sobota, 2 maja 2015

Rozdział 26

- Wróćmy już, hm? - przerwał ciszę Harry, gdy grzebałam kamyczkiem w ziemi, po tym gdy on rzucał nimi w wodę pokazując jak robić 'kaczuszkę'.
- Jestem za. - uśmiechnęłam się uznając to za naprawdę dobry pomysł, gdyż było ciemno, a z każdą mijającą minutą robiło się zimniej.

~*~

Dni leciały jak szalone, a ja przez ten cały czas coraz bardziej poznawałam rodziców Harrego. Jego tata chodził najczęściej po domu, również prosząc Harrego o pomoc w czymś, lub było na odwrót. Ja natomiast pomagałam Harrego mamie w kuchni, która przy okazji opowiadała mi przeróżne ciekawe historie z życia Harrego, których on nigdy w życiu by mi nie powiedział. Polubiłam tych ludzi. Wydawali się być pełnymi doświadczeń z życia.
- Czemu się tak uwziąłeś na tą sałatkę? - zapytałam Harrego, gdy ten kroił ogórka co chwila odsuwając gwałtownie rękę pod wpływem kujnięcia noża. - Uważaj.
- Bo ją uwielbiam i sądzę, że moi rodzice też ją polubią. - zassał palca i zmarszczył brwi, gdy skupiał się na swojej czynności. - Nie nadaję się do tego.
Odszedł od stołu i włożył dłoń pod wodę pozwalając aby krople spływały po jego palcu.
- Bo wcale nie uważasz. - wzruszyłam ramionami i obserwowałam jego ruchy, gdy wrócił do stołu gotowy do dalszego krojenia. - Naprawdę zrobię to za ciebie. - uśmiechnęłam się, lecz on tylko pokręcił głową i zasłonił mi dostęp do odebrania mu ostrej rzeczy.
- Obiecałem, że pomogę. - wyszczerzył usta w uśmiechu, a ja pokręciłam głową i kroiłam dalej. Z dnia na dzień coraz bardziej zapominałam o tajemnicach, które mnie otaczały, a z pewnością mogłam podziękować za to w duchu Harrego rodzicom, ale również jemu samemu. Sądzę, że dla niego także ten czas był odpoczynkiem od moich pytań i zawracania głowy o poznanie całej prawdy, którą ludzie na około mnie skrywali.
- Wymieszasz? - zapytał Harry rzucając lekki uśmiech, gdy do miski wrzucił pokrojone ogórki. Zrobiliśmy podwójną porcję, bo Harry upierał się, aby zostało dla nas i również dla jego rodziców. Przypatrywał się moim ruchom, gdy delikatnie mieszałam, żeby składniki się nie powysypywały. Dwie ręce miał oparte o blat, a wzrokiem przemierzał od moich dłoni do oczu. Ciekawiło mnie to czy wiedział, że wyczułam jego wzrok.

~*~

- Czeka nas długa podróż więc będziemy już jechać. - Anne weszła do kuchni śmiejąc się wraz z mężem. Z uśmiechem wręczyłam kobiecie sałatkę zapakowaną w pojemnik i musiałam dodać, że Harry mi pomagał.
- To cud. - złączyła ze sobą dłonie tuż pod brodą. - Co ta dziewczyna z tobą robi, Harry. - wtrąciła jego mama powodując u mnie rumieńce, a u swojego syna wywrócenie oczami.
- Mamo... - jęknął i pomimo tego przytulił się do niej, a ojcu uścisnął rękę, po czym poklepał go po plecach. Ze mną pożegnali się uściskami i podziękowali, że po prostu z nim jestem. Zdziwiło mnie to, gdy dodali, że nigdy wcześniej nie było dane im wiedzieć ich syna takiego. Takiego, czyli?
- Kiedy przyjedziecie? - zapytał Harry, gdy pomagał rodzicom zanieść torby do samochodu, a ja czekałam na schodach.
- Pewnie coś w stylu miesiąca, może krócej. - odpowiedział jego tata i pomachał mi, a ja uśmiechnęłam się i odmachałam mu. - Ona jest urocza. - usłyszałam jego ściszony głos, gdy wypowiadał te słowa wprost do Harrego ucha.
- Wiem o tym. - rzekł z przekonaniem. Kąciki moich ust poszły w górę, gdy usłyszałam te słowa. Być może wypowiedział je tylko dlatego, żeby przytaknąć ojcu?
Pomachałam ostatni raz, gdy samochód zniknął za zakrętem.
Chciałam wejść do domu, lecz zatrzymałam się, gdy Harry wykrzyknął moje imię. Odwróciłam się w jego stronę i czekałam aż zacznie mówić.
- Może pójdziesz na siłownię? - zapytał Harry jakby sugerując.
- Zarzucasz mi...
- Nie. - przerwał. - Po prostu ci to nie zaszkodzi. - wzruszył ramionami i mimo tego, że cholernie mi się nie chciało, postanowiłam się go posłuchać.
- Okej. - westchnęłam i weszłam do domu, żeby się przebrać.
- Zaraz do ciebie dołączę. - rzekł i bez obdarzenia mnie wzrokiem wszedł w drzwi, które prowadziły do jeg pokoju.
Gdy przebrałam się w szorty i czerwoną bokserkę, ruszyłam w stronę garażu, w którym już byłam wcześniej. Wspomnienia przemknęły przez mój umysł, gdy spojrzałam na materac, który niemalże w tym samym miejscu spoczywał, przypominając pierwszy pocałunek. Podeszłam do bieżni i zaczęłam zestawiać sztangi, które na niej leżały. Po chwili usłyszałam skrzypnięcie drzwiami.
- Harry, pomożesz? - zapytałam, lecz była cisza. Spojrzałam na siebie i zobaczyłam Iana, który zamykał drzwi. - Przepraszam, co ty tu do cholery robisz? - cofnęłam się w jak najdalej możliwe miejsce od niego. Rzucił sarkastyczny uśmiech i mimo tego iż wiedziałam, że mi nic nie zrobi bałam się go.
- Przyszedłem po ciebie. - odpowiedział zwyczajnie i powolnym krokiem zbliżał się do mnie patrząc w ziemię. Dotykał każdego urządzenia chociażby opuszkiem palca i przygotowywałam się na najgorsze.
- Ale... ale ja nie chcę. - zabrzmiałam jak małe, bezbronne dziecko.
- Chuj mnie to, wiesz? - syknął i pewnym siebie krokiem podszedł do mnie chwytając za nadgarstek, który już po chwili zaczął boleć pod jego dotykiem. - Pójdziesz ze mną grzecznie?
Harry miał być tu za chwilę. Czemu go nie ma? Moja panika rosła wraz z mijającą sekundą i wtapiającym się we mnie wzrokiem Iana. Już po chwili mogłam wyczuć, że cierpliwość chłopaka kończyła się, gdy pociągnął mnie za nadgarstek na co pisnęłam. Zasłonił mi usta przyciskając do swojej klatki piersiowej. Dosłownie mnie za sobą ciągnął.
- Nie mam czasu na to, żebyś zastanawiała się godzinę. - syknął i jego wzrok patrzył na drzwi, a on sam ciągnął nas na tyły garażu chcąc wyjść innymi drzwiami. Szurałam stopami chcąc chociaż w najmniejszym stopniu stawiać opór, lecz za każdym razem gdy robiłam coś nie po jego myśli, przyciskał bardziej silną dłoń do moich ust. Nie mogłam prawie oddychać.
- Słuchaj. - zatrzymał nas, gdy byliśmy przed tylnymi drzwiami. - Będziesz szła grzecznie, albo będziesz miała do czynienia z kimś innym. - groził mi palcem przed twarzą. Nie dałam mu żadnego znaku, który pokazałby moje zgodzenie się. Jeśli ma to być Jenna - nie boję się jej. 
Ruszył dalej otwierając metalowe drzwi, tym samym wychodząc z garażu od strony, której nigdy nie widziałam. Bolało mnie całe ciało ze względu na to jak mnie za sobą ciągnął.

*Harry*

Wchodząc do garażu zdjąłem koszulkę, bo dzień był cholernie ciepły i ćwicząc nie wytrzymałbym w niej.
- Ile ćwiczeń już zrobiłaś? - zaśmiałem się przewieszając sobie koszulkę na ramieniu. Nie dostałem odpowiedzi i wszedłem do środka rozglądając się po całej siłowni.
Co do cholery?
- Trish, jeśli się chowasz to okej. - zawołałem. Gdyby tu była już dawno usłyszałbym szmer lub jej chichot, bo nie wytrzymałaby.
- Trish, do jasnej cholery, no! - krzyknąłem i obszedłem wszystkie zakątki, gdzie także jej nie spotkałem. Gdzie ona jest do cholery jasnej? Myślałem, że skończyła z tymi numerami, które zazwyczaj mi wywijała, lecz za bardzo zacząłem w to wierzyć. Może została w domu? Lecz szybko odrzuciłem ten pomysł, bo słyszałem zamykane drzwi, więc musiała wyjść. Wyszedłem z garażu od razu kierując się do domu.
- Skarbie. - usłyszałem mruknięcie za sobą. Zatrzymałem wszystkie swoje ruchy i powoli odwróciłem się. - Coś ty takie zdenerwowany? - zapytała zmysłowo, co kiedyś mnie kręciło.
- Nie twoja sprawa. - syknąłem w jej stronę odchodząc w bok.
- Coś z Trish? - udała zdziwienie.
- Maczałaś w tym palce. - zmrużyłem na nią oczy i odepchnąłem dłoń, która podążała w moim kierunku. Jenna obserwowała moją klatkę, która teraz szybko opadała i unosiła się w poirytowaniu i zdenerwowaniu.
- Co? Ja? - wyśmiała mnie. - Trish przecież jest posłuszna, ona nie mogłaby ci się przecież sprzeciwić.
- To co ty tutaj robisz? - warknąłem i spojrzałem w dół na dłoń Jenny, która zjechała od szyi w dół zatrzymując się na tatuażu motyla.
- Brakuje ci tego, prawda? - uniosła się na palcach, aby jej usta znalazły się na równi z moim uchem. - Nie przeleciałeś jeszcze Trish, no nie? - dopytywała. Zamknąłem oczy i zacisnąłem wargi.
- Tak naprawdę nie powinno cię to obchodzić, nie uważasz? - odsunąłem się o krok.
- Przestań się zgrywać. - prychnęła. - I lepiej chodź. - wyszeptała, a jej język co chwila błądził po jej ustach pod podtekstem erotycznym. Nie działało to na mnie tak jak kiedyś.
- Gdzie?
- Może być i na ławce. Wszędzie można to zrobić. - zwinne palce Jenny uchyliły moje spodenki i chciała zrobić więcej lecz w porę ocknąłem się.
- Nie będę cię pieprzył! - popchnąłem ją tak, że o mało co nie straciła równowagi. Spojrzała na mnie wzrokiem nienawiści. - Czemu nie pójdziesz do Iana?
- On ma co innego do robienia. - uśmiechnęła się pod nosem.
- Wypuśćcie kurwa Trish, rozumiecie?! - wrzasnąłem chwytając ją za ramiona. Nie pozbawiłem jej rozbawienia.
- O co ci chodzi Harry? - uniosła ręce w geście poddania. - Po co ty jej tak bronisz? Zależy ci na niej i udajesz takiego niedostępnego. Gdyby tak nie było przeleciałbyś mnie w tej chwili.  - wycedziła przed zęby.
- Co ty pierdolisz? - zmrużyłem oczy.
- Powiedz mi w tej chwili, że ci na niej nie zależy.
- Co?
- To co usłyszałeś. - powiedziała, a ja spojrzałem w dół. - Powiedz to.
- Nie zależy mi. - wypowiedziałem te słowa z bólem. - Nie zależy mi na niej.

*Trish*

Wrzaski i szarpanie to było jedyne co działo się w ceglanej piwnicy. Ciemne światło na suficie nie dawało zbyt dużego rozjaśnienia w tym pomieszczeniu, co jeszcze bardziej przyprawiało mnie o dreszcze.
- Kurwa! - krzyknęłam i szarpnęłam rękoma, które miałam związane z tyłu ciała do metalowej rurki. - Po chuja mnie tu zabrałeś?
- Każdy wie, że jesteś Harrego słabym punktem. - wycedził przez zęby stojąc do mnie tyłem i robiąc coś na szafce, która była jedynym meblem w tej piwnicy.
- Co? - zmrużyłam oczy.
- Widać to. - kiwnął głową, a ja nadal nie widziałam jego twarzy.
- Chcecie go zniszczyć? - nie chciałam, żeby mój głos załamał się i tym samym pokazać mu, że kruszyłam się emocjonalnie.
- No brawo! - odwrócił się do mnie i podszedł, a półmrok nie pozwalał wychwycić mi emocji na jego twarzy. Nieprzyjemne uczucie rozprowadziło się po moim ciele, gdy usiadł pomiędzy moimi nogami, a jego kolana spoczywały po obu ich stronach. Chwycił w dłoń moją brodę i dokładnie oglądał rysy twarzy z lekkim uśmiechem.
- Sprawił ci ktoś kiedyś przyjemność? - zapytał bez ogródek i puścił brodę. Poczułam się okropnie, gdy jego wzrok bezwstydnie powędrował w mój dekolt, który był głęboki, ze względu na brak poprawienia, które zazwyczaj robiłam.
- Odpowiedz. - szepnął zwyczajnie. Nie wyczułam u niego złości, lecz wiedziałam, że to mogła być cisza przed burzą. Obciągnął moją bokserkę niżej i językiem przejechał tuż nad stanikiem. Próbowałam wyrwać się, lecz z powodu siedzenia na mnie miałam znikome szanse.
- Nie, i nie chcę. - mój ton zbliżał się do tego, który wywoływał płacz. Chciałam aby stąd zniknął, wyparował... cokolwiek.
- Na pewno?
Jego usta nadal przylegały do mojego ciała. Czułam się obrzydliwie i nieprzyjemne uczucie coraz bardziej mi towarzyszyło, gdy zjechał dłońmi na moje uda lekko je ściskając.
- Dziwię się, że Harry nie wykorzystał tego, że jesteś dziewicą. - wysapał. - Piękną dziewicą. - dodał.
- Skąd wiesz? - zapytałam z wyrzutem i kręciłam się aby go z siebie strzepnąć.
- Jenna z nim rozmawia. - odpowiedział. - Dosyć często.
Ta wiadomość zdenerwowała mnie. Harry rozmawia z nią o mnie, o takich rzeczach? To jest raczej prywatne. Uh.
- Jeśli chcesz... Harry nie musi być tym pierwszym. Ja mogę to zrobić. - naprał na mnie swoim kroczem, które doskonale poczułam między swoimi nogami.
- Pierdol się. - syknęłam zaciskając oczy. Natychmiast poczułam brak jego obecności na moim ciele, gdy podniósł się stając przede mną.
- Jak chcesz. - wzruszył ramionami rozpinając swoje spodnie.
- Nie! - krzyknęłam odwracając swoją głowę w przeciwnym kierunku. Zamknęłam oczy i zbliżyłam nogi do swojej klatki piersiowej chowając głowę pomiędzy nimi. - Przestań!
Kątem oka zobaczyłam, jak jego dłoń wykonywała szybkie ruchy na jego męskości. Okrutne jęki wydostawały się z jego ust, a ja starałam się je zagłuszyć chociażby swoim płaczem.
- Jesteś obrzydliwy!  - krzyknęłam, a przeciągły jęk wydostał się z ust Iana, co świadczyło o tym, że skończył.







_______________________________________________
Można by powiedzieć, że sobie olałam, ale po części tak było. Nie miałam czasu na dodanie czegokolwiek za co naprawdę przepraszam.

11 komentarzy:

  1. Ciesze sie ze wgl. dzisiaj dodalas :) jak zawsze rozdzial pelen emocji xd moglabys rozdzialy dodawac raz w tygodniu??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A częściej nie mogę? XD

      Usuń
    2. Jak dla mnie mozesz codziennie ale fajnie by bylo gdybys dodawala np. Co tydzien w poniedzialek albo inny dzien niz zebys np. 2 dni pod rzad a potem dopiero za 2 tygodnie.

      Usuń
    3. Wiem, rozumiem. Ale czasem jest naprawdę tak, że nie mam okazji ani czasu, żeby zasiąść nad rozdziałem. A naprawdę jeszcze trochę będę pisać to ff i nie chciałabym zawalać za każdym razem.

      Usuń
    4. Ok, rozumiem. Mam nadzieje ze nie skonczysz go na 50 rozdziale jak to niekiedy bywa xd.

      Usuń
    5. Chodzi o to że skończyłabym bez epilogu?

      Usuń
    6. Tzn przerwała w trakcie bez epilogu.

      Usuń
  2. O boże *.* ale jazda :p, nareszcie nowy rozdział ^.^, czekam na next :-*, super piszesz<3 i weny życzę :* Kiedy wstawisz kolejny ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może w tygodniu znajdę czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zarabisty czekam az dodasz

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejny, tydzień się kończy :(

    OdpowiedzUsuń