niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 22

Obrazy sprzed dwóch dni nawiedzają mój umysł bez przerwy. Nie ma chwili gdzie nie wyobrażałabym sobie ust Harrego na moich, jego delikatnych palców, które zsuwały materiał szlafroka w dół. Mój oddech wtedy drżał, powietrze z trudem wchodziło w moje wargi. Ze strachu przerwałam wszystko. Nigdy nie byłam dotykana, nawet w tak najmniejszy sposób. Powiedziałam to co mnie dręczyło; nie mogłam Harremu niczego zaoferować. Nie po to tu przyjechałam, nie byłam gotowa na nic.
Lecz w chwili gdy takie zdarzenia w ogóle mają miejsce, zastanawiam się nad tym co ja myślę. Nie chcę angażować się w nic z Harrym, a gdy już jestem obok niego, nie potrafię oderwać wzroku od jego umięśnionej sylwetki, od jego każdego ruchu, kiedy jego mięśnie napinają się.
To skomplikowane.
Otworzyłam oczy, gdy tylko usłyszałam jak ktoś, a raczej Harry wszedł do kuchni. Mogłabym go unikać przez cały czas, lecz on chodził za mną jak cień, a poza tym przez te ostatnie dwa dni także odbywały nam się zajęcia.
- Trish. - prawie wyszeptał. - Ty mnie unikasz.
Spojrzałam na niego, gdy tylko ciężki oddech wyleciał z jego ust. Klatka Harrego unosiła się powoli, w opanowanych ruchach, a jego oczy wierciły we mnie dziurę.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, lecz Harry mnie wyprzedził.
- Nie możesz tak robić. - lekko zaśmiał się. Podszedł do krzesła i postawił je naprzeciwko mnie, po czym usadowił się na nim. - Chcę z tobą rozmawiać, a jeśli mnie unikasz, nie mam do tego okazji. A poza tym to...
- Okej, zrozumiałam. - przerwałam mu zanim zdążyłby powiedzieć jakiś sprośny komentarz.
- Cieszę się. - zaśmiał się.
- Z resztą... - zaczęłam. - Nie unikałam cię. - zaprzeczyłam doskonale wiedząc, że Harry zaraz mnie wyśmieje.
- Nie?
- Nie. - rzuciłam.
- Nie odbyliśmy zwyczajnej rozmowy od dwóch dni i ty mi mówisz, że mnie nie unikałaś? - jak myślałam, nabijał się.
- Skończ już. - prychnęłam udając obrażoną. Podniósł ręce w geście poddania i rzucał żartami.
Ta dziwna przepaść, która była pomiędzy pierwszym dniem odkąd się tu pojawiłam, a kolejnymi dniami szybko zniknęła, gdy Harry spróbował odzywać się do mnie bez sarkazmu. Chociaż do końca nie jest spokojny, gdy tylko robię wybryki. Chciałabym być przy nim zawsze w dobrym humorze, aby ten utrzymywał się jak najdłużej.
- Harry. - przerwałam ciszę, która trwała niewiele, ale jednak.
- Hm?
- Um... O czym rozmawiałeś z Jenną, gdy wróciłam?
Wiedziałam, że powinnam pytać, bo dobry humor równie dobrze mógłby iść się jebać, lecz moja ciekawość nie mogła pozostać nie zaspokojona. Już i tak zbyt dużo rzeczy jest tu ukrywane.
- O wszystkim. - ku zdziwieniu Harry odpowiedział normalnie, lecz mimo wszystko nie była to najtrafniejsza odpowiedź. Bynajmniej nie oczekiwałam takiej.
- Możliwe, ale coś musiało być wyszczególnione. - rzuciłam.
Wywrócił oczami na moją uwagę i miałam nadzieję, że zielonymi tęczówkami spojrzy na mnie, lecz opuścił wzrok na ziemię i bez przyczyny po niej błądził.
- Wspominaliśmy to, co było kiedyś. - westchnął nadal obserwując podłogę, jakby to w tej chwili było najbardziej interesujące. - Nie rywalizowaliśmy jak teraz. Było... normalnie. Nigdy nie podnieśliśmy na siebie głosu, bo nawet nie było takiej przyczyny. - patrzył tępo w jedno miejsce, a gdy opowiadał o tym, na jego twarzy majaczył zamglony uśmiech. - Dogadywaliśmy się, potrafiliśmy przegadać każdą chwilę, ale gdy pewna sytuacja miała miejsce... stop! - spojrzał na mnie. - Nie możesz tyle wiedzieć.
Westchnęłam.
- Harry, proszę. - szepnęłam. Jego oczy spotkały moje i głęboko w nie wpatrzony wyszukiwał jakby pretekstu aby od tego uciec.
- Nie. - zaprzeczył kręcąc głową. Mogłam się tego spodziewać. - Składała mi także propozycje.
Podniosłam na niego wzrok.
- Jakie?
- Seksualne. - poruszył brwiami patrząc w moje oczy. Po jego zachowaniu mogłam przysiąc, że... - Oczywiście nie przyjąłem ich. - odpowiedział obojętnie.
Oh.
- Nie chcę mieć teraz nic wspólnego z tą dziewczyną. Ona jest.. nieobliczalna. Tobie także radziłbym trzymać się od niej i od Iana z daleka.

~*~

- Jestem pewny, że umiesz uderzyć w czułe miejsce. - zaśmiał się Harry, gdy już od godziny uczył mnie samoobrony.
- Oczywiście. - wyszczerzyłam się w dumnym uśmiechu. - Pokazać ci?
- Wolałbym nie. - otworzył szeroko oczy. - Wierzę ci. - skulił się, broniąc czułego miejsca.
Śmiałam się z tego jak uważał, abym go tam nie uderzyła, lecz nie miałam najmniejszego zamiaru. Chociaż fajnie byłoby popatrzeć jak męczy się.
- Wykrzywiasz rękę w tył... - pokazał Harry, łapiąc mnie za rękę i czyniąc tak, jak powiedział. - Tak, żeby obezwładnić.
Kiwnęłam głową i z uwagą słuchałam tego, co miał mi do powiedzenia. Pamiętam, gdy w drugi dzień przebywania tutaj powiedział mi, że wkrótce pokaże mi jak powalić przeciwnika na ziemię jak zrobił to ze mną i właśnie tego nie mogłam się doczekać. Nasze zajęcia zmieniały chwilowo harmonogram z strzelania, do uczenia się samoobrony, chwytów itp.
- Nie zimno ci? - zapytał, gdy tylko puścił moje ręce i spojrzał w niebo. Ściemniło się i zawiał wiatr i to okropnie, w przeciągu kilku sekund.
- Nie aż tak bardzo, ale sądzę, że będzie padać. - rzuciłam i opatuliłam się rękoma, gdy zaczęło bardziej wiać.
- To pewne. - rzucił i kiwnął głową abym poszła za nim, a skierował się do domu. Czułam już kilka kropel na swoim ciele, a chmury, które zakryły dotychczas słoneczne niebo zdawały się ciemnieć. Jak na irionię losu - nienawidziłam burzy, przerażała mnie.
- Zrobię kolację, hm? - zaproponował Harry, gdy tylko zamknął drzwi, które o mało co nie wyleciały z zawiasów. Patrzyłam za okno i nie dowierzałam, że pogoda tak diametralnie się zmieniła.
- Nie jestem głodna. - pokręciłam głową. - Jadłam przed zajęciami. - Harry wzruszył ramionami i nadal wpatrywał się we mnie, gdy podążałam już w stronę swojego pokoju.
Postanowiłam wziąć prysznic i odprężyć się. Przyszykowałam czarną bieliznę i czekałam aż będzie lecieć ciepła woda. Gdy weszłam do brodzika, pozwoliłam ciepłym kroplom spadać na moje ciało i z trudem powstrzymywałam się od jęków, które pchały się aby wylecieć z moich ust. Jeszcze Harry by pomyślał, że... uh, nieważne.
Po spędzeniu dość sporego czasu pod prysznicem wyszłam z niego osuszając się i wycierając włosy. Nie malowałam się już, bo nawet nie miałam po co. Założyłam bieliznę i wyszłam z pokoju od razu podchodząc do okna i patrząc jak deszcz rozmywa cały krajobraz w akompaniamencie błysków i okropnych trzasków. Było całkowicie ciemno na dworze, a mnie ogarniał niepokój, a do tego światło zaczęło migać, aż w końcu całkowicie zgasło.
Nim zdążyłam zrozumieć co miałam w zamiarze, przemierzałam korytarz świecąc sobie telefonem i kierując się wprost do sypialni Harrego. Nie pukając weszłam szybko.
- Nie spodziewałem się ciebie tutaj. - czułam jak obserwował mnie, ale nie widziałam go. - Jak musisz, właź. - słyszałam szelest i wiedziałam, że odchylił kołdrę. Niepewnym ruchem podeszłam do niego i wślizgnęłam się pod kołdrę. Harry za to wstał z łóżka i podszedł do komody szukając czegoś, a gdy w pokoju rozbłysło minimalne światełko zrozumiałam, że była to świeczka. Ustawił ją na szafce obok łóżka i ponownie położył się obok. Świeczka oświetlała pomieszczenie w takim stopniu, że spokojnie mogłam zobaczyć anielską twarz Harrego.
- Oglądałem telewizję, gdy nagle bum - zgasło światło. - zaśmiałam się cicho na jego wypowiedź i oparłam o łokieć patrząc na niego niepewnie. Ponownie była pomiędzy nami niewielka odległość, lecz taki dystans chciałam zachować.
W tle słychać było trzaski piorunów i burzę, na którą zawsze się wzdrygałam.
- Boisz się burzy? - zapytał Harry. Nie wyczuwałam w jego głosie zdziwienia.
- Trochę tak. - odpowiedziałam.
- Jak byłem mały też za nią nie przepadałem. - podrapał się po głowie, siadając.
- Ja od dziecka się jej boję. I jak na złość w Londynie była ona często. - wywróciłam oczami na co Harry zaśmiał się. Wolałam taki nastrój, niż w tej chwili mielibyśmy się o coś sprzeczać - nie chciałabym teraz sama przebywać w pokoju, a wiem, że z Harrym jest mi raźniej i wcale nie odczuwam strachu. No dobra, minimalnie.
- A pokój... - zaczęłam, lecz Harry wiedząc o co zapytam, szybko ocknął się przerywając mi.
- Teraz jest tam strasznie. - powiedział mrocznie.
- Harry! - wrzasnęłam siadając, po czym założyłam ręce na piersi.
- To nie pytaj o niego. - wzruszył ramionami. Czułam się jakbym przekomarzała się z małym dzieckiem, coś za coś; ja zaprzestanę zadawaniu głupich pytań, a on przestanie mnie straszyć.
- Z tobą nie da się o niczym porozmawiać. - burknęłam i spojrzałam w jego stronę nadal trzymając ręce na piersiach.
- Mylisz się. - szeroki uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarz. Wiedziałam o czym pomyślał. - Lubię rozmawiać o seksie, a tym bardziej robić coś w tym kierunku.
Głupek.
- Mogłam się tego spodziewać. - przekręciłam oczami i chciałam zwrócić mu kolejną uwagę, gdy dźwięk mojego telefonu przerwał mi w zamiarze. Odblokowałam, a treść wiadomości była dziwna.
  
         'Zapraszam przed dom. Ian i ja mamy ci coś do powiedzenia. 
         Radziłabym ci się zjawić bez Harrego i szybko. Jeśli nie... hm, pomyślimy co dalej.'

Była burza.
Nie mogłam wyjść, a poza tym Harry...
- Kto? - zapytał. Nie rozumiałam jego toku myślenia. Ja nie mogłam o nic go zapytać, za to on musiałam wiedzieć wszystko.
- Um... Mama. - odpowiedziałam i wstałam z łóżka niezdarnie, cały czas wpatrując się w wiadomość. - Muszę wyjść do łazienki.
Musiałam wyjść. Ostatnie zdanie brzmiało jak groźba i nie mogłam pozwolić sobie na lekceważenie tego.
- Nie będziesz się bać? - zdziwił się. Zerknęłam na niego; jego brwi były ściągnięte do siebie w zastanowieniu, a oczy lekko zmrużone.
- Um, nie.
Czułam jak ślina podczas przełykania zatyka mi się w gardle. Odeszłam powolnym krokiem od łóżka, gdy poczułam jak Harry chwycił mnie za nadgarstek odwracając do siebie.
- Pokaż mi telefon. - rozkazał z kamiennym wyrazem twarzy. Oczy, mimo tego jakie przed chwilą były rozbawione, dygotały w ciemności.
- Po co? - odsunęłam rękę, gdy tylko próbował go uchwycić.
- Pokaż mi go po prostu. - wysyczał. Odsuwałam bardziej, lecz Harry nie musiał się dużo gimnastykować, by telefon znalazł się w jego dłoniach. Sprawnie odblokował ekran i po chwili czytał wiadomość. Odsunęłam się kawałek i złapałam za czoło zdając sobie sprawę, że po raz kolejny wpadłam.
- I ty, kurwa, miałaś zamiar do nich wyjść? - syknął. - Teraz? Kiedy, kurwa boisz się burzy i kiedy Jenna cię zastrasza?!
Nie mogłam znieść widoku jego oczu, które tak bardzo topiły się w moich więc uciekałam wzrokiem.
- A poza tym. Skąd ona, do cholery ma twój numer? - wrzasnął. Jeszcze przed chwilą myślałam o tym w jakich dobrych humorach byliśmy.
- Odpowiedz!
Wzdrygnęłam się.
- Kiedy ostatnio z nią rozmawiałam, poprosiła mnie...
- Poprosiła? - prychnął. - I oczywiście musiałaś się zgodzić. - warknął.
- Nie miałam innego wyjścia! - próbowałam się bronić i miałam nadzieję, że chociaż w najmniejszym stopniu Harry mnie zrozumie. - Nie chciała mnie puścić, a obiecuję, że od tamtego czasu z nią nie rozmawiałam.
W momencie kiedy skończyłam mówić, Harry spojrzał w bok jakby nad czymś się zastanawiał. Bez słowa ominął mnie i podszedł do drzwi.
- Gdzie idziesz? - zapytałam. Harry zastygł w miejscu i wiedziałam, że prowadził walkę z własnymi myślami.
- Nie pomyślałaś o tym, że to nie twoja sprawa? - prychnął i odwrócił tylko głowę, patrząc na mnie.
- Masz przede mną pełno tajemnic. Ja o niczym nie wiem, a ty pragniesz wiedzieć wszystko, mieć nad wszystkim kontrolę więc mi też pozwól! Chociaż w najmniejszym stopniu! Wkurwia mnie to! Powtarzasz mi, że mam nie utrzymywać z nią kontaktu, że jest nieprzewidywalna, ale jeśli mnie zastrasza, to co mam innego zrobić? - wyrzuciłam ręce w powietrze. Łzy bezwładnie spływały mi po policzkach i czułam się bezsilna. Czekałam na jakiekolwiek słowa od Harrego, lecz ten tylko ruszył w kierunku drzwi.
- Harry, do cholery! - pobiegłam za nim, ciągnąc go za koszulkę.
- Otrząśnij się dziewczyno! - odwrócił się w moją stronę pochylając nade mną. - Muszę sprawić, żebyś była bezpieczna, więc zostań tu teraz i daj mi coś załatwić!
- Ty się otrząśnij! Nie zostawiaj mnie tutaj, proszę.
- Ty chciałaś mnie zostawić i dobrze, że nie jestem taki głupi i spostrzegłem, że coś kręcisz, mówiąc, że musisz do łazienki. To żałosne. - rzucił. - Pakujesz się w większe gówno. - splunął.
- Może gdybym w rzeczywistości wiedziała co mi grozi trzymałabym się od nich z daleka!
Nie dawałam za wygraną. W powietrzu było napięcie i to ogromne. Nasze wrzaski współgrały z rozszalałą naturą na zewnątrz, a oddechy były szybkie jak po biegu.
- Kurwa przestań to powtarzać! - pokręcił głową. - Znam cię stosunkowo dobrze i wiem co byś zrobiła, a co nie.
- Nie bądź tego taki pewien. - odpowiedziałam.
- Zostajesz tu i nigdzie się nie ruszasz.
- Nie, Harry! - zaprzeczyłam. Chciałam pokazać mu, że nigdy nie uda mu się nade mną kierować. Nie chciałam także aby zostawiał mnie tu; bałam się o niego.
- Słyszysz co do ciebie, kurwa, mówię?! - wysyczał, a każde słowo powoli wyleciało z jego warg. Coraz bardziej mnie przerażał, a kontrast pomiędzy Harrym sprzed dwóch dni, a tutejszym, był ogromny.
Wyszłam przed niego i tak jak on kiedyś zasłoniłam mu drogę, będąc w pełni świadoma, że mógłby mnie podnieść i odnieść w bok.
- Bawisz się ze mną? - prychnął chamskim głosem. Irytacja wypełniała teraz każde jego słowo.
- Nie chcę. - wydusiłam. - Nie chcę, żebyś wychodził. Jeśli oni ci coś zrobią? - nie mogłam panować nad sobą; płakałam. Byłam bezsilna.
- Muszę im wbić do głowy, żeby się kurwa odwalili od ciebie! - krzyknął. - Od nas.
- Nie pogarszaj tego.
- Wiesz co? - zaczął. - To jest śmieszne. Teraz zatrzymujesz mnie przed tym, a sama dosłownie pięć minut temu wyszłabyś do nich. - czułam się strasznie. - Więc teraz odsuń się i daj mi iść.
Pokręciłam głową. Mimo tego, jak Harry wydawał się być w tej chwili przerażający, nie chciałam mu ustąpić.
- Odsuń się zanim będę musiał cię sam odsunąć. - wysyczał.
- Nie skrzywdziłbyś mnie Harry. - wypowiedziałam te słowa odważnie.
- Skąd możesz wiedzieć? - prychnął. Był zupełnie inny. Wiedziałam, że mówił to wszystko w nerwach.
- Bo wiem. - przełknęłam ślinę. - Jesteś taki delikatny. Pamiętasz co było dwa dni temu? Mówiłeś do mnie, żebym się wyluzowała... Dotykałeś moich ramion tak delikatnie...
Sama nie wierzyłam, że powtarzałam to na głos. Jednak wiedziałam, że to był jedyny sposób aby sprowadzić go na ziemię.
Czułam, że udało mi się, gdy dostrzegłam w jego oczach odrobinę zieleni, a ciało powoli odprężało się. Harry spojrzał w dół i chwycił moje dłonie w swoje duże. Spojrzałam, gdy splatał powoli ze sobą nasze palce, a po chwili podnosiłam wzrok w górę, aż nasze oczy spotkały się. Harry nie zwlekając przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej, oplatając ramionami moją talię.
Oddychałam powoli i oparłam głowę na Harrego klatkę, słysząc jego nadal dudniące serce.
Głośne uderzenie w drzwi wywołało, że odsunęliśmy się od siebie.

_____________________________________________________________

Uf.. Trochę zeszło, no ale w końcu jest. :))
Wyszedł mi taki długi no ale podoba mi się to i mam nadzieję, że Wam też :D
Komentować Kotki ♥

10 komentarzy:

  1. Jedno słowo... WOW... *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps.Czekam na nexta. XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <3 kocham <3 kocham <3 juz nie moge sie doczekac nastepnego :)
    Ps. Ile tak mniej wiecej zajmuje ci napisanie jednego rozdzialu???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki dłuższy ok. 3-4 godzin :))

      Usuń
    2. Jak ci tyle zajmuje to nie moglabys ich czesciej dodawac?? Xd

      Usuń
    3. Tak sobie pomyśleć... mogłabym, ale nigdy nie mogę się zabrać w odpowiednim czasie, ale mam coraz więcej nauki :/

      Usuń
  4. Jejku cudo <3
    Czekam już na next...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doczekasz się, być może dodam jutro ale naprawdę, NAPRAWDĘ niczego nie obiecuje.. kocham <3

      Usuń
  5. Nareszcie 😊 Jesteś wspaniała ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej! Harry&Trish Ta para to po prostu tykająca bomba, nie wiadomo kiedy wybuchnie! Wspaniale piszesz <3<3<3

    OdpowiedzUsuń