- Co? Po co?
- Nie pamiętasz? - zapytała rozbawiona. - Rozmawiałyśmy o tym. Miałaś zapytać Harrego.
- Aaa... tak.
Na wszystkie sposoby próbowałam zmienić temat. Gdy moja mama śmiała się, zgadując, że nie powiedziałam Harremu o jej pomyśle, nie mogłam nic poradzić na to, że sama zaczęłam chichotać.
Po skończonej rozmowie z rodzicielką i szybkim prysznicu, weszłam do pokoju od razu wchodząc do łóżka. Było słychać śmiechy chłopaków, każdy przekrzykiwał się, lecz nie słyszałam Harrego. Nadal siedział cicho, nie udzielając się?
Miałam zapytać go kto dzwonił. Odpowiedziałby mi, czy zganił mówiąc, żebym się nie wtrącała? Teraz tyle się zmieniło. Gdy wyznał mi to, że nie jestem mu obojętna, mogłabym ponownie spróbować zapytać o tajemnice w Biburach. Lecz wątpię, że mam jakiekolwiek upusty przez to. Harry nie powie mi tego. Dowiem się albo sama, albo z innych źródeł.
W momencie gdy usłyszałam otwieranie się drzwi udałam, że śpię. Straciłam pewność siebie, by ponownie z nim się zmierzyć. Zniknął w łazience, a zaraz po tym usłyszałam odkręcanie wody. Brał prysznic.
Chciałam wejść tam do niego, ale byłoby to dziwne. Nigdy nie brałam z nikim prysznica i nie wiem czy chciałabym by to się zmieniło. Wydaje się to takie intymne, lecz dla Harrego mogłabym wiele. Nie chcę, żeby myślał, iż jest do mojej dyspozycji tylko za sprawą alkoholu.
Po niedługim czasie opuścił łazienkę, a kroki zdawały się prowadzić do mojego łóżka. Na szczęście byłam odwrócona w przeciwnym kierunku niż on, gdy ukucnął przede mną. Tak mi się zdawało. Dotknął palcami mojego ramienia. Musiał poczuć, że wzdrygnęłam się, bo odsunął na chwilę dłoń, by po chwili znów ją przyłożyć.
- Doprowadzasz mnie do szału. W negatywnym i pozytywnym tych słów znaczeniu. - wyszeptał i nie wiem ile czasu gładził moje ramię, ale zasnęłam.








____________________________
Proszę, przeczytajcie! To ważne. 




Pierwsze co chciałam przekazać, to małe zmiany w Range. Poprawiłam niektóre zdania w rozdziałach, podopisywałam niektóre rzeczy itp.. itd.. Są to niewielkie zmiany, ale jednak :)  Chciałam, żebyście czytali także Range, bo to dla mnie niesamowicie ważne. PISAĆ vs NIE PISAĆ. I już sama nie wiem... 
Link ---->  http://rangee-fanfiction.blogspot.com/   
Druga sprawa to taka, że wyjeżdżam na tydzień i nie będzie przez ten czas na 100% rozdziałów... Ale mam nadzieję, że gdy wrócę, zrobicie mi niesamowitą niespodziankę i wyskoczycie z wieloma komentarzami i na Range i na Secrecy! xD ♥
 Proszę, nie zawiedźcie mnie i dajcie znać, czy chcecie kontynuację Range! 
Do następnego! Na razie Kotki! <3