czwartek, 17 września 2015

Rozdział 37

Harrego rodzice nie oszczędzali nam pytań. W szczególności odpowiadałam na nie ja, gdyż Harry zdawał się nie być zainteresowany naszą rozmową, o czym świadczyło jego zaśnięcie. Moje powieki zamykały się podczas jazdy pociągiem, gdzie Harry nie miał na to czasu, bo z chłopakami obgadywali różne 'ważne' tematy.
- Jesteście wypoczęci, to najważniejsze. - powiedział Harrego tata, wyjmując nasze bagaże.
- Kto tak powiedział? - rzucił Harry zamykając bagażnik.
- Tydzień to za mało? - zaśmiała się jego mama patrząc na mnie.
- Wypoczęliśmy. - uśmiechnęłam się. Harry mruknął tylko coś typu 'oczywiście' i biorąc moją torbę jak i swoją skierował się do domu. Patrzyłam na to zapierające dech w piersiach podwórze oceniając, czy coś zmieniło się. Ciężko było mi przyjąć do wiadomości to, że od jutra zaczną się nasze zajęcia.
- Co mu zrobiłaś?
Podskoczyłam w miejscu, gdy usłyszałam za sobą cichy głos Anne. Posłała mi lekki uśmiech, jakby chciała mnie uspokoić.
- W sensie?
- Patrzy na ciebie, jakbyś była jego oczkiem w głowie. - wyraz jej twarzy mówił, że była rozbawiona, ale dziwnym trafem, jakby cieszyła się z tego, w jakim stanie jest jej syn.
- Wydaje się pani. - pokręciłam głową.
- Oh, nie. Znam bardzo dobrze swojego syna i wiem, że coś go zmieniło. - klasnęła w dłonie patrząc na mnie z uśmiechem.
Dlaczego akurat ja miałabym go zmienić?
Bardzo, bardzo chciałabym poruszyć dziś z Harrym temat o NAS. Boję się jednak, że totalnie go zdenerwuję i nie powie mi nic konkretnego. Chciałabym usłyszeć potwierdzenie, co tak naprawdę dla niego znaczę i czy wiąże ze mną jakiekolwiek plany. Fakt, zajęcia skończą się i będę musiała powrócić do Londynu, ale na razie odsuwam te myśli na bok.

***

- Po kolacji wyjeżdżamy. - weszłam do kuchni w momencie, gdy Anne wypowiadała te słowa do Harrego. Zauważając mnie, posłała uśmiech i wróciła do przygotowywania czegoś.
Patrząc na Harrego doznawałam chwilowego bezdechu. Jego umięśniona sylwetka, napięte mięśnie, które tak bardzo dostrzegalne były pod białą koszulką, nisko wiszące dresy na jego biodrach i lekko wilgotne włosy.
- Haloo. - rozmyślając, nie zauważyłam chłopaka stojącego przede mną. - O czym tak myślałaś, hm? - uniósł brew w górę intensywnie na mnie patrząc. Dostrzegając rozbawienie na jego twarzy, miałam ochotę zapaść się pod ziemię za to, że znów zauważył moją chwilę słabości; to, jak na niego patrzę.
- Ja... ja tylko...
- O tym, jak tracisz oddech, gdy robię tak?
W momencie gdy kończył słowa, przysunął mnie do siebie tak, że byłam pozbawiona przestrzeni osobistej, a jego dłonie podwinęły skrawek mojej koszulki, odnajdując nagą skórę na plecach. Robiłam wszystko, by nie przyznać mu racji. Rzeczywistość wzięła górę, gdy przypomniałam sobie, że w kuchni nie jesteśmy sami. Natychmiastowo odepchnęłam od siebie Harrego i patrząc na Anne, która nuciła coś i zdawała się być zainteresowana tylko przyrządzaniem czegoś, odetchnęłam z ulgą.

***

- Tak, mamo. - Harry przytakiwał Anne, gdy ona troskliwie mówiła mu, by dzwonił zawsze w razie potrzeby.
- Pamiętaj, że zawsze przyjedziemy. - jej delikatne dłonie na jego rozbudowanych ramionach zdawały się być takie małe, gdy lekko nim potrząsała.
Po krótkim pożegnaniu się z Harrego rodzicami weszliśmy do domu, a zaraz za zamknięciem drzwi zaczęłam swoje wyrzuty.
- Nigdy więcej takiej scenki przy twojej mamie!
Harry postawił duże oczy; z początku nie wiedział o co chodzi, ale gdy dostrzegłam lekki uśmiech na jego twarzy stwierdziłam, że mnie zrozumiał.
- Myślisz, że moją mamę interesuje co my robimy? - przysunął się lekko, a jego cwaniacki ton doprowadzał mnie do szału.
Wzruszyłam ramionami.
- Zapewniam cię, że nie.
Harry - chłopak, który nie liczy się z niczyim zdaniem. Oczywiste, że nie będzie go interesowało to, czy jego rodzice zobaczą, że dotyka mnie na środku kuchni, czy nie.
Bez słowa ruszyłam do pokoju, by do końca rozpakować się, a gdy usłyszałam za sobą kroki Harrego zatrzymałam się.
- Coś nie tak? - powoli odwróciłam się, patrząc w jego oczy.
- Wszystko okej. - wzruszył ramionami.
- Więc czemu za mną idziesz?
Czekałam cierpliwie na jakiekolwiek słowo, czy ruch z jego strony. Gdy otworzyłam usta, by powiedzieć, że chcę z nim o czymś porozmawiać, on chwycił mnie za nadgarstek prowadząc do mojego pokoju.
- Gdy już mnie tu przyprowadziłeś... - zaczęłam nabierając powietrza w płuca. - Chciałam z tobą o czymś porozmawiać.
- Tak się składa, że ja także. - pocierał dłońmi o uda zagryzając wargę. Był to gest świadczący o jego zdenerwowaniu, który był uroczy jeśli chodziło o Harrego.
- Harry... ja chcę wiedzieć, czy to co mówiłeś na wyjeździe... czy to była prawda. - rzuciłam cicho, patrząc na swoje stopy.
Harry mógłby powiedzieć, że jestem zdesperowana, chcąc słyszeć te słowa. Może i było tak w rzeczywistości, lecz chciałam mieć pewno w tej sprawie.
- Owszem. - przyznał, tym samym wywołując uśmiech na mojej twarzy. Gdy zbliżył się odrobinę, pozwoliłam sobie spojrzeć w jego zielone oczy, które bez przeszkód przenikały mnie. - Nie zmyśliłbym tego. Po co miałbym kłamać?
- Nie mam pojęcia. - powiedziałam prawdę. - Jak sobie to teraz wyobrażasz? - westchnęłam wycofując się do łóżka by móc na nim usiąść.
- Co.
- No to? Ty też dla mnie wiele znaczysz.
Westchnienie, które wyleciało z ust Harrego lekko zaniepokoiło mnie. Myśli zaczęły szaleć, oczekując nagłego wycofania swoich słów, ale pokój obejmowała tylko cisza. Wzrok Harrego wędrował po podłodze, jakby szukał odpowiednich słów.
- Jesteś tu niecałe dwa miesiące, a za trzy kończysz swoje nauki i wrócisz do Londynu. Więc jak to sobie wyobrażasz? - spojrzał na moją twarz szukając niemo odpowiedzi.
- Harry, trzy miesiące to bardzo dużo.
Lekki uśmiech zajaśniał na moich ustach, chcąc dodać otuchy chłopakowi, jak i mi samej.
- A później co? - prychnął. - Zostawisz mnie mówiąc "sorry Harry, nasz czas minął". Właśnie tego chcę uniknąć.
Ponowne westchnienie upewniło mnie w tym, że temat wcale nie był taki łatwy. Oczekiwałam uścisków i szczęśliwego rozwiązania problemu, a tak naprawdę nie rozpatrzyłam sprawy w ten sposób.
- Nie musi wcale tak być...
- A jak? - przerwał, ciągnąc się za włosy. - Nie będę mógł jeździć do Londynu dwa, czy nawet trzy razy w tygodniu. Moja praca nie kończy się na tobie.
Spuściłam wzrok, a przez chwilę objęło mnie rozczarowanie. Tak bardzo chciałam tu przyjechać? Jedynym wytłumaczeniem jest to, że nie miałam pojęcia, iż Stylesem okaże się mężczyzna w wieku dwudziestu jeden lat.
- A to, że martwię się co będzie dalej, nie znaczy, że nie potrzebuję cię tak samo. Po prostu nie wyobrażam sobie tego czegoś na odległość. - wskazał między nas, ukazując "to coś".
- Harry... spróbujmy. - momentalnie podniosłam się z łóżka podchodząc do Harrego. Wzrok chłopaka był daleko ode mnie, więc objęłam jego policzki pragnąc, by na mnie spojrzał.
- Jakoś to będzie, co? - uśmiechnął się lekko sprawiając, że zrobiłam to samo.
- Musi. - szepnęłam. W chwili gdy przywarł do mnie wargami, poczułam się lekko, jakby cały ciężar tej rozmowy spadł ze mnie, zostawiając błogość i nieuporządkowanie.

____________________
No i kolejny :)
Kolejny rozdział wtedy, kiedy sobie na to zasłużycie xd czekam na komentarze ♥

11 komentarzy:

  1. Yeeeeee!!!! Zarombisty!!!! Mam nadzieje ze jak Harry bedzie mial nowa uczennice nie zakocha sie w niej. Ps. Kiedy rozdzial na Rangee?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieczego nie obiecuję, ale zaplanowałam na jutro :D

      Usuń
  2. Bosz ale jestem ciekawa tego pokoju "69"! Next!! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nononono to jest coś :3 to takie słodkie :3 Mam nadzieje że HarTri będzie forever :3 Szczerze przyznam że beznadzieje połączyłam te imiona ale tak wyszło :*
    Rozdział wyszedł ci megaśny i czekam na next :*
    Pozdrawiam cieplutko :*
    ~Żaneta

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nastempny rozdzial czekam na nexta Prose powiedz ( napisz)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że jak najszybciej :) Ale nie znam określonej daty.

      Usuń
  5. Bosz jakie to jest swietne. Czekam na kolejny i mam nadzieje ze pojawi sie jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń