Słyszałam, że Harry gdzieś wyszedł. Szlag mnie trafiał, kiedy pomyślałam sobie, że z pewnością udał się do Jenny.
Wiedziałam, że tak się stało, kiedy nie było go już godzinę.
Nie, ja wcale nie odchodziłam od zmysłów.
Ja mu ufałam. Musiałam wiedzieć, że nie poszedł jej się zwierzać, lub zrobić cokolwiek innego. Nie dochodziła do mnie myśl, że zrobił to z nią... Że mógł mnie zdradzić.
Słyszałam otwierające się drzwi. Z pewnością był to Harry. Niechętnie wstałam wycierając swoje oczy. Postanowiłam sobie, że nie będę płakać. Byłam rozdrażniona, lecz chciałam pokazać sobie, że nie wszystkie sytuacje, które mnie męczą, muszą kończyć się moim poddaniem. A po przyjeździe do Bibur z pewnością płakałam zbyt dużo.
Cicho wyszłam ze swojego pokoju, z lekką niepewnością kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Harry zachowywał się nadzwyczaj cicho. Kiedy stanęłam niedaleko niego, zauważyłam, że kątem oka mnie zauważył. Lecz nie zareagował na to.
- Gdzie byłeś?
Czekanie w tej sytuacji na odpowiedź było bardziej niż krępujące. Harry nie zwrócił na mnie żadnej, nawet najmniejszej uwagi, lecz szukał czegoś w kieszeni swoich spodni.
- U Jenny, tak? - zapytałam praktycznie samej siebie. - Nie rozumiem twojego zachowania. Ukrywasz przede mną wszystko, a teraz zachowujesz się jakbym to ja popełniła jakiś błąd! Potem wychodzisz do Jenny zamiast rozwiązać ze mną jakikolwiek problem!
Moja frustracja rosła. Nie mogłam pogodzić się z faktem, że wyszedł i minęło tyle czasu odkąd wrócił.
- Zauważmy, że mnie zostawiłaś. - odburknął. Jego obojętne nastawienie do sytuacji wprawiało mnie w wariację. Nie miałam pojęcia ile wytrzymam.
- Po co u niej byłeś?
Czekając na odpowiedź starałam się odepchnąć od siebie najgorsze myśli. On miał rację. Zostawiłam go, ale to nie był powód, by od razu kierować się do Jenny. Gdy pomyślę sobie, że zatapiała swoje łapy we włosach Harr'ego, chcąc za wszelką cenę go uwieść, miałam ochotę szarpać nią nie znając swoich granic.
- Odpowiedz mi! - krzyknęłam podchodząc do niego. Został niewzruszony. - Ty z nią to zrobiłeś. - kręciłam głową. Nie byłam gotowa na poznanie prawdy. W głębi duszy miałam nadzieję, że Harry zmieni nastawienie do sytuacji i wytłumaczy mi wszystko.
- Może.
- Harry, przestań! - błagałam. Wzrok, jakim na mnie spojrzał bolał bardziej niż słowa. Był on pusty. Brak najmniejszych emocji. - Nie zrobiłeś tego. Powiedz mi, że nie poszedłeś do niej i nie... o Boże, Harry.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że stałam na przeciwko niego, szarpiąc jego koszulkę. Nie zauważyłam także, że łzy spływały po moich policzkach. Teraz mogłam tylko płakać, a Harry nic nie mówił. Nie mówił nic, bo miałam rację.
Oni to zrobili.
Dosłowność tych słów i intensywność najgorszych myśli bolała bardziej i sprawiała, że pogrążałam się w płaczu dalej.
Nim zdążyłam uświadomić sobie co mam w zamiarze otworzyłam drzwi wyjściowe i wybiegłam na zewnątrz. Padał deszcz, a w tej chwili zimne krople spływające na mnie dawały niesamowite orzeźwienie i trzeźwość umysłu.
- Trish! - słyszałam stłumiony głos Harr'ego. Rozmywał się on w szumiącym deszczu i w wypływającym powietrzu z moich ust. Biegłam, żeby jak najszybciej dostać się do posesji Jenny. Nie chciałam wiedzieć, do czego byłam zdolna pod wpływem tak ogromnej adrenaliny i rozdrażnienia.
- Cholera jasna! Trish stój! - krzyczał Harry. Słyszałam go mało wyraźnie, ponieważ moje dyszenie docierało do mnie na pierwszym miejscu. Moje nogi niosły mnie jak najdalej od niego. Boże, bolało mnie wszystko, ale nie chciałam się zatrzymywać. Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie chciałam go widzieć. Kiedy jednak jego dłoń dosięgnęła mojego nadgarstka, cała nadzieja znikła. Uspokajałam mój drżący, szybki oddech i za wszelką cenę wyrywałam dłoń z jego uścisku.
- Kurwa mać. - wydyszał. - Uspokój się.
- Nie mów nic. - warknęłam i wyrwałam mu się, robiąc krok w tył. Mimo ciemności i deszczu, który rozmazywał moją widoczność chciałam patrzeć na niego z najbardziej pogardliwym wzrokiem. Moje ciało trzęsło się z zimna, chociaż mogło również z nieokiełznanej złości.
- Trish, do kurwy nędzy, wracaj do domu. - zastawił mi drogę i wskazał ręką w stronę domu.
- Po cholerę wybiegłeś za mną!
Nie miałam pewności czy aby na pewno płakałam. Mogłam być pewna, że szloch wydobywał się z moich ust, w akompaniamencie deszczu tworząc szum.
- Wróćmy. - mówił spokojniej.
- Nie, kurwa, nie! - krzyczałam odsuwając się od niego z każdym razem, w którym on zbliżał się do mnie. - Harry, zdradziłeś mnie z osobą, której najbardziej nienawidzę. Cholera, trzeba być takim dupkiem...
Śmiałam się. Chamsko czy nie - nie liczyło się to. Harry naprawdę do zrobił. Pieprzył Jennę. Ani razu nie zaprzeczył.
- Trish...
- Zamknij się. Po prostu się zamknij! - krzyknęłam i podchodząc do niego odepchnęłam go przyciskając dłonie do jego torsu. Zachwiał się do tyłu, mogłam być pewna, że nie spodziewał się mojego ruchu. Szybkim krokiem szłam dalej, opierając się wiatrowi, który wiał prosto w moją twarz. Sylwetka Harr'ego pojawiła się przede mną uniemożliwiając mi dalsze pójście.
- Kochanie, posłuchaj mnie.
- Nie będę cię słuchać do jasnej cholery! - warknęłam patrząc prosto w jego twarz. Był spokojny, co wzbudzało we mnie większy ogień. - I tylko nie 'kochanie'. To jest śmieszne i żałosne. - wyśmiałam go.
- Przestań się tak zachowywać. - powiedział głośniej. Co?
- Jak? - prychnęłam. Byłam zła, śmiałam się chociaż była to nieodpowiednia chwila, moje rozdrażnienie sięgało zenitu i mogłam być pewna, że długo nie wytrzymam.
- Daj mi coś w końcu powiedzieć.
- Miałeś tyle szans, Harry! - wykrzyknęłam. - Tyle szans. - powtórzyłam.
- Po pierwsze - nie zdradziłem cię.
- Nie wierzę ci. - pokręciłam głową patrząc w jego oczy, które widziałam pomimo ciemności i deszczu.
- Cholera, po co miałbym to robić?
- Czemu od razu nie zaprzeczyłeś?
- Chciałem, żebyś tak myślała. - przyznał. - Wkurzyłaś mnie tym, że wyszłaś tak po prostu.
- I tak nie powiedziałbyś mi nic sensownego. - powiedziałam. Mój głos był pełen jadu, którego nie mogłam powstrzymać. - Ja tu odchodzę od zmysłów, a ty mi mówisz, że cię wkurzyłam. Jesteś śmieszny!
- Do ciebie nie dociera to, że chcę cię chronić! - krzyknął.
Pomimo naszych krzyków i ogólnej sytuacji w jakiej się znajdowaliśmy zwróciłam uwagę, jak jego długie włosy spoczywają przyklejone do jego ramion. Jak jego koszulka nasiąknięta deszczem uwydatnia jego wszystkie mięśnie. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że ktoś inny mógłby go posiadać. Uzależniłam się i tak bardzo przywiązałam, że stało się to dla mnie niebezpieczne.
- Chodźmy do środka, proszę. - powiedział spokojnie, ostrożnie do mnie podchodząc. Widział, że w moim umyśle zapanowała bitwa i stałam się spokojniejsza. Nie protestowałam, kiedy uchwycił mnie w swoje ramiona i mocno przytulił. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy moje zimne ciało dotknęło jego.
- Harry. Po co do niej poszedłeś?
Moje dłonie powędrowały na jego ramiona, odpychając go ode mnie. Byłam wykończona, a deszcz przemoczył moje wszystko, ale wiedziałam, że ta myśl, iż pojawił się u niej nie da mi spokoju.
- Powiedz mi. - nalegałam.
- Musiałem powiedzieć jej kilka ważnych rzeczy. Wszystko po to, by móc ochronić cię przed wszystkim. - ponownie mnie do siebie przyciągnął. Nie opierałam się choć było mi strasznie zimno. Prawda czy nie, nie miałam siły dłużej się sprzeczać. Byłam mu wdzięczna, kiedy zaczął prowadzić nas w stronę domu. Nie wiem, kiedy ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa i czułam jak tracę kontrolę nad moim ciałem. Ostatnie co pamiętam to to, że Harry podtrzymał mnie, niosąc potem w stronę domu.
~*~
Czułam suchość i ciepło, kiedy otwierałam powoli oczy. Czując jak przyjemny dreszcz przechodzi po moim ciele, zakopałam się bardziej w ciepłej pościeli, która przyjemną wonią aż prosiła, żeby w niej pozostać. Ciepła dłoń na policzku sprawiła, że otworzyłam oczy w pełni, widząc przed sobą Harr'ego. Siedział obok mnie na łóżku i patrzył na mnie intensywnie.
- Cześć. - uśmiechnął się lekko. Część naszej kłótni odwiedziła mój umysł. Myślę, że Harry też o tym myślał. - Jak się czujesz? Trochę się przeraziłem, gdy zemdlałaś. Na szczęście Lara pojawiła się na korytarzu i w miarę ogarnęła sytuację.
Uniosłam kąciki ust w górę.
- Już jest lepiej, dziękuję.
Spojrzałam na jego wilgotne włosy. Otworzyłam szerzej oczy, kiedy spostrzegłam, że jestem w zupełnie innych ubraniach.
- Harry... czy ty mnie przebrałeś? - zapytałam cicho.
- Byłaś cała przemoknięta. Nie mogłem doprowadzić do tego, żebyś leżała w mokrych ubraniach. - wytłumaczył, a cwaniacki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Zboczeniec. - skomentowałam i zakryłam dłonią twarz. Harry wstał i podszedł do szafki z ubraniami.
- Czemu? - zaśmiał się. - Moje to mogę. - oczy błyszczały mu w rozbawieniu.
Przełknęłam ślinę. Harry także zauważył, że było to trochę dziwne i szybko to sprostował. Byliśmy chwilę po kłótni. Wszystko działo się tak ostrożnie.
- Nie podglądałem dużo. - powstrzymywał uśmiech.
- Wcale. - zaprzeczyłam z udawaną powagą.
- Wiesz? Jest bardzo późno. - zaczął. - Myślę, że powinnaś zasnąć.
- A... tak. - pokiwałam szybko głową, gotowa by odejść. Odchyliłam kołdrę, a nieprzyjemny chłód spotkał się z moją skórą.
- A ty gdzie idziesz? - zmarszczył brwi.
- No... - odchrząknęłam. - Chciałam iść spać do siebie. Sam powiedziałeś...
- Kurwa, nie. - zaprzeczył szybko, kręcąc głową. - Chodziło mi, że jest późno. Nie musisz iść. Możesz spać tutaj jeśli chcesz...
- Okej. - pokiwałam lekko głową, ponownie wchodząc do łóżka. Harry chwilę potem znalazł się obok mnie, a pokój spowiła ciemność. Kiedy poczułam ciepło jego ciała obok mojego, nie mogłam powstrzymać się od wtulenia w niego. Moje ramiona szybko odnalazły jego szyję. Dotknęłam ustami jego piersi rozkoszując się jego bliskością.
- Przepraszam. - wyszeptał cicho.
Nie odezwałam się. Byłam zbyt zajęta tym, że był blisko. Zdawałam sobie sprawę z tego, że żaden nasz problem nie został rozwiązany, ale byłam zmęczona, a mój umysł sam oddalał od siebie te myśli.
- Dałem ci powody do myślenia, że ja z Jenną... Cholera. To było głupie. Przepraszam cię za to.
Szczerość jego głosy wystarczyła bym mu uwierzyła. Odsunął się ode mnie tylko po to, by podeprzeć ciało na łokciu. Jego dłoń spotkała się z moim policzkiem.
- Powinnaś wiedzieć, że w życiu bym ci tego nie zrobił. Ale wiem, że jestem cholernym dupkiem i miałaś prawo tak pomyśleć.
- Nic się nie stało... tak sądzę. - rzuciłam cicho.
- Tak sądzisz? - zaśmiał się cicho.
- Uhm. - przytaknęłam.
- Boże, Trish, jak ja cię kocham. - przysunął mnie do siebie przyciskając usta do mojego czoła.
- Kocham cię, Harry.
Na te słowa wzmocnił uścisk. Nie wiadomo jak ogromnie bylibyśmy na siebie źli, wszystko skończy się tym, że mówimy do siebie te dwa słowa, które rozpraszają wszystko. Wiem, że nic nie zostało rozwiązane i... Boże, nie wiem co mam o tym myśleć, ale dowiem się wszystkiego. Obiecuję to sobie zawsze i nic nie robię w tym kierunku, ale teraz będzie inaczej.
*Harry*
Trish spała z głową na moim brzuchu, co kilka sekund wypuszczając ciepłe powietrze na moją nagą skórę. Wydarzenia z dzisiejszego dnia nie pozwalały mi zamknąć oczu. Kurwa, tak bardzo zagnieździły się we mnie wywołując masę wyrzutów sumienia.
Czemu ona mnie kocha?
Przecież nawet nie potrafię wytłumaczyć jej najgłupszych rzeczy jakie się tu dzieją. Wszystko się wali i powraca do normy za jednym razem. Tylko, że pieprzenia jest więcej.
Kiedy usłyszałem wibracje na stoliku bok, sięgnąłem po telefon, zaraz po tym sprawdzając, czy nie obudziło to Trish.
Ciężkie powietrze wydostało się z moich ust, ale otworzyłem wiadomość od Jenny.
'Stchórzyłeś, Styles.'
Przejechałem dłonią po twarzy, dopiero później decydując się na odpisanie.
'Zajmij się swoimi sprawami. Nie przyszedłem cię pieprzyć. Nie chciałbym oberwać od Ian'a, za to, że usłyszał twoje krzyki. x'
' Nie obraziłby się za to, możesz być pewien. ;)' - odpisała niemal od razu.
'JA nie chciałbym ich słyszeć. Możesz być pewna, że Trish sprawuje się w tym o wiele lepiej. H'
Wyciszyłem telefon i odłożyłem go na bok. Nie chciałem nawet myśleć o tym co było kiedyś. Jej dłonie na moim ciele, to co kiedyś sprawiało mi, kurwa, taką przyjemność... Teraz było tylko koszmarnym wspomnieniem. Patrząc na delikatne ciało Trish i na to, jak niewinnie spała, chciałem by tylko ona do końca życia była tą, którą będę pieprzył.
~*~
Kiedy rano otwierałem zaspane oczy, nie czułem bliskości Trish. Stała na środku pokoju i jakby w pośpiechu zapinała moją koszulę. Uśmiechnąłem się na ten seksowny widok.
- Po co idziesz? - jęknąłem.
- Coś się tu dzieje. Jest jakiś dziwny jazgot. - wyjaśniła.
- Co? - zapytałem z niedowierzaniem. Wiem, że patrzyłem na nią jakby zwariowała, ale naprawdę, przed chwilą otworzyłem oczy i nie mogłem zrozumieć co do mnie mówi.
- Harry, ktoś od samego rana hałasuje.
- Sama wiesz, że jest tu Lara i Thor. - na wspomnienie jego imienia zmarszczyłem brwi. Sam nie wiem czemu. Spojrzała na mnie. - A ty oczywiście chcesz się dowiedzieć o co chodzi.
- No tak. - przyznała. Wywróciłem oczami i starałem się ją przekonać, by się uspokoiła i wracała do mnie. Jest, kurwa, tak nieziemsko seksowna, że chciałem rzucić ją na to łóżko i... o cholera.
- Chodź tutaj. - zażądałem, lecz nie oderwała się od swojej czynności. Kiedy skończyła zapinać te cholerne guziki - które i tak zaraz z niej rozerwę - obciągnęła koszulę w dół. - Nie zamierzasz tak się pokazać, mam rację? - wskazałem ręką na jej ubiór. O cholera, nie.
- Harry, to tylko chwila...
- Nie. - zaprzeczyłem, gotowy by wstać z łóżka. - Weź załóż jakieś spodenki czy coś... Nie chciałbym, aby Thorowi stanął na twój widok...
- Harry. - zganiła mnie. Nie przestałem się uśmiechać, ale kiedy otworzyła drzwi od pokoju właśnie to zrobiłem.
- Ja nie żartuję. - powiedziałem poważnie.
- Zaraz wracam. - zachichotała i szybko opuściła pokój.
Cholera jasna.
Jeszcze nigdy tak szybko nie zerwałem się z łóżka jak teraz. Wciągając na siebie tylko spodnie, których guzik zapiąłem w drodze po korytarzu, byłem gotowy, by zobaczyć o co chodzi, a przede wszystkim znaleźć Trish. Gdyby nie ci cholerni domownicy coś jak Lara i Thor, mógłbym spokojnie paradować w bokserkach. I pozwalać Trish chodzić tak, jak wyszła teraz.
Wyszedłem na główny korytarz i zobaczyłem Trish i Thor'a. Pożerał ją, kurwa, wzrokiem i przysięgam, że jeśli go z niej nie zdejmie...
- Harry. - przywitał się Thor stojąc z walizką w dłoniach. O co chodzi? Zanim zapytałem, schowałem Trish za siebie. Fuknęła coś, ale musiała mnie zrozumieć. - Chciałbym wyjechać na tydzień.
Przełknąłem ślinę.
- Ledwie się tu pojawiłeś i już chcesz wyjeżdżać? - niemal się nabijałem.
- Fakt, minął tydzień, ale naprawdę muszę. Moja mama została sama i się martwię.
Już gdzieś to słyszałem...
- Tydzień?
- Taa, tydzień. - przytaknął.
- Okej. - zgodziłem się. Dla mnie lepiej, kuźwa. Nie musiałem spinać się i patrzeć, jak rozbiera wzrokiem Trish. Miałem go naprawdę dosyć i nie obraziłbym się, gdyby nie wrócił.
Poza tym, naprawdę nie uwierzyłem w ten żart o mamie. Ukrywał coś i szlag mnie trafiał, kiedy pomyślałem sobie, że to coś związanego z Jenną.
- Dzięki stary. - poklepał mnie po ramieniu i zerknął zza mnie na Trish. - Cześć.
Kurwa, ten jego uśmiech...
- Hej. - odpowiedziała mu. Wychyliła się i machając mu posłała jeszcze uśmiech.
W końcu wyszedł. Odwróciłem się z impetem w stronę Trish i przycisnąłem ją do ściany.
- Co to było? - oddychałem tuż przy jej szyi.
- Co? - zapytała cicho.
- Fajnie go żegnasz. - pokiwałem głową z dezaprobatą.
- Harry...
- Muszę cię dotknąć. Tak dawno tego nie robiłem. - wycedziłem przez zęby i chwytając za jej uda szedłem z nią na rękach z powrotem do mojego pokoju.
________________________________
Hejo po Sylwestrze i w Nowy Rok!
To mój pierwszy post i rozdział w 2016! :D
W ogóle to taki trochę dłuższy jak obiecałam i no ten... to chyba na tyle w tą przerwę świąteczną, która już się kończy... :((((( Z resztą i tak jestem z siebie dumna, bo nadrobiłam sporo w ten wolny czas :') Trochę rozdziałów się pojawiło, był świąteczny dodatek. Mógłby być też noworoczny, ale nie xd za bardzo bym Was rozpieściła. xd
Tak w ogóle to chyba nikt nie myślał, że Harry zdradzi Trish, co? xd
Dobra, komentujcie i takie tam...
Pa, nie załamujcie się powrotem do szkoły, bo niedługo ferie! W zależności od województw, ale moje za trzy tygodnie! ♥
Wiedziałam, że tak się stało, kiedy nie było go już godzinę.
Nie, ja wcale nie odchodziłam od zmysłów.
Ja mu ufałam. Musiałam wiedzieć, że nie poszedł jej się zwierzać, lub zrobić cokolwiek innego. Nie dochodziła do mnie myśl, że zrobił to z nią... Że mógł mnie zdradzić.
Słyszałam otwierające się drzwi. Z pewnością był to Harry. Niechętnie wstałam wycierając swoje oczy. Postanowiłam sobie, że nie będę płakać. Byłam rozdrażniona, lecz chciałam pokazać sobie, że nie wszystkie sytuacje, które mnie męczą, muszą kończyć się moim poddaniem. A po przyjeździe do Bibur z pewnością płakałam zbyt dużo.
Cicho wyszłam ze swojego pokoju, z lekką niepewnością kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Harry zachowywał się nadzwyczaj cicho. Kiedy stanęłam niedaleko niego, zauważyłam, że kątem oka mnie zauważył. Lecz nie zareagował na to.
- Gdzie byłeś?
Czekanie w tej sytuacji na odpowiedź było bardziej niż krępujące. Harry nie zwrócił na mnie żadnej, nawet najmniejszej uwagi, lecz szukał czegoś w kieszeni swoich spodni.
- U Jenny, tak? - zapytałam praktycznie samej siebie. - Nie rozumiem twojego zachowania. Ukrywasz przede mną wszystko, a teraz zachowujesz się jakbym to ja popełniła jakiś błąd! Potem wychodzisz do Jenny zamiast rozwiązać ze mną jakikolwiek problem!
Moja frustracja rosła. Nie mogłam pogodzić się z faktem, że wyszedł i minęło tyle czasu odkąd wrócił.
- Zauważmy, że mnie zostawiłaś. - odburknął. Jego obojętne nastawienie do sytuacji wprawiało mnie w wariację. Nie miałam pojęcia ile wytrzymam.
- Po co u niej byłeś?
Czekając na odpowiedź starałam się odepchnąć od siebie najgorsze myśli. On miał rację. Zostawiłam go, ale to nie był powód, by od razu kierować się do Jenny. Gdy pomyślę sobie, że zatapiała swoje łapy we włosach Harr'ego, chcąc za wszelką cenę go uwieść, miałam ochotę szarpać nią nie znając swoich granic.
- Odpowiedz mi! - krzyknęłam podchodząc do niego. Został niewzruszony. - Ty z nią to zrobiłeś. - kręciłam głową. Nie byłam gotowa na poznanie prawdy. W głębi duszy miałam nadzieję, że Harry zmieni nastawienie do sytuacji i wytłumaczy mi wszystko.
- Może.
- Harry, przestań! - błagałam. Wzrok, jakim na mnie spojrzał bolał bardziej niż słowa. Był on pusty. Brak najmniejszych emocji. - Nie zrobiłeś tego. Powiedz mi, że nie poszedłeś do niej i nie... o Boże, Harry.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że stałam na przeciwko niego, szarpiąc jego koszulkę. Nie zauważyłam także, że łzy spływały po moich policzkach. Teraz mogłam tylko płakać, a Harry nic nie mówił. Nie mówił nic, bo miałam rację.
Oni to zrobili.
Dosłowność tych słów i intensywność najgorszych myśli bolała bardziej i sprawiała, że pogrążałam się w płaczu dalej.
Nim zdążyłam uświadomić sobie co mam w zamiarze otworzyłam drzwi wyjściowe i wybiegłam na zewnątrz. Padał deszcz, a w tej chwili zimne krople spływające na mnie dawały niesamowite orzeźwienie i trzeźwość umysłu.
- Trish! - słyszałam stłumiony głos Harr'ego. Rozmywał się on w szumiącym deszczu i w wypływającym powietrzu z moich ust. Biegłam, żeby jak najszybciej dostać się do posesji Jenny. Nie chciałam wiedzieć, do czego byłam zdolna pod wpływem tak ogromnej adrenaliny i rozdrażnienia.
- Cholera jasna! Trish stój! - krzyczał Harry. Słyszałam go mało wyraźnie, ponieważ moje dyszenie docierało do mnie na pierwszym miejscu. Moje nogi niosły mnie jak najdalej od niego. Boże, bolało mnie wszystko, ale nie chciałam się zatrzymywać. Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie chciałam go widzieć. Kiedy jednak jego dłoń dosięgnęła mojego nadgarstka, cała nadzieja znikła. Uspokajałam mój drżący, szybki oddech i za wszelką cenę wyrywałam dłoń z jego uścisku.
- Kurwa mać. - wydyszał. - Uspokój się.
- Nie mów nic. - warknęłam i wyrwałam mu się, robiąc krok w tył. Mimo ciemności i deszczu, który rozmazywał moją widoczność chciałam patrzeć na niego z najbardziej pogardliwym wzrokiem. Moje ciało trzęsło się z zimna, chociaż mogło również z nieokiełznanej złości.
- Trish, do kurwy nędzy, wracaj do domu. - zastawił mi drogę i wskazał ręką w stronę domu.
- Po cholerę wybiegłeś za mną!
Nie miałam pewności czy aby na pewno płakałam. Mogłam być pewna, że szloch wydobywał się z moich ust, w akompaniamencie deszczu tworząc szum.
- Wróćmy. - mówił spokojniej.
- Nie, kurwa, nie! - krzyczałam odsuwając się od niego z każdym razem, w którym on zbliżał się do mnie. - Harry, zdradziłeś mnie z osobą, której najbardziej nienawidzę. Cholera, trzeba być takim dupkiem...
Śmiałam się. Chamsko czy nie - nie liczyło się to. Harry naprawdę do zrobił. Pieprzył Jennę. Ani razu nie zaprzeczył.
- Trish...
- Zamknij się. Po prostu się zamknij! - krzyknęłam i podchodząc do niego odepchnęłam go przyciskając dłonie do jego torsu. Zachwiał się do tyłu, mogłam być pewna, że nie spodziewał się mojego ruchu. Szybkim krokiem szłam dalej, opierając się wiatrowi, który wiał prosto w moją twarz. Sylwetka Harr'ego pojawiła się przede mną uniemożliwiając mi dalsze pójście.
- Kochanie, posłuchaj mnie.
- Nie będę cię słuchać do jasnej cholery! - warknęłam patrząc prosto w jego twarz. Był spokojny, co wzbudzało we mnie większy ogień. - I tylko nie 'kochanie'. To jest śmieszne i żałosne. - wyśmiałam go.
- Przestań się tak zachowywać. - powiedział głośniej. Co?
- Jak? - prychnęłam. Byłam zła, śmiałam się chociaż była to nieodpowiednia chwila, moje rozdrażnienie sięgało zenitu i mogłam być pewna, że długo nie wytrzymam.
- Daj mi coś w końcu powiedzieć.
- Miałeś tyle szans, Harry! - wykrzyknęłam. - Tyle szans. - powtórzyłam.
- Po pierwsze - nie zdradziłem cię.
- Nie wierzę ci. - pokręciłam głową patrząc w jego oczy, które widziałam pomimo ciemności i deszczu.
- Cholera, po co miałbym to robić?
- Czemu od razu nie zaprzeczyłeś?
- Chciałem, żebyś tak myślała. - przyznał. - Wkurzyłaś mnie tym, że wyszłaś tak po prostu.
- I tak nie powiedziałbyś mi nic sensownego. - powiedziałam. Mój głos był pełen jadu, którego nie mogłam powstrzymać. - Ja tu odchodzę od zmysłów, a ty mi mówisz, że cię wkurzyłam. Jesteś śmieszny!
- Do ciebie nie dociera to, że chcę cię chronić! - krzyknął.
Pomimo naszych krzyków i ogólnej sytuacji w jakiej się znajdowaliśmy zwróciłam uwagę, jak jego długie włosy spoczywają przyklejone do jego ramion. Jak jego koszulka nasiąknięta deszczem uwydatnia jego wszystkie mięśnie. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że ktoś inny mógłby go posiadać. Uzależniłam się i tak bardzo przywiązałam, że stało się to dla mnie niebezpieczne.
- Chodźmy do środka, proszę. - powiedział spokojnie, ostrożnie do mnie podchodząc. Widział, że w moim umyśle zapanowała bitwa i stałam się spokojniejsza. Nie protestowałam, kiedy uchwycił mnie w swoje ramiona i mocno przytulił. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy moje zimne ciało dotknęło jego.
- Harry. Po co do niej poszedłeś?
Moje dłonie powędrowały na jego ramiona, odpychając go ode mnie. Byłam wykończona, a deszcz przemoczył moje wszystko, ale wiedziałam, że ta myśl, iż pojawił się u niej nie da mi spokoju.
- Powiedz mi. - nalegałam.
- Musiałem powiedzieć jej kilka ważnych rzeczy. Wszystko po to, by móc ochronić cię przed wszystkim. - ponownie mnie do siebie przyciągnął. Nie opierałam się choć było mi strasznie zimno. Prawda czy nie, nie miałam siły dłużej się sprzeczać. Byłam mu wdzięczna, kiedy zaczął prowadzić nas w stronę domu. Nie wiem, kiedy ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa i czułam jak tracę kontrolę nad moim ciałem. Ostatnie co pamiętam to to, że Harry podtrzymał mnie, niosąc potem w stronę domu.
~*~
Czułam suchość i ciepło, kiedy otwierałam powoli oczy. Czując jak przyjemny dreszcz przechodzi po moim ciele, zakopałam się bardziej w ciepłej pościeli, która przyjemną wonią aż prosiła, żeby w niej pozostać. Ciepła dłoń na policzku sprawiła, że otworzyłam oczy w pełni, widząc przed sobą Harr'ego. Siedział obok mnie na łóżku i patrzył na mnie intensywnie.
- Cześć. - uśmiechnął się lekko. Część naszej kłótni odwiedziła mój umysł. Myślę, że Harry też o tym myślał. - Jak się czujesz? Trochę się przeraziłem, gdy zemdlałaś. Na szczęście Lara pojawiła się na korytarzu i w miarę ogarnęła sytuację.
Uniosłam kąciki ust w górę.
- Już jest lepiej, dziękuję.
Spojrzałam na jego wilgotne włosy. Otworzyłam szerzej oczy, kiedy spostrzegłam, że jestem w zupełnie innych ubraniach.
- Harry... czy ty mnie przebrałeś? - zapytałam cicho.
- Byłaś cała przemoknięta. Nie mogłem doprowadzić do tego, żebyś leżała w mokrych ubraniach. - wytłumaczył, a cwaniacki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Zboczeniec. - skomentowałam i zakryłam dłonią twarz. Harry wstał i podszedł do szafki z ubraniami.
- Czemu? - zaśmiał się. - Moje to mogę. - oczy błyszczały mu w rozbawieniu.
Przełknęłam ślinę. Harry także zauważył, że było to trochę dziwne i szybko to sprostował. Byliśmy chwilę po kłótni. Wszystko działo się tak ostrożnie.
- Nie podglądałem dużo. - powstrzymywał uśmiech.
- Wcale. - zaprzeczyłam z udawaną powagą.
- Wiesz? Jest bardzo późno. - zaczął. - Myślę, że powinnaś zasnąć.
- A... tak. - pokiwałam szybko głową, gotowa by odejść. Odchyliłam kołdrę, a nieprzyjemny chłód spotkał się z moją skórą.
- A ty gdzie idziesz? - zmarszczył brwi.
- No... - odchrząknęłam. - Chciałam iść spać do siebie. Sam powiedziałeś...
- Kurwa, nie. - zaprzeczył szybko, kręcąc głową. - Chodziło mi, że jest późno. Nie musisz iść. Możesz spać tutaj jeśli chcesz...
- Okej. - pokiwałam lekko głową, ponownie wchodząc do łóżka. Harry chwilę potem znalazł się obok mnie, a pokój spowiła ciemność. Kiedy poczułam ciepło jego ciała obok mojego, nie mogłam powstrzymać się od wtulenia w niego. Moje ramiona szybko odnalazły jego szyję. Dotknęłam ustami jego piersi rozkoszując się jego bliskością.
- Przepraszam. - wyszeptał cicho.
Nie odezwałam się. Byłam zbyt zajęta tym, że był blisko. Zdawałam sobie sprawę z tego, że żaden nasz problem nie został rozwiązany, ale byłam zmęczona, a mój umysł sam oddalał od siebie te myśli.
- Dałem ci powody do myślenia, że ja z Jenną... Cholera. To było głupie. Przepraszam cię za to.
Szczerość jego głosy wystarczyła bym mu uwierzyła. Odsunął się ode mnie tylko po to, by podeprzeć ciało na łokciu. Jego dłoń spotkała się z moim policzkiem.
- Powinnaś wiedzieć, że w życiu bym ci tego nie zrobił. Ale wiem, że jestem cholernym dupkiem i miałaś prawo tak pomyśleć.
- Nic się nie stało... tak sądzę. - rzuciłam cicho.
- Tak sądzisz? - zaśmiał się cicho.
- Uhm. - przytaknęłam.
- Boże, Trish, jak ja cię kocham. - przysunął mnie do siebie przyciskając usta do mojego czoła.
- Kocham cię, Harry.
Na te słowa wzmocnił uścisk. Nie wiadomo jak ogromnie bylibyśmy na siebie źli, wszystko skończy się tym, że mówimy do siebie te dwa słowa, które rozpraszają wszystko. Wiem, że nic nie zostało rozwiązane i... Boże, nie wiem co mam o tym myśleć, ale dowiem się wszystkiego. Obiecuję to sobie zawsze i nic nie robię w tym kierunku, ale teraz będzie inaczej.
*Harry*
Trish spała z głową na moim brzuchu, co kilka sekund wypuszczając ciepłe powietrze na moją nagą skórę. Wydarzenia z dzisiejszego dnia nie pozwalały mi zamknąć oczu. Kurwa, tak bardzo zagnieździły się we mnie wywołując masę wyrzutów sumienia.
Czemu ona mnie kocha?
Przecież nawet nie potrafię wytłumaczyć jej najgłupszych rzeczy jakie się tu dzieją. Wszystko się wali i powraca do normy za jednym razem. Tylko, że pieprzenia jest więcej.
Kiedy usłyszałem wibracje na stoliku bok, sięgnąłem po telefon, zaraz po tym sprawdzając, czy nie obudziło to Trish.
Ciężkie powietrze wydostało się z moich ust, ale otworzyłem wiadomość od Jenny.
'Stchórzyłeś, Styles.'
Przejechałem dłonią po twarzy, dopiero później decydując się na odpisanie.
'Zajmij się swoimi sprawami. Nie przyszedłem cię pieprzyć. Nie chciałbym oberwać od Ian'a, za to, że usłyszał twoje krzyki. x'
' Nie obraziłby się za to, możesz być pewien. ;)' - odpisała niemal od razu.
'JA nie chciałbym ich słyszeć. Możesz być pewna, że Trish sprawuje się w tym o wiele lepiej. H'
Wyciszyłem telefon i odłożyłem go na bok. Nie chciałem nawet myśleć o tym co było kiedyś. Jej dłonie na moim ciele, to co kiedyś sprawiało mi, kurwa, taką przyjemność... Teraz było tylko koszmarnym wspomnieniem. Patrząc na delikatne ciało Trish i na to, jak niewinnie spała, chciałem by tylko ona do końca życia była tą, którą będę pieprzył.
~*~
Kiedy rano otwierałem zaspane oczy, nie czułem bliskości Trish. Stała na środku pokoju i jakby w pośpiechu zapinała moją koszulę. Uśmiechnąłem się na ten seksowny widok.
- Po co idziesz? - jęknąłem.
- Coś się tu dzieje. Jest jakiś dziwny jazgot. - wyjaśniła.
- Co? - zapytałem z niedowierzaniem. Wiem, że patrzyłem na nią jakby zwariowała, ale naprawdę, przed chwilą otworzyłem oczy i nie mogłem zrozumieć co do mnie mówi.
- Harry, ktoś od samego rana hałasuje.
- Sama wiesz, że jest tu Lara i Thor. - na wspomnienie jego imienia zmarszczyłem brwi. Sam nie wiem czemu. Spojrzała na mnie. - A ty oczywiście chcesz się dowiedzieć o co chodzi.
- No tak. - przyznała. Wywróciłem oczami i starałem się ją przekonać, by się uspokoiła i wracała do mnie. Jest, kurwa, tak nieziemsko seksowna, że chciałem rzucić ją na to łóżko i... o cholera.
- Chodź tutaj. - zażądałem, lecz nie oderwała się od swojej czynności. Kiedy skończyła zapinać te cholerne guziki - które i tak zaraz z niej rozerwę - obciągnęła koszulę w dół. - Nie zamierzasz tak się pokazać, mam rację? - wskazałem ręką na jej ubiór. O cholera, nie.
- Harry, to tylko chwila...
- Nie. - zaprzeczyłem, gotowy by wstać z łóżka. - Weź załóż jakieś spodenki czy coś... Nie chciałbym, aby Thorowi stanął na twój widok...
- Harry. - zganiła mnie. Nie przestałem się uśmiechać, ale kiedy otworzyła drzwi od pokoju właśnie to zrobiłem.
- Ja nie żartuję. - powiedziałem poważnie.
- Zaraz wracam. - zachichotała i szybko opuściła pokój.
Cholera jasna.
Jeszcze nigdy tak szybko nie zerwałem się z łóżka jak teraz. Wciągając na siebie tylko spodnie, których guzik zapiąłem w drodze po korytarzu, byłem gotowy, by zobaczyć o co chodzi, a przede wszystkim znaleźć Trish. Gdyby nie ci cholerni domownicy coś jak Lara i Thor, mógłbym spokojnie paradować w bokserkach. I pozwalać Trish chodzić tak, jak wyszła teraz.
Wyszedłem na główny korytarz i zobaczyłem Trish i Thor'a. Pożerał ją, kurwa, wzrokiem i przysięgam, że jeśli go z niej nie zdejmie...
- Harry. - przywitał się Thor stojąc z walizką w dłoniach. O co chodzi? Zanim zapytałem, schowałem Trish za siebie. Fuknęła coś, ale musiała mnie zrozumieć. - Chciałbym wyjechać na tydzień.
Przełknąłem ślinę.
- Ledwie się tu pojawiłeś i już chcesz wyjeżdżać? - niemal się nabijałem.
- Fakt, minął tydzień, ale naprawdę muszę. Moja mama została sama i się martwię.
Już gdzieś to słyszałem...
- Tydzień?
- Taa, tydzień. - przytaknął.
- Okej. - zgodziłem się. Dla mnie lepiej, kuźwa. Nie musiałem spinać się i patrzeć, jak rozbiera wzrokiem Trish. Miałem go naprawdę dosyć i nie obraziłbym się, gdyby nie wrócił.
Poza tym, naprawdę nie uwierzyłem w ten żart o mamie. Ukrywał coś i szlag mnie trafiał, kiedy pomyślałem sobie, że to coś związanego z Jenną.
- Dzięki stary. - poklepał mnie po ramieniu i zerknął zza mnie na Trish. - Cześć.
Kurwa, ten jego uśmiech...
- Hej. - odpowiedziała mu. Wychyliła się i machając mu posłała jeszcze uśmiech.
W końcu wyszedł. Odwróciłem się z impetem w stronę Trish i przycisnąłem ją do ściany.
- Co to było? - oddychałem tuż przy jej szyi.
- Co? - zapytała cicho.
- Fajnie go żegnasz. - pokiwałem głową z dezaprobatą.
- Harry...
- Muszę cię dotknąć. Tak dawno tego nie robiłem. - wycedziłem przez zęby i chwytając za jej uda szedłem z nią na rękach z powrotem do mojego pokoju.
________________________________
Hejo po Sylwestrze i w Nowy Rok!
To mój pierwszy post i rozdział w 2016! :D
W ogóle to taki trochę dłuższy jak obiecałam i no ten... to chyba na tyle w tą przerwę świąteczną, która już się kończy... :((((( Z resztą i tak jestem z siebie dumna, bo nadrobiłam sporo w ten wolny czas :') Trochę rozdziałów się pojawiło, był świąteczny dodatek. Mógłby być też noworoczny, ale nie xd za bardzo bym Was rozpieściła. xd
Tak w ogóle to chyba nikt nie myślał, że Harry zdradzi Trish, co? xd
Dobra, komentujcie i takie tam...
Pa, nie załamujcie się powrotem do szkoły, bo niedługo ferie! W zależności od województw, ale moje za trzy tygodnie! ♥
Omg w takim momencie... *_* :( Kurcze, zapowiada się super rozdział. Będę sprawdzać codziennie. ;) Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Mam nadzieję, że spędziłaś super sylwestra. A z jakiego jesteś województwa? Ja z lubelskiego, musiałabym sprawdzić kiedy wolne. Powodzenia w pisaniu i dobrej nocy. xoxo Kasia
OdpowiedzUsuńBawiłam się świetnie, a cały dzisiejszy dzień przespałam, dodając coś dla Was. I na tym się skończył xd Mazowieckie :)
UsuńP.S. mam nadzieję że rok 2015 został dobrze pożegnany? ;p
UsuńPewnie, że tak. Była świetna impreza ;)/Kasia
UsuńCzekam xxx do następnego x super ff tylko pozazdrościć :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Skad ty bierzesz pomysly na takie fajne blogi. Zycze wszystkim szczesliwego Nowego Roku i aby byl lepszy od poprzedniego. Mam nadzieje
OdpowiedzUsuńze tego jak i Range bedziesz pisac az do 2000 rozdzialu albo i dluzej xd oby sie nigdy nie skonczył :*
3000 zaraz xd
UsuńBoże jaki zajebisty rozdział! I ten moment ! Ja też jestem mazowieckie ���� Kiedy będzie kolejny rozdział ? Weny kochana!!!❤❤�������������������� ~ Cassie
OdpowiedzUsuńŁączymy się! :D
UsuńWeny zawsze nie za wiele, więc dziękuję :D Na razie na rozdział się nie zapowiada, ale zobaczę co da się zrobić xd
Kiedy napiszesz następny! Co chwilę patrzę czy dodałaś i nic!
OdpowiedzUsuńPoza tym to piszesz cudownie i życzę Ci weny, dużo weny <3
Tao szczerze to nie wiem xd Postaram się jak najszybciej coś napisać :D
Usuń*Tak
UsuńSorry ze komentuje dopiero po tym rozdziale, ale wczesniej nie moglam przerwac czytania. to jest GENIALNE!!!
OdpowiedzUsuńJuz nie moge doczekac sie dalszego ciagu!
Umieram z ciekawosci B-)
Rozdział świetny i chcę następny ❤❤
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
LittleThings<3
NASTĘPNY <3 !!! Ja chce następny błagam!!!
OdpowiedzUsuńKochanie kiedy następny?
OdpowiedzUsuńPiątek mam wolny, więc na pewno coś Wam napiszę.
UsuńBędzie dzisiaj?
OdpowiedzUsuńPostaram się napisać, moze w późniejszych godzinach się pojawi :) przez cały dzień nie miałam światła, a teraz ruszam na próby.
UsuńPrzeczytałam dopiero ten rozdział, ale już mnie wciągnęło! Mam tylko jedna uwagę, piszę się Harry'ego ;). Spadam czytać dalej!
OdpowiedzUsuńO ja! Rzeczywiście! Nie zwróciłam na ten błąd uwagi! Jezu, dziękuję, że mnie w tym uświadomiłaś!
Usuń