sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 6

Weekend nie był okropny, gdyby nie to, że prawie wcale nie widywałam się z Harrym. Kolacje jadłam po dziewiętnastej i nie spotykałam Harrego w kuchni. Brakowało mi choćby kilkuminutowej NORMALNEJ rozmowy z nim. Zadzwoniłam do mamy, na szczęście wszystko z nią okej. Muszę poprosić Harrego o 'zwolnienie' z lekcji i ją kiedyś odwiedzić.
Spojrzałam w telefon - 5:31. Nie wierzę, że tak wcześnie podniosłam się z łóżka, ale muszę pokazać Stylesowi, że jestem ambitna i wiem po co tu przyjechałam.
W szybkim tempie uporałam się ze wszystkimi czynnościami w łazience, po czym założyłam na siebie jasne rurki, bokserkę fioletową i sweterek ze względu na to, że z rana jest chłodno. Wyszłam cicho z domu żeby nie obudzić Harrego i po chwili stałam już przy tarczy. Pistolet,którym strzelałam pierwszy raz, leżał koło niej, chyba Styles zapomniał go schować. Wzięłam go do ręki i strzeliłam.

*Harry*

Usłyszałem szczekanie mojego psa, które po chwili ucichło. Zazwyczaj szczeka tylko wtedy, gdy ktoś przebywa na podwórku, czyli ktoś musiał się tam włóczyć. Nie było nawet 6 godziny, ale nie czułem się zmęczony. Ubrałem pierwsze lepsze rzeczy i wyszedłem na dwór.
Widok Trish ćwiczącej strzelanie do tarczy przed godziną rozpoczynającą nasze zajęcia, wywołuje u mnie na twarzy dumny z niej uśmiech. Zupełnie nie spodziewałem się tego, że spotkam ją rano, samą ćwiczącą strzelanie. Przypatrywałem się jej ruchom i byłem pod ogromnym wrażeniem. Profesjonalne układanie dłoni na broni, idealna postawa, w zupełności skupiona. Chciałem żeby wiedziała, że ją obserwowałem, ale może bardziej by ją to rozproszyło.
Stałem i patrzyłem, kiedy nagle kulka uderzyła idealnie w środek tarczy. Kilka strzałów jeszcze rozległo się w to samo miejsce.
- Brawo! - zacząłem klaskać, co spowodowało, że dziewczyna odwróciła się w moją stronę z czarującym uśmiechem. Szedłem w jej stronę z uśmiechem na ustach  i widziałem jak na jej twarz wkradają się rumieńce.
- Długo tu już patrzysz? - spytała i spojrzała na swoje buty, po czym zdjęła sweterek. Kurwa, nie rozbieraj się przede mną...
- 15 minut? - strzeliłem tak na oko. - Zaczynamy zajęcia? - spytałem. Próbowałem ukryć w moim głosie, że nie podnieciłem się na ten wyczyn.
- Um.. dasz mi dosłownie 5 minut? - jej głos był niepewny. Bała się mojego wybuchu? Kiwnąłem głową, więc bez słowa pobiegła do domu i zniknęła za drzwiami.

*Trish*

Reszta dnia minęła bardzo szybko. W trakcie zajęć nie rozmawiałam z Harrym na jakieś inne tematy oprócz nauki strzelania. Podobało mi się w nim skupienie na wykonywanej przez niego czynności; dokładne omówienie karabinu, to, jak unosił brew, pytając czy wszystko rozumiem... To wszystko było tak niesamowicie przedstawione. Harry, jako nauczyciel strzelania, radził sobie z wyrozumiałością do swojego ucznia, ale w życiu prywatnym... niezbyt. Jego nieopanowanie przed złością, przed wydzieraniem się na mnie za nic, czasami przerażało i dotąd przeraża. Na razie mieszkam z nim pod jednym dachem, a jako człowiek, który mnie uczy, nie powinien na samym wejściu opowiedzieć mi o sobie? Nic nie kapuję...
Gdy zbliżał się wieczór, próbowałam wszystkie myśli zebrać do kupy. Najlepszym sposobem na skupienie jest spacer,więc postanowiłam się przejść. Ubrałam na siebie bluzę, którą strasznie lubię i wyszłam z pokoju, a później z domu niezauważona. Czemu miałabym informować 'sarkastycznego gościa' o moim wyjściu, skoro przytaknie, a tak naprawdę chuj to będzie go obchodziło?
Gdy przekraczałam bramkę, biały labrador podbiegł do mnie i zaczął się cieszyć, ale także szczekać. To chyba przez niego Harry wyszedł z domu dziś rano i zaczął mnie obserwować. Uciszyłam go i pogłaskałam, potem wyszłam za posesję. Zauważyłam, że wieczory letnie w Biburach są chłodniejsze niż w Londynie. Rozważałam nad powrotem, ale potrzebowałam spaceru, w końcu udało mi się znaleźć na niego odpowiedni czas i ochotę.
Szłam dalej przez co ogarniał mnie niepokój. Słońce było prawie za horyzontem, tylko niewielkie smugi promieni słonecznych przedostawały się przez oddalony las. Lekki szmer za mną powodował, że odwracałam się przerażona. Nie wiem czemu moje myśli powędrowały do Harrego. Jego piękna, niewyparzona mordka potrafiła za każdym razem wywołać u mnie uśmiech, który musiałam dusić w sobie żeby nie wyjść na taką, która chce wepchać się do jego łóżka. Chociaż sama sobie dziwię się, że mnie jeszcze nie próbował przelecieć. Może jestem za mało atrakcyjna?
- Proszę, proszę! - odezwał się za mną głos. Jenna... - Laska Harrego Stylesa? - zakpiła.
- Nie jestem jego laską. - warknęłam. Ta dziewczyna już od pierwszego spojrzenia wkurzyła mnie, nie wspominając już o dotknięciu Harrego. Trish, on nie jest twój - moja podświadomość próbuje mi wmówić coś, co wiem doskonale.
- Oj przestań. Wiem o tym. - wstrząsnęła ramionami. - On nie miał nigdy dziewczyny i jej nie będzie miał. Styles nie jest stworzony do związków. - spojrzała na swoje paznokcie, po czym jej wzrok spoczął na mnie. Wstrząsająca była dla mnie ta informacja. Myślałam, że obecnie ma dziewczynę, że mieszka z nią w tym ogromnym domu, ale po jego przywitaniu 'kolejna dziewica', mogłam się tego od razu domyśleć.
- Co o nim wiesz? - zapytałam i schowałam dłonie do kieszeni bluzy, bujając się na piętach. Może od niej dowiem się kilka rzeczy o Harrym...
- Właśnie o to chodzi, że nic. - prychnęła i wskazała ruchem ręki żebyśmy poszły dalej. - Będziesz moim nowym źródłem informacji, a ja może twoim. - rzuciła prawie szeptem. Spojrzałam na nią, a na jej twarzy zagościł przyjazny uśmiech. Za bardzo przyjazny...
- Nie rozumiem... - wstrząsnęłam głową. Rozumiałam to tak, jakbym miała uczyć się u Harrego, ale współpracować z nią i kablować na Harrego do niej.
- Ty jednak ciemna jesteś, wiesz? - czułam, że żartuje. Jej zachowanie było dziwne jak na wredną Jennę. Czy myliłam się co do niej? - Ja udzielę ci kilka informacji o Harrym, w zamian za to ty będziesz informować mnie o jego planach. WSZYSTKICH planach. - jej ton był cichy i tajemniczy, jakby bała się, że ktoś ją usłyszy.
- Nie wiem czy mogę...
- Oczywiście, że możesz... - zaśmiała się, przerywając mi. - Macie już jakiś plan? - nie wiedziałam czy mogłam jej zaufać jednak wydawała się spoko.
PLAN. Jaki plan? Harry nie mógłby tworzyć ze mną jakiegokolwiek planu, bo nie wiem nawet o co w tym wszystkim chodzi. Przyjechałam tu tylko strzelać, a okazuje się to wszystko bardziej tajemnicze niż mogłabym pomyśleć.
- Styles nie ma planu, co? - cwaniacki ton jej głosu zadziwiał mnie. - Cienias. - prychnęła cicho. - Znasz pokój 69? - spytała po chwili. Pokręciłam głową, więc otworzyła usta żeby kontynuować. - Radziłabym ci do niego zajrzeć, ale uważaj na Stylesa. Nie lubi jak ktoś się tam plącze... - palcem kręciła końcówkę włosów z kucyka. - Piwnica, szare drzwi na samym końcu korytarza. Może też tam się niedługo znajdziesz... - ostatnie zdanie powiedziała szeptem. Co do cholery?!
Zaczęła odchodzić.
- Czekaj...
- Adios! - dwa palce odbiła od swojego czoła, żegnając sie jak żołnierz, po czym odeszła. Chciałam ruszyć za nią, lecz zrezygnowałam zastanawiając się nad sensem jej dziwnych słów. 'Może też tam się niedługo znajdziesz...' Z sekundy na sekundę coraz bardziej nie pasowało mi to, że tu przyjechałam. Obiecałam mamie, że wrócę cała, ale z takim 'gangiem' tajemniczych ludzi rozsypię się z bezsilności i bez wiedzy na kawałki, zanim cokolwiek zdołam zrobić.
Rozmyślając, ruszyłam z powrotem do domu Stylesa. Gdy spojrzałam w telefon, było grubo po 22, więc miałam chodź odrobinę nadziei, że Harry śpi?
Przekroczyłam próg domu i napotkałam się z surowym spojrzeniem chłopka. Oparty był o ścianę, ręce założone na piersiach, miał na sobie tylko jakieś szare dresy. Wcześniej chyba nie była w stanie dostrzec takiej ilości tatuaży na jego ciele. Wyglądał bardzo seksownie, pomijając fakt, że nie powinnam wcale tak myśleć.
- Oj, nie gap się tak. - zganiłam go, jęcząc i kierując się w stronę pokoju. Oczekiwałam od niego: 'I kto tu się na kogo gapi..'
- Gdzie byłaś? - chwycił mnie za łokieć uniemożliwiając kontynuowanie mojej drogi.
- Czy to ważne? - wywróciłam oczami. - Na spacerze, pasuje? - wyrwałam mu rękę z uścisku.
- Sama? - podniósł brew. Widać, że go wkurzyłam. Ledwie powstrzymywałam się przed udzieleniem jakiejkolwiek sarkastycznej odpowiedzi. Byłam wkurwiona na niego, że tyle przede mną ukrywa.
- Tak, sama. - przenosiłam ciało z nogi na nogę czekając, aż pozwoli mi pójść. - Przesłuchanie skończone? - uniosłam brwi i złożyłam ręce na piersiach.
- Dobranoc. - bąknął, przejechał po mnie wzrokiem od góry do doły i poszedł w swoją stronę. Fuknęłam pod nosem, po czym poszłam do pokoju. Jutro także wstaję wcześniej. Mam plan i muszę go wykonać żeby wkurzyć Stylesa tak jak on wkurza mnie.

_____________________________________________________________________________
Siema, siema, siema!
Wreszcie się uporałam i JEST ROZDZIAŁ! :D Może nie idealny, ale coś tam w końcu jest.
Komentujcie proszę... <3

7 komentarzy:

  1. jak dla mnie jest dobry nawet bardzoo ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. :) genialny widzę że się rozkręca xx

    OdpowiedzUsuń
  3. OOOO akcja z Jenną była mega.
    I teraz rozumiem tytuł opowiadania, wszystko robi się tajemnicze hyhy
    ja lubię takie Ff bo mam takie dziwne dreszczyki podczas czytania.
    Kobieto kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW Już nie mogę się doczekać kolejnego. Bardzo szybko wkręciłam się w to opowiadanie XDD Świetnie piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarze. Są ogromną motywacją na napisanie kolejnego rozdziału! <3 Kocham Was! ;*

      Usuń
  5. Jejku jesteś taka niesamowita :** bardzo świetny i czekam z niecierpliwością na następny xx

    OdpowiedzUsuń