niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 21

Wyszarpałam się z uścisku Jenny. Odwróciłam się w jej stronę dokładnie zauważając jej rozbawienie na twarzy. Na mojej były zupełnie inne emocje.
- Czego chcesz w środku nocy? - warknęłam jej prosto w twarz co prawda zaledwie ją widząc, lecz blask księżyca jako tako to umożliwiał. Dygotałam jeszcze z lekkiego przerażenia, lecz także z zimną, jakie teraz odczuwałam.
- Przepraszam. - westchnęła teatralnie. - Zapewne cię obudziłam. Naprawdę, nie chciałam. - kpina w jej głosie brzmiała tak szmaciarsko, że dłonie ściskałam w pięści, żeby jak najdłużej w miarę możliwości przytrzymać je przy sobie.
- Nie o to chodzi. Dobrze wiesz. - obserwowałam ją spod przymrużonych powiek. Była tak rozbawiona świadomością, że doprowadza mnie do stanu, gdzie nerwy trzymam na krańcu.
- Jesteś zazdrosna? - prychnęła. - O Harrego? - podniosła nieco ton. Uświadomiłam sobie, że Harry od razu rzucił we mnie takim spostrzeżeniem, lecz jemu zaprzeczyłam, więc jej tym bardziej.
- Skończ, dobra? Lepiej powiedz co cię tu sprowadza o...
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że Harry nie jest twój i mogę stwierdzić, że nigdy nie będzie, więc nie zachowuj się jak suka, która trzyma go na smyczy i nikomu nie pozwala się do niego zbliżyć. - wysyczała prosto w moją twarz, wbijając palca wskazującego w kość nad mostkiem.
- Słucham? - wydusiłam niemalże szeptem. Nie wierzyłam w to, co właśnie usłyszałam.
- Słyszałaś. - rzuciła i wyciągnęła papierosa od razu go zapalając i zaciągając się nim. Obserwowałam, jak pierwszy dym wypuściła do góry, a drugi skierowała wprost na moją twarz. Stałam niewzruszona.
- Ah, zapomniałam, że ty palisz. - parsknęła i dmuchnęła jeszcze raz.
- Przestań. - syknęłam, po czym odsunęłam się w bok. - Nie rozumiem czemu nazwałaś mnie suką, skoro nawet nie pomyślałam o tym, żeby zatrzymać Harrego dla siebie.
Pokręciłam głową z jej tak niedorzecznego stwierdzenia. Okej. Tu i teraz w myślach mogę przyznać, że cholernie zazdrość we mnie buchnęła, gdy ich razem zobaczyłam, lecz... uh!
- Twoje wczorajsze zachowanie mówiło zupełnie coś innego. - zaśmiała się chamsko.
- Wiesz co?
- No słucham.
- Nie chce mi się z tobą rozmawiać. - zakończyłam z zamiarem skierowania się do domu, lecz od razu stało się to niemożliwe, gdy poczułam szarpnięcie za nadgarstek.
- Czekaj, czekaj... - odkręciłam się powoli w jej stronę, starając się jak najbardziej schować irytację. - Daj mi swój numer.
- Co? - krzyknęłam.
- To co do cholery usłyszałaś. - rzekła sarkastycznie.
Wyrwałam rękę z jej uścisku.
- Nie dam ci żadnego numeru. - wstrząsnęłam ramieniem, po czym odsunęłam się o krok w tył.
- Bo inaczej Harry dowie się o naszym spotkaniu...
- Okej. - westchnęłam zrezygnowana. To by była najgorsza rzecz, jaka mogłaby mnie ponownie spotkać. Nie chciałabym ponownie tego przerabiać, w szczególności, gdy jesteśmy świeżo po rozmowie o tym.
Zwycięski uśmiech rozprowadził się po twarzy Jenny, gdy podawałam jej numer. Krótko po tym zgasiła papierosa i oderwała wzrok od ekranu telefonu.
- Dla twojego zaspokojenia... - westchnęła i nachyliła się, by powiedzieć mi coś na ucho. - Harry jest cholernie dobry w łóżku.
Warknęłam wywracając oczami i bez patrzenia na Jennę skierowałam się szybkim krokiem do domu, słysząc tylko głupkowaty śmiech tej... dziewczyny.
Krótko po tym gdy z powrotem zakradłam się do swojego pokoju, dostałam wiadomość od numeru, którego nie miałam w książce telefonicznej:

        Erotycznych snów... z Harrym w roli głównej. x
            Ponownie przepraszam za pobudkę.
                                                         J.


Westchnęłam na jej wiadomość i mogłam wyczuć przez te cholerne literki sarkazm i durny uśmieszek na jej twarzy gdy ją pisała. Niemalże rzuciłam telefon na szafkę obok i zagłębiłam głowę w poduszę.
Nie chcę erotycznych snów.
Nie chcę erotycznych snów... z Harrym.
Pokój 69 przemknął przez moje myśli, po czym odpłynęłam.

~*~

Opierając się o blat kuchenny piłam kawę i rozmyślałam o wczorajszym incydencie w nocy. Co jeśli Harry w jakiś sposób się o tym dowie, lub dowiedział? Uh, wolę o tym nie myśleć.
O wilku mowa, gdy tylko chłopak przekroczył prób kuchni i spojrzał na mnie zaspanymi oczami.
- Cześć. - powiedziałam zwyczajnie i dmuchnęłam w swoją kawę.
- Hej, hej. - rzucił, machając przy tym niedbale ręką i przeszedł obok mnie do czajnika nalewając do niego wody. Sądząc po jego spokojnym tonie głosu i opanowanych ruchach, o niczym nie wiedział i miałam cholerną nadzieję, że tak pozostanie.
- Znów paliłaś? - jęknął, gdy przechodził obok mnie i wciągnął zapach dymu. Podniosłam bluzkę i powąchałam ją. Rzeczywiście śmierdziałam dymem.
- Um... tak. - rzekłam cicho. Jenna.
Mogłam wykazać się odrobiną rozumu i przebrać bluzkę, by nie mieć co najmniej kazania na temat mojego 'wczorajszego palenia'.
Gdy tylko woda wydała dźwięk zagotowania, Harry wlał do szklanki wodę z włożoną torebką i podszedł do stołu siadając. Spojrzał na mnie i uniósł brwi.
- Co? - zapytał.
- Nic. - wzruszyłam ramionami i musiałam otrząsnąć się z niechcianych myśli, gdyż nie mogłam sprawiać wrażenia zbyt mocno zamyślonej. Przerzuciłam włosy na jeden bok i zauważając Harrego wzrok na sobie, podciągnęłam dekolt bokserki wyżej, na co Harry wywrócił oczami.
- Nie wiem czemu...
Nie dokończył, gdyż zadzwonił mu telefon. Wziął go w ręce i spojrzał na ekran, a potem na mnie. Odebrałam to jako znak, żeby nie podsłuchiwać, więc gdy już odebrał skierowałam się do drzwi wyjściowych kuchni, lecz gdy Harry zmarszczył brwi i wyciągnął rękę w przód, żebym poczekała ustałam w miejscu przełknęłam ślinę ze zdenerwowania.
- No kurwa. - wymknęło mu się i powolnym ruchem przetarł twarz dłonią patrząc na mnie.
- Dobra. - odpowiedział do osoby po drugiej stronie, po czym rozłączył się.
Jego klatka w tym momencie unosiła się nierównomiernie, a mój oddech ugrzązł w gardle.
- Pod jaką pieprzoną potrzebą rozmawiałaś z Jenną? - ułożył dłonie na biodrach i westchnął nieźle poirytowany.
Wiedziałam. Wiedziałam kurwa, że Jenna jest cholernie zakłamana i jak mogłam uwierzyć jej w to, że nie powie Harremu? Przecież to było oczywiste.
Schowałam kosmyk włosów za ucho i otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, chodź z nich nic nie wyleciało.
Po cholerę się nie bronisz? krzyczał mój głos w głowie.
- Ja...
- Tak, ty. - przerwał mi. - Czy po raz kolejny musimy do tego wracać? Czy po raz kolejny muszę ci przypominać słowa, że gdy nie będziesz z nią rozmawiać będziesz o sto razy bezpieczniejsza? - o dziwo nie miał tak złego tonu.
- To nie ja. - westchnęłam. Patrzył na mnie jak na idiotkę.
- Co?
- To nie ja chciałam z nią rozmawiać. Ona sama mnie wyciągnęła i...
- Chcesz mi powiedzieć, że niby wlazła do tego jebanego domu i wyciągnęła cię kurwa stąd? - marszczył brwi tak mocno, że łączyły się w jedną całość.
- Nie. - zaprzeczyłam. - Po prostu... usłyszałam pukanie w okno i...
- Mogłaś to zlać. - ponownie przerwał mi.
- Możesz mi, kurwa, choć raz nie przerywać? - wywróciłam oczyma po raz kolejny dziś i jeszcze milion razu to zrobię.
- A jeśli nie? - prychnął jak małe dziecko.
Wyjęłam telefon z kieszeni i szybko wystukałam treść wiadomości, która pokierowała się do Jenny:

         Nie wiedziałam, że okażesz się aż taką suką i zakłamaną zołzą.

- To nie mam zamiaru z tobą dłużej rozmawiać. - fuknęłam i udałam się do drzwi.
- Trish... - jęknął.
- Pierdol się.

*Harry*

Rozśmieszyły mnie słowa pierdol się, których Trish użyła kierując do mnie, kiedy wychodziła wczoraj z kuchni. Śmiałem się po nich jak pojebany, a kiedy wróciła pokazując mi dodatkowo środkowy palec myślałem, że zwiążę jej ręce i dodatkowo zatkam czymś niewyparzoną twarz.
Zimna ciecz spływała wprost do mojego gardła, gdy obserwowałem jak Trish siedzi na trawie z nogami rozłożonymi przed siebie. Na kolanach trzymała laptopa i bez przerwy stukała coś na klawiaturze. Chciałem z nią zrobić dodatkowy zestaw ćwiczeń, lecz nie zgodziła się, mówiąc, że dzisiejsze zajęcia wystarczyły jej, aby się 'porozciągać'.
Zupełnie bawiło mnie to, że Trish była nieświadoma tego, że ktoś ją obserwował, inaczej schowałaby się w inne miejsce, gdzie nie mógłbym już na nią patrzeć. Nic nie mogłem poradzić na to, że mój wzrok powędrował na jej dekolt, który - jak zawsze - był idealnie zabezpieczony. Chodziło mi o to, że Trish kryła wszystko to, co w niej piękne gdzieś za ubraniami, które były naprawdę niezbędne. Chciałbym jej to powiedzieć, lecz na pewno oberwałbym za to.
Z rozmyślań 'nie na miejscu' wyrwał mnie dźwięk telefonu. Skrzywiłem się i westchnąłem obserwując któż to zaszczycił się do mnie odezwać.
- Nie wyciągaj jej, rozumiesz? - warknąłem na samym początku po przejechaniu palcem po ekranie.
- Cóż za miłe powitanie, Hazz. - mruknęła.
- Przestań. - rzuciłem szybko.
Okej. Rozmawiałem z nią, pośmialiśmy się trochę, ale to już wystarczy.
- Humorek tak szybko cię opuścił? Czy słabo ci obciągała? - zaśmiała się tak, jak to tylko ona potrafi. Wywróciłem oczami - chociaż śmiało mógłbym powiedzieć, że odebrałem tym samym tę powinność Trish - na jej chamskie i dokuczliwe słowa.
- Nie obciągała mi, Jenna. Skończ. - burknąłem. Zerknąłem na Trish, która trzymała w buzi koniuszek swojego palca i musiałem odwrócić wzrok, gdy pewna część mojego ciała nie odebrała tego jako podtekst seksualny.
- Ah tak. Zapomniałam. Któż lepiej mógłby to zrobić ode mnie, no nie? - zapytała pewna siebie, i mogłem wyczuć cwaniacki uśmiech na jej twarzy.
- Po co dzwonisz? - zapytałem po prostu jakbym nie usłyszał co do mnie powiedziała.
- Fajnie mi się z tobą rozmawiało. Gdyby nie... ona, może by do czegoś...
- Zapomnij. - warknąłem i spojrzałem za okno, gdzie Trish wstawała z trawy, więc musiałem szybko zakończyć tą rozmowę, by nie musieć się tłumaczyć.
- Leć do Iana. On na pewno cię przeleci. - rzuciłem szybko i rozłączyłem się nim zdążyłem usłyszeć fuknięcie ze strony Jenny. Schowałem telefon do kieszeni i oparłem się o blat pijąc wodę, gdy ujrzałem Trish wchodzącą do kuchni, która niemalże zabijała mnie wzrokiem.
- Co? - zapytałem rozbawiony, wiedząc co za chwilę powie.
- Myślisz, że nie da zauważyć się jak przez 15 minut gapisz się przez okno? - przerzuciła ciało z jednej nogi na drugą.
- Wybacz, nie mogłem się oprzeć. - mrugnąłem oczkiem, na co wywróciła oczami.
- Świnia. - fuknęła i wyszła z kuchni.
- Miło mi, a ja Harry! - krzyknąłem wiedząc, że mnie usłyszała.

~*~

Od razu po prysznicu skierowałem się do kuchni. Dzisiejszy dzień mogłem nazwać koszmarem bynajmniej z tego powodu, że co chwilę musiałem coś pić, zupełnie jakbym miał kaca, choć wcale tak nie było. Nic na siebie nie zarzucając, oprócz szlafroka, musiałem jak najszybciej załagodzić swoje pragnienie. Odłożyłem telefon na szafkę i sprawdziłem godzinę.
Zdziwiłem się, gdy usłyszałem kroki. Byłem w stu procentach pewien, że Trish położyła się już dawno, ale znając życie znów pstrykała coś na laptopie.
Ustałem tyłem do drzwi nalewając sobie wody do szklanki.
- Oh, ty tutaj? - zapytała cicho, a w jej głosie wyczułem minimalne zmieszanie. Odwróciłem się w jej stronę, a moje oczy o mało co nie wyskoczyły spod powiek. Jej ciało było zawinięte w szlafrok w szarym kolorze. Gdy tylko spostrzegła, że się na nią gapię, zasłoniła się jeszcze bardziej zsuwając ze sobą dwie części szlafroku.
- Taa. - przytaknąłem. - Kurewsko chciało mi się pić.
Kiwnęła głową i podeszła do blatu wyciągając szklankę i nalewając sobie do niej wody.
Patrzyłem na nią kątem oka, próbując pozbyć się myśli, że pod spodem jest nago. Inaczej nie wykazywałaby się tak ogromnym zażenowaniem.
Pocałunek.
To było to, co przypomniało mi się. Kiedy jej usta po raz pierwszy spotkały się z moimi, poczułem prawdziwe pożądanie do tej dziewczyny, które obudziło się we mnie również teraz.
Trish odstawiła szklankę na blat z lekkim stukotem i odepchnęła się od blatu z zamiarem wyjścia, lecz odstawiając swoją szklankę chwyciłem ją za nadgarstek. Nie spodziewała się tego, gdyż odwróciła się tak chwiejnym ruchem, że jej dłoń wylądowała na moim torsie, będąc podporą przed upadkiem.
Patrzyłem w jej oczy i z jej drgających powiek mogłem wywnioskować, że była bardzo zdenerwowana. Puściłem jej nadgarstek, a jej dłoń nadal spoczywała na mojej klatce będąc jakby barierą. Wiedziałem, że nie chciała posuwać się za daleko i musiałem nad tym panować.
Moje dłonie delikatnie i bardzo powoli zjechały od jej tali do bioder lekko zaciskając na nich palce. Bez przerwy patrzyłem na jej twarz, kiedy także przymrużyła oczy, a drżący oddech wydostał się z jej lekko rozchylonych ust. Byłem niemal pewien, że oprócz tego, iż była dziewicą nikt nie dotykał jej w ten sposób i widząc ją w takim stanie byłem niesamowicie ucieszony. Zabrałem jedną rękę z jej biodra i pokierowałem ją wprost do jej ust, kciukiem przejeżdżając po jej dolnej wardze, efektem czego było otworzenie jej pięknych oczu. Nawet teraz, kiedy patrzyłem jej prosto w oczy, a ona mi, dbała o to, aby wszystko idealnie było zakryte.
- Zostaw. - chwyciłem ją za nadgarstek, kiedy pokierowała rękę w dół, aby zakryć coś, co w rzeczywistości nie zostało odkryte. Odciągnąłem rękę w bok i nie patrzyłem nigdzie indziej niż w oczy.
- Nie wstydź się. - szepnąłem. - Nie masz czego.
Puściłem jej nadgarstek, z czego moja dłoń powędrowała na jej policzek, a jej palce delikatnie chwyciły mnie za łokieć. Jej druga dłoń nadal spoczywała na moim torsie.
- Ja... - zaczęła, lecz urwała dokładnie nie wiedząc jak ma dokończyć. Ponownie kciukiem przejechałem po jej wardze, by zastąpić go swoimi ustami. Jej ciepłe wargi były muskane przez moje, a po chwili delikatnie rozchyliłem językiem jej wargi, by móc wejść nim do środka. Sapnęła prosto w moje usta, a nasze oddechy tworzyły ciężką atmosferę w kuchni, która była oświetlana jedynie przez małą lampeczkę od okapu kuchennego.
Dłoń, którą trzymała na moim torsie, wsunęła się pod materiał szlafroka, zmysłowo i powoli jeżdżąc po skórze. Ten ruch był tak subtelny, że pobudził moje wszystkie zmysły,a ja coraz bardziej sapałem. Tak ciężko było mi pomyśleć, że dzieliły nas tylko szlafroki.
Palce na jej biodrze zacieśniły się jeszcze bardziej i przysunąłem jej ciało bliżej do mojego.
- Harry. - szepnęła, a moje imię z jej ust brzmiało tak podniecająco. Wiedziałem, że musiałem stopować najbardziej jak potrafiłem, by nie posunąć się za daleko. Wtedy... mógłbym ją stracić.
Z jej policzka dłonią zjechałem niżej, na szyję, aż po ramię, gdzie zaraz za kciukiem pociągnąłem materiał szlafroka. Robiłem to tak bardzo powoli, tak bardzo pragnąc zobaczyć jej nagie ciało.
- Harry, nie. - oderwała się od moich ust, odpychając lekko mój tors. Splotłem ze sobą moje palce na tyle jej pleców, by nie mogła się ode mnie odsunąć. - Ja nie mogę ci niczego zaoferować. - wyszeptała unikając mojego wzroku.
- Nie oczekuję, naprawdę. - jedną ręką objąłem ją, a drugą podniosłem na wysokość jej twarzy, by dwa palce wsadzić pod jej podbródek i spowodować tym samym, aby na mnie spojrzała. - Masz po prostu piękne ciało...
- Pójdę już. - przerwała mi i wygrzebała się z mojego uścisku.
- Trish...
- Dobranoc, Harry.
Pożegnała się i wyszła.
- Kurwa. - syknąłem. Nie chciałem być w stosunku do niej nachalny ani od razu jej rozbierać. Chciałem tylko poczuć jak jej skóra płonie pod moim dotykiem. Smak jej ust jest dla mnie czymś czego nigdy nie byłem w stanie doznać. Nie planowałem nigdy całować się z kimś kilkakrotnie.
Obawiałem się tego, że jutro Trish będzie mnie unikać, co mogę wywnioskować po jej niewinności i wstydliwości, która tak mnie zaskakuje w tych sprawach.


____________________________________________________________________________
JNMG! :o
Pisałam ten rozdział chyba gdzieś... 4 godziny? wow ♥
Miałam dać Wam SCENĘ EROTYCZNĄ, ale stwierdziłam, że za wcześnie xD
Baj ♥♥♥

7 komentarzy: