środa, 20 stycznia 2016

BARDZO WAŻNA SPRAWA!

Proszę, przeczytaj! 

Zbierało się, zbierało, aż zebrało! 
Postanowiłam, że Fanfic  
NIE BĘDZIE KONTYNUOWANY! 
Może niektórym będzie przykro, mi z pewnością tego będzie brakować, będę tęsknić za Waszymi miłymi słowami, ale naprawdę nie mam już pomysłu na kolejne rozdziały. Siedzę i piszę byle gówno, żeby tak naprawdę coś było. Nie na tym to polega. To ma sprawiać i mi i Wam przyjemność.
Tak mi przykro... Chcę mi się ryczeć i naprawdę myślę nad tym czy publikować tego posta...
Sami wiecie, że tyle narzekałam i wiele razy już chciałam zawiesić tego bloga. Ehh... nawet nie chcę tego wspominać ;-; 
Boże... tak nie mogłam doczekać się końca tego ff. Ale tak na serio to ff było mega spontanem. Tak czułam, że dobrze się to nie skończy. Rozpoczynając je, miałam pomysł tylko na kilka pierwszych rozdziałów. Nasuwa się pytanie: po chuja zaczynałam?! No nie wiem? Za bardzo się wkręciłam? Nie... Chciałam mieć drugiego bloga poza Try? A może uwielbiam pisać?
Może wydawać się, że 53 rozdział to PFF zaraz koniec. NIE. Podkreślam - N   I   E.
 Planowałam  ponad 100 rozdziałów. Właśnie, PLANOWAŁAM. Ale jeśli mam zwalić to ff do końca, wolę je tak pozostawić. Nie gniewajcie się nooooooooooo. 
Moooże trafi we mnie jakiś piorun zbawienny i naśle mi wenę i powrócę do tego fanfiction, ale na razie nie mam na niego siły... Kurcze, jak wrócę już Was na nim nie będzie xD No dobra, najwyżej będę żałować. 
Chciałam jeszcze dodać, że za cholerę nie mam pojęcia co z Range. Mam na nie pomysł i chciałabym je kontynuować, ale już wystarczająco boli mnie serce jak przypomnę sobie o jakimkolwiek moim fanfiction. Boże, do czego to doszło? Chcę, abyście wiedzieli, że byliście dla mnie pocieszeniem w każdy mój beznadziejny dzień. Siadałam i po prostu czytałam Wasze komentarze z poprzednich rozdziałów. Tak bardzo Was kocham, że aż wstyd mi to wszystko zostawić, no! 
Jest nadzieja, że przy Range pozostanę. Nie wiem, miałam w planach je oddać. Pozostanę bez niczego ;') 
Dobra, chcę się pożegnać już i nie przedłużać, bo zacznę ryczeć. :'( Heh... wszystko co się zaczyna, ma kiedyś swój koniec, prawda? 
Wasza Tiny! ♥ :* 
Pa Króliczki!  
  

sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 53

 Uwaga! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytasz na własną odpowiedzialność. Jeśli nie, zawsze możesz pominąć rozdział.

*Trish*        


Kiedy tylko przekroczyliśmy próg pokoju, Harry przycisnął mnie do ściany, uprzednio zamykając drzwi. Warknął w moją szyję - od razu poczułam dreszcz na swoich plecach. 
- Harry. - zganiłam go. Zachowywał się jak zwierz. 
- Hm? 
- Uspokój się. - zaśmiałam się nerwowo, kiedy nie przestawał przygryzać mojej skóry na szyi. Ciągnęłam go za loki, zacieśniając w nich mocno palce. Odchyliłam głowę w bok i przymknęłam oczy dając w pełni się ponieść chwili. 
- Thor jest chujem. - mruknął. Harry podrzucił mnie lekko i docisnął swoimi biodrami mocniej do ściany, kiedy zaczęłam się wyślizgiwać. Byłam zbyt zatracona w jego miękkich ustach na mojej szyi i brutalnych ruchach, a to połączenie zdawało się być najlepszym kontrastem, żeby myśleć co do mnie powiedział. - Przyznaj to. 
Chwyciłam mocniej jego ramiona, gdy przeniósł rękę koło mojej głowy, mocno wciskając dłoń w ścianę. Potarł swoim kroczem pomiędzy moimi nogami sprawiając, że moja głowa bezwolnie odrzuciła się w tył. 
- Trish. - upomniał mnie.
- Tak, Harry. - westchnęłam. - Nie lubię Thor'a. 
Kiedy uchyliłam nieco powieki, na twarzy Harry'ego ujrzałam zwycięski uśmiech. 
- Dobrze. - odpowiedział i zestawił mnie na ziemię.
- A..ale co? - zapytałam nieco zmieszana, skupiając całą uwagę na tym, aby nadal stać na własnych nogach. Poczynania Harr'ego trochę mnie rozproszyły, więc ciężko było mi myśleć racjonalnie. 
- Chodź tu. - wyciągnął do mnie rękę, kiedy jego stopy zetknęły się z łóżkiem. Podeszłam do niego i splątałam nasze palce razem. 
- Jak mogłaś mu się pokazać w majtkach? - prychnął patrząc na każdą część mojego ciała.
- Miałam na sobie koszulę. Twoją, więc była wystarczająco długa, żeby...
- Nie. - warknął i chwytając mnie za biodra rzucił na łóżko, a on sam dźwignął się na rękach i zawisł nade mną. - Ten widok jest przeznaczony tylko dla mnie. 
Jego usta stykały się ze skórą pod moim uchem, kiedy szeptał do mnie te słowa. Dłonią błądził po moim udzie, by potem przenieść ją na guziki koszuli. Torturował mnie; każdy guzik wolno był obejmowany przez jego palce, kiedy ja wiłam się pod nim i pragnęłam więcej. 
- Czemu ty mi to robisz? - wysapałam.
- Co, kochanie? - zapytał cwaniacko. 
- Ty wiesz co. 
Dotknął ustami mojego czoła.
- Ja się tylko z tobą droczę. - uśmiechnął się. - Seksownie wyglądasz w moich ubraniach. Mogłabyś chodzić w nich zawsze. W sumie, czemu nie? 
- Harry, nie gadaj tyle. - zaśmiałam się i przyciągnęłam jego twarz do mojej. Byłam zbyt zdesperowana, by rozkoszować się tylko pocałunkiem z nim, dlatego z jego pomocą zmieniliśmy pozycję. 
- Chcesz być na górze? - poruszył brwiami. 
- Harry... - rzuciłam szeptem. 
- Kocham cię. - cmoknął moje usta.   
Na pozór szybko powędrowałam ustami na szyję Harry'ego. Przechylił głowę w bok, dając mi większy dostęp do jego opalonej skóry. Zmysłowe dźwięki, które wydobywały się z jego ust wprost do mojego ucha sprawiały, że traciłam racjonalne myślenie. Harry chwycił mnie za ramiona i popchnął lekko tak, abym usiadła. Długie palce powolnym ruchem, wręcz torturowały mnie ściąganiem jego koszuli z moich ramion. Patrzył na moją klatkę intensywnym wzrokiem, który wysyłał mnie na skraj wytrzymałości. Przyspieszyłam tą czynność chwytając końce koszuli, a ta po chwili znalazła się na podłodze. Oparłam dłonie na Harry'ego klatce i obserwowałam jego wyrzeźbione ciało. 
- Harry... ja chciałabym ci się odwdzięczyć. - powiedziałam cicho, czekając na jego odpowiedź. Czułam, jak moje policzki przybierają czerwony kolor, dlatego patrzyłam wszędzie, żeby uniknąć jego przeszywającego mnie wzroku. 
- Spójrz na mnie. 
Opanowanie w jego głosie; to, jak palce w delikatnym, czułym geście chwyciły mój podbródek i sprawiły, że na niego spojrzałam, dodały mi otuchy. 
- Więc... wykorzystaj mnie doszczętnie. - uśmiechnął się lekko. Uniosłam kącik ku górze i czekałam, aż nakieruje mnie co do dalszego działania. Wciąż spoczywałam na jego biodrach, kiedy Harry usiadł. Cmoknął mój policzek, po czym powiedział, abym wstała, więc tak zrobiłam. Obserwowałam jak pewnym ruchem odpina swój pasek, jak wyswobadza guzik ze szlufki, aż w końcu jego spodnie opadły wokół jego kostek. 
Usiadł na skraju łóżka i przywołał mnie ruchem ręki. Usiadłam przed nim, opierając dłonie o jego kolana. 
- Jesteś pewna? - zapytał delikatnie, błądząc wzrokiem po całej mojej twarzy, jakby szukał cienia wahania. 
- Tak. - odpowiedziałam szeptem i dostrzegłam jak Harry kiwnął głową. Jego dłonie powędrowały do krawędzi bokserek, które miał na sobie i pewnym ruchem ściągnął je w dół. Prymitywnym ruchem wzięłam jego członka w dłoń, a Harry wydobył z siebie cichy świst. 
- Wszystko w porządku. - powiedział pełnym napięcia głosem. Jego dłoń powędrowała w tył, aby oprzeć się o materac łóżka.
Naprawdę nie wiedziałam od czego zacząć. Głupio wpatrywałam się w dużych rozmiarów długość Harry'ego.  
- Poruszaj. - wydyszał. 
Jego długie palce spoczęły na moich i owinął moją dłoń na jego członku. Gdy pozostawił mnie samą sobie zerknęłam na niego, aby upewnić się, czy robię to dobrze. Kiwnął tylko głową; jego oczy były przymknięte, co chwilę przygryzał wargę. 
- Kurwa, Trish. - jęknął. Seksowne dźwięki, które raz za razem z siebie wydobywał dodawały mi pewności siebie. Pozwoliłam sobie na lekkie zaciśnięcie mojej dłoni, co spotkało się z gardłowym westchnięciem Harry'ego.       
Dziwnie było mi myśleć, że to ja doprowadziłam Harry'ego do takiego stanu. Był zupełnie pozbawiony kontroli nad swoimi ruchami.
Chciałam posunąć się dalej.  
Harry'ego zaskoczenie było oczywiste, kiedy zassałam ustami główkę jego penisa. Przyspieszony oddech był odpowiedział na mój ruch. Podobało mu się to, że powolnymi krokami ruszałam naprzód. 
- Kurwa mać. 
Postanowiłam wziąć do buzi więcej. Wraz z ruchami języka zassałam policzki. Starałam się robić to powoli, finezyjnie. 
Wiem, że Harry starał się być delikatny, a pojedynczy ruch jego bioder, wypchany w moją stronę był tylko uniesieniem i odpowiedzią na moje powolne ruchy. Zbagatelizowałam odruch wymiotny. 
- Przepraszam. - wyszeptał. Mrugnęłam tylko mocniej oczami i wzięłam pomimo wszystko więcej. Poruszałam dłonią u nasady członka, a ustami wciąż poruszałam jednostajnym ruchem. 
Patrząc na bezbronnego Harry'ego, każdy mój ruch był odważniejszy od poprzedniego. Jego pełen koncentracji, intensywności wzrok był wlepiony w moje usta. Przymknęłam oczy, kiedy jego kciuk dotykał dolnej wargi. Lekki uśmiech zamajaczył na jego twarzy. 
- Jeśli nie chcesz bym doszedł w twoim ustach... - zatrzymał się i przeciągle jęknął. - Musisz przestać teraz.
Nie zatrzymałam się. Pracowałam dalej ustami, chciałam doznać tego nowego uczucia. 
Harry'ego dłoń natychmiast powędrowała w moje włosy, lekko mnie od niego odsuwając.
- Harry. - rzuciłam gniewnie. - Chcę dokończyć. - dodałam cicho. Widziałam wahanie na jego twarzy, ale po chwili pojawił się na niej uśmiech. Przyspieszyłam ruchy dłoni jak i szybciej zaczęłam poruszać głową. Harry był na skraju. Widziałam to w jego ustach zagryzających się ze sobą; oczach, które co chwilę zamykał. Zacisnęłam palce na jego kolanie, gdy poczułam jak słona ciesz wlewa się do moich ust. Harry wydobył z siebie przeciągły jęk i wymówił moje imię na głos. 
- Cholera. - rzucił, gdy spojrzał jak przełknęłam wszystko. 
Harry dochodził do siebie po orgazmie, a ja patrzyłam jak jego oddech uspokaja się. Wydobyłam z siebie pisk, kiedy w jednej chwili zostałam chwycona za biodra i rzucona na łóżko.
- To było nieziemskie. - zagryzł swoją wargę i mocno wpił się w moje usta. Kiedy poczułam jak jego dłoń wędruje od mojego brzucha w dół, zatrzymał ją. 
- Harry, nie. - rzuciłam szybko. Jednak on nie zaprzestał swojego ruchu. Spojrzał na mnie i uniósł brwi w górę. - Jest naprawdę w porządku. 
Uśmiechnął się lekko i położył obok mnie, przyciągając mnie w swoje ramiona. Zamknęłam oczy i przywołałam do swoich myśli Harry'ego, który jeszcze przed chwilą był pozbawiony kontroli. dzięki mnie. 

 _______________________________ 
Cześć kochani! 
Rozdział pojawił się DZIŚ, nie WCZORAJ tak jak obiecałam. Ehh. chyba naprawdę przestanę Wam cokolwiek obiecywać, bo nie potrafię się wywiązać z tego co powiedziałam. Rozdziału nie było przez cały tydzień, w piątek miałam wolne i NAPRAWDĘ, NAPRAWDĘ chciałam Wam dodać ten 53 rozdział, ale przez połowę dnia nie miałam prądu, bo zachciało im się wyłączyć na całej ulicy,  I MOJE PLANY CHUJ STRZELIŁ! Mam ogromną nadzieję, że mi wybaczycie, bo cholera, naprawdę mi z tym źle. 
Byłabym wdzięczna za odrobinę komentarzy.  

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 52

Słyszałam, że Harry gdzieś wyszedł. Szlag mnie trafiał, kiedy pomyślałam sobie, że z pewnością udał się do Jenny.
Wiedziałam, że tak się stało, kiedy nie było go już godzinę.
Nie, ja wcale nie odchodziłam od zmysłów.
Ja mu ufałam. Musiałam wiedzieć, że nie poszedł jej się zwierzać, lub zrobić cokolwiek innego. Nie dochodziła do mnie myśl, że zrobił to z nią... Że mógł mnie zdradzić.
Słyszałam otwierające się drzwi. Z pewnością był to Harry. Niechętnie wstałam wycierając swoje oczy. Postanowiłam sobie, że nie będę płakać. Byłam rozdrażniona, lecz chciałam pokazać sobie, że nie wszystkie sytuacje, które mnie męczą, muszą kończyć się moim poddaniem. A po przyjeździe do Bibur z pewnością płakałam zbyt dużo.
Cicho wyszłam ze swojego pokoju, z lekką niepewnością kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Harry zachowywał się nadzwyczaj cicho. Kiedy stanęłam niedaleko niego, zauważyłam, że kątem oka mnie zauważył. Lecz nie zareagował na to.
- Gdzie byłeś?
Czekanie w tej sytuacji na odpowiedź było bardziej niż krępujące. Harry nie zwrócił na mnie żadnej, nawet najmniejszej uwagi, lecz szukał czegoś w kieszeni swoich spodni.
- U Jenny, tak? - zapytałam praktycznie samej siebie. - Nie rozumiem twojego zachowania. Ukrywasz przede mną wszystko, a teraz zachowujesz się jakbym to ja popełniła jakiś błąd! Potem wychodzisz do Jenny zamiast rozwiązać ze mną jakikolwiek problem!
Moja frustracja rosła. Nie mogłam pogodzić się z faktem, że wyszedł i minęło tyle czasu odkąd wrócił.
- Zauważmy, że mnie zostawiłaś. - odburknął. Jego obojętne nastawienie do sytuacji wprawiało mnie w wariację. Nie miałam pojęcia ile wytrzymam.
- Po co u niej byłeś?
Czekając na odpowiedź starałam się odepchnąć od siebie najgorsze myśli. On miał rację. Zostawiłam go, ale to nie był powód, by od razu kierować się do Jenny. Gdy pomyślę sobie, że zatapiała swoje łapy we włosach Harr'ego, chcąc za wszelką cenę go uwieść, miałam ochotę szarpać nią nie znając swoich granic.
- Odpowiedz mi! - krzyknęłam podchodząc do niego. Został niewzruszony. - Ty z nią to zrobiłeś. - kręciłam głową. Nie byłam gotowa na poznanie prawdy. W głębi duszy miałam nadzieję, że Harry zmieni nastawienie do sytuacji i wytłumaczy mi wszystko.
- Może.
- Harry, przestań! - błagałam. Wzrok, jakim na mnie spojrzał bolał bardziej niż słowa. Był on pusty. Brak najmniejszych emocji. - Nie zrobiłeś tego. Powiedz mi, że nie poszedłeś do niej i nie... o Boże, Harry.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że stałam na przeciwko niego, szarpiąc jego koszulkę. Nie zauważyłam także, że łzy spływały po moich policzkach. Teraz mogłam tylko płakać, a Harry nic nie mówił. Nie mówił nic, bo miałam rację.
Oni to zrobili.
Dosłowność tych słów i intensywność najgorszych myśli bolała bardziej i sprawiała, że pogrążałam się w płaczu dalej.
Nim zdążyłam uświadomić sobie co mam w zamiarze otworzyłam drzwi wyjściowe i wybiegłam na zewnątrz. Padał deszcz, a w tej chwili zimne krople spływające na mnie dawały niesamowite orzeźwienie i trzeźwość umysłu.
- Trish! - słyszałam stłumiony głos Harr'ego. Rozmywał się on w szumiącym deszczu i w wypływającym powietrzu z moich ust. Biegłam, żeby jak najszybciej dostać się do posesji Jenny. Nie chciałam wiedzieć, do czego byłam zdolna pod wpływem tak ogromnej adrenaliny i rozdrażnienia.
- Cholera jasna! Trish stój! - krzyczał Harry. Słyszałam go mało wyraźnie, ponieważ moje dyszenie docierało do mnie na pierwszym miejscu. Moje nogi niosły mnie jak najdalej od niego. Boże, bolało mnie wszystko, ale nie chciałam się zatrzymywać. Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie chciałam go widzieć. Kiedy jednak jego dłoń dosięgnęła mojego nadgarstka, cała nadzieja znikła. Uspokajałam mój drżący, szybki oddech i za wszelką cenę wyrywałam dłoń z jego uścisku.
- Kurwa mać. - wydyszał. - Uspokój się.
- Nie mów nic. - warknęłam i wyrwałam mu się, robiąc krok w tył. Mimo ciemności i deszczu, który rozmazywał moją widoczność chciałam patrzeć na niego z najbardziej pogardliwym wzrokiem. Moje ciało trzęsło się z zimna, chociaż mogło również z nieokiełznanej złości.
- Trish, do kurwy nędzy, wracaj do domu. - zastawił mi drogę i wskazał ręką w stronę domu.
- Po cholerę wybiegłeś za mną!
Nie miałam pewności czy aby na pewno płakałam. Mogłam być pewna, że szloch wydobywał się z moich ust, w akompaniamencie deszczu tworząc szum.
- Wróćmy. - mówił spokojniej.
- Nie, kurwa, nie! - krzyczałam odsuwając się od niego z każdym razem, w którym on zbliżał się do mnie. - Harry, zdradziłeś mnie z osobą, której najbardziej nienawidzę. Cholera, trzeba być takim dupkiem...
Śmiałam się. Chamsko czy nie - nie liczyło się to. Harry naprawdę do zrobił. Pieprzył Jennę. Ani razu nie zaprzeczył.
- Trish...
- Zamknij się. Po prostu się zamknij! - krzyknęłam i podchodząc do niego odepchnęłam go przyciskając dłonie do jego torsu. Zachwiał się do tyłu, mogłam być pewna, że nie spodziewał się mojego ruchu. Szybkim krokiem szłam dalej, opierając się wiatrowi, który wiał prosto w moją twarz. Sylwetka Harr'ego pojawiła się przede mną uniemożliwiając mi dalsze pójście.
- Kochanie, posłuchaj mnie.
- Nie będę cię słuchać do jasnej cholery! - warknęłam patrząc prosto w jego twarz. Był spokojny, co wzbudzało we mnie większy ogień. - I tylko nie 'kochanie'. To jest śmieszne i żałosne. - wyśmiałam go.
- Przestań się tak zachowywać. - powiedział głośniej. Co?
- Jak? - prychnęłam. Byłam zła, śmiałam się chociaż była to nieodpowiednia chwila, moje rozdrażnienie sięgało zenitu i mogłam być pewna, że długo nie wytrzymam.
- Daj mi coś w końcu powiedzieć.
- Miałeś tyle szans, Harry! - wykrzyknęłam. - Tyle szans. - powtórzyłam.
- Po pierwsze - nie zdradziłem cię.
- Nie wierzę ci. - pokręciłam głową patrząc w jego oczy, które widziałam pomimo ciemności i deszczu.
- Cholera, po co miałbym to robić?
- Czemu od razu nie zaprzeczyłeś?
- Chciałem, żebyś tak myślała. - przyznał. - Wkurzyłaś mnie tym, że wyszłaś tak po prostu.
- I tak nie powiedziałbyś mi nic sensownego. - powiedziałam. Mój głos był pełen jadu, którego nie mogłam powstrzymać. - Ja tu odchodzę od zmysłów, a ty mi mówisz, że cię wkurzyłam. Jesteś śmieszny!
- Do ciebie nie dociera to, że chcę cię chronić! - krzyknął.
Pomimo naszych krzyków i ogólnej sytuacji w jakiej się znajdowaliśmy zwróciłam uwagę, jak jego długie włosy spoczywają przyklejone do jego ramion. Jak jego koszulka nasiąknięta deszczem uwydatnia jego wszystkie mięśnie. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że ktoś inny mógłby go posiadać. Uzależniłam się i tak bardzo przywiązałam, że stało się to dla mnie niebezpieczne.
- Chodźmy do środka, proszę. - powiedział spokojnie, ostrożnie do mnie podchodząc. Widział, że w moim umyśle zapanowała bitwa i stałam się spokojniejsza. Nie protestowałam, kiedy uchwycił mnie w swoje ramiona i mocno przytulił. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy moje zimne ciało dotknęło jego.
- Harry. Po co do niej poszedłeś?
Moje dłonie powędrowały na jego ramiona, odpychając go ode mnie. Byłam wykończona, a deszcz przemoczył moje wszystko, ale wiedziałam, że ta myśl, iż pojawił się u niej nie da mi spokoju.
- Powiedz mi. - nalegałam.
- Musiałem powiedzieć jej kilka ważnych rzeczy. Wszystko po to, by móc ochronić cię przed wszystkim. - ponownie mnie do siebie przyciągnął. Nie opierałam się choć było mi strasznie zimno. Prawda czy nie, nie miałam siły dłużej się sprzeczać. Byłam mu wdzięczna, kiedy zaczął prowadzić nas w stronę domu. Nie wiem, kiedy ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa i czułam jak tracę kontrolę nad moim ciałem. Ostatnie co pamiętam to to, że Harry podtrzymał mnie, niosąc potem w stronę domu.

~*~

Czułam suchość i ciepło, kiedy otwierałam powoli oczy. Czując jak przyjemny dreszcz przechodzi po moim ciele, zakopałam się bardziej w ciepłej pościeli, która przyjemną wonią aż prosiła, żeby w niej pozostać. Ciepła dłoń na policzku sprawiła, że otworzyłam oczy w pełni, widząc przed sobą Harr'ego. Siedział obok mnie na łóżku i patrzył na mnie intensywnie.
- Cześć. - uśmiechnął się lekko. Część naszej kłótni odwiedziła mój umysł. Myślę, że Harry też o tym myślał. - Jak się czujesz? Trochę się przeraziłem, gdy zemdlałaś. Na szczęście Lara pojawiła się na korytarzu i w miarę ogarnęła sytuację.
Uniosłam kąciki ust w górę.
- Już jest lepiej, dziękuję.
Spojrzałam na jego wilgotne włosy. Otworzyłam szerzej oczy, kiedy spostrzegłam, że jestem w zupełnie innych ubraniach.
- Harry... czy ty mnie przebrałeś? - zapytałam cicho.
- Byłaś cała przemoknięta. Nie mogłem doprowadzić do tego, żebyś leżała w mokrych ubraniach. - wytłumaczył, a cwaniacki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Zboczeniec. - skomentowałam i zakryłam dłonią twarz. Harry wstał i podszedł do szafki z ubraniami.
- Czemu? - zaśmiał się. - Moje to mogę. - oczy błyszczały mu w rozbawieniu.
Przełknęłam ślinę. Harry także zauważył, że było to trochę dziwne i szybko to sprostował. Byliśmy chwilę po kłótni. Wszystko działo się tak ostrożnie.
- Nie podglądałem dużo. - powstrzymywał uśmiech.
- Wcale. - zaprzeczyłam z udawaną powagą.
- Wiesz? Jest bardzo późno. - zaczął. - Myślę, że powinnaś zasnąć.
- A... tak. - pokiwałam szybko głową, gotowa by odejść. Odchyliłam kołdrę, a nieprzyjemny chłód spotkał się z moją skórą.
- A ty gdzie idziesz? - zmarszczył brwi.
- No... - odchrząknęłam. - Chciałam iść spać do siebie. Sam powiedziałeś...
- Kurwa, nie. - zaprzeczył szybko, kręcąc głową. - Chodziło mi, że jest późno. Nie musisz iść. Możesz spać tutaj jeśli chcesz...
- Okej. - pokiwałam lekko głową, ponownie wchodząc do łóżka. Harry chwilę potem znalazł się obok mnie, a pokój spowiła ciemność. Kiedy poczułam ciepło jego ciała obok mojego, nie mogłam powstrzymać się od wtulenia w niego. Moje ramiona szybko odnalazły jego szyję. Dotknęłam ustami jego piersi rozkoszując się jego bliskością.
- Przepraszam. - wyszeptał cicho.
Nie odezwałam się. Byłam zbyt zajęta tym, że był blisko. Zdawałam sobie sprawę z tego, że żaden nasz problem nie został rozwiązany, ale byłam zmęczona, a mój umysł sam oddalał od siebie te myśli.
- Dałem ci powody do myślenia, że ja z Jenną... Cholera. To było głupie. Przepraszam cię za to.
Szczerość jego głosy wystarczyła bym mu uwierzyła. Odsunął się ode mnie tylko po to, by podeprzeć ciało na łokciu. Jego dłoń spotkała się z moim policzkiem.
- Powinnaś wiedzieć, że w życiu bym ci tego nie zrobił. Ale wiem, że jestem cholernym dupkiem i miałaś prawo tak pomyśleć.
- Nic się nie stało... tak sądzę. - rzuciłam cicho.
- Tak sądzisz? - zaśmiał się cicho.
- Uhm. - przytaknęłam.
- Boże, Trish, jak ja cię kocham. - przysunął mnie do siebie przyciskając usta do mojego czoła.
- Kocham cię, Harry.
Na te słowa wzmocnił uścisk. Nie wiadomo jak ogromnie bylibyśmy na siebie źli, wszystko skończy się tym, że mówimy do siebie te dwa słowa, które rozpraszają wszystko. Wiem, że nic nie zostało rozwiązane i... Boże, nie wiem co mam o tym myśleć, ale dowiem się wszystkiego. Obiecuję to sobie zawsze i nic nie robię w tym kierunku, ale teraz będzie inaczej.

*Harry*            

Trish spała z głową na moim brzuchu, co kilka sekund wypuszczając ciepłe powietrze na moją nagą skórę. Wydarzenia z dzisiejszego dnia nie pozwalały mi zamknąć oczu. Kurwa, tak bardzo zagnieździły się we mnie wywołując masę wyrzutów sumienia.
Czemu ona mnie kocha?
Przecież nawet nie potrafię wytłumaczyć jej najgłupszych rzeczy jakie się tu dzieją. Wszystko się wali i powraca do normy za jednym razem. Tylko, że pieprzenia jest więcej.
Kiedy usłyszałem wibracje na stoliku bok, sięgnąłem po telefon, zaraz po tym sprawdzając, czy nie obudziło to Trish.
Ciężkie powietrze wydostało się z moich ust, ale otworzyłem wiadomość od Jenny. 
'Stchórzyłeś, Styles.'    
Przejechałem dłonią po twarzy, dopiero później decydując się na odpisanie.
'Zajmij się swoimi sprawami. Nie przyszedłem cię pieprzyć. Nie chciałbym oberwać od Ian'a, za to, że usłyszał twoje krzyki. x'            
' Nie obraziłby się za to, możesz być pewien. ;)' - odpisała niemal od razu.
'JA nie chciałbym ich słyszeć. Możesz być pewna, że Trish sprawuje się w tym o wiele lepiej. H'
Wyciszyłem telefon i odłożyłem go na bok. Nie chciałem nawet myśleć o tym co było kiedyś. Jej dłonie na moim ciele, to co kiedyś sprawiało mi, kurwa, taką przyjemność... Teraz było tylko koszmarnym wspomnieniem. Patrząc na delikatne ciało Trish i na to, jak niewinnie spała, chciałem by tylko ona do końca życia była tą, którą będę pieprzył.

~*~

Kiedy rano otwierałem zaspane oczy, nie czułem bliskości Trish. Stała na środku pokoju i jakby w pośpiechu zapinała moją koszulę. Uśmiechnąłem się na ten seksowny widok.  
- Po co idziesz? - jęknąłem.
- Coś się tu dzieje. Jest jakiś dziwny jazgot. - wyjaśniła.
- Co? - zapytałem z niedowierzaniem. Wiem, że patrzyłem na nią jakby zwariowała, ale naprawdę, przed chwilą otworzyłem oczy i nie mogłem zrozumieć co do mnie mówi.
- Harry, ktoś od samego rana hałasuje.
- Sama wiesz, że jest tu Lara i Thor. - na wspomnienie jego imienia zmarszczyłem brwi. Sam nie wiem czemu. Spojrzała na mnie. - A ty oczywiście chcesz się dowiedzieć o co chodzi.
- No tak. - przyznała. Wywróciłem oczami i starałem się ją przekonać, by się uspokoiła i wracała do mnie. Jest, kurwa, tak nieziemsko seksowna, że chciałem rzucić ją na to łóżko i... o cholera.
- Chodź tutaj. - zażądałem, lecz nie oderwała się od swojej czynności. Kiedy skończyła zapinać te cholerne guziki - które i tak zaraz z niej rozerwę - obciągnęła koszulę w dół. - Nie zamierzasz tak się pokazać, mam rację? - wskazałem ręką na jej ubiór. O cholera, nie.
- Harry, to tylko chwila...
- Nie. - zaprzeczyłem, gotowy by wstać z łóżka. - Weź załóż jakieś spodenki czy coś... Nie chciałbym, aby Thorowi stanął na twój widok...
- Harry. - zganiła mnie. Nie przestałem się uśmiechać, ale kiedy otworzyła drzwi od pokoju właśnie to zrobiłem.
- Ja nie żartuję. - powiedziałem poważnie.
- Zaraz wracam. - zachichotała i szybko opuściła pokój.
Cholera jasna.
Jeszcze nigdy tak szybko nie zerwałem się z łóżka jak teraz. Wciągając na siebie tylko spodnie, których guzik zapiąłem w drodze po korytarzu, byłem gotowy, by zobaczyć o co chodzi, a przede wszystkim znaleźć Trish. Gdyby nie ci cholerni domownicy coś jak Lara i Thor, mógłbym spokojnie paradować w bokserkach. I pozwalać Trish chodzić tak, jak wyszła teraz.
Wyszedłem na główny korytarz i zobaczyłem Trish i Thor'a. Pożerał ją, kurwa, wzrokiem i przysięgam, że jeśli go z niej nie zdejmie...
- Harry. - przywitał się Thor stojąc z walizką w dłoniach. O co chodzi? Zanim zapytałem, schowałem Trish za siebie. Fuknęła coś, ale musiała mnie zrozumieć. - Chciałbym wyjechać na tydzień.
Przełknąłem ślinę.
- Ledwie się tu pojawiłeś i już chcesz wyjeżdżać? - niemal się nabijałem.
- Fakt, minął tydzień, ale naprawdę muszę. Moja mama została sama i się martwię.
Już gdzieś to słyszałem...
- Tydzień?
- Taa, tydzień. - przytaknął.
- Okej. - zgodziłem się. Dla mnie lepiej, kuźwa. Nie musiałem spinać się i patrzeć, jak rozbiera wzrokiem Trish. Miałem go naprawdę dosyć i nie obraziłbym się, gdyby nie wrócił.
Poza tym, naprawdę nie uwierzyłem w ten żart o mamie. Ukrywał coś i szlag mnie trafiał, kiedy pomyślałem sobie, że to coś związanego z Jenną.  
- Dzięki stary. - poklepał mnie po ramieniu i zerknął zza mnie na Trish. - Cześć. 
Kurwa, ten jego uśmiech...
- Hej. - odpowiedziała mu. Wychyliła się i machając mu posłała jeszcze uśmiech.
W końcu wyszedł. Odwróciłem się z impetem w stronę Trish i przycisnąłem ją do ściany. 
- Co to było? - oddychałem tuż przy jej szyi.
- Co? - zapytała cicho.
- Fajnie go żegnasz. - pokiwałem głową z dezaprobatą.
- Harry...
- Muszę cię dotknąć. Tak dawno tego nie robiłem. - wycedziłem przez zęby i chwytając za jej uda szedłem z nią na rękach z powrotem do mojego pokoju.


 ________________________________
Hejo po Sylwestrze i w Nowy Rok!
To mój pierwszy post i rozdział w 2016! :D
W ogóle to taki trochę dłuższy jak obiecałam i no ten... to chyba na tyle w tą przerwę świąteczną, która już się kończy... :((((( Z resztą i tak jestem z siebie dumna, bo nadrobiłam sporo w ten wolny czas :') Trochę rozdziałów się pojawiło, był świąteczny dodatek. Mógłby być też noworoczny, ale nie xd za bardzo bym Was rozpieściła. xd

Tak w ogóle to chyba nikt nie myślał, że Harry zdradzi Trish, co? xd

Dobra, komentujcie i takie tam...
Pa, nie załamujcie się powrotem do szkoły, bo niedługo ferie! W zależności od województw, ale moje za trzy tygodnie! ♥

wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 51

- Jeśli ty mi niczego nie wytłumaczysz... - zerknął na mnie. - Będę zmuszona poprosić o to Jennę.
Harry przez chwilę wydawał się przerazić, później na jego twarzy pojawiła się frustracja.
- Żartujesz, prawda?
- Nie, mówię serio. - starałam się zachować powagę i kamienną twarz. 
- Trish, do cholery jasnej, nie będziesz z nią rozmawiać! - krzyknął.
- To mi coś, kurwa, powiedz!
Nie ukrywałam mojego wykończenia. Pojedynczy szloch wydobył się z mojego gardła, a po chwili nastąpiły też łzy. Nie potrafiłam ich dłużej ukrywać i postanowiłam dać im wylecieć na zewnątrz. Coraz bardziej miałam dosyć. Musiałam powstrzymać głupie myśli, nim zaczęłabym żałować czegokolwiek z Harry'm. On był taki kochany, uroczy, dopóki nie przyszło nam rozmawiać o tajemnicach w Biburach. Wtedy cała potęga czułości kończyła się, zastępując właśnie tym, co było teraz.
- Trish. Poczekaj kilka dni, dobrze?
- Po co? Po co mam czekać? Czy to coś zmieni? - warknęłam. Nie odezwał się. Tak bardzo przeszkadzał mi ten dystans, ale nie chciałam wpaść mu w ramiona. Zapomniałby o wszystkim co mu powiedziałam i nadal skrywał tajemnice.
Moje oczy ostatni raz zawiesiły się na nim, zanim skierowałam się do wyjścia, by opuścić jego pokój. Musiałam złapać powietrza innego, niż te, którym on oddychał.
- Dokąd idziesz? - zapytał spokojnie. Ściskało mnie w środku, gdy obserwowałam jego załamaną twarz. Szybko odwróciłam wzrok by się nie złamać.
- Poczekam te kilka dni Harry. I oczekuję, że powiesz mi wszystko. Jeśli nie... będzie to koniec.

*Harry*    

- Dokąd idziesz? - zapytałem. Chciałem za wszelką cenę powiedzieć to twardo, ale mój wyraz twarzy mnie zdradzał. Spojrzała na mnie. Mała, maleńka sekunda, nim odwróciła się i powiedziała słowa, który wywołały zaczerwienienie moich oczu, z którym wyleciała cholerna, słona ciecz.
- Poczekam te kilka dni Harry. I oczekuję, że powiesz mi wszystko. Jeśli nie... będzie to koniec.
Nawet się nie powstrzymywałem, nie ukrywałem mojej najsłabszej strony, tylko zacząłem płakać. Cholera wie co sobie o mnie pomyślała, ale nie mogłem inaczej. Kiedy zatrzasnęła za sobą drzwi, opadłem na ziemię i bezsilnie ryczałem bardziej. Ona nie mogła mnie zostawić. Do chuja, nie mogła!
Mogłem od razu powiedzieć jej o co w tym wszystkim chodzi.
Albo nie mogłem.
Kurwa, wszyscy muszą zrozumieć, że chciałem ją chronić!
Zbyt wielka wiedza mogłaby ją zniszczyć. Teraz, jedyne co mi zostało to łaszczyć się przed Jenną, by nie mówiła jej niczego. 

*Jenna*   

Kiedy opuściłam łazienkę i weszłam do pokoju, usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Co do cholery o tej godzinie? Thor zazwyczaj dzwonił o trzeciej nad ranem, a teraz było przed dwudziestą pierwszą.
Harry.
Głupi uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy wzięłam do ręki telefon i odebrałam.
- O cholerka, Harry. To naprawdę ty? - zaśmiałam się sarkastycznie. Uwierzcie, nie spodziewałam się tego.
- Zamknij się i mnie posłuchaj. - pociągnął nosem. Chwila... on ryczał? Nim zdążyłam to skomentować, zaczął mówić dalej. - Nic nie mów Trish.
- Co? - jęknęłam. Nigdy nie zacznie mówić prościej, tylko zaczyna okrężną.
- Jeśli ona zwróci się do ciebie z propozycją, żebyś wytłumaczyła jej wszystko co kiedyś robiliśmy nie mów jej. Sam jej powiem. - westchnął.
- Jeszcze jej tego nie powiedziałeś? - zaśmiałam się. Nie mogłam nie być chamska. Ta suka wszystko spierdoliła. A ja nadal mogłabym obciągać mu bez przeszkód.
- Po prostu jej nie mów. - warknął.
- Tak bezinteresownie? Nie wiem czy pójdzie. - zagryzłam wargę. To oczywiste, że chciałam czegoś w zamian.
- Czego chcesz?
- Hm... ciebie. - szepnęłam i uśmiechnęłam się zwycięsko. - Harry. Nie udawaj, że za tym nie tęsknisz. Możesz pieprzyć Trish, ale nikt nigdy nie sprawi ci takiej przyjemności jak ja. Sam to kiedyś powiedziałeś.
- To było, kuźwa, dawno.
- No i co z tego. To nie zmienia faktu, że możemy na nowo to odbudować.
- Zrobisz to czy nie? - olał moją wypowiedź.
- Mówiłam, że chce coś w zamian. - nalegałam.
- Kurwa, nie dam ci się dotknąć już nigdy i zakoduj to sobie.
- Aww... - cwaniacki uśmieszek zagościł na mojej twarzy. Ta dziewucha go zepsuła i już niedługo mi za to zapłaci. - W takim razie nie masz na co liczyć, kochanie. - wysłałam mu buziaczka przez słuchawkę i nim zdążył cokolwiek powiedzieć rozłączyłam się.
Powinien to zrozumieć, że ze mną się nie żartuje. Czemu miałabym jej niczego nie mówić? Cholera, nie zależy mi na niej, a w szczególności na jej bezpieczeństwie. Mam gdzieś to, czy będzie wiedziała o co chodzi czy nie. W moich planach już dawno było zdradzenie jej wszystkiego.
Rozpuściłam swoje włosy, które już zdążyły wyschnąć i usłyszałam pukanie do drzwi. Thor? Tak wcześnie? Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Zwycięski uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy ujrzałam Harr'ego w drzwiach. 
- Jednak się namyśliłeś. Właź.
Chłopak nie spojrzał na mnie, tylko wszedł bez słowa. Zamknęłam drzwi. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że tym razem to ja wygrałam.


____________________________________________________
Dziś dodaję dwa rozdziały i myślę, że to nie szkodzi. Chcę wykorzystać wolny czas i wenę, która mnie nawiedziła - W POZYTYWNYM ZNACZENIU XD. Kolejny za to będzie dłuższy niż te co zwykle :))))
Czy wierzycie w to, że jest to już 51 rozdział?
I uwaga...... dobiliście do 50 000 wyświetleń i 400 komentarzy! ♥





Rozdział 50

Przez cały mijający tydzień obserwowałam Thor'a, który - jak dla mnie - wzbudzał coraz większe podejrzenia. Naprawdę zaczęłam zastanawiać się czy nie był szpiegiem czy coś w tym stylu. Jego podejście do nauk, było aż zadziwiające, bo radził sobie dziwnie dobrze jak na chłopaka, który podobno nic nie umiał. Poza tym przesiadywał całe dnie na laptopie w swoim pokoju, to na ławce na dworze. Unikał raczej naszego towarzystwa, a jeśli już, to rozmawiał tylko ze mną.
Był weekend i każdy miał wolne. Lara zasiała się gdzieś w swoim pokoju pochłonięta książkami, które zaproponował jej Harry, a Thor dosłownie gdzieś przepadł.
- Nie wiem jak tobie, ale mi on nie pasuje. - powiedział Harry siedząc przede mną. Swoje nogi położyłam na jego udach już jakieś piętnaście minut temu.
- Jest trochę odizolowany, ale jeszcze nie wiem, czy jest coś z nim nie w porządku. - wzruszyłam ramionami.
- Odizolowany? Nie w porządku? Trish, on gdyby tylko mógł, wypieprzyłby nas wszystkich i został tylko z tobą. - odburknął. Zestawił moje nogi na ziemię unikając mojego grymasu i podszedł do szafki przynosząc nam nasze soki, które wlaliśmy od razu po przekroczeniu progu kuchni. Zasiadł na poprzednim miejscu i mojego nogi z powrotem posadził sobie na kolanach. Uśmiechnęłam się tylko patrząc jak wywraca oczami. - Wygodnie? - zapytał zaczepnie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - wbiłam pięty w jego uda chichocząc. - Wracając do tematu... - zaczęłam. - Lara nie potrafi z nim rozmawiać. Z tego co wiem powiedziała już mu kilka razy, że ma fajne włosy. - westchnęłam. - Czuję, że on ma jej dosyć... - dodałam cicho.
- A ty niby potrafisz z nim rozmawiać? - nabijał się.
- No jak widać... woli mnie od was wszystkich. - zagryzłam wargę. Oczy Harr'ego spojrzały na ten gest.
- Nie przeginaj. - ostrzegł mnie.
- Nie przeginam, kochanie. - zaśmiałam się pijąc sok. Zgięłam nogi, a Harry pomógł mi przejść na jego kolana. Przywarłam ustami do jego warg, by zapobiec głupiemu komentarzowi z jego strony na temat mojego zwrotu do niego. Był to pierwszy raz, kiedy powiedziałam tak na Harr'ego. Rozchylił językiem moje usta, by po chwili wsunąć go do wnętrza moich warg. Nim zdążyłam podjąć jakikolwiek krok do przodu drzwi od kuchni otworzyły się i stanął w nich Thor lekko zszokowany. Odskoczyłam od Harr'ego, lecz ten nie rozluźnił swojego uścisku wokół mnie.
- Sorry. - spojrzał ostatni raz w naszą stronę, po czym zamknął drzwi i wszedł głębiej do kuchni. - Zaraz wychodzę tylko poszukam telefonu.
Jego głos był dziwny. Powiewał obojętnością, której jeszcze nigdy u niego nie dostrzegłam. Harry spojrzał na mnie znacząco, ale nie do końca wiedziałam o co mu chodzi.
- O, mam. - mruknął jakby do siebie. Kiedy wychodził zawiesił wzrok na mnie, po czym zamknął drzwi.
- Kurwa, mam ochotę mu zajebać. - warknął Harry.
- Harry, on zostawił tu telefon, a my go nie sprawdziliśmy! - zauważyłam. Taka okazja przemknęła nam koło nosa.
- Cholera, taka szansa.
- W sumie nie mamy pewności, czy cokolwiek byśmy tam znaleźli.
Ostatni raz pocałowałam Harr'ego nim zeszłam z jego kolan. Nie chciałam rozpoczynać jakiejkolwiek poważnej rozmowy, która doprowadziłaby nas do kłótni, ale coraz bardziej bałam się. Co jeśli Thor naprawdę jest pośrednikiem Jenny i Ian'a? Także pokój 69 zaczął coraz częściej przemykać mi przez myśli. Ten wielki budynek skrywał więcej niż myślałam. A Harry, mino tego, że mnie kochał, nie zaczął tego tematu. Nie miałam pojęcia jak to zinterpretować.

~*~

Przygotowywałam kolację w kuchni, cicho nucąc. Nie miałam zbyt wielkiego talentu muzycznego, ale jeśli nikt mnie nie słyszał, mogłam sobie na to pozwolić. Drzwi od kuchni otworzyły się, a cichy szmer pojawił się wraz z wejściem kogoś.
- Cześć, co robisz?
Szybko odwróciłam się w stronę Lary, której cichy głos nieco mnie przestraszył.
- Przygotowuję kolację. - odpowiedziałam.
- Pomóc ci?
- Jasne. - przytaknęłam. Nie było dużo do robienia, prawie skończyłam, ale po całodniowym czytaniu musiała porobić coś innego.
- Co myślisz o Thorze?
Zerknęłam na nią, gdy bawiła się gałązką koperka. Nie powiem, zdziwiło mnie jej pytanie i nie do końca wiedziałam czemu pyta.
- Jest nieco tajemniczy, czemu pytasz? - ani na chwilę nie przestałam mieszać sałatki. Kiedy zobaczyłam, że Lara nie kroi koperka miałam ochotę zwrócić jej uwagę, ale powstrzymałam się.
- Też mi się tak wydaje. - rzuciła cicho.
- To znaczy?
- Nie wiem nic szczególnego, ale podsłuchałam jego rozmowę przez telefon.
To zdanie wystarczyło, bym zatrzymała wszystkie swoje ruchy i spojrzała na Larę. Dziewczyna patrzyła w podłogę, jakby przypominała sobie wszystko od początku.
- Lara. - ponagliłam.
- Już. - westchnęła. - Rozmawiał o tobie.
- O mnie?
Co?
- Tak, o tobie. Nie mogłam wywnioskować z kim prowadził tą rozmowę, ale nie wyglądała ona na rozmowę z mamą, jak mówiłaś wcześniej.
Nigdy nie ufałam do końca Larze. Mogła wymyślić każde słowo, które wyleciało z jej ust, ale tego nie mogłam zbagatelizować. Mówiła zbyt szczerze.
- Więc z kim mogła być ona prowadzona? - zapytałam bardziej siebie, dotykając palcem dolnej wargi.
- Wydaje mi się, że rozmawiał z mężczyzną. - dodała.
Jenna odpada, ale pozostaje Ian.
- Lara, dzięki, że mi o tym powiedziałaś. Tylko nie mów o niczym Harr'emu, okej?
Skoro on ma przede mną tajemnice, ja także mogę je mieć. Wątpię, że Lara mogłaby mnie posłuchać, ale warto było spróbować.
- Okej. - pokiwała głową. Zdawała się być nieco zadowolona, że może być moją sojuszniczką. Ale ja się nie cieszyłam. Im więcej tajemnic, tym większe prawdopodobieństwa zagrożenia. Ale ona o tym nie wiedziała.
- Czy on cię widział? - zapytałam jeszcze. Spojrzała na mnie zdezorientowana. - Thor. Czy cię zauważył jak podsłuchiwałaś?
- Nie. - pokręciła szybko głową. - Byłam w łazience, a on wtedy przechodził obok. Sądzę, że nie zauważył zapalonego światła.
Pokiwałam głową. Byłam zupełnie zdezorientowana. Nie wiedziałam co robić dalej; czy zatrzymać to dla siebie, czy jednak robić dalej coś w tym kierunku. Jednego byłam pewna - nie mogłam pozwolić na to, aby te wszystkie tajemnice sprawiły, bym się poddała.

~*~

Na kolacji Thor się nie pojawił. Za to zawsze przychodził w środku nocy, brał coś z lodówki i wychodził na dwór. Kilka razy rozmawiałam z nim o tym, ale on tłumaczył, że palenie w środku nocy na świeżym powietrzu jest najlepsze. Tylko, że nigdy nie widziałam go z papierosem...
- To się robi coraz bardziej dziwne. - pokręcił głową Harry. - Ten koleś. Kurwa, mogłem go od razu wywalić.
- Harry, powtarzasz to tyle razy. Nie cofniesz tego. - mówiłam.
- Wiem, cholera, wiem. Co nie zmienia faktu, że tego żałuję. - westchnął. - Nienawidzę nie mieć nad tym wszystkim kontroli. - przerzucił grzywkę do góry.
- Co?
- Słyszałaś. - mruknął. - Wkurwia mnie fakt, że nie wiem co się dzieje.
- Teraz mnie rozumiesz. - rzuciłam dumnie.
- Co? - zapytał tak jak ja poprzednio.
- Słyszałeś. - wzruszyłam ramionami.
- Trish...
- Harry. Nie rozumiesz tego, że od samego początku mojego pobytu tutaj byłam zdezorientowana? Totalnie nie wiedziałam co się dzieje. Teraz ty czujesz się tak samo. Fajne uczucie, prawda?
Nie chciałam na niego od razu naskakiwać. Ale to trwało zbyt długo i sprawiało, że to co dusiłam w sobie tyle czasu w końcu chciało wylecieć na zewnątrz i właśnie tak się stało.
- O czym ty mówisz? - zmrużył oczy.
- Sekretne pokoje, do których nie mam wstępu nawet teraz. Co z tobą nie tak? Jenna wie prawie o tobie wszystko, przepraszam, nie tylko o tobie, ale o całym tym gównie tutaj. Wiesz jakie to uczucie? Jakby ona była ważniejsza ode mnie. Może rzeczywiście tak jest, a twoje 'uczucie' do mnie to tylko przykrywka by się mnie pozbyć? - wydusiłam na jednym oddechu. Nie wiem co mnie opętało, ale czułam, że jest to odpowiednia chwila by wyzbyć się wszystkich myśli, które nie dawały mi spokoju.
- Trish, kurwa, przystopuj! - pokręcił głową, robiąc gest rękoma. - Uważasz, że moja miłość do ciebie jest wymyślona?
Nie odezwałam się, tylko spojrzałam w bok.
- Fajne, kurwa. Ufasz mi tak cholernie bardzo, że to aż boli, wiesz? - wycedził przez zęby.
- Co ja mam sobie pomyśleć w tej sytuacji, Harry? Nie wyjaśniłeś mi żadnej cholernej tajemnicy do tej pory! - krzyknęłam.
- Bo chcę cię chronić! Powtarzam to tyle razy.
- Czułabym się bezpieczniejsza wiedząc wszystko.
- Nie sądzę. - pokręcił głową szybko oddychając.
- Boże, Harry. Zrozum to, że ukrywając przede mną wszystko, nie ochronisz mnie przed niczym! Powracamy do tej rozmowy tyle razy, ale widzę, że nic cię nie przekona! - byłam bezsilna. Pojęcie, jakiego argumentu użyć dawno zniknęło, a nawet nie wiem czy się pojawiło. - Tyle łączyło cię z Jenną, że to aż boli. Z moich urywków pamięci mogę zauważyć, że mieliście wspaniałą przeszłość, dopóki coś wam tego nie popsuło... - Harry spojrzał na mnie w szoku. - Tak Harry, pamiętam twoje słowa.
Chłopak był zbity z tropu. A mnie cholernie bolało to, że Jenna wiedziała więcej ode mnie.
- Jeśli ty mi niczego nie wytłumaczysz... - zerknął na mnie. - Będę zmuszona poprosić o to Jennę.



Proszę, pozostaw po sobie komentarz. :)

piątek, 25 grudnia 2015

Świąteczny dodatek/ TO NIE ROZDZIAŁ - COŚ W STYLU NOTKI :) Przeczytaj!

Uwaga! Notka zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytasz na własną odpowiedzialność. Jeśli nie, zawsze możesz pominąć notkę.

*
 Zanim przedstawię Wam tu prezent ode mnie, chciałam wytłumaczyć o co dokładnie chodzi xd Harry i Trish nie mają jeszcze świąt, jest dopiero u nich początek lipca, ale ja - ITS ME - chciałam Wam zrobić taki trochę... czerwono-czcionkowy-prezent :D Więc piszę tę oto notkę.
NOTKA NIE ZMIENIA ŻADNYCH WYDARZEŃ W ŻYCIU HARR'EGO I TRISH! Trochę ich poniosło... rozumiecie :) 
Miłego czytania Misie! ♥
*

Zatrzasnęłam drzwi za sobą, po tym jak z Harry'm weszliśmy do jego pokoju. Nie przerywając naszego zachłannego pocałunku napierałam na niego, by jak najszybciej znaleźć się na jego łóżku. Objęłam jego twarz dłońmi i przyciągnęłam bliżej, gdy on podczas tej wiecznie trwającej drogi do łóżka rozdarł swoją koszulę. Do moich uszu dobiegł dźwięk rozsypujących się po posadzce guzików. Próbowałam oddalić od siebie myśl, jak bardzo seksowne to było. 
Kiedy wreszcie znaleźliśmy się tuż obok jego łóżka, jego stopy zetknęły się z nim i pozostawiając mnie samą, stojącą przed nim, opadł na materac. Wyglądał... wyglądał jak ktoś, kto nigdy nie dostał tego czego chciał, a teraz miało się to stać; jak prawdziwy mężczyzna, który nie stara się za wiele, a wygląda bardziej niż perfekcyjnie; jak ktoś, kto potrafi podporządkować sobie jednym spojrzeniem każdego. Tak było i ze mną. Byłam gotowa na każdą sztuczkę, oby była wykonana z nim.
- Zamierzasz do mnie dołączyć? - zapytał rozbawiony, jednak jego głos był niższy niż zazwyczaj. - Czy wolisz pożerać mnie wzrokiem jak teraz? Odpowiada mi to, ale wolałbym cię koło siebie. 
Nie mówiłam nic, tylko posłusznie wdrapałam się na łóżko, by pożądliwymi ruchami i jak najbardziej seksownie się dało, udać się na miejsce koło niego. Nie przerywałam kontaktu wzrokowego ani na sekundę, kiedy usadowiłam się na nagim torsie Harr'ego. Nie miałam pojęcia skąd tyle u mnie pewności siebie, ale nie przeszkadzało mi to. Nasze spowolnione ruchy, jakbyśmy w ogóle się nie śpieszyli, miały dać nam satysfakcję w późniejszym czasie, kiedy nie będzie dzieliło nas zupełnie nic. 
- I co teraz? - zaśmiałam się, kiedy udało mi się uwięzić jego nadgarstki nad jego głową. Przekomarzanie się zawsze nas bawiło, a Harry zdawał się to bardzo lubić. 
- Zrób coś. - wyszeptał zmysłowo. Próbowałam zbagatelizować sapnięcie, kiedy uniósł swoje biodra ku górze, oczekując ode mnie pierwszego kroku. Pochyliłam się muskając jego usta, nieco dłużej zatrzymując na nich moje. Przejechałam językiem po jego dolnej wardze i poczułam jak członek Harr'ego coraz bardziej napiera na mój tyłek, a jego spodnie. Byłam pewna, że chciał, abym coś z tym zrobiła. Nie zwlekając zdjęłam swoje palce z jego nadgarstków i dotykając po kolei jego ramion, a na końcu brzucha, dojechałam do jego bioder zabierając się od razu za guzik. Harrego ciche jęki i chwilowe zasysanie powietrza powodowało napięcie w moich majtkach, które za wszelką cenę starałam się odrzucić. 
- Trish... Kurwa. - wydusił. Spojrzałam nie niego; plecy minimalnie wygięte w łuk i mocno zaciśnięte powieki. Zsunęłam powoli jego bokserki z nóg, po uprzednim ściągnięciu wraz z jego pomocą jego spodni. 
- Poczekaj. - zatrzymał mnie, szukając ręką kontaktu z moim ciałem. - Zdejmij dla mnie bluzkę. 
Na wpół przymkniętymi oczami patrzył na mnie, jakby ponaglając moje ruchy. Nie chciałam się sprzeciwiać - wręcz przeciwnie zrobić to, czego oczekiwał. 
Nie stykając swoich nóg z podłogą pozbyłam się swojej bluzki, ukazując Harr'emu całkiem zwykły, czarny stanik.
- Jak zawsze piękna. - wydyszał. - I moja. 
Kiwnęłam tylko głową. 
Nigdy nie pomyślałabym, że będę pochylać się nad Harry'm, który zapalczywie potrzebował mojego dotyku. Jego członek spoczywał ciężko na umięśnionych brzuchu, dopóki nie wzięłam go w swoją dłoń. Harry zassał powietrze ze świstem.
 - Choler... - oddychał ciężko. - Weź...
Uśmiechnęłam się cwaniacko, chociaż nie mógł tego zobaczyć, przez zaciśnięte mocno powieki. Jego skonsternowana twarz zachęcała mnie do dalszego działania.
Pochylając się całkowicie wzięłam tylko jego główkę do buzi, wykonując językiem szybie ruchy w przód i w tył. Widząc go takiego, zbitego z tropu, poddanego tylko mi, ściskało mnie w żołądku. Samolubnie chciałam, aby się mną zajął, ale odgoniłam od siebie tę myśl, kiedy uniósł się na łokciach, pełen pożądania wzrok umieszczając na moich pracujących ustach. Co chwila mruczałam, by podsycić atmosferę, ale także nie mogłam siedzieć cicho, kiedy przede mną rozciągał się taki widok. Oblizałam usta i zatrzepotałam rzęsami, po czym lekko zassałam główkę penisa. Przekleństwa i sprośne słowa na zmianę wylatywały z ust Harr'ego, a ja tylko tego słuchałam, rozkoszując się jego drżącym głosem.
- Kurwa, Trish. Robisz to... tak dobrze. - wydyszał na bezdechu. 
- Mhm... - mruknęłam i zamknęłam oczy.
Jedna dłoń spoczywała na Harr'ego udzie, a drugą chwyciłam członka u jego nasady i wykonywałam ruchy w górę i w dół. 
- Trish. - syknął. - Musisz przestać jeśli... jeśli chcesz, żebym się pieprzył. - wydyszał szybko. Nie zaprzestałam jednak swoich ruchów. Poczułam jak jedna dłoń Harr'ego ląduje w moich włosach i odsuwa mnie od jego penisa. Wykrzywiłam twarz w grymasie, co nie trwało długo, ponieważ zostałam chwycona i rzucona na łóżko. 
- Aww... - rzucił Harry zbliżając się do mnie jak ja do niego wcześniej. - Nie słuchasz się. 
Mruknął cicho. Jego oddech nie ustabilizował się jeszcze, zresztą tak jak i mój, który z każdą mijającą sekundą przyspieszał bardziej. Odchylił nosem moją głowę w bok i dosłownie zasysał moją skórę na szyi. Pociągnęłam za jego loki, kiedy ugryzienia czasami były wyjątkowo mocne. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt, że nakręcało mnie to jeszcze bardziej powodując silne kołatanie motylów w moich brzuchu. Byłam pewna, że pozostawi po sobie małe, fioletowe znaki po ugryzieniach. 
- Harry. 
Nie powstrzymywałam się od wydobywania z siebie głośnych dźwięków. 
- Tak, kochanie? Potrzebujesz czegoś? - zapytał z lekką kpiną. To wszystko przez to, że chciałam dokończyć to co zaczęłam? 
- Proszę. - pociągnęłam jego głowę dół. Pokręcił głową, ale zniżył się pozbywając się moich spodenek. Nim dosłownie zaczął coś robić spojrzał w moje oczy, po czym rozprowadził swój wzrok po całym moim ciele. Moje policzki tylko trochę zapiekły. 
- Piękna. - wyszeptał niemal niesłyszalnie. 
I nastał ten moment, kiedy uchylając moje majtki dotknął nosem moje najczulszego miejsca. Nie chciałam pisnąć, pokazać mu jak bardzo zdesperowana byłam. Wolałam dusić w sobie dźwięki rozkoszy niż dać mu tą satysfakcję. 
Zacisnęłam palce na połach pościeli, a drugą rękę wplotłam we włosy Harr'ego, przytrzymując go w miejscu pomiędzy moimi nogami. Trzepał językiem o moją łechtaczkę sprawiając, że chciałam krzyczeć. Doprowadzało mnie to do psychicznego szału.
- Cholera... - wymknęło mi się. - Harry.
Otworzyłam na moment oczy, by unieść głowę ku górze i zawiesić wzrok między moimi nogami, co spotkało się ze wzrokiem Harr'ego. Mrugnął oczkiem i nie przestawał na mnie patrzeć. Jego wzrok był tak pożądliwy, że opadłam na materac nie mogąc znieść budującego się we mnie napięcia. 
Usłyszałam jego chichot i nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo zaciskam palce w jego włosach. Desperacko pragnęłam, aby dokończył to co zaczął. 
- No dawaj. - niemal warknął, przyspieszając swoje ruchy języka. Stały się one niedbałe, ale ich intensywność doprowadziła mnie na skraj. Jedyne co widziałam to tworzące się gwiazdki przed moimi oczami. Wbiłam pięty w materac i na zmianę z jękami wymawiałam imię Harr'ego. Dźwignął się na rękach i położył się obok mnie patrząc na mnie intensywnie. 
Przymknęłam powieki starając się za wszelką cenę uregulować oddech. Powietrze w pokoju stało się gęściejsze, a jego temperatura z pewnością wzrosła. 
- Boże... To było... - zabrakło mi słów. Spojrzałam na Harr'ego z uśmiechem, który go odwzajemnił i oblizał swoje święcące od moich soków usta. 


***

Uważnie obserwowałam jak Harr'ego palce nasuwają prezerwatywę na nabrzmiałego członka. Nie dał mi dzisiejszego wieczoru doprowadzić go do orgazmu, ale za to on dał mi taki, którego w życiu nie mogłabym sobie lepiej wyobrazić. 
Kiedy chłopak kolanami dotknął łóżka zsunęłam ze swoich nóg moje majtki i odpięłam stanik, powoli zsuwając z ramion jego ramiączka. Harry patrzył na to przygryzając wargę, a kiedy stanik odrzuciłam gdzieś w kąt, Harry zawisł nade mną.
- Kocham, gdy jesteś taka zadziorna. Taka odważna jak nigdy. - mruknął i cmoknął czubek mojego nosa. Nie pozwoliłam mu jednak się oddalić, kiedy podtrzymałam go za kark i wpiłam swoje usta w jego. Było miękkie i przyrzekam, że nigdy nie przyzwyczaję się do tego. Z każdym kolejnym pocałunkiem jego wargi zdawały się mieć inny smak i każdego chciałam spróbować. Kiedy je rozchyliłam, by pogłębić pocałunek on wsunął swój język do środka, pieszcząc mój. Zdusiłam w sobie jęk, kiedy swoimi rękoma rozchylił moje nogi umieszczając się między nimi. 
Jak zawsze pierwszy jego ruch w moim wnętrzu był ostrożny, ale z każdym kolejnym nabierał tempa, do którego zdawałam się przyzwyczajać. Zaciskałam w dłoniach loki na jego karku, a Harry skorzystał z okazji chowając swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi. Nie przestawałam szeptać mu jak bardzo go kocham, i że uwielbiam czuć się tak jak teraz dzięki niemu. 
Byliśmy niemal w siebie wtuleni. Ręce Harr'ego już dawno opiekuńczo oplatały moje plecy, moje zaś błądziły po jego, co chwila zaciskając na nich paznokcie, by uświadomić Harr'ego jak bardzo intensywna jest ta chwila.
- Harry. Jestem blisko. - dałam mu znać, nie przestając dyszeć. Nasze oczy ponownie na sekundę się spotkały, zanim Harry ponownie ich nie zamknął skupiając się na swoich ruchach. Nasze ciała były zsynchronizowane ze sobą. Z każdym ruchem Harr'ego, jego grzywka opadała mu na czoło, dlatego chwyciłam ją i przeniosłam na tył, pozostawiając tam swoją rękę. 
Harry, tak bardzo skonsternowany by doprowadzić nas dwoje do orgazmu, zawsze upewniał się czy potrzebuję zwolnić. Ale nie chciałam tego. Byłam bardzo zdesperowana by czuć, że oboje dochodzimy. 
W niedługim czasie Harry bardziej przyspieszył, a jego ruchy stały się bardziej niedbałe. Wykrzyknęłam jego imię, tym samym zaciskając palce w jego włosach i na jego plecach, kiedy poczułam jak moje ciało przeszywa fala przyjemności. Moje ciało chciało opaść na materac w tym samym czasie, kiedy Harry dochodził. Wtulił się we mnie mocniej i poczułam jak wypełnia prezerwatywę. W tej chwili nie przeszkadzało mi jego ciało nieco ciążące na moim. Liczyło się tylko to, że nasze oddechy na zmianę wylatywały z naszych ust; że tą kolejną piękną chwilę dzieliłam z Harry'm; że oboje byliśmy w sobie zakochani i zatraceni; że byliśmy jedną, jedyną całością; że ufałam mu bezgranicznie; że leżeliśmy właśnie tu i teraz rozkoszując się swoją bliskością.
- Kocham cię. - powiedział wycieńczony unosząc się na łokciach.
- Kocham cię, Harry. - odpowiedziałam nim opuścił moje wnętrze kładąc się obok. 


_____________________
Mam nadzieję, że prezent jako tako wyszedł :D przepraszam, bo trochę mnie poniosło, ale siedzę sobie w pokoju, z laptopem na kolanach, więc różne rzeczy przychodzą wtedy człowiekowi do głowy xd dobra, bo zaraz zacznę gadać od rzeczy. 
Wesołych, w zasadzie kończących się Świąt Bożego Narodzenia! Jeszcze jutro i czar tych pięknych chwil tryśnie! ♥ 
3majcie się! 

czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 49

- Kto cię przysłał? - oczy Harr'ego nie przestawały być zimne. Bez przerwy miał je utkwione w chłopaku przede mną.
- Co? - Thor wydawał się być nieco zdezorientowany.
- Harry. - syknęłam, by go uciszyć. Powinien cieszyć się, lub być przynajmniej trochę podekscytowany, że Thor wybrał jego, a nie Jennę. Tylko w tym był problem, że Harry stawał się zazdrosny.
- Czemu nie poszedłeś do Jenny?
Dotknęłam dłonią czoła. Harry rozpoczynał przesłuchanie, świetnie.
- Nie znam jej. - wzruszył ramionami. - Twoje nauki są bardziej popularne niż kogokolwiek innego. - wytłumaczył. Ostentacyjność w ruchach Harr'ego doprowadzała mnie do szału, gdy z każdą sekundą stawał się bardziej obojętny. Harry go nie przyjmie - on go wyrzuci.
- Czemu miałbym cię przyjąć? - zadał kolejne pytanie.
- Może z tego względu co innych. Chcę się czegoś nauczyć.
Byłam zbędna w tej rozmowie, ale nie zamierzałam odejść. Ciekawość zawładnęła mną całkowicie, a wiem, że Harry niczego z tej rozmowy by mi nie powiedział.
Równali sobie wzrostem. Harrego wzrok od góry do dołu zmierzył się z sylwetką Thora.

*Harry* 

Niech to cholera jasna weźmie wszystkich. Czemu on miałby być wyjątkiem? Ten cały Thor. Nigdy nie uczyłem żadnego mężczyzny i nie byłam na to nigdy gotów. A teraz wszystko miało się zmieniać.
- Trish. - rzuciłem w jej stronę.
- Nie Harry. Ja chcę przy tym być... - wiedziałem, że będzie zaprzeczać.
- Proszę, idź do domu. - spojrzałem na nią miękkim wzrokiem i sporo musiałem się wysilić, żeby tego dokonać. - Zaraz do ciebie przyjdę. - mruknąłem. Szlag mnie trafiał, kiedy ten cały Thor patrzył na wszystkie moje ruchy. Dotknąłem ustami jej policzka, a po chwili obserwowałem jak zrezygnowana wchodzi po schodach. Zamknęła drzwi, a wtedy przestałem ukrywać się pod maską miłego Harr'ego.
- Mów, kurwa, kto cię nasłał. - warknąłem, z impetem odwracając się w jego stronę. Ni chuja nie wierzyłem, że przyjechał z własnej woli. Mógł to być kolejny chory plan Jenny i Ian'a, a ja nie mogłem pozwolić na jego realizację.
- Człowieku. - odepchnął mnie lekko. - O co ci chodzi? Nie jestem żadnym szpiegiem. - bronił się.
- Musisz znać Jennę.
- Nie wiem kto to. - twardo stał na swoim. - Przyjmujesz mnie czy nie? Chyba od tego tu jesteś.
Miałem ochotę wybić mu ten cwaniacki uśmieszek z twarzy. Założył swoje łapy na klatce i patrzył na mnie wyczekująco. Wcześniej nie zauważyłem leżącej torby koło jego nóg.
- Spróbuj zbliżyć się do Trish, a wylecisz stąd szybciej niż ci się wydaje. - syknąłem. Nie ufałem mu i nie mogłem opanować swojej złości. Może była ona niesłuszna, ale szczerze? Nie obchodziło mnie to.
- Okej, stary. - uśmiechnął się i podniósł dwie ręce nad sobą w geście obronnym.

***

- Harry, przestań już. - rzuciła cicho Trish, kiedy siedziała na łóżku w moim pokoju. Krążyłem po nim tak naprawdę bez celu, ale chciałem choć trochę się uspokoić, co mi się nie udawało.
- Nie mogę przestać. - warknął. - Nie pasuje mi tu coś. Kurwa, w dodatku on jest mężczyzną. Nigdy żadnego nie uczyłem.
- Poradzisz sobie. - pocieszała mnie?
- Cholera, nawet nie chodzi o to. Chodzi o ciebie. Na pewno nie pogardzi tym, że tu jesteś. Kurwa, nie zdajesz sobie sprawy jak działasz na facetów.
Wypaliłem. Słyszałem stłumiony ruch, kiedy wstała i podeszła do mnie. Jej małe dłonie dotknęły moich policzków i przyciągnęły do siebie.
- Harry. Kocham cię i nikt tego nie zmieni. - jej uśmiech był uspokajający.
- Proszę, uważaj na siebie.
- Dobrze, Harry.
Powstrzymanie westchnięcia było tak trudne, kiedy objęła mnie rękoma. Czułem wtedy nadzwyczajny spokój, a wszystkie moje mięśnie z każdą mijającą sekundą zaczynały odprężać się.

*Trish*

Stłumiony trzask drzwi spowodował drgnięcie moich powiek i wybudzenie mnie z transu jakim był sen. Z początku myślałam, że tylko mi się wydawało, ale gdy odgłos kroków zbiegających po schodach doszedł do moich uszu, wiedziałam, że ktoś wyszedł na dwór.
Lara zdawała się być zadowolona z przyjazdu nowego ucznia. Cholera, może zapomni o Harrym. Głupi uśmiech znalazł się na mojej twarzy.
Cicho opuściłam pokój i jeszcze ciszej zamknęłam drzwi. Przemierzałam korytarz małymi, szybkimi krokami, a kiedy znalazłam się pod drzwiami otworzyłam je.
O ścianę budynku opierał się Thor, był w swoich zwykłych, wczorajszych ubraniach. Nie wyglądał jakby przed chwilą wstał.
- Zadzwonię później.
Rzucił do telefonu. Kiedy odsunął go od ucha dopiero dostrzegłam, że w ogóle go miał.
- Co tu robisz? - zapytał pierwszy.
- Trzaśnięcie drzwiami trochę mnie zaniepokoiło. - to nie było do końca kłamstwo. Lepiej byłoby odpowiedzieć - sprawdzam, czy Harry ma rację.  
- Przyszedłem tylko złapać świeżego powietrza.
Odepchnął się od ściany i zaczął wchodzić po schodach stawiając kroki co drugi stopień.
- Z kim rozmawiałeś?
Mogłam powstrzymać swoje chamskie pytania. Ciekawość zawsze brała nade mną przewagę i nie potrafiłam się opanować. Stanął przede mną. Nie powiem, że byłam spokojna. Moje zaniepokojenie wzrastało, kiedy nasze klatki niemal stykały się. Sparaliżowana, nawet nie mogłam cofnąć się w tył.
- Interesuje cię to? - uniósł brwi w górę. Było ciemno, ale nadal mogłam widzieć cień dziwnego uśmiechu, który nie rozjaśniał jego twarzy, a wręcz dodawał mu ciemnej strony. - Nie to, żebym coś ukrywał. Rozmawiałem z mamą.
- Z mamą? O tej porze? - nie ukrywałam zdziwienia.
- Tak. Co w tym dziwnego? Jest ona moją najlepszą przyjaciółką. Potrafimy rozmawiać o każdej porze.
Wierzyć mu? Coś w środku podpowiadało mi, żeby nie ufać żadnemu jego słowu. Ale widząc jego twarz, która została rozjaśniona przez szczery usmiech, wszystkie moje wątpliwości odleciały.
Cholera, znasz go jeden, niecały dzień.     
- Dlaczego Harry jest tak zaborczy? - zapytał po chwili. Mój niepokój zmalał, dlatego byłam w stanie odsunąć się od niego.
- Zaborczy? W jakim sensie?
Czyżby Harry powiedział mu coś, co pozwalałoby mu tak pomyśleć?
- Dobra, nieważne. - dodał. Nie chciałam dociekać. Po prostu byłam tego pewna.
- Powiesz mi kim jest Jenna? - spojrzałam na niego. Chyba każdy przebywający tu chciał to wiedzieć. Oparł się o ścianę.
- Jest... nawet nie wiem jak to opisać. Jest straszną suką, która uważa się za niewiadomo jak ważną i zwyciężoną. Znajduje się na posesji obok i stwarza same problemy. Towarzyszy jej niejaki Ian. Oboje są siebie warci i naprawdę, nie życzę ci tego, abyś kiedykolwiek się na nich natknął.

*Jenna*   

- Naprawdę tak powiedziała? - o kurwa. Nie mogłam powstrzymać swojego psychopatycznego śmiechu, kiedy Thor wszystko mi opowiedział. - Dobrze sobie radzisz. Suka jest twarda i cwana. Nie pozwól, aby cokolwiek do niej się dostało. Ufam ci, Thor. - uśmiechnęłam się chytrze, palcem poprawiając jego kołnierzyk. Odurzający zapach sprawiał, że zapominałam nawet o Harrym.
- Okej. - westchnął i nieco się odsunął. - Harry sprawiał problemy.
Cholera jasna. Wiedziałam, że jest bardziej spostrzegawczy niż myślałam. Ale byłam pewna, że w końcu zmięknie i go przyjmie.
- Wszystko idzie po naszej myśli, Thor. Wygrana jest coraz bliżej.


___________________________________________________

Witajcie kochani 24 grudnia! ♥   Urodziny Louis'a! Wszystkiego najlepszego słodziaku! ♥

Rozdział pojawił się dziś, dokładnie tak jak obiecałam.

Większość z Was pewnie i tak nie przeczyta moich życzeń, ale warto spróbować xd

Więc chciałam Wam życzyć wytrwałości w czytaniu moich rozdziałów i weny do pisania komentarzy xd A tak na poważnie - jesteście baaardzo dla mnie ważni, dlatego życzenia piszę z całego mojego serducha, które po części bije dla Was :D Chciałam życzyć Wam wytrwałości we wszystkim, aby Ci, którzy są w 3 gimnazjum podjęli właściwą decyzję co do zmiany szkoły, a tym, którzy są już po gimnazjum, sukcesów w szkole średniej! :)))))
Chcę, aby ten nadchodzący rok był lepszy niż 2015, aby zdrowie, radość z życia nie opuszczała Was nigdy! ♥ Bądźcie zawsze uśmiechnięci! No i oczywiście duuuuuużo % w Sylwka! xd
Czegóż jeszcze mogłabym Wam życzyć... Może tego, żeby One Direction wrócili zdrowi i pełni sił po przerwie i aby Wasza miłość do nich nigdy nie malała, a stawała się coraz większa! ♥ 
Kochajcie wszystkich tych, którzy są dla Was ważni i nigdy, ale to NIGDY nie zbaczajcie z drogi. Abyście zawsze podejmowali świadome decyzje :D
Tego życzy Wam Tiny Droplets ;* ♥
Kocham Was moje Słoneczka. ♥♥♥