wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział 25

Następnego dnia powolnym krokiem kierowałam się do kuchni, gdzie dochodziły do mnie rozmowy. Weszłam cicho, przerywając pogawędkę Harrego rodziców.
- Dzień dobry. - powiedziałam z lekkim uśmiechem, otrzymując to samo.
- Witaj Trish. - skinęła głową pani Anne. - Zrobię ci herbaty.
- Nie trzeba, dziękuję. - pokręciłam głową i podeszłam do kuchenki, zanim zdążyłaby wstać z krzesła. Posłała mi lekki uśmiech i mrugnęła oczyma. Dostrzegałam duże podobieństwo Harrego do niej. Te zielone oczy... z pewnością odziedziczył je po swojej mamie.
- Jak ci się tu podoba? - doszło do mnie pytanie ze strony pana Marka. Wstawiłam wodę, po czym opierając się o blat spojrzałam na niego.
- Jest naprawdę świetnie. - pokiwałam głową. - Zawsze moim marzeniem było nauczyć się strzelać. W sumie są takie czasy, że może mi się to nie przydać, ale nie mogłam sobie odpuścić tego marzenia, a gdy już mama się zgodziła... cieszyłam się niesamowicie. - wytłumaczyłam.
Chciałam, by okazało się, że Harrego rodzice nie posądzą mnie o to, że znalazłam się tutaj ze względu na ich przystojnego syna. To nie moja wina, że spodziewałam się mężczyzny około czterdziestu lat, a spotkałam takiego Stylesa.
- Cieszymy się, że ci się podoba. - rzekła mama Harrego. Uśmiech rozpostarty na jej twarzy świadczył o tym, że wcale mogłaby nie pomyśleć o tym, o czym ja myślałam. - Mamy nadzieję, że Harry nie obija się. - od razu spoważniała.
Zaśmiałam się.
- Oczywiście, że nie. - zachichotałam. - Z początku nie mogłam przyzwyczaić się do zajęć o szóstej rano...
- Jak to? - przerwał mi oburzony ojciec Harrego. - Po co on robił zajęcia tak wcześnie? Powinien pozwolić ci się wyspać, aby później...
- Mark! - zganiła go zabawnie pani Anne. Nic nie poradziłam na uśmiech wkradający się na moją twarz. Każdy wiedział co chciał przez to powiedzieć.
- My nie... my nigdy...
- Nie tłumacz się. - powiedziała spokojnym tonem mama Harrego. Dała ukojenie tej całej krępującej sytuacji, gdy posłała mi uśmiech.
- Trish. - wstał pan Mark i podszedł do mnie. - Żartowałem, słonko. - uśmiechnął się życzliwie i położył dłoń na moich plecach pocierając.
- Nic nie szkodzi. - rzuciłam i zalałam sobie herbatę zanosząc od razu do stołu.
Zadawanie pytań na temat tego co chciałabym robić po skończeniu zajęć z Harrym dały zupełne zapomnienie o wcześniejszym temacie. Nie chciałam wyobrażać sobie sylwetki Harrego nade mną, jego spoconego ciała, gdy poruszał się...
Stop.
Moje rozmyślania przerwał sam Harry, gdy wkroczył do kuchni. Mogłam wyraźnie poczuć jak moje policzki zalewały się czerwienią, gdy zerknęłam na niego przypominając sobie o czym właśnie pomyślałam.
- Czym ją zawstydziliście? - zapytał lekko rozbawiony zerkając to na mnie, to na swoich rodziców.
- My... niczym. - zachichotała Harrego mama zerkając na swojego męża. Ten zaśmiał się głośno, a Harry spojrzał na mnie badawczo. Spuściłam wzrok pijąc herbatę, gdy poczułam jak Harry łokciami oparł się o tył mojego krzesła.
- Wybaczcie, ale muszę zabrać ją wam na zajęcia. - powiedział.
- Gdzie ci się tak śpieszy? - zapytała pani Anne. - Nawet śniadania nie zjadła.
- Nie jestem głodna, naprawdę. - wstałam z krzesła sprawiając, że Harry rozprostował się i doskonale czułam na sobie jego wzrok, gdy szłam odstawić pusty kubek po herbacie.
- A na temat zajęć o 6 rano sobie porozmawiamy. - dodała pani Anne jak do małego dziecka. Harry wywrócił oczami wychodząc za mną z kuchni. gdy drzwi się zamknęły pociągnął mnie lekko za nadgarstek sprawiając, że odwróciłam się w jego stronę.
- Nie masz spódniczki. - zwężał oczy, zarzucając mi ten fakt.
- No nie mam. - uśmiechnęłam się szeroko i wyciągając rękę z jego uścisku wyszłam na zewnątrz, a Harry od razu dorównał mi kroku.
- Ten regulamin na serio niedługo wprowadzę.
- I tak nie będę ich zakładać. - fuknęłam podchodząc do naszego stałego miejsca ćwiczeń, gdzie jeszcze padał cień.
- Nie będziesz miała wyboru. - wzruszył ramionami. Kiedyś, wysłuchałabym jego 'proźby' chociaż miałabym pełno zarzuceń i uznałabym go za jakiegoś... chorego psychicznie, lecz teraz wiedziałam, że przeszkadzało mu to, iż zakrywałam za wiele.
Harrego ręce mocno objęły mnie w tali, gdy chciał podstawić mi nogę, abym wywróciła się. Trzymałam się mocno na nogach, nie dając mu siebie znaleźć na ziemi.
- Harry, twoi rodzice zapewne nas obserwują. - rzuciłam, gdy nie chciał wypuścić mnie z uścisku.
- Hm. - przybrał zamyślony wyraz twarzy. - Myślisz, że mnie to interesuje?
Nie odpowiedziałam, odbierając to pytanie jako retoryczne.
- Pamiętasz jak powaliłem się na ziemię w drugi dzień tutaj?
Skinęłam głową.
- Wkrótce zrobisz to samo ze mną. - odpowiedział. Gdy tylko jego oczy spotkały moje wtapiając się intensywnie w moje, uznałam to jako wypowiedź dwuznaczną. Zabiło mi szybciej serce.
- Już mogę. - zagryzłam wargę i odsunęłam się o krok, gdy Harry się przybliżył. Robiłam kroki w tył za każdym razem gdy Harry postawił swój w przód. Zaczęłam uciekać, gdy tylko ruszył na mnie z biegiem, i niewiele mogłam zrobić, gdy jego dłoń zacisnęła się na moim nadgarstku. Odwróciłam się tak mocno, że straciłam równowagę wpadając na Harrego. Nie spodziewał się tego, bo po chwili leżeliśmy na ziemi, a ja jedną dłonią napierałam na jego tors.
- Łatwo poszło. - rzuciłam ze zwycięskim uśmiechem.
- To się nie liczy. - fuknął i spojrzał w moje oczy. - Swoją drogą, podoba mi się taka pozycja. - mruknął podnosząc swoją głowę z ziemi, lecz zanim zdążył cokolwiek zrobić wstałam z niego.

~*~

Po skończonych zajęciach skierowałam się do kuchni czując ogromne pragnienie. Harry poszedł pod prysznic, a przed wejściem nie obyło się bez komentarza, że chciałby abym się w nim razem z nim znalazła. Te zajęcia, które odbyliśmy dzisiaj mogłam spokojnie nazwać jednymi z najbardziej wyczerpujących jakie kiedykolwiek odbyliśmy.
- Już po? - zaskoczyła mnie mama Harrego, która czytała jakąś gazetę przy stole, a pana Marka nie było. Mogłam założyć się, przypominając sobie słowa Harrego, że zwiedzał cały dom.
- Tak. - westchnęłam podchodząc do blatu i nie zwlekając nalałam sobie wody do szklanki. - Na szczęście już po. Nie wytrzymałabym dłużej. - uśmiechnęłam się do niej, widząc jak ona się uśmiecha.
Patrzyła na mnie wzrokiem jakby nad czymś intensywnie myślała.
- Ładna z was para. - rzekła, szokując mnie tymi słowami. Lekko odchrząknęłam, gdy woda, którą połknęłam o mało co nie utknęła mi w gardle.
- Nie. - zaprzeczyłam. - My nie jesteśmy parą. - dodałam kręcąc głową. Śmiech kobiety rozniósł się po kuchni, a mnie zdziwiło z czego mogła się śmiać.
- Uwierz mi, że znam swojego syna. - przytaknęła i spojrzała na mnie odkładając gazetę. - Był strasznym kobieciarzem, a gdy przyjechała tu do niego jakakolwiek dziewczyna nie miał do niej zbytniego szacunku, więc zawsze robiłam mu kazania na ten temat, lecz jak zwykle mnie nie słuchał. Z tobą jest inaczej. - mówiła, a ja słuchałam jej i moje przypuszczenia się potwierdziły. Być może byłam jedyną uczennicą, która szczególną uwagę poświęcała zajęciom, a nie przystojnemu prowadzącemu. Chociaż sama dałam się ponieść jego urokowi.
- My, z mężem dokładnie wiedzieliśmy co Harry robił z nimi wieczorami. - na same jej słowa przełknęłam ślinę. Nie byłam pewna, czy chciałam tego słuchać. - One były takie naiwne...
- Mamo. - przerwał jej Harry gdy wszedł do kuchni. Obie podskoczyłyśmy, a Harrego mama szybko zeskanowała Harrego twarz, aby zauważyć czy podsłuchał. - Gdzie jest tata? - zapytał ze zwyczajnym wyrazem twarzy. Uff.
- Um.. być może chodzi jak zawsze po domu. - posłała sztuczny, a zarazem zdenerwowany uśmiech. Harry wydawał się być zdezorientowany, gdyż uniósł brew w górę, błądząc wzrokiem raz po mnie raz po jego mamie.
- Zabierz może gdzieś Trish, przejdźcie się. - uśmiechnęła się tym razem nie wzbudzając podejrzeń.
- To dobry pomysł. - spojrzał na mnie Harry na co skinęłam głową.
Lecz mimo tego, że wychodziliśmy z domu aby wyjść nie mogłam zapomnieć od tak sobie o słowach jakie wypowiedziała Harrego mama. Kto był naiwny? Czy te dziewczyny mają jakikolwiek związek z pokojem, który tak Harry skrywał?

*Jenna*

- Nie możemy tak tego załatwić. - zaprzeczyłam słowom Iana, gdy rozmawialiśmy o tym, jak załatwić Harrego posługując się Trish.
- Owszem, możemy. - pokiwał głową. - Musimy postraszyć Harrego, by ten stał się słaby. Chcemy odzyskać co nasze, prawda? Musi się poddać. - kiwnęłam głową na słowa Iana.
- Ale jak to chcesz zrobić? - zapytałam. Najchętniej poddałabym się i zostawiłabym ten plan w spokoju, lecz wiedziałam, że Ian beze mnie by nic nie zdziałał.
- Porwiemy ją tak jak kiedyś wchodząc na jego posesję. - pstryknął palcami pokazując, że jego plan wyszedł świetnie, lecz tak naprawdę był słaby. - Zwabisz ją pisząc do niej wiadomość aby wyszła.
- Nie uda się. Coraz częściej przebywa ona w towarzystwie Harrego. - pokręciłam głową krążąc po pokoju oświetlonym tylko niewielką lampką. - Póki co, nie możemy wcielić naszego planu w życie, bo przyjechali Harrego rodzice i niewiadomo na ile zostaną.
Ian pokręcił głową na moje słowa.
- Ich posesja będzie musiała być doskonale obserwowana przez nas. Musimy wiedzieć co się u nich dzieje. - zauważyłam.
- A gdy jego rodzice będą tu przez co najmniej dwa tygodnie? - spojrzał na mnie Ian, a ja zatrzymałam swoje ruchy.
- Nie będą. - pokręciłam głową. - Póki co, wiemy co mamy robić.
- Tak. - Ian przytaknął mi.
- Słuchaj. - zaczęłam podchodząc w stronę Iana. - Masz nie krzywdzić Trish, tylko jak już ją zdobędziesz zamknąć w piwnicy, rozumiesz? - patrzyłam na niego upewniając się, że moje słowa do niego dotarły. - Kurwa, daj jakiś znak, że skapowałeś. - wywróciłam oczami, kładąc dłonie na biodrach.
- Okej, rozumiem. - westchnął. Od momentu, kiedy Trish znalazła się po raz pierwszy w jego rękach, ślinił się na jej widok.
- Zostaw Harremu odebranie jej dziewictwa. - mruknęłam przeglądając paznokcie. Uśmiechnęłam się zagryzając wargę na wspomnienie jakie nawiedziły mój umysł.
- Skąd wiesz, że ona nigdy...
- Nie pamiętasz jak byłam u niego ostatnio? - podniosłam brwi ku górze obserwując jak Ian przybiera zaciekawiony wyraz twarzy. - Powiedział mi wiele ciekawych rzeczy. - zmrużyłam oczy.
- Na przykład jakich?
Bawiła mnie jego ciekawość, a uśmiech na jego twarzy wzrastał.
- Na przykład takich, że przeleci ją w ciągu dwóch tygodni, a jak nie... ja zajmę jej miejsce.
Razem z Ianem wybuchnęliśmy śmiechem, po czym on opuścił pomieszczenie.
Tęskniłam za Harrego dłońmi na moich biodrach, gdy pieścił mnie swoim językiem... wkrótce moja pamięć może się odnowić.

___________________________________________________________
No, nie wiem czy dłuższy. Myślałam, że bardziej się rozpiszę, lecz już i tak musiałam połowę pisać, bo mi się usunęło -,-

12 komentarzy:

  1. Zajebisty *·* kiedy będzie kolejny ? Nie mogę się już doczekać ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale świetny rozdział *.* Czekam na kolejny kochana :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszeeee wstaw kolejny nie mogę się już doczekać uzależniając się od twojego opowiadania Błagam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile mamy jeszcze czekać , twoi fani nie mogą się już doczekać wstaw jak najszybciej prpsimy

    OdpowiedzUsuń
  5. Super piszesz, kiedy next, już długo nic nie dodajesz wszystko okej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, okej wszystko. Ostatnio po prostu nie miałam czasu niczego dodać. Być może jutro się coś pojawi bo czas najwyższy

      Usuń