- Harry. - rzuciłam zmieszana, chcąc za wszelką cenę wykaraskać się z jego objęć. Zdawałam sobie sprawę z tego, że go pocałowałam, lecz kierowało mną coś dziwnego. Coś, co nie pozwoliło mi myśleć racjonalnie.
Moje dłonie desperacko próbowały 'odkleić' palce Harrego z moich bioder, lecz było to trudne zważając na fakt, że on miał więcej siły ode mnie.
- Trish, uspokój się. - powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu. Leżał pode mną, zupełnie jakby nie przejmując się tym co się stało. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć, choć wiedziałam, że Harry bez przerwy wpatruje się w moją twarz. Jego wzrok palił we mnie dziurę.
Nie zwracając uwagi na jego słowa, nadal siłowałam się z dłońmi Harrego, które były w tej chwili najbardziej irytujące. Do moich uszu doszło głośne westchnienie chłopaka, więc wiedziałam, że zaczął się w środku gotować.
- Trish, przestań. - powiedział bardziej uniesionym głosem niż poprzednio i podniósł się do pozycji siedzącej, tym samym zmniejszając dystans pomiędzy nami do minimum. Oderwał swoje dłonie z moich bioder i chwycił mnie za nadgarstki uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Od momentu, kiedy oderwałam się od jego pełnych ust, nie spojrzałam na niego, czego raczej oczekiwał, bo szeptał coś w stylu, żebym na niego zerknęła.
- Trish, weź mnie nie rozśmieszaj. - prychnął, co spowodowało, że zebrałam się w sobie i spojrzałam na niego wyczekująco. Posłał mi delikatny uśmiech, lecz nie podbudowało mnie to. Czułam się jak idiotka. Pokazałam mu, że jestem jak prawie każda, która na niego leci. Nie chciałam mu tego uświadamiać. Chciałam być niby niezależną, a pokazałam, że nie potrafię oprzeć się jego urokowi osobistemu.
Poczułam jakby wewnętrzną siłę, która pozwoliła mi się wyswobodzić z uścisku Harrego. Tak naprawdę siebie nie rozumiałam. Pięć minut temu całowałam go jakby nic innego mnie nie interesowało, a teraz pragnę uciec?
Odepchnęłam lekko Harrego, czego chyba się nie spodziewał, bo nie zdążył mnie złapać, a ja już wybiegłam z garażu, w którym obecnie przebywaliśmy. Wbiegłam do domu, a w duchu modliłam się, żeby Harry narazie dał mi spokój.
Stchórzyłam.
W głowie miałam mętlik, który niepozwalał mi racjonalnie myśleć. Przynajmniej Harry mnie nie wyśmiał, czego najbardziej spodziewałam się.
***
Leżałam na łóżku już tak z kilka godzin. Nudziło mi się, nie powiem, lecz co innego mogłam zrobić? Zadzwoniłam w tym czasie do mamy, co mnie uspokoiło, gdy dowiedziałam się, że wszystko u niej w porządku. Nadal miałam wyrzuty sumienia, że ja wyjechałam spędzać 'miło' czas, a ona została sama. Ale wbrew jej woli nie zrobiłabym tego.
Czytałam w internecie o różnego rodzaju broniach, których nie widziałam u Harrego. Może narazie postanowił powstrzymać się z pokazaniem mi ich?
Wzdrygnęłam się gdy usłyszałam pukanie, bo doskonale wiedziałam, że był to Harry. Mogłam spodziewać się tego, że w końcu do mnie przyjdzie. W sumie od kilku godzin nie dawałam żadnego znaku życia.
Gdy nie zaprosiłam go ani jednym słowem, postanowił wejść, zamykając za sobą cicho drzwi. Oparł się o framugę i na mnie patrzył, powodując, że czułam się bardziej niezręcznie niż wtedy, kiedy siedziałam na jego talii. Moje palce nerwowo bawiły się telefonem, dopóki nie wypadł z moich rąk i nie spoczął po mojej prawej stronie talii.
- Masz zamiar teraz mnie unikać? - odepchnął się od framugi i począł iść w moją stronę. Przełknęłam głośno ślinę, mając nadzieję, że nie utknie mi w gardle i nie zacznę się dusić. Nie rozumiałam mojego zachowania, strachu jaki mną zawładnął w tej chwili. Harry nie wyglądał na jakoś specjalnie przejętego tym pocałunkiem.
Nie odpowiedziałam nic, postanowiłam to przemilczeć, może mu się znudzi i opuści ten pokój, ale gdy ukucnął tuż przy krawędzi łóżka, poczułam, że przegrałam ze swoimi myślami.
- Trish... - urwał jakby chciał dokończyć, lecz jakby zabrakło mu słów.
- Przepraszam? - powiedziałam cicho, mając nadzieję, że może mnie usłyszy. Może właśnie tego ode mnie oczekiwał, może właśnie chciał moich przeprosin.
- Za co? - prychnął lekko, nie spuszczając ze mnie wzroku, natomiast mój już był utkwiony w moje palce.
- Za to, że cię pocałowałam. Przepraszam... j..ja... ja już nie będę tego robić... nie wiem co mną kierowało.. ja.. - urwałam, gdy przyłożył palca do moich ust. Słowa wypowiedziane na jednym oddechu nie były takim tłumaczeniem jakiego oczekiwałam. Mogłam wykazać się czymś więcej.
- Jesteś taka słodka. - przyznał, co lekko mnie zszokowało. Spojrzałam na niego dużymi oczami, chcąc wytłumaczeń w jakim kontekście to powiedział. - Nigdy mnie nie przepraszano za pocałunek. - sprostował. Czułam, że moje policzki palą się od czerwieni, lecz nie mogłam nad tym zapanować. To cholernie krępujące, gdy nie wiem co z sobą zrobić. Jego wypominki na temat mojego dziewictwa napłynęły do mojej głowy niczym jakaś fala. Czemu on tu ze mną siedzi, skoro mógł robić zupełnie coś innego? Na co mu taka dziewica?
- Cóż... - zaczęłam, by po chwili dokończyć. - Zrobiłam wyjątek. - wymusiłam uśmiech i chyba został doceniony, bo za chwilę zauważyłam go na twarzy Harrego. Jego chyba nigdy nic nie krępowało.
- Nie musiałaś tego robić. - pokręcił lekko głową. Zerknęłam na niego chwilowo i spojrzałam w dół. Cholerna ja. - to nie jest coś za co należy przepraszać. - dodał po chwili, a jego łokcie już po chwili spoczęły na miękkim materacu łóżka.
Zapadła cisza. Nie komentowałam tego, co powiedział mi przed chwilą, bo znów miałam mu powtarzać, że jednak jestem nienormalna i przeprosiłam?
Wzrok Harrego utkwiony został już po raz setny tego dnia na mojej twarzy, śledząc każdy jej milimetr. Komfort już dawno mnie opuścił, a pozostawił po sobie zmieszanie i wiele rzeczy których teraz najmniej potrzebowałam.
- Czasami nie mogę dojść do słowa, bo za dużo gadasz, a czasami jesteś zadziwiająco spokojna. - skomentował moje zachowanie. Po części byłam mu wdzięczna, że wypełnił tą ciszę.
- To zupełnie jak ty. Masz straszne zmiany humoru. - rzekłam jak najciszej bojąc się, że go rozzłoszczę. Chciałabym tego? Nie, raczej nie.
Zaśmiał się, spuszczając głowę w dół. Spojrzałam na niego, zupełnie nie spodziewając się takiej reakcji. Byłam prawie pewna, że powiem coś nie tak i jego opanowanie pójdzie gdzieś.
- Potrafisz irytować jak jeszcze nikt. Może dlatego. - wstrząsnął ramionami. Jego ton głosu mówił mi, że nie chciał mnie urazić ni nic z tych rzeczy.
- No wiesz...? - odpowiedziałam udając urażoną. Odwróciłam głowę w innym kierunku niż on, lecz poczułam, że chwycił mój podbródek i odwrócił z powrotem w swoją stronę. Zielone tęczówki były wpatrzone głęboko w moje. Nie spuściłam wzroku jak przez ostatnie minuty to robiłam. Byłam jakby zahipnotyzowana, czerpiąc radość z samego patrzenia w jego oczy. Nim zdążyłam zorientować się, co Harry ma w zamiarze, poczułam na swoich ustach miękkie wargi Harrego. Po raz drugi tego dnia rozkoszowałam się jego smakiem.
________________________________________________________________________
Witajcie po tak długiej przerwie! :D
Rozdział krótki, ale jakby przesłodziaśny xD
Chciałam serio przeprosić za to, że tak zaniedbałam tutaj dodawanie rozdziałów, ale miałam ferie (które na moje nieszczęście się już kończą) i za bardzo się rozleniwiłam, lecz na TRY już trochę rozdziałów przybyło!
Nie wiem kiedy kolejny, ale chciałabym komentarze, które zmobilizują mnie do dalszego pisania. Wiem, że cały czas przepraszam za długą nieobecność tutaj i nic z tym nie robię, ale musicie mnie zrozumieć... :(
Przepraszam także za wszelkiego rodzaju błędy tak jak i na Try. Wiem, że się tu pojawiają, ale w miarę możliwości wszystkie poprawiam, gdy zauważę.
Okej, już nie przynudzam <3 życzę miłych ferii wszystkich którym jutro się zaczynają! Kocham Was Kotki ♥
Moje dłonie desperacko próbowały 'odkleić' palce Harrego z moich bioder, lecz było to trudne zważając na fakt, że on miał więcej siły ode mnie.
- Trish, uspokój się. - powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu. Leżał pode mną, zupełnie jakby nie przejmując się tym co się stało. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć, choć wiedziałam, że Harry bez przerwy wpatruje się w moją twarz. Jego wzrok palił we mnie dziurę.
Nie zwracając uwagi na jego słowa, nadal siłowałam się z dłońmi Harrego, które były w tej chwili najbardziej irytujące. Do moich uszu doszło głośne westchnienie chłopaka, więc wiedziałam, że zaczął się w środku gotować.
- Trish, przestań. - powiedział bardziej uniesionym głosem niż poprzednio i podniósł się do pozycji siedzącej, tym samym zmniejszając dystans pomiędzy nami do minimum. Oderwał swoje dłonie z moich bioder i chwycił mnie za nadgarstki uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Od momentu, kiedy oderwałam się od jego pełnych ust, nie spojrzałam na niego, czego raczej oczekiwał, bo szeptał coś w stylu, żebym na niego zerknęła.
- Trish, weź mnie nie rozśmieszaj. - prychnął, co spowodowało, że zebrałam się w sobie i spojrzałam na niego wyczekująco. Posłał mi delikatny uśmiech, lecz nie podbudowało mnie to. Czułam się jak idiotka. Pokazałam mu, że jestem jak prawie każda, która na niego leci. Nie chciałam mu tego uświadamiać. Chciałam być niby niezależną, a pokazałam, że nie potrafię oprzeć się jego urokowi osobistemu.
Poczułam jakby wewnętrzną siłę, która pozwoliła mi się wyswobodzić z uścisku Harrego. Tak naprawdę siebie nie rozumiałam. Pięć minut temu całowałam go jakby nic innego mnie nie interesowało, a teraz pragnę uciec?
Odepchnęłam lekko Harrego, czego chyba się nie spodziewał, bo nie zdążył mnie złapać, a ja już wybiegłam z garażu, w którym obecnie przebywaliśmy. Wbiegłam do domu, a w duchu modliłam się, żeby Harry narazie dał mi spokój.
Stchórzyłam.
W głowie miałam mętlik, który niepozwalał mi racjonalnie myśleć. Przynajmniej Harry mnie nie wyśmiał, czego najbardziej spodziewałam się.
***
Leżałam na łóżku już tak z kilka godzin. Nudziło mi się, nie powiem, lecz co innego mogłam zrobić? Zadzwoniłam w tym czasie do mamy, co mnie uspokoiło, gdy dowiedziałam się, że wszystko u niej w porządku. Nadal miałam wyrzuty sumienia, że ja wyjechałam spędzać 'miło' czas, a ona została sama. Ale wbrew jej woli nie zrobiłabym tego.
Czytałam w internecie o różnego rodzaju broniach, których nie widziałam u Harrego. Może narazie postanowił powstrzymać się z pokazaniem mi ich?
Wzdrygnęłam się gdy usłyszałam pukanie, bo doskonale wiedziałam, że był to Harry. Mogłam spodziewać się tego, że w końcu do mnie przyjdzie. W sumie od kilku godzin nie dawałam żadnego znaku życia.
Gdy nie zaprosiłam go ani jednym słowem, postanowił wejść, zamykając za sobą cicho drzwi. Oparł się o framugę i na mnie patrzył, powodując, że czułam się bardziej niezręcznie niż wtedy, kiedy siedziałam na jego talii. Moje palce nerwowo bawiły się telefonem, dopóki nie wypadł z moich rąk i nie spoczął po mojej prawej stronie talii.
- Masz zamiar teraz mnie unikać? - odepchnął się od framugi i począł iść w moją stronę. Przełknęłam głośno ślinę, mając nadzieję, że nie utknie mi w gardle i nie zacznę się dusić. Nie rozumiałam mojego zachowania, strachu jaki mną zawładnął w tej chwili. Harry nie wyglądał na jakoś specjalnie przejętego tym pocałunkiem.
Nie odpowiedziałam nic, postanowiłam to przemilczeć, może mu się znudzi i opuści ten pokój, ale gdy ukucnął tuż przy krawędzi łóżka, poczułam, że przegrałam ze swoimi myślami.
- Trish... - urwał jakby chciał dokończyć, lecz jakby zabrakło mu słów.
- Przepraszam? - powiedziałam cicho, mając nadzieję, że może mnie usłyszy. Może właśnie tego ode mnie oczekiwał, może właśnie chciał moich przeprosin.
- Za co? - prychnął lekko, nie spuszczając ze mnie wzroku, natomiast mój już był utkwiony w moje palce.
- Za to, że cię pocałowałam. Przepraszam... j..ja... ja już nie będę tego robić... nie wiem co mną kierowało.. ja.. - urwałam, gdy przyłożył palca do moich ust. Słowa wypowiedziane na jednym oddechu nie były takim tłumaczeniem jakiego oczekiwałam. Mogłam wykazać się czymś więcej.
- Jesteś taka słodka. - przyznał, co lekko mnie zszokowało. Spojrzałam na niego dużymi oczami, chcąc wytłumaczeń w jakim kontekście to powiedział. - Nigdy mnie nie przepraszano za pocałunek. - sprostował. Czułam, że moje policzki palą się od czerwieni, lecz nie mogłam nad tym zapanować. To cholernie krępujące, gdy nie wiem co z sobą zrobić. Jego wypominki na temat mojego dziewictwa napłynęły do mojej głowy niczym jakaś fala. Czemu on tu ze mną siedzi, skoro mógł robić zupełnie coś innego? Na co mu taka dziewica?
- Cóż... - zaczęłam, by po chwili dokończyć. - Zrobiłam wyjątek. - wymusiłam uśmiech i chyba został doceniony, bo za chwilę zauważyłam go na twarzy Harrego. Jego chyba nigdy nic nie krępowało.
- Nie musiałaś tego robić. - pokręcił lekko głową. Zerknęłam na niego chwilowo i spojrzałam w dół. Cholerna ja. - to nie jest coś za co należy przepraszać. - dodał po chwili, a jego łokcie już po chwili spoczęły na miękkim materacu łóżka.
Zapadła cisza. Nie komentowałam tego, co powiedział mi przed chwilą, bo znów miałam mu powtarzać, że jednak jestem nienormalna i przeprosiłam?
Wzrok Harrego utkwiony został już po raz setny tego dnia na mojej twarzy, śledząc każdy jej milimetr. Komfort już dawno mnie opuścił, a pozostawił po sobie zmieszanie i wiele rzeczy których teraz najmniej potrzebowałam.
- Czasami nie mogę dojść do słowa, bo za dużo gadasz, a czasami jesteś zadziwiająco spokojna. - skomentował moje zachowanie. Po części byłam mu wdzięczna, że wypełnił tą ciszę.
- To zupełnie jak ty. Masz straszne zmiany humoru. - rzekłam jak najciszej bojąc się, że go rozzłoszczę. Chciałabym tego? Nie, raczej nie.
Zaśmiał się, spuszczając głowę w dół. Spojrzałam na niego, zupełnie nie spodziewając się takiej reakcji. Byłam prawie pewna, że powiem coś nie tak i jego opanowanie pójdzie gdzieś.
- Potrafisz irytować jak jeszcze nikt. Może dlatego. - wstrząsnął ramionami. Jego ton głosu mówił mi, że nie chciał mnie urazić ni nic z tych rzeczy.
- No wiesz...? - odpowiedziałam udając urażoną. Odwróciłam głowę w innym kierunku niż on, lecz poczułam, że chwycił mój podbródek i odwrócił z powrotem w swoją stronę. Zielone tęczówki były wpatrzone głęboko w moje. Nie spuściłam wzroku jak przez ostatnie minuty to robiłam. Byłam jakby zahipnotyzowana, czerpiąc radość z samego patrzenia w jego oczy. Nim zdążyłam zorientować się, co Harry ma w zamiarze, poczułam na swoich ustach miękkie wargi Harrego. Po raz drugi tego dnia rozkoszowałam się jego smakiem.
________________________________________________________________________
Witajcie po tak długiej przerwie! :D
Rozdział krótki, ale jakby przesłodziaśny xD
Chciałam serio przeprosić za to, że tak zaniedbałam tutaj dodawanie rozdziałów, ale miałam ferie (które na moje nieszczęście się już kończą) i za bardzo się rozleniwiłam, lecz na TRY już trochę rozdziałów przybyło!
Nie wiem kiedy kolejny, ale chciałabym komentarze, które zmobilizują mnie do dalszego pisania. Wiem, że cały czas przepraszam za długą nieobecność tutaj i nic z tym nie robię, ale musicie mnie zrozumieć... :(
Przepraszam także za wszelkiego rodzaju błędy tak jak i na Try. Wiem, że się tu pojawiają, ale w miarę możliwości wszystkie poprawiam, gdy zauważę.
Okej, już nie przynudzam <3 życzę miłych ferii wszystkich którym jutro się zaczynają! Kocham Was Kotki ♥
super! :D
OdpowiedzUsuńAle słodkooo aww! xx
OdpowiedzUsuńUroczo aww <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGenialny aw
OdpowiedzUsuń