sobota, 23 maja 2015

Rozdział 29

- Nikogo się nie spodziewałem. - przyznał Harry z niepokojem. Nim zdążyłam zauważyć, podążał spokojnym krokiem do drzwi, a ja tylko nasłuchiwałam. Wychyliłam się lekko, nadal trzymając laptopa na kolanach, by w minimalnym stopniu rozpatrzeć kto to. Gdy drzwi otwarły się wstrzymałam oddech, by usłyszeć wszystko dokładnie.
- Styles. - usłyszałam głos, który nie był mi obcy. Nie zarejestrowałam jakiegokolwiek ruchu Harrego, lecz ciężkie kroki doszły do moich uszu, gdy spojrzałam na mężczyznę, który wszedł pierwszy do salonu. Otworzyłam oczy ze zdziwienia, gdy rozsiadł się na krześle, a Harry dyskretnie wzruszył ramionami w moją stroną.
- Co pana sprowadza, panie Johanson? - westchnął Harry opierając się o framugę.
- Dzień dobry. - skarciłam Harrego wzrokiem, następnie uśmiechając się do przybysza. Wyłączając laptopa mogłam wyczuć wymieniające się spojrzenia mężczyzn, którzy byli obecni w pomieszczeniu. Ukrywałam zdziwienie, choć drażniła mnie niepokojąca cisza.
- Widziałem Jennę. - pan Johanson spojrzał na Harrego. - Była z chłopakiem. Nie trzymali się za ręce, choć ładnie razem wyglądali. - pokiwał kilka razy głową i wydawał się być zamyślony nim zaczął mówić dalej. - Myślałem, że ty więcej kontaktów z nią utrzymujesz.
Patrzyłam zdumiona w stronę Harrego, który wydawał się być tak samo zszokowany jak ja. Słowa Iana odbijały się echem w mojej głowie, gdy wspomniał o tym, iż Harry wymieniał zdania o moim dziewictwie z tą zakłamaną dziewczyną.
- Rozmawiali o... posesjach. - zmarszczył brwi. Mój wzrok wędrował od mężczyzny do Harrego, który wydawał się przybrać posturę małego chłopca, który znalazł się z tarapatach. Dla mnie ta wizyta była dziwna. - Ich, i waszej... um, twojej. - poprawił się szybko i usiadł jakby wygodniej na krześle rozkładając nogi. Jego wścibskość ukazywała się coraz bardziej, gdy wprosił się do domu, opowiadając rzeczy, które Harrego nie obchodziły. Przynajmniej odnosiłam takie wrażenie.
- Od zawsze mieliście jakieś problemy. - pokręcił głową. - Rozwiązać to raz, a dobrze! - podniósł delikatnie głos, wywołując na mojej twarzy zmieszanie i totalne zdezorientowanie. Popatrzyłam szybko na Harrego; głośne westchnienie wydobyło się z jego ust, gdy szeroko otworzył oczy kierując je w podłogę, jakby zaraz miał usłyszeć coś strasznego.
Pan Johanson sprawiał wrażenie nieświadomego, kiedy na Harrego twarzy widniało minimalne przerażenie. Nie chciałam wtrącać się w monolog, który pan sam prowadził prawie od samego początku przyjścia tutaj.
Westchnął.
- Moja córka...
- Myślę... - zaczął Harry odrywając wzrok od podłogi, by spotkać go ze wzrokiem pana Johansona.
- Myślisz, że mógłbym już iść? - prychnął lekko patrząc cierpliwie w stronę Harrego, gdy ten odwrócił wzrok i przygryzł lekko wargę, przyznając mu tym samym rację. - Pójdę.
Moje zdumienie wzrosło, gdy dostrzegłam zmrużone oczy pana Johansona przeszywające Harrego twarz, gdy go mijał. Zerwałam się z kanapy by choć w minimalnym stopniu wykazać się kulturą.
- Przepraszam za Harrego zachowanie... um...
- Rozumiem go. - kiwnął głową i wyszedł zostawiając mnie w totalnym szoku. Pokręciłam kilka razy głową by otrząsnąć się z niechcianych myśli, które nawiedzały moją głową w nieokreślonym tempie. Ostentacyjnie odwróciłam się na pięcie i weszłam do kuchni szukając Harrego wzrokiem.
- Mógłbyś być milszy. - rozpoczęłam wyrzuty, by zaraz z mojego poirytowania wywrócić oczami. Harrego ciało było zdane na szafkę, o którą się opierał, a ręce miał złożone na klatce piersiowej patrząc bez przerwy w ziemię. Tupnęłam lekko nogą, gdy nie ruszyła go moja wypowiedź. - Chciał porozmawiać o swojej córce, a ty mu bezczelnie przerwałeś. - podniosłam głos.
- Nie sądzę, żebyś chciała słyszeć jego bezsensowną gadaninę. - uniósł głowę napotykając moje szeroko otwarte oczy, które niemalże równały się z jego rozmiarem.
- Chciał porozmawiać, a ty go wygoniłeś. - wyrzuciłam ręce w powietrze, aby pokazać jak bardzo rozdrażniło mnie jego zachowanie.
- Sorry, ale mało mnie obchodzi on i ta jego córka. - fuknął patrząc w bok.
- Jak możesz? - zmrużyłam oczy. - Jak możesz być tak mało czuły dla innych ludzi?
Mimowolnie pokręciłam głową, a Harry wzdychał co chwilę i wiedziałam, że uspokajał się, próbując przetworzyć moje słowa.
- Ona... - przerwał nadal skupiając wzrok na podłodze. - Ona... uczęszczała kiedyś do mnie na zajęcia. - zakończył powolnym westchnieniem, gdy jego trzęsące ręce uwydatniały jego zdenerwowanie przecierając powoli twarz. Zamknął oczy, jakby temat ten wywoływał u niego najskrytsze, najcięższe emocje, które po jakimś czasie zaczęły udzielać się.
- Co się z nią stało? - zapytałam cicho, robiąc krok w jego stronę. Dygotające dłonie chłopaka zakryły twarz całkowicie i desperacko zaczął nią kręcić na boki. Postrzępione powietrze wylatywało z moich lekko rozchylonych warg, gdy postanowiłam ponowić pytanie.
- Harry, gdzie ona jest? - powtórzyłam, nadając nacisk na każde wypowiedziane słowo. Jego klatka unosiła się w znacznym tempie, gdy ponownie kręcił głową na boki.
- Nie... - szepnęłam. Cofnęłam się o kilka kroków, nie chcąc wierzyć w moje przypuszczenia. W Biburach mogło się wszystko zdążyć. Niebezpieczeństwo z każdą chwilą przytłaczało mnie coraz bardziej i zrozumiałam... ona nie żyje.

~*~

Nowy dzień. Opuchnięte oczy od płaczu otworzyły się z trudem. Pragnęłam nie przypominać sobie wczorajszej sytuacji, lecz robiąc wszystko - nie mogłam nad tym zapanować. Nie znałam tej dziewczyny, nie wiedziałam czy chciałabym poznać, lecz wiedziałam jedno - w każdej chwili mogłam być w takiej sytuacji jak ona.
Wychodząc z pokoju, jakby z łazienki, usłyszałam rozmowę Harrego przez telefon. Postanowiłam podsłuchać.
- Mamo, ty wiesz co tu się dzieje... - westchnął i mogłam wyobrazić sobie Harrego dłoń przejeżdżającą po swoich włosach ze zdenerwowania.
Jego mama wiedziała o wszystkich tajemnicach? Oparłam się o ścianę przypominając opowieści o dziewczynach, które 'były naiwne' i miały u Harrego zajęcia.
- Chciałbym, żeby Trish odpoczęła od tego bałaganu, który wciąż tu się utrzymuje. Ja także muszę. - głos, jakim Harry dysponował w tym momencie był tym, który wyrażał przemęczenie jakby po nieprzespanej nocy.
- Dlatego chciałbym, żebyś wróciła tu z tatą na jakiś czas. Nie zostawię posesji samej, bez opieki.
Odbiłam się szybko od ściany, gdy tylko usłyszałam szmer w łazience, jakby Harry miał zamiar z niej wyjść. Na palcach pobiegłam do kuchni i gdy już w niej byłam zamknęłam delikatnie drzwi. Usiadłam na krześle chwytając pomiętą gazetę w dłonie, udając zainteresowanie prasą.
- Trish. - zerknęłam zza gazety, gdy Harry pojawił się w kuchni. - Wiem, że wszystko słyszałaś.





________________________________________________________________________
Hejo :)
Miał być dłuższy, ale mam urwanie głowy i totalnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. ROZWAŻAM NAD NAPRAWDĘ GŁUPIMI POMYSŁAMI TYPU <<CZY NIE ZAWIESIĆ BLOGA?>> Zaniedbałam go strasznie i naprawdę jest mi przykro, że czekacie na rozdział, a ja nie mogę wywiązać się z obietnic dłuższego, czy szybciej napisanego... ;/ Przepraszam najmocniej...
Kocham Was najbardziej <3

10 komentarzy:

  1. My Ciebie też <3 fantastyczny rozdział !:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! :D Nie pozwolę Ci nic zawieszać i koniec xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku
    Harry z nia wyjedzie *-*?

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny czekam na kolejny z wielką radością <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super <3 kocham poprostu czytac twoj blog

    OdpowiedzUsuń
  6. balgam, zbey razem wyjechali, wspolnie jejku
    do nastepnego

    OdpowiedzUsuń
  7. Blagam cie, tylko nie zawieszaj go. Komentuje kazdy rozdzial a ty chcesz go zawiesic? :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział genialny masz naprawdę wielki talent czekam z niecierpliwością na next ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy w końcu dodasz kolejny rozdział ?! ;-;

    OdpowiedzUsuń