środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 18

Jadąc do domu mój mózg starał się przetworzyć informacje, że jestem coraz bliżej Londynu i mojej mamy. Tęskniłam za nią, nie widziałam się z nią ponad dwa tygodnie, a taka przerwa była naprawdę wyjątkiem. Miałam świadomość, że to przestanie już być wyjątkiem.
Gdy autobus przemierzał zatłoczone ulice Londynu, ostatni przystanek zbliżał się z każdą kolejną chwilą. Gdy kierowca oznajmił, że mamy wysiadać, udałam się spokojnie do wyjścia.

~*~

Szybkim krokiem szłam w stronę domu, rozglądając się dookoła. Z pewnością mogę przyznać, bez żadnych warunków, że powietrze w Londynie było totalnym przeciwieństwem do tego w Biburach. Nie mogłam napawać się świeżo wdychanym powietrzem, gdyż w przestrzeni unosiły się spaliny, dwutlenek węgla, który było czuć.
Skierowałam się do mieszkania mojej mamy i bez pukania do drzwi weszłam uśmiechając się.
- Już jestem! - krzyknęłam. Zaraz zobaczyłam jak moja rodzicielka szybko zamknęła laptopa i podbiegła do mnie z uśmiechem.
- Córeczko. - wyszeptała tuląc się do mnie mocno. - Jesteś cała? - swoje ciepłe dłonie położyła na moich policzkach, kciukiem gładząc.
- Tak, mamo. - zachichotałam. Zawsze była przewrażliwiona i gdy wróciłam na przykład z wycieczki, musiała sprawdzić mój stan.
- Co robiłaś na laptopie? - zapytałam i spojrzałam za jej posturę. Lekko się do mnie uśmiechnęła i odchrząknęła cicho.
- A.. nic takiego. - zaśmiała się nerwowo. - Możesz już go wziąć do Bibur. - uśmiechnęła się do mnie i pogładziła po plecach, po czym pchnęła lekko w stronę kuchni.
- Okej. - odwzajemniłam uśmiech i poszłam za nią.
- Zrobiłam twoje ulubione ciasto. - podeszła szybko do lodówki i wyciągnęła czekoladowego biszkopta z wiśniami.
- Mamuś! - zaśmiałam się i mocno ją przytuliłam. - Tęskniłam za tobą. - szepnęłam, gdy tylko odwzajemniła mój uścisk.
- Ja za tobą bardziej. Nie wiesz jak jest widzieć córkę po trzech tygodniach nieobecności. - patrzyła prosto w moje oczy. Dostrzegałam w nich tylko radość, lecz także trochę zmartwienia.
- Prawie trzech tygodniach. - poprawiłam ją, na co ta wywróciła zabawnie oczami. - Zrobię nam herbaty. - rzuciłam i podeszłam do czajnika. Usłyszałam tylko ciche westchnięcie rodzicielki, która zasiadła do stołu.
- Powiedz mi tak w ogóle jak tam ten Harry? - zapytała, przez co spojrzałam na nią podejrzanie.
- Skąd wiesz jak ma na imię? - spytałam patrząc na nią. Przybrała szybko uśmiech, który uwydatniał jej zmieszanie.
- Um.. no przecież jak szukałam dla ciebie nauczyciela to było oczywiste że były jego dane, tak? - zaśmiała się nerwowo.
- Tak, tak. - odpowiedziałam.
Dziwne było zachowanie mojej matki. W sumie na pewno chciała dopytać się o Harrego i rzeczywiście przy zamawianiu dla mnie miejsca musiały widnieć jego dane.
Gdy woda zagotowała się, zalałam nam malinową herbatkę i postawiłam na stół, gdy mama kroiła przepyszne ciasto.
- Jak tam jest? - zapytała. Podejrzewałam, że chodziło o Bibury.
- Um.. jest w miarę okej. - odpowiedziałam patrząc na jej ruchy. Postanowiłam pominąć moje zażalenia na temat tego, że jest to niebezpieczne miejsce; chciałam oszczędzić jej więcej zmartwień.
- Mam nadzieję, że nie żałujesz? - jej wzrok spotkał się z moim, a na uspokojenie uniosłam kąciki ust w górę.
- Oczywiście, że nie! - zaprzeczyłam szybko. - Mamo, to jest spełnienie moich marzeń. To jest to co zawsze chciałam robić. Wiem, że to może nie typowe dla dziewczyny, no ale to kocham. Tylko martwi mnie to, że zostajesz tutaj sama... - zakańczam cicho i spuszczam głowę pijąc łyk herbaty bez cukru.
- Oj nie martw się o mnie. Ostatnio była u mnie babcia, raz pojechałam do niej i jakoś sobie radzę. - uścisnęła lekko moją dłoń. Naprawdę chciałabym, aby była tu bezpieczna. Wciąż Iana słowa odbijały się echem po mojej głowie.
- Nie chciałabym mieć wyrzutów sumienia, że zostawiłam cię ze wszystkim samą. - powiedziałam spokojnie.
- No coś ty! Pamiętasz jak ci powiedziałam, żebyś cieszyła się życiem? - kiwnęłam głową. - I tak ma być! Rozmawiam tu z tobą, śmiejemy się, więc naprawdę nie masz powodu do zmartwień. - odpowiedziała.
Mimo to jej słowa nie do końca mnie uspokoiły. Groźba Iana była dla mnie czymś wstrząsającym. Moja mama jest jedyną osobą, którą kocham najbardziej i nie darowałabym sobie tego, gdyby rzeczywiście jej się coś stało. Po części przeze mnie.
- Nie odpowiedziałaś mi wcześniej. - zaczęła po kilku sekundach ciszy. - Co tam z Harrym? - zmieniła diametralnie temat.
- 'Co tam z Harrym'? - powtórzyłam jej słowa z niedowierzaniem.
- W sensie, że jaki on jest. - sprostała. - Dużo wymaga? - zaśmiała się.
- Oj, dużo. - zachichotałam. - Czasem mamy zajęcia o 6 rano, bo ma taki grymas. - wywróciłam oczami na wspomnienie jego, gdy mi dokuczał.
- Nigdy nie lubiłaś wstawać tak wcześnie, więc to jest dla ciebie nowość, co? - zaśmiała się.
- Oj tak. - zachichotałam ponownie i nałożyłam sobie kawałek ciasta na talerzyk.
Bardzo tęskniłam za uśmiechem mamy, za każdym zamienionym z nią słowem. Nigdy nie rozstawałam się z nią na tak długo, więc takie przerwy są czymś kompletnie nowym. Każdą chwilę do końca dnia przegadałyśmy.


_______________________________________________________________
Przepraszam Słoneczka, że tak późno, ale nie dałam rady wcześniej.. wybaczcie.. i sorki taże za to, że taki krótki, ale jestem wykończona po prostu..
Miłej przerwy świątecznej! ♥

2 komentarze:

  1. Jak zawsze cudny rozdzial :) z tych wszystkich blogow, ktore czytam musze przyznac, ze to ten jest moim ulubionym. <3

    PS. WESOŁYCH ŚWIĄT :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Kochanie :* muszę przyznać że z rana takie miłe słówka to sama przyjemność!
      Także Wesołych Świat :*

      Usuń