Zacisnęłam róg koca w ręku, gdy usłyszałam dzwonek mojego budzika. Znów zajęcia miałam o cholernej 6 rano. Zeszłam z łóżka, a raczej wyczołgałam się z niego i podeszłam do szafki wybierając czarne leginsy i bluzę do połowy ud, gdyż zapewne z samego rana było zimno. Harry oczywiście nie mógł zrobić zajęć później, bo złośliwości nigdy mu nie za mało i lubi mnie denerwować. Nie malowałam się, poprawiłam tylko koka, który był i tak rozwalony, ale dla kogo tu niby miałabym ładnie wyglądać? Skierowałam się do drzwi, a wychodząc natknęłam się na Harrego.
- Ooo, już wstałaś. - spojrzał na mnie od góry do dołu. - Już myślałem, że będę musiał cię budzić. - łobuzerski uśmiech zagościł na jego twarzy. Nie widziałam w nim nawet najmniejszego zmęczenia. Wydawał się być wypoczęty jakby była jakaś... dwunasta w południe.
- Wyglądasz...
- Daruj sobie docinki na temat mojego wyglądu, okej? - westchnęłam zrezygnowana przerywając mu tym samym. Spojrzał na mnie zdziwiony i wzruszył ramionami.
- To nie miało być docinką. - bronił się.
- A czym? - podniosłam brew patrząc na niego. Harry otworzył drzwi i - jak na mężczyznę przystało - przepuścił mnie pierwszą co mnie zdziwiło.
- Komplementem. - uśmiechnął się szeroko, gdy już byliśmy na dworze. Po chwili dorównał mi kroku i szliśmy równo.
- Ty i komplementy? - zdziwiłam się.
- Jeszcze dużo o mnie nie wiesz. - mrugnął oczkiem na co wywróciłam oczami.
Właśnie... bardzo dużo.
- Skoro dużo o tobie nie wiem, to powiedz mi coś. - zaczęłam. Oczywiście już od pierwszego dnia pobytu tutaj miałam niezliczoną liczbę pytań, lecz żadnego nie mogłam z siebie wydobyć, gdyż Harrego chamski charakter odciągał mnie od tego.
- Zależy co? - mruknął zwyczajnie i podszedł do garażu wyciągając potrzebne sprzęty na dzisiejsze zajęcia, za to ja tylko stałam i patrzyłam.
- Na przykład o pokoju 69. - rzekłam odważnie, a jego ciało widocznie zesztywniało. Pochylony nad ziemią zdawał się przetwarzać moje wypowiedziane słowa. Gdy tylko wyprostował się, jego sylwetka zaczęła obracać się w moją stronę. Patrzyłam na niego niewzruszona, lecz w głębi siebie drżałam, gdyż wiedziałam co może za chwilę nastąpić.
- Czemu chcesz to wiedzieć? - prychnął poirytowany.
- Może dlatego, że skrywasz to coś i zawsze gdy cię o to zapytam denerwujesz się i unikasz odpowiedzi! - zduszony krzyk wydobył się z mojego gardła. Zdenerwowałam się szybciej od Harrego. Tak przynajmniej mi się wydawało.
Patrzył w ziemię, a z jego lekko rozchylonych warg wylatywało drżące powietrze.
- Harry! - ponagliłam go.
- Czego! - odkrzyknął. Pokręciłam głową.
- Coraz więcej rzeczy jest tutaj, o których nie wiem. To jakaś cholerna tajemnica czy co? - za wszelką cenę starałam się usłyszeć cokolwiek.
- A żebyś wiedziała. - powiedział cicho jakby nie chcąc bardziej się wpieniać. - Z resztą nie musisz o wszystkim wiedzieć. - prychnął.
- Słyszysz ty siebie w ogóle? - krzyknęłam. Nie mogłam być tak opanowana, a Harry wcale na mnie nie patrzył. - Nie muszę?! Nawet nie mam pojęcia czy jestem tu bezpieczna!
- Jesteś. - rzekł stanowczo.
- Nie mam pewności. - dodałam. Chciałam bardzo wygrać teraz z nim, żeby uległ i choć trochę mi powiedział.
- Możesz się trochę opanować i nie myśleć o tym cholerstwie, tylko skupić się na zajęciach? - spojrzał na mnie przelotnie i schylił się biorąc do ręki duże pudło, które prawie rzucił przede mną. Gdyby wzrok mógłby zabijać, już dawno Harry byłby martwy.
Nic nie odpowiedziałam tylko czekałam na jego ruch.
Z pewnością nasza kłótnia, która nie była czymś niezwykłym, dała do myślenia bardzo wiele. Harry po prostu tyle skrywa, że boi się cokolwiek wyznać. Lecz nie mam nerwów ze stali i nie potrafię przez cały cholerny czas wmawiać sobie, że wszystko jest okej, że jestem bezpieczna. Gdy dostałam w policzek, naprawdę przejrzałam na oczy. Harry i jego sąsiedzi prowadzą zawziętą walkę, tylko nie wiem o co i raczej sama się tego nie dowiem. Sądząc również po słowach wypowiadanych przez Iana, że przez Harrego zginęła jego mama, musi być to poważny spór.
- Możesz zejść na ziemię i się w końcu do kurwy nędzy skupić? - westchnął Harry patrząc na mnie intensywnie. Zamrugałam kilkakrotnie i starałam się uważać. Ale jak? Skoro jestem rozkojarzona, nie potrafię zebrać myśli.
- Ja w takich warunkach pracować nie będę. - warknął rzucając małą tarczą o ziemię aż podskoczyłam ze strachu. Szybkim krokiem skierował się do domu.
- Ja tym bardziej. - odkrzyknęłam i usiadłam na ziemi skubiąc trawę.
Po co do cholery jasnej w ogóle się tu pojawiałam. Musiałam trafić na tego człowieka? Tak przystojnego, czarującego, lecz jak nikt inny irytującego.
Miejsce jest magiczne, aż nie wierzę, że przyszło mi w takim przebywać, lecz cholernie tajemnicze, być może niebezpieczne.
Długo nie siedziałam w samotności, bo Harry się pojawił i ustał nade mną. Padał na mnie jego cień, lecz nie spojrzałam na jego twarz. Spodziewać się mogłam wszystkiego; że się nie uspokoił, lub przymyślał wszystko i pokaże mi... nie. To na pewno nie.
- Wstań. - usłyszałam cichy, lecz stanowczy, lekko zachrypnięty głos Harrego.
- Po co? - jęknęłam dalej skubiąc trawkę.
- No wstań. - zażądał. Wzdychając wstałam niezdarnie i ustałam przed nim.
- Teraz będziesz mi rozka...
Usta Harrego na moich uniemożliwiły mi kontynuowanie tego, co zaczęłam. Wkurwia się na mnie a później całuje? Typowy Harry.
Obie ręce Harrego spoczęły na moim karku, a kciuk delikatnie gładził złączenie szyi ze szczęką. Wtopiłam się zupełnie w jego pełne wargi, a strach przed uzależnieniem od tego człowieka coraz bardziej mnie przenikał. Jęknęłam, gdy tylko dłoń Harrego powędrowała do mojej i przeniósł ją w swoje włosy. Zdziwiłam się, lecz swobodnie, tak jak tego chciał wplotłam smukłe palce w loki lekko za nie ciągnąc.
Już zupełnie się pogubiłam... złość, ciekawość, krzyki, namiętność w ciągu dziesięciu minut? Czy to kiedykolwiek było możliwe?
Chyba nie. Aż do teraz.
_______________________________________________________________________________
Cześć hej ♥
Przepraszam za tak krótki rozdział, lecz naprawdę nie mam czasu, zaraz wychodzę, więc tak na szybko taki króciuśki :) mam nadzieję, że się spodobał ♥
No i mamy takiego zmiennego Hazzusia xD ♥
- Ooo, już wstałaś. - spojrzał na mnie od góry do dołu. - Już myślałem, że będę musiał cię budzić. - łobuzerski uśmiech zagościł na jego twarzy. Nie widziałam w nim nawet najmniejszego zmęczenia. Wydawał się być wypoczęty jakby była jakaś... dwunasta w południe.
- Wyglądasz...
- Daruj sobie docinki na temat mojego wyglądu, okej? - westchnęłam zrezygnowana przerywając mu tym samym. Spojrzał na mnie zdziwiony i wzruszył ramionami.
- To nie miało być docinką. - bronił się.
- A czym? - podniosłam brew patrząc na niego. Harry otworzył drzwi i - jak na mężczyznę przystało - przepuścił mnie pierwszą co mnie zdziwiło.
- Komplementem. - uśmiechnął się szeroko, gdy już byliśmy na dworze. Po chwili dorównał mi kroku i szliśmy równo.
- Ty i komplementy? - zdziwiłam się.
- Jeszcze dużo o mnie nie wiesz. - mrugnął oczkiem na co wywróciłam oczami.
Właśnie... bardzo dużo.
- Skoro dużo o tobie nie wiem, to powiedz mi coś. - zaczęłam. Oczywiście już od pierwszego dnia pobytu tutaj miałam niezliczoną liczbę pytań, lecz żadnego nie mogłam z siebie wydobyć, gdyż Harrego chamski charakter odciągał mnie od tego.
- Zależy co? - mruknął zwyczajnie i podszedł do garażu wyciągając potrzebne sprzęty na dzisiejsze zajęcia, za to ja tylko stałam i patrzyłam.
- Na przykład o pokoju 69. - rzekłam odważnie, a jego ciało widocznie zesztywniało. Pochylony nad ziemią zdawał się przetwarzać moje wypowiedziane słowa. Gdy tylko wyprostował się, jego sylwetka zaczęła obracać się w moją stronę. Patrzyłam na niego niewzruszona, lecz w głębi siebie drżałam, gdyż wiedziałam co może za chwilę nastąpić.
- Czemu chcesz to wiedzieć? - prychnął poirytowany.
- Może dlatego, że skrywasz to coś i zawsze gdy cię o to zapytam denerwujesz się i unikasz odpowiedzi! - zduszony krzyk wydobył się z mojego gardła. Zdenerwowałam się szybciej od Harrego. Tak przynajmniej mi się wydawało.
Patrzył w ziemię, a z jego lekko rozchylonych warg wylatywało drżące powietrze.
- Harry! - ponagliłam go.
- Czego! - odkrzyknął. Pokręciłam głową.
- Coraz więcej rzeczy jest tutaj, o których nie wiem. To jakaś cholerna tajemnica czy co? - za wszelką cenę starałam się usłyszeć cokolwiek.
- A żebyś wiedziała. - powiedział cicho jakby nie chcąc bardziej się wpieniać. - Z resztą nie musisz o wszystkim wiedzieć. - prychnął.
- Słyszysz ty siebie w ogóle? - krzyknęłam. Nie mogłam być tak opanowana, a Harry wcale na mnie nie patrzył. - Nie muszę?! Nawet nie mam pojęcia czy jestem tu bezpieczna!
- Jesteś. - rzekł stanowczo.
- Nie mam pewności. - dodałam. Chciałam bardzo wygrać teraz z nim, żeby uległ i choć trochę mi powiedział.
- Możesz się trochę opanować i nie myśleć o tym cholerstwie, tylko skupić się na zajęciach? - spojrzał na mnie przelotnie i schylił się biorąc do ręki duże pudło, które prawie rzucił przede mną. Gdyby wzrok mógłby zabijać, już dawno Harry byłby martwy.
Nic nie odpowiedziałam tylko czekałam na jego ruch.
Z pewnością nasza kłótnia, która nie była czymś niezwykłym, dała do myślenia bardzo wiele. Harry po prostu tyle skrywa, że boi się cokolwiek wyznać. Lecz nie mam nerwów ze stali i nie potrafię przez cały cholerny czas wmawiać sobie, że wszystko jest okej, że jestem bezpieczna. Gdy dostałam w policzek, naprawdę przejrzałam na oczy. Harry i jego sąsiedzi prowadzą zawziętą walkę, tylko nie wiem o co i raczej sama się tego nie dowiem. Sądząc również po słowach wypowiadanych przez Iana, że przez Harrego zginęła jego mama, musi być to poważny spór.
- Możesz zejść na ziemię i się w końcu do kurwy nędzy skupić? - westchnął Harry patrząc na mnie intensywnie. Zamrugałam kilkakrotnie i starałam się uważać. Ale jak? Skoro jestem rozkojarzona, nie potrafię zebrać myśli.
- Ja w takich warunkach pracować nie będę. - warknął rzucając małą tarczą o ziemię aż podskoczyłam ze strachu. Szybkim krokiem skierował się do domu.
- Ja tym bardziej. - odkrzyknęłam i usiadłam na ziemi skubiąc trawę.
Po co do cholery jasnej w ogóle się tu pojawiałam. Musiałam trafić na tego człowieka? Tak przystojnego, czarującego, lecz jak nikt inny irytującego.
Miejsce jest magiczne, aż nie wierzę, że przyszło mi w takim przebywać, lecz cholernie tajemnicze, być może niebezpieczne.
Długo nie siedziałam w samotności, bo Harry się pojawił i ustał nade mną. Padał na mnie jego cień, lecz nie spojrzałam na jego twarz. Spodziewać się mogłam wszystkiego; że się nie uspokoił, lub przymyślał wszystko i pokaże mi... nie. To na pewno nie.
- Wstań. - usłyszałam cichy, lecz stanowczy, lekko zachrypnięty głos Harrego.
- Po co? - jęknęłam dalej skubiąc trawkę.
- No wstań. - zażądał. Wzdychając wstałam niezdarnie i ustałam przed nim.
- Teraz będziesz mi rozka...
Usta Harrego na moich uniemożliwiły mi kontynuowanie tego, co zaczęłam. Wkurwia się na mnie a później całuje? Typowy Harry.
Obie ręce Harrego spoczęły na moim karku, a kciuk delikatnie gładził złączenie szyi ze szczęką. Wtopiłam się zupełnie w jego pełne wargi, a strach przed uzależnieniem od tego człowieka coraz bardziej mnie przenikał. Jęknęłam, gdy tylko dłoń Harrego powędrowała do mojej i przeniósł ją w swoje włosy. Zdziwiłam się, lecz swobodnie, tak jak tego chciał wplotłam smukłe palce w loki lekko za nie ciągnąc.
Już zupełnie się pogubiłam... złość, ciekawość, krzyki, namiętność w ciągu dziesięciu minut? Czy to kiedykolwiek było możliwe?
Chyba nie. Aż do teraz.
_______________________________________________________________________________
Cześć hej ♥
Przepraszam za tak krótki rozdział, lecz naprawdę nie mam czasu, zaraz wychodzę, więc tak na szybko taki króciuśki :) mam nadzieję, że się spodobał ♥
No i mamy takiego zmiennego Hazzusia xD ♥
super rozdział! :DD
OdpowiedzUsuńSuper ;) Harry i te jego humorki xd jakby mial okres hahahah kiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńNic nie obiecuję, ale prawdopodobnie w weekend. <3
UsuńOk ;)
UsuńKochana rozdział zajebisty !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń-JU
Zajebisty <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Zajebisty <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Zajebisty <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next