Od momentu, kiedy Harry powiedział, że jestem jego, nie mogłam uwierzyć, iż dzieje się to w rzeczywistości.
Minęły dwa dni od naszej rozmowy, której tak bardzo się bałam i na razie wszystko było w należytym porządku. Byłam świadoma tego, że będziemy przechodzić przez różnego rodzaju trudności, związanych chociażby z Jenną.
Nigdy nie zdawałam sobie jak bardzo wielki wpływ ma na mnie Harry. Gdy rozmyślałam o tym głębiej, wydawało mi się, iż jest on tym, który rozpala we mnie płomień fizycznego podekscytowania. Ale wyjeżdżając do Londynu, zawsze brakowało mi jego obecności; sprośnych komentarzy, które irytowały mnie niby przesadnie, a w środku tak naprawdę je uwielbiałam. Na wyjeździe dostrzegłam jego prawdziwą twarz, a przebywając z nim w wodzie zobaczyłam jak bardzo potrafi się mną zajmować. Nie wiem od jakiego czasu Harry troszczył się o mnie; nie było to do zauważenia, gdyż często denerwowałam się na niego za byle co. Zabronieniem rozmowy z Jenną okazał cząstkę tego - chciałabym, aby zapewniał mi bezwarunkowe bezpieczeństwo zawsze.
- Jeśli będziesz tak zamyślona, na pewno ktoś nie przegapi szansy na unieruchomienie cię. - potrząsnęłam głową odsyłając od siebie dalekie myśli, gdy usłyszałam głos Harrego.
- Przepraszam. - wyprostowałam się. - Ale teraz to tylko ćwiczenia.
- Co z tego? - pstryknął palcami. - Zawsze musisz uważać. Nawijam cały czas o skupieniu, a tt odlatujesz.
Zaśmiałam się na jego wywrócenia oczami. Próbował być poważny, by odzwierciedlić powagę tej sytuacji, ale nie za dobrze mu to wychodziło, gdy patrzył na mnie olewającą jego słowa.
- Boże. - mruknął. - Robisz to specjalnie bym się wkurzył i skrócił zajęcia.
- Rozgryzłeś mnie. - zachichotałam. - A tak szczerze, nie miałam tego w zamiarze. Mam natłok myśli.
Przygryzłam delikatnie wargę, gdy Harry powolnym krokiem zbliżył się do mnie.
- To znaczy? - podniósł w górę, a cwaniacki uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Natłok myśli o mnie?
- O nas. - poprawiłam go kołysając się na piętach. Harry w ciągu dwóch dni wielokrotnie powtarzał mi, jak bardzo ten gest jest niewinny w moim wykonaniu.
- O nas. - powtórzył, kiwając głową. Wydawał się zamyślić przez chwilę, gdy wzrok przeniósł za moją osobę, a kąciki jego ust poszły w górę. - W takim razie powiedz mi o czym dokładnie myślałaś. - zbliżył się, zmniejszając znacznie przestrzeń między nami. Głupio było mi to przyznać, ale taki drobny gest sprawił, że mój oddech stał się ciężki. Wspomniałam o tym, że jego obecność wyprawia ze mną niestworzone rzeczy?
- O tym co będzie dalej...
- Miej odwagę przyznać się, że były to sprośne rzeczy i nie bzdetuj mi. - rozbawienie, które migotało w jego zielonych oczach było zaraźliwe i jak na zawołanie zawołanie zaczęłam się uśmiechać.
- Ja to nie ty. W mojej głowie nie tylko takie te rzeczy.
- Co ty mówisz... - pokręcił głową dotykając mojego ramienia. Gęsia skórka pojawiła się w miejscu jego dotyku i chciałam, by tego nie zauważył.
- O, a to co? - zapytał, po czym pochylił się nade mną obserwując moje ramię, oczywiście nie pomijając kpiącego uśmiechu.
Super.
- Gęsia skórka...
- Nie nabijaj się. - odsunęłam się bok powodując opadnięcie jego ręki wzdłuż ciała.
- Ty i twoje ciało mnie pragniecie, więc nie wiem przed czym uciekasz. - jego wzrok zatopił się w moich oczach i ostrzegłam rozszerzające się źrenice u chłopaka.
- Cześć wam! - odskoczyłam od Harrego, gdy usłyszałam za nim głos.
***
- Po co tu przyszłaś? - głos Harrego był napięty, ale wciąż opanowany. Stałam lekko za nim, trzymając go za ramię jakby Jenna była zagrożeniem mojego życia.
- Tak dawno się nie widzieliśmy. - westchnęła. - Nie muszę zawsze wam szkodzić. Przyszłam się z wami zobaczyć.
- Nie wierzę w twoje dobre intencje. - warknęłam w jej stronę.
Nie miałam pojęcia co bardziej mnie denerwowało; jej obecność, czy to jak pożerała wzrokiem Harrego? Cień uśmiechu na jej twarzy zawsze był obecny, a ton głosu fałszywy, przepełniony nienaturalnymi emocjami.
Harry posłał mi zaintrygowane spojrzenie, które od razu powstrzymało mnie przed dopowiedzeniem czegokolwiek.
- Znów coś knujesz? - rzucił Harry, bez przerwy śledząc Jenny wyraz twarzy. Niechciana nuta zazdrości przeszyła mój umysł.
- Nie... - pokręciła głową z uśmiechem. - czemu tak sądzisz?
Każdy krok przez nią stawiany w stronę Harrego doprowadzał mnie na krawędź w stronę krzyku. Musiałam twardo stać w miejscu, by nie rzucić się na nią i nie wyszarpać jej włosów splecionych ze sobą wysoko na czubku jej głowy.
- Bo od tego tu jesteś. - prychnął Harry, wywołując u Jenny śmiech, który zatykał moje uszy.
- Oh, masz rację. - jej ręka zetknęła się z torsem Harrego, powoli opadając. Odwróciłam wzrok by nie patrzeć na jej ruchy, które świadomie wykonywała.
- Więc ty i Trish...
- Wyjdź stąd. - twardy głos Harrego nie dał dokończyć jej zdania.
- ...tworzycie coś razem?
- Nie będę powtarzać.
- Robisz się cholernie seksowny. - mruknęła mrużąc lekko oczy. Mogłam wprost wyobrazić sobie, gdy do jej umysłu wróciły wspomnienia związane z Harrym. Gdy zbliżyła się o krok, odsunęłam się od Harrego. Chciałam wrócić do domu, ale nie mogłam poddać się od tak.
- Jenna! - Harry chwycił jej nadgarstki. Lekki szok malujący się na twarzy dziewczyny dał mi niemałą satysfakcję.
- Pożałujecie. - wskazała na nas palcem. - A ciebie Styles... - uwiodę nie raz. - dodała szeptem zagryzając wargę.
Moje ruchy były niespokojne, gdy rozglądałam się dookoła siebie, żeby tylko nie patrzeć na Harrego. Jenna zawsze psuła między nami dobrą atmosferę. Zjawiała się w momentach, w jakich najmniej bym jej oczekiwała.
W momencie, w którym Harry odwracał się, ruszyłam szybkim krokiem w stronę domu. Nie miałam pojęcia przed czym uciekałam, ale w moich myślach nic nie było uporządkowane.
- Dokąd?
Harry pojawił się tuż przede mną zastawiając mi drogę na dalsze pójście.
- Do domu. To chyba oczywiste. - wzruszyłam ramionami chcąc go wyminąć.
- Nie powiedziałem, że koniec zajęć. - zaśmiał się sceptycznie, ponownie stając przede mną.
- Sama sobie robię wolne.
Zaoferowałam mu krótki, ironiczny uśmiech, nim ponownie chciałam go ominąć. Nie czułam się obrażona, byłam raczej wkurzona na Jennę, która wszystko psuła.
- Czy ty za każdym razem będziesz się tak zachowywać? - chwycił mnie za nadgarstek, zatrzymując wszystkie moje ruchy. - Chodzi mi, nie odzywasz się do mnie, bo co? Bo Jenna się tu zjawiła? Ja niczego nie zrobiłem.
- Wiem, Harry, wiem. - westchnęłam. - Poczułam się jak totalna idiotka, którą z resztą byłam. - Nienawidzę jej. Musi wszystko zepsuć, a poza tym ona na ciebie leci.
Machałam rękoma, a Harrego nastrój zmienił się diametralnie.
- Jak każda laska. - zaśmiał się.
- Nie pocieszasz. - wywróciłam oczami.
- Dobra. - westchnął rozbawiony. - Wiesz, że liczysz się dla mnie tylko ty i takie tam. - mówił szybko, a lekko speszony wyraz twarzy wywołał u mnie uśmiech. Harrego niewinność w tym momencie była słodka.
- Jesteś słodki. - uśmiechnęłam się patrząc na niego jak w piękny obrazek.
- Nie jestem słodki. - zaprzeczył, kręcąc głową. Udawana powaga była takim niewypałem, że ponownie wywołał u mnie śmiech.
***
- Zrobiłam popcorn. - uśmiechnęłam się, gdy Harty z pilotem w ręku przeskakiwał z kanału na kanał, by znaleźć coś sensownego.
- Chodź. - poklepał lekko swoje kolana. Stałam lekko osłupiona i poczułam ciepło na policzkach, gdy powtórzył ten ruch po raz drugi. - Nie będziesz siedziała po drugiej stronie kanapy, to na pewno.
Nieśmiało podeszłam do niego, a Harry pociągnął mnie na swoje kolana. Choć śmiesznie to brzmi, było to dla mnie nowe. Czułam się bliżej niego niż kiedykolwiek indziej. Jego zapach, który był charakterystyczny, spotykany tylko u Harrego wypełnił moje nozdrza i musiałam powstrzymywać się, by nie wciągać go przez cały czas.
- Gdy poczułam jego silne ramiona oplatające mnie wokół ciała, poczułam się niesamowicie bezpiecznie. Skąd Harry nabrał tyle uczuciowości? Nie znałam go od tej strony, być może dlatego, że ją ukrywał i dopiero teraz wiem, że naprawdę zaczynam go poznawać.
Odstawiłam popcorn obok nas i skupiałam się na tym, że opierałam się o jego tors, a on łączył swoje ręce na moim brzuchu.
- Moja mam złożyła mi kiedyś propozycje. - zaczęłam, gdy zaczęło mnie nużyć ze względu na źle dobrany film.
- Jaką? - mruknął jakby lekko senny, głowę zanurzając w zagłębieniu mojej szyi.
- Żebyś pojechał ze mną do Londynu. - uśmiechnęłam się lekko.
- Ja? Po co?
- Moja mama chciała cię poznać.
- Aaa... - kiwnął lekko głową. - Zastanowię się nad tym.
- Okej.
- Chodźmy już spać. Jest późno.
Harry nie wstawał dopóki nie kiwnęłam głową i nie zeszłam z jego kolan.
- Dziś śpisz ze mną. Już nie odpuszczę. - dłoń położył w dole moich pleców przesuwając do siebie i całując w czoło. Taki czuły, mały gest potrafił wywrócić mój żołądek do góry nogami. Dwa razy z rzędu odmawiałam, zawsze obracając sprawę w żart, gdy mówiłam, że moje łóżko jest z pewnością wygodniejsze.
- Gdy była burza nie narzekałaś. - przypomniał mi, ciągnąc mnie za nadgarstek w stronę swojego pokoju.
- A mogę się przebrać? - zatrzymałam się z trudnością.
- Jasne, pójdę z tobą.
- Nie. - zatrzymałam go w połowie kroku. - Nie potrzebuję nadzoru by się przebrać.
- Poczekam przed drzwiami.
Marne byłoby kłócenie się z nim, więc po prostu sobie odpuściłam pozwalając na kroczenie za mną. Słyszałam jak co chwilę ziewa.
- Takie są skutki, gdy tak wcześnie są zajęcia. - krzyczałam zza drzwi, szybko ściągając spodnie i zamieniając je na moje piżamy.
- Jutro nie będzie.
- Oczywiście, że nie. - otworzyłam drzwi, otrzymując od Harrego zmierzenie mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Zapomniałaś, że ja tu rządzę. - mrugnął oczkiem patrząc na moje ubranie. - Swoją drogą, fajne śpioszki.
Zaśmiałam się na jego nazwę, a po chwili Harry dołączył do mnie.
***
Przebieg sytuacji był co najmniej dziwny. Nie miałam najmniejszego pojęcia czy mogłam nazwać relacje między mną a Harrym "związkiem". Dostrzegłam różnicę w jego zachowaniu, rozmawiał i spędzał wolne chwile ze mną niż zazwyczaj.
Chłopak już dawno zasnął wtulony we mnie, a mój natłok myśli jak zawsze nie dawał mi spokoju. Wiedziałam, że moje uczucie do Harrego wciąż rosło, a najbardziej tego uniknąć w pierwszych dniach spędzonych tutaj. On dokładnie zdawał sobie sprawę, że nie oprę się jego urokowi osobistemu. I miał rację.
______________________________________________________
Cześć i czołem! Rozdział pisany chyba pod koniec wakacji, ale dodaję teraz. Proszę o komentarze. :)
CZYTAJCIE RANGE
Do następnego.
Minęły dwa dni od naszej rozmowy, której tak bardzo się bałam i na razie wszystko było w należytym porządku. Byłam świadoma tego, że będziemy przechodzić przez różnego rodzaju trudności, związanych chociażby z Jenną.
Nigdy nie zdawałam sobie jak bardzo wielki wpływ ma na mnie Harry. Gdy rozmyślałam o tym głębiej, wydawało mi się, iż jest on tym, który rozpala we mnie płomień fizycznego podekscytowania. Ale wyjeżdżając do Londynu, zawsze brakowało mi jego obecności; sprośnych komentarzy, które irytowały mnie niby przesadnie, a w środku tak naprawdę je uwielbiałam. Na wyjeździe dostrzegłam jego prawdziwą twarz, a przebywając z nim w wodzie zobaczyłam jak bardzo potrafi się mną zajmować. Nie wiem od jakiego czasu Harry troszczył się o mnie; nie było to do zauważenia, gdyż często denerwowałam się na niego za byle co. Zabronieniem rozmowy z Jenną okazał cząstkę tego - chciałabym, aby zapewniał mi bezwarunkowe bezpieczeństwo zawsze.
- Jeśli będziesz tak zamyślona, na pewno ktoś nie przegapi szansy na unieruchomienie cię. - potrząsnęłam głową odsyłając od siebie dalekie myśli, gdy usłyszałam głos Harrego.
- Przepraszam. - wyprostowałam się. - Ale teraz to tylko ćwiczenia.
- Co z tego? - pstryknął palcami. - Zawsze musisz uważać. Nawijam cały czas o skupieniu, a tt odlatujesz.
Zaśmiałam się na jego wywrócenia oczami. Próbował być poważny, by odzwierciedlić powagę tej sytuacji, ale nie za dobrze mu to wychodziło, gdy patrzył na mnie olewającą jego słowa.
- Boże. - mruknął. - Robisz to specjalnie bym się wkurzył i skrócił zajęcia.
- Rozgryzłeś mnie. - zachichotałam. - A tak szczerze, nie miałam tego w zamiarze. Mam natłok myśli.
Przygryzłam delikatnie wargę, gdy Harry powolnym krokiem zbliżył się do mnie.
- To znaczy? - podniósł w górę, a cwaniacki uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Natłok myśli o mnie?
- O nas. - poprawiłam go kołysając się na piętach. Harry w ciągu dwóch dni wielokrotnie powtarzał mi, jak bardzo ten gest jest niewinny w moim wykonaniu.
- O nas. - powtórzył, kiwając głową. Wydawał się zamyślić przez chwilę, gdy wzrok przeniósł za moją osobę, a kąciki jego ust poszły w górę. - W takim razie powiedz mi o czym dokładnie myślałaś. - zbliżył się, zmniejszając znacznie przestrzeń między nami. Głupio było mi to przyznać, ale taki drobny gest sprawił, że mój oddech stał się ciężki. Wspomniałam o tym, że jego obecność wyprawia ze mną niestworzone rzeczy?
- O tym co będzie dalej...
- Miej odwagę przyznać się, że były to sprośne rzeczy i nie bzdetuj mi. - rozbawienie, które migotało w jego zielonych oczach było zaraźliwe i jak na zawołanie zawołanie zaczęłam się uśmiechać.
- Ja to nie ty. W mojej głowie nie tylko takie te rzeczy.
- Co ty mówisz... - pokręcił głową dotykając mojego ramienia. Gęsia skórka pojawiła się w miejscu jego dotyku i chciałam, by tego nie zauważył.
- O, a to co? - zapytał, po czym pochylił się nade mną obserwując moje ramię, oczywiście nie pomijając kpiącego uśmiechu.
Super.
- Gęsia skórka...
- Nie nabijaj się. - odsunęłam się bok powodując opadnięcie jego ręki wzdłuż ciała.
- Ty i twoje ciało mnie pragniecie, więc nie wiem przed czym uciekasz. - jego wzrok zatopił się w moich oczach i ostrzegłam rozszerzające się źrenice u chłopaka.
- Cześć wam! - odskoczyłam od Harrego, gdy usłyszałam za nim głos.
***
- Po co tu przyszłaś? - głos Harrego był napięty, ale wciąż opanowany. Stałam lekko za nim, trzymając go za ramię jakby Jenna była zagrożeniem mojego życia.
- Tak dawno się nie widzieliśmy. - westchnęła. - Nie muszę zawsze wam szkodzić. Przyszłam się z wami zobaczyć.
- Nie wierzę w twoje dobre intencje. - warknęłam w jej stronę.
Nie miałam pojęcia co bardziej mnie denerwowało; jej obecność, czy to jak pożerała wzrokiem Harrego? Cień uśmiechu na jej twarzy zawsze był obecny, a ton głosu fałszywy, przepełniony nienaturalnymi emocjami.
Harry posłał mi zaintrygowane spojrzenie, które od razu powstrzymało mnie przed dopowiedzeniem czegokolwiek.
- Znów coś knujesz? - rzucił Harry, bez przerwy śledząc Jenny wyraz twarzy. Niechciana nuta zazdrości przeszyła mój umysł.
- Nie... - pokręciła głową z uśmiechem. - czemu tak sądzisz?
Każdy krok przez nią stawiany w stronę Harrego doprowadzał mnie na krawędź w stronę krzyku. Musiałam twardo stać w miejscu, by nie rzucić się na nią i nie wyszarpać jej włosów splecionych ze sobą wysoko na czubku jej głowy.
- Bo od tego tu jesteś. - prychnął Harry, wywołując u Jenny śmiech, który zatykał moje uszy.
- Oh, masz rację. - jej ręka zetknęła się z torsem Harrego, powoli opadając. Odwróciłam wzrok by nie patrzeć na jej ruchy, które świadomie wykonywała.
- Więc ty i Trish...
- Wyjdź stąd. - twardy głos Harrego nie dał dokończyć jej zdania.
- ...tworzycie coś razem?
- Nie będę powtarzać.
- Robisz się cholernie seksowny. - mruknęła mrużąc lekko oczy. Mogłam wprost wyobrazić sobie, gdy do jej umysłu wróciły wspomnienia związane z Harrym. Gdy zbliżyła się o krok, odsunęłam się od Harrego. Chciałam wrócić do domu, ale nie mogłam poddać się od tak.
- Jenna! - Harry chwycił jej nadgarstki. Lekki szok malujący się na twarzy dziewczyny dał mi niemałą satysfakcję.
- Pożałujecie. - wskazała na nas palcem. - A ciebie Styles... - uwiodę nie raz. - dodała szeptem zagryzając wargę.
Moje ruchy były niespokojne, gdy rozglądałam się dookoła siebie, żeby tylko nie patrzeć na Harrego. Jenna zawsze psuła między nami dobrą atmosferę. Zjawiała się w momentach, w jakich najmniej bym jej oczekiwała.
W momencie, w którym Harry odwracał się, ruszyłam szybkim krokiem w stronę domu. Nie miałam pojęcia przed czym uciekałam, ale w moich myślach nic nie było uporządkowane.
- Dokąd?
Harry pojawił się tuż przede mną zastawiając mi drogę na dalsze pójście.
- Do domu. To chyba oczywiste. - wzruszyłam ramionami chcąc go wyminąć.
- Nie powiedziałem, że koniec zajęć. - zaśmiał się sceptycznie, ponownie stając przede mną.
- Sama sobie robię wolne.
Zaoferowałam mu krótki, ironiczny uśmiech, nim ponownie chciałam go ominąć. Nie czułam się obrażona, byłam raczej wkurzona na Jennę, która wszystko psuła.
- Czy ty za każdym razem będziesz się tak zachowywać? - chwycił mnie za nadgarstek, zatrzymując wszystkie moje ruchy. - Chodzi mi, nie odzywasz się do mnie, bo co? Bo Jenna się tu zjawiła? Ja niczego nie zrobiłem.
- Wiem, Harry, wiem. - westchnęłam. - Poczułam się jak totalna idiotka, którą z resztą byłam. - Nienawidzę jej. Musi wszystko zepsuć, a poza tym ona na ciebie leci.
Machałam rękoma, a Harrego nastrój zmienił się diametralnie.
- Jak każda laska. - zaśmiał się.
- Nie pocieszasz. - wywróciłam oczami.
- Dobra. - westchnął rozbawiony. - Wiesz, że liczysz się dla mnie tylko ty i takie tam. - mówił szybko, a lekko speszony wyraz twarzy wywołał u mnie uśmiech. Harrego niewinność w tym momencie była słodka.
- Jesteś słodki. - uśmiechnęłam się patrząc na niego jak w piękny obrazek.
- Nie jestem słodki. - zaprzeczył, kręcąc głową. Udawana powaga była takim niewypałem, że ponownie wywołał u mnie śmiech.
***
- Zrobiłam popcorn. - uśmiechnęłam się, gdy Harty z pilotem w ręku przeskakiwał z kanału na kanał, by znaleźć coś sensownego.
- Chodź. - poklepał lekko swoje kolana. Stałam lekko osłupiona i poczułam ciepło na policzkach, gdy powtórzył ten ruch po raz drugi. - Nie będziesz siedziała po drugiej stronie kanapy, to na pewno.
Nieśmiało podeszłam do niego, a Harry pociągnął mnie na swoje kolana. Choć śmiesznie to brzmi, było to dla mnie nowe. Czułam się bliżej niego niż kiedykolwiek indziej. Jego zapach, który był charakterystyczny, spotykany tylko u Harrego wypełnił moje nozdrza i musiałam powstrzymywać się, by nie wciągać go przez cały czas.
- Gdy poczułam jego silne ramiona oplatające mnie wokół ciała, poczułam się niesamowicie bezpiecznie. Skąd Harry nabrał tyle uczuciowości? Nie znałam go od tej strony, być może dlatego, że ją ukrywał i dopiero teraz wiem, że naprawdę zaczynam go poznawać.
Odstawiłam popcorn obok nas i skupiałam się na tym, że opierałam się o jego tors, a on łączył swoje ręce na moim brzuchu.
- Moja mam złożyła mi kiedyś propozycje. - zaczęłam, gdy zaczęło mnie nużyć ze względu na źle dobrany film.
- Jaką? - mruknął jakby lekko senny, głowę zanurzając w zagłębieniu mojej szyi.
- Żebyś pojechał ze mną do Londynu. - uśmiechnęłam się lekko.
- Ja? Po co?
- Moja mama chciała cię poznać.
- Aaa... - kiwnął lekko głową. - Zastanowię się nad tym.
- Okej.
- Chodźmy już spać. Jest późno.
Harry nie wstawał dopóki nie kiwnęłam głową i nie zeszłam z jego kolan.
- Dziś śpisz ze mną. Już nie odpuszczę. - dłoń położył w dole moich pleców przesuwając do siebie i całując w czoło. Taki czuły, mały gest potrafił wywrócić mój żołądek do góry nogami. Dwa razy z rzędu odmawiałam, zawsze obracając sprawę w żart, gdy mówiłam, że moje łóżko jest z pewnością wygodniejsze.
- Gdy była burza nie narzekałaś. - przypomniał mi, ciągnąc mnie za nadgarstek w stronę swojego pokoju.
- A mogę się przebrać? - zatrzymałam się z trudnością.
- Jasne, pójdę z tobą.
- Nie. - zatrzymałam go w połowie kroku. - Nie potrzebuję nadzoru by się przebrać.
- Poczekam przed drzwiami.
Marne byłoby kłócenie się z nim, więc po prostu sobie odpuściłam pozwalając na kroczenie za mną. Słyszałam jak co chwilę ziewa.
- Takie są skutki, gdy tak wcześnie są zajęcia. - krzyczałam zza drzwi, szybko ściągając spodnie i zamieniając je na moje piżamy.
- Jutro nie będzie.
- Oczywiście, że nie. - otworzyłam drzwi, otrzymując od Harrego zmierzenie mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Zapomniałaś, że ja tu rządzę. - mrugnął oczkiem patrząc na moje ubranie. - Swoją drogą, fajne śpioszki.
Zaśmiałam się na jego nazwę, a po chwili Harry dołączył do mnie.
***
Przebieg sytuacji był co najmniej dziwny. Nie miałam najmniejszego pojęcia czy mogłam nazwać relacje między mną a Harrym "związkiem". Dostrzegłam różnicę w jego zachowaniu, rozmawiał i spędzał wolne chwile ze mną niż zazwyczaj.
Chłopak już dawno zasnął wtulony we mnie, a mój natłok myśli jak zawsze nie dawał mi spokoju. Wiedziałam, że moje uczucie do Harrego wciąż rosło, a najbardziej tego uniknąć w pierwszych dniach spędzonych tutaj. On dokładnie zdawał sobie sprawę, że nie oprę się jego urokowi osobistemu. I miał rację.
______________________________________________________
Cześć i czołem! Rozdział pisany chyba pod koniec wakacji, ale dodaję teraz. Proszę o komentarze. :)
CZYTAJCIE RANGE
Do następnego.