sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 20

Harrego uśmiech był rozprowadzony po twarzy, gdy zamieniał słowa z Jenną. Spuściłam głowę w dół i zaczęłam iść w głąb jego podwórka starając się nie myśleć o tym, że właśnie ze sobą rozmawiają. Na samą myśl o tym irytuję się nie znając prawdziwego powodu.
Zazdrość?
Nie... raczej nie.
- O Trish, wróciłaś. - powiedziała z kpiną Jenna powstrzymując się od śmiechu. Harry odwrócił się w moją stronę i momentalnie spoważniał. Nie odezwałam się lecz ominęłam ich chcąc znaleźć się jak najszybciej w przyznanym dla mnie pokoju.
- Trish. - rzucił cicho Harry, a cichy szelest dobiegł do mojego ucha jakby wstał. - Ja...
- Skończ, okej? - niemalże warknęłam. Zdezorientowanie błysnęło na twarzy Harrego i cofnął się o krok.
- Ktoś tu nie w sosie, hm? - chamski śmiech wyleciał z ust Jenny, a ja dosłownie musiałam powstrzymać się od rzucenia się na nią.
- Daruj sobie docinki, Jenna. - warknęłam i wchodząc dalej po schodach zlewałam wołania Harrego. Szybkim krokiem skierowałam się do pokoju, rzucając torbę na ziemię. Nie do końca rozumiałam siebie, lecz miałam za złe Harremu to, że wmawiał mi tyle razy, że jest ona zakłamana, abym z nią nie rozmawiała, a tu co...?
Rzuciłam się na łóżko i nawet nie przypuszczałam, że oczy moje się zamkną i że pogrążę się w śnie. 

~*~

Otworzyłam zaspane oczy, gdy tylko usłyszałam ciche dobijanie się. Spodziewałam się, że to Harry więc postanowiłam się nie odzywać będąc świadoma, że zaraz i tak wejdzie.
- Śpisz? - zapytał zwyczajnie, a w jego głosie nie wyszukałam żadnych emocji. Usiadłam na łóżku patrząc na niego zwyczajnie.
- Nie rozumiem czemu cię to obchodzi z kim do cholery jasnej rozmawiam. - zaskoczył mnie. Wstałam z łóżka i podeszłam do mojej jeszcze nie rozpakowanej torby wyjmując wodę i biorąc łyka.
- A skąd możesz wiedzieć, że obchodzi? - prychnęłam patrząc na niego nieznacznie.
- Inaczej nie zachowywałabyś się tak. - wskazał na mnie ręką. Jego oczy nie były do końca łagodne, a z głosu mogłam wyczuć pretensje. Tylko do czego?
- Tak, to znaczy? - zapytałam unosząc  brwi do góry.
- Jesteś zazdrosna. - rzucił zwyczajnie, dokładnie obserwując moją twarz. Prychnęłam tylko i zaśmiałam się cicho złączając ręce na piersiach.
- Mylisz się. - rzuciłam i odkręciłam głowę w bok. - Jak wytłumaczysz mi piątkowy telefon? Kiedy wciskałeś mi kit, że dzwoni twoja mama, a tak naprawdę dzwoniła ona? - po dokładnym zastanowieniu się wywnioskowałam właśnie to. Tylko nie rozumiałam kłamstwa z jego strony.
- Wiedziałem, że jeśli nie skłamię będziesz ciekawić się i nie dasz mi spokoju do końca dnia. - odpowiedział oschle. Jego wzrok po raz pierwszy od pięciu minut ze mnie zszedł.
- To po chuja zaczynałeś z tym 'pewnie ciekawisz się kto dzwonił'?! - krzyknęłam. Nie ukrywając miałam nerwy na skraju i musiałam trzymać je na wodzy, by nie poddać się i nie rozpłakać. Byłam po prostu wyczerpana.
Harry spojrzał w dół i westchnął, a oddech miał drżący.
- Mówiłem ci. - prawie szepnął.
- Nie. Nie mówiłeś. - zaprzeczyłam. - Próbowałeś ze mnie zrobić idiotkę czy jak? Nie zważając na fakt, że prawie nabrałam się na mamę. - w myślach skarciłam się za drżenie głosu.
- Nie musi cię to interesować z kim do cholery rozmawiam, powiedziałem ci już. - westchnął, przeczesując palcami włosy. - Po za tym tłumaczyć ci się nie muszę.
Wywróciłam oczami na jego małe zainteresowanie sprawą.
- Tak? - parsknęłam. - A jak wytłumaczysz twoje słowa, że 'ona jest zakłamana', 'nie rozmawiaj z nią więcej'? - zapytałam próbując wyrzucić z siebie myśl, że jestem zbyt zdenerwowana aby dalej ciągnąć to.
- Po prostu ci tego zabroniłem i masz się tego trzymać. - rzucił.
- A do ciebie się to nie tyczy? - krzyknęłam. Zadziwiało mnie jego opanowanie w tej sytuacji.
- Jesteś zbyt ciekawa, by z nią rozmawiać. Tyle razy ci mówiłem, że jeśli zamienisz z nią choć jedno słowo wpadniesz w tarapaty. Już nie pamiętasz jak cię porwali? Jak Ian cię uderzył? Chcesz ponownie to przeżywać?! - podszedł do mnie bliżej machając rękami. Dopiero teraz dostrzegłam, że zirytował się. Patrzyłam na niego z dołu, gdyż był wyższy i to sporo. Mała lampka przy łóżku oświetlała pomieszczenie, czyniąc je stosownym do sytuacji.
- Ja żyję w niewiedzy. I to mnie męczy. - westchnęłam patrząc na Harrego twarz. Rysy twarzy miał zaostrzone, a w momencie gdy wypowiedziałam te słowa, jego szczęka się zacisnęła.
- Powiedziałem ci już, że nie możesz wszystkiego wiedzieć. - prychnął i odwrócił się ode mnie chowając ręce w kieszeni spodni. Krążył po pokoju nie patrząc na mnie, lecz zatapiając swój wzrok w podłodze.
- Dlaczego? - zapytałam cicho.
- To by było dla ciebie niebezpieczne. - rzucił i momentalnie spojrzał na mnie.
- Ja teraz nie czuję się bezpiecznie. - jęknęłam z przerażenia, gdy sobie pomyślałam, że znów wróciłam do tajemnic i wszystkiego co mnie męczyło.
- Uwierz mi. Dopóki będziesz trzymać się z dala od Jenny i ich całego środowiska jesteś bezpieczna. - wyjął ręce z kieszeni i wyciągnął je do mnie, lecz po chwili opuścić wzdłuż swojego ciała.
- Środowiska? - wytrzeszczyłam oczy. - Czyli jest ich więcej? - zdziwiłam się.
- Trish, odpuść. - jęknął.
- Harry! - zganiłam go. - Ty siebie nie słyszysz! - schowałam twarz w dłoniach i podeszłam do łóżka rzucając się na nie. - Wyjdź, chcę zostać sama.
- Ale...
- Harry, powtarzać nie będę. - warknęłam lekko. Chłopak tylko spojrzał na mnie ciemnymi oczami i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Westchnęłam pełna irytacji. Byłam roztrzęsiona i zdezorientowana. Każdego dnia miałam budzić się z chujową niewiedzą, przez cały ten czas wmawiając sobie, że będzie okej? Prędzej czy później i tak tu zginę, nie wiedząc czego miałam się spodziewać. A nawet jeśli przyszłoby mi się z nimi zmierzyć? Jak poradziłabym sobie?
Kurwa.
Dłużej nie chcąc o tym myśleć poszłam do łazienki w celu wzięcia długiego, odprężającego prysznica. Chciałam zmyć z siebie cały ten strach, lecz obawiałam się, że się nie da.

~*~

Gdzieś w oddali usłyszałam jakby stukanie o moje okno. Gdy tylko uświadomiłam sobie, że to nie sen podniosłam się z łóżka pełna przerażenia i wyjrzałam za okno nikogo nie zauważając.
Wyszłam na palcach z pokoju i skierowałam się do drzwi wejściowych. Za wszelką cenę musiałam sprawdzić co się działo, lecz byłam świadoma tego, że to niebezpieczne posunięcie. Zamknęłam za sobą jak najciszej drzwi i skierowałam się po schodach w dół. Wyszłam przed dom i zasłonięto mi usta dłonią. Powtórka z rozrywki?






______________________________________________________________________

Cześć Kotki! ♥
Znów tak szybko rozdzialik!

  CZYTASZ - SKOMENTUJ

4 komentarze:

  1. swietny! robi sie ciekawie
    czekam do nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo <3
    Czekam z niecierpliwością na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęłam dzisiaj czytać i jestem pod wrażeniem, dodasz jutro ?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dzis zaczęłam pisać rozdział więc raczej dziś dodam. :)))

      Usuń