poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 24

*Harry*

Zwlokłem się z łóżka z nadzieją, że dzisiejszy dzień będzie spokojnym, monotonnym dniem. Nie przepadałem za takimi, lecz teraz było to moje marzenie. Nie do końca normalne, ale okej.
Założyłem czarne rurki i białą koszulkę i szybkim krokiem wyszedłem z pokoju. Automatycznie rozejrzałem się, czy nikogo nie ma na korytarzu; być może był to nawyk przez to, że Trish często za mną chodziła.
Wciąż byłem przewrażliwiony na temat pokoju 69. Za wszelką cenę chciałem, aby pozostał w ukryciu, aby nikt nigdy ponownie na niego nie spojrzał. Chciałem, żeby był zabezpieczony we wszystkich możliwych sposobach i sądząc po ciekawości Trish, mimo moich próśb i ciągłego gadania, nadal może chcieć tu przychodzić.
Chwyciłem za klamkę sprawdzając czy były szczelnie zamknięte i rzeczywiście nie było obaw. Starłem odciski moich palców na plamie kurzu i zanim wyszedłem z szarej piwnicy przejechałem wzrokiem po ścianach. Było to miejsce jakby zamieszkane niegdyś przez króla, stwierdzając po obrazach wiszących na ścianach jakby przedstawiających przodków. Szczerze, nie wiedziałem kto mieszkał w tym ogromnym domu przed moimi rodzicami.
Wbiegłem po schodach zamykając za sobą ogromne metalowe drzwi. Mogłyby one zupełnie wyglądać inaczej aby nie przyciągać zbędnej uwagi. Usłyszałem ciche kroki na korytarzu, a gdy skręciłam w główny, ujrzałem małą posturę Trish.
- Cześć. - uśmiechnąłem się lekko.
- Hej. - niemalże wyszeptała. Jej głos był łamiącym się dźwiękiem, który od razu zaniepokoił mnie.
- Stało się coś? - zapytałem pochylając się minimalnie w jej stronę. Szybko pokiwała głową, a na jej twarzy zagościł wymuszony uśmiech. Musiało się coś stać.
- Wszystko jest w należytym porządku. - odchrząknęła lekko i schowała kosmyk włosów za ucho. Jej niewinność zadziwiała mnie za każdym razem. Cholernie zgrabne dłonie błądzące po moim torsie podczas naszego pocałunku przepełnionego namiętnością.
- Nie wydaje mi się, lecz...
Przerwały mi wibracje, które poczułem w kieszeni. Modliłem się, aby nie dzwoniła Jenna. Ulżyło mi, gdy ujrzałem zupełnie inny napis niż ten, którego się spodziewałem.
- Halo? - odebrałem odwracając się od Trish. Kątem oka zauważyłem jak wzdycha natychmiastowo oparła się o ścianę.
- Cześć kochanie. - przywitała mnie czule mama. Wykręciłem oczami na to powitanie; była zdecydowanie zbyt opiekuńcza i jeśli chciała mi oświadczyć, że przyjeżdża... musiałem ostrzec Trish przed jej wścibskimi pytaniami i zawziętą ciekawością.
- Hej, hej. - odpowiedziałem zwyczajnie i przejechałem dłonią po karku.
- Nie dostrzegam w tobie ani skrawka entuzjazmu! - zauważyła i mogłem założyć się, że przystawiła dłoń do twarzy wytrzeszczając oczy w trosce. - Czy wszystko z tobą w porządku?
- W należytym. - zaśmiałem się od razu spoglądając na Trish, która kilka chwil temu odpowiedziała podobnie na moje pytanie. Zerknęła na mnie i lekko uniosła kąciki ust w górę. Natarczywie nad czymś myślała o czym świadczyły mocno ściągnięte brwi, które pomimo tego lekkiego uśmiechu nie spowodowały zniknięcia małej zmarszczki z jej czoła.
- Spodziewaj się nas dzisiaj. - westchnęła. - Przyjeżdżamy z ojcem.
Jej głos był tym, który wyrażał radość. Fakt, dawno nie widziałem moich rodziców, ale co innego gdy przyjeżdżali do mnie gdy nie miałem 'ucznia'. Trish była skazana na męki przed zadawanie pytań.
- O, super. - udałem szczęśliwego i miałem nadzieję, iż zabrzmiałem jakbym się cieszył. Bo po części - cieszyłem.
- Będziemy pod wieczór. Do zobaczenia, kochanie. - słyszałem wyraźne cmoknięcie po drugiej stronie linii. Nic nie mogłem poradzić na to, że wywrócenie oczami w tej sytuacji było na pierwszym miejscu.
- Taa. - mruknąłem i czekałem aż mama zakończy połączenie.
- Nie śpieszcie się. - burknąłem i schowałem telefon z powrotem do kieszeni spodni, odwracając się w stronę Trish.
- Nie zapytam kto i nie chcę słyszeć tego od ciebie. - zaczęła niemalże od razu gdy spojrzałem na jej twarz. Jej głos był twardy; jakby chciała się upewnić, że powie to na tyle stanowczo, aby poprzednia sytuacja z kłamstwem się nie powtórzyła.
- Tym razem ci odpowiem i to szczerze. - rzuciłem. - Naprawdę dzwoniła moja mama.
Oczy Trish spotkały moje zanim fuknęła.
- Skąd mam ci wierzyć? - wzruszyła ramionami i odbiła się od ściany, ale ustać całkowicie na swoich siłach.
- Za kilka godzin tu będą. - powiedziałem.
- Kto?
- Moi rodzice. - powaga była jedynym czynnikiem, który było słychać w moim głosie.
- O w mordę. - rzuciła, a jej oczy zdawały się przybrać największy rozmiar jaki kiedykolwiek mogłem widzieć. Nim zdążyłem zauważyć, wybiegła z korytarza kierując się wprost do swojego pokoju. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, gdy desperacko szarpnęła za klamkę zamykając się w pokoju. Sądziłem, że przez kolejne kilka godzin będzie zajęta przygotowaniem do dobrej reputacji.

~*~

*Trish*
Niesforne kosmyki włosów spadały na moją twarz, gdy z korytarza dobiegały mnie wesołe śmiechy. W ostateczności chwyciłam wsuwki i spięłam przeszkadzające włosy w górę. Nie za mocny makijaż musiał pojawić się na mojej twarzy, żeby nie wystraszyć Harrego rodziców.
Byłam zdenerwowana jak nigdy. Nie wiedziałam dokładnie jaka była przyczyna; nie było sensu aby podlizywać się przesadnie jego rodzicom, gdyż do niczego to by nie służyło. Harry i ja nie byliśmy parą.
Poprawiłam czarną spódniczkę, która sięgała mi przed kolana i podciągnęłam białą bokserkę, aby ta nie odkrywała za wiele. Wyszłam z mojego pokoju zamykając cicho drzwi. Już po chwili uczucie niezręczności nawiedziło mój umysł, gdy tylko wszystkie pary oczu spojrzały w moją stronę. Dwie torby leżały koło stóp dwojga ludzi. Kobieta około czterdziestu lat uśmiechnęła się do mnie.
- Harry, nie mówiłeś, że masz uczennicę. - powiedziała uroczo. - Anne.
Wyciągnęła do mnie rękę, którą natychmiastowo uścisnęłam. Harry wywrócił oczami i wyglądał na takiego, który spodziewałby się takiej sytuacji. Przywitania, uśmiechy, uściski i tym podobne.
- Trish. - przybrałam najładniejszy uśmiech na jaki było mnie stać.
- Jesteś bardzo urocza. - skomentowała mama Harrego.
- Mamo. - warknął lekko. - Wystarczy.
Kobieta odsunęła się ode mnie, ale za to mężczyzna także około czterdziestki podszedł do mnie i wysunął dłoń, którą mu podałam. Zdziwienie było ogromne, gdy pocałował mnie lekko w dłoń.
- Mark, tata Harrego. - skinął głową.
- Trish. - odpowiedziałam dokładnie jak jego mamie.
- Okej, koniec tych powitań. - jęknął Harry, co mnie rozbawiło. - Rozgośćcie się.
Machnął ręką na kuchnię, a jego rodzice posyłając mi ostatni uśmiech weszli wgłąb domu. Teraz wiedziałam, że Harry mówił prawdę o tym, że tymczasowo mieszkał sam, dopóki jego rodzice nie przyjechali. Chłopak odprowadził wzrokiem swoich rodziców do kuchni dopóki nie zamknęli drzwi, a potem jego oczy natychmiastowo spoczęły na mnie.
- Wow. - szepnął z lekkim uśmieszkiem oglądając mnie dokładnie od góry do dołu. - Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek doznam takiego widoku.
Przełknęłam nerwowo ślinę, gdy tylko zbliżył się krok do mnie.
- Słodko wyglądasz. - ukazał dwa wyraźne dołeczki, które spowodowane były szerokim uśmiechem.
- Um... dzięki. - odpłaciłam się tym samym. - Może chodźmy do twoich...
- Cśś... - uciszył mnie przykładając palca do moich ust. Otworzyłam szeroko oczy patrząc w górę, gdy niemalże całkowicie zbliżył się do mnie stykając nasze klatki. W każdej chwili mogli nas nakryć. Czułabym okropną niezręczność, z resztą jak każdy w takiej sytuacji.
- Nie rozumiem czemu tak bardzo ukrywasz siebie. - wyszeptał cicho. Jego słowa sprawiły ponowne nerwowe przełknięcie śliny.
- Nie mam dla kogo tutaj a...
Oczy błądziły za jego sylwetką, w bok, tylko oby nie na niego. Tego typu pytania wprawiały mnie w niemałe zakłopotanie, którego nie mogłam się wyzbyć.
- Dla mnie. - przerwał mi. Dwa palce skierowały moją brodę w jego stronę powodując tym samym, że mój wzrok spoczął na jego twarzy, a oczy zupełnie zatopiły się w jego. To było niesamowite jak ten człowiek na mnie działał. Mówił mi rzeczy, których nigdy nie usłyszałam, których nigdy nie spodziewałam się usłyszeć.
- To jest niesamowite widzieć cię w spódniczce. - uśmiechnęłam się lekko na jego słowa, by potem on zrobił to samo. To prawda. Po raz pierwszy podczas pobytu tutaj założyłam spódniczkę. I to nie był błąd.
- Chcę widzieć cię w nich częściej. - ciepłe powietrze oplatało moją skórę, gdy wyszeptał te słowa wprost do mojego ucha. - I zastanawiam się nad wprowadzeniem zasady: 'na zajęcia dziewczyna o imieniu Trish przychodzi w spódniczce'. - zmysłowe, powolne słowa potrafiły rozbudzić w moim brzuchu to dziwne uczucie.
- Nie zgadzam się na to. - zaprotestowałam i przeniosłam swoje dotychczas wiszące dłonie po obu stronach ciała, trzymając jego bicepsy.
- Nie masz nic do gadania. - wymruczał w moją skórę na szyi powodując przyjemne dreszcze. Zacisnęłam swoje palce na jego rękach, gdy dłonie Harrego powędrowały na moje biodra.
- Zorganizuję bunt. - zaśmiałam się cicho i przycisnęłam policzek do ramienia, gdy zimne powietrze z ust Harrego spotkało moją rozgrzaną szyję.
- Nie uda ci się. - pokręcił głową, a w jego oczach migotało rozbawienie. Trącił swoim nosem o mój, na co lekko zachichotałam i zagryzłam wargę.
- Zobaczymy. - uśmiechnęłam się niewinnie. Nawet kiedy usta Harrego przycisnęły się do moich warg, nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu, który widniał jeszcze sprzed naszej małej sprzeczki. Jedną ręką powędrowałam w Harrego loki, palce wplatając bez jakichkolwiek przeszkód, a drugą przeniosłam na jego kark, przyciągając go bliżej. Harry jęknął cicho na ten ruch i bardziej naparł na mnie swoim ciałem, co spowodowało ciche sapnięcie.
Za każdym razem gdy powtarzaliśmy pocałunek, każdy następny zdawał się być piękniejszy od poprzedniego. Język Harrego pieścił mój dając mi niesamowitą przyjemność i zapomnienie o wczorajszym rozmawianiu z Jenną - całkowitymi problemami.
Nieoczekiwany jęk z moich ust wydobył się, gdy Harry zassał lekko moją wargę i pociągnął. Szarpnęłam lekko za jego włosy i Harry miał podnieść mnie do góry bym oplotła jego talię nogami, gdy usłyszeliśmy głos Harrego mamy z kuchni.
- Kurwa. - wyrwało mi się i odsunął się ode mnie oddychając ciężko. Poprawiłam spódniczkę i patrzeliśmy sobie w oczy czekając aż będziemy gotowi wejść do środka.
- Jeszcze nie skończyłem. - mruknął w moją stronę i wszedł do kuchni, gdy ja zostałam na korytarzu, aby wejść chwilę po nim.


_______________________________________________________
Cześć ♥
Rozdział taki nie najdłuższy, nie najkrótszy. Miał być dłuższy, ale chciałam podzielić to w odpowiedni sposób. Spodziewajcie się czegoś jutro, lecz nie wiem o jakiej porze, ponieważ rozdział będzie dłuższy i wiadomo, że zajmie mi więcej czasu. ;)))

Jeszcze jedno! Zajrzyjcie na Range :)

Do następnego Kotki ♥

2 komentarze:

  1. Cudowny <3
    Z resztą jak każdy rozdział :*
    Już nie mogę doczekać się nexta :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się jaram tym opowiadaniem ❤ Cudowne jest 💕

    OdpowiedzUsuń