Tak jak rozmyślałam, tak wstałam odrobinę wcześniej. Nie ubierałam się nawet, w moich śmiesznych, różowo-czarnych piżamach wyszłam z pokoju. Musiałam przemierzyć cały dom w poszukiwaniu drzwi do tej cholernej piwnicy. Doszłam do końca korytarza, gdzie ujrzałam drzwi od sypialni Harrego, a w drugą stronę rozciągał się dalszy korytarz i tam właśnie ruszyłam. Oglądałam obrazy na ścianach; niektóre przestawiały starodawną naturę, a kolejne informowały o teraźniejszych czasach. Natknęłam się na drzwi, które były ogromne, szare i metalowe, jakby prowadziły do wielkiego magazynu. Pchnęłam je, trochę siły musiałam w to włożyć. Szarość, jaka panowała tu, w tej piwnicy, przerażała mnie. Portrety mężczyzn wydawały się zaraz ruszyć, jak w jakimś horrorze, chodź wiedziałam, że to tylko moja wyobraźnia. Na ścianach wisiały karabiny, strzelby, jakby z wojny. Z kim tu Harry mieszka, albo mieszkał? Wpatrzona w numerki na drzwiach, ruszyłam w poszukiwaniu TEGO, którego szukałam.
67...68...69! Spojrzałam za siebie, czy nie ma Harrego i podeszłam pod nie. Starłam kurz z klamki i tym samym odciski palców, które pozostawił po sobie chyba Harry. Nacisnęłam... kurwa! Zamknięte! 'A co idiotko, myślałaś, że skoro on tu coś ukrywa, zostawi je otwarte?' - głos wewnętrzny ze mnie kpił. Szukałam czegoś, co pomogłoby mi otworzyć drzwi. Mały odłamek pręcika leżał na ziemi, więc podniosłam go i włożyłam w dziurkę od klucza, nieustannie nim przekręcając.
- Nie uda ci się ich otworzyć. - do moich uszu dobiegł wkurwiony głos Harrego.Odłamek pręcika spadł na ziemię, wydając głuchy hałas. Stałam wciąż tyłem do niego. W głębi duszy cieszyłam się, że mnie przyłapał, bo pokazałam mu, że cicho jak myszka i bezczynnie siedzieć nie będę. Wiedziałam, że mam przejebane. Sam niedawno powiedział mi, żebym nie próbowała grzebać po jego domu.
Cicho i niepewnie odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty o framugę jednym bokiem, ręce złożone na piersiach. Wzrok surowo miał wbity w moją twarz.
- Powiedz mi kurwa, co ty tu robisz?! - mówił bardzo wolno, tym samym powolnym krokiem zbliżając się do mnie. Gdy dzielił nas metr, wycofałam się jak najdalej, aż wpadłam na te chujowe drzwi.
- Powiedz mi, czy ty do kurwy nędzy będziesz tak milczeć?! - głos miał opanowany, ale czułam, że z trudem powstrzymywał się od wrzaśnięcia. Swoją twarz przysunął tak blisko mojej, że dzieliły nas niewielkie centymetry. Szybki, gorący oddech Harrego buchał w moją twarz.
- Mieszkam tu z tobą tymczasowo, a nic o tobie nie wiem! Kurwa, tyle tajemnic tu się kryje, że... uh! - krzyknęłam. Wyładowałam swoją złość duszoną w środku już od dłuższego czasu, aż zabrakło mi słów, żeby powiedzieć coś więcej.
- No to co chcesz wiedzieć?! - teraz podniósł swój głos, że aż podskoczyłam i bardziej napierałam na drzwi za mną.
- Wszystko! - odkrzyknęłam. Odsunął się z dezaprobatą i chamsko zaśmiał się.
- Tak dobrze to nie ma! Nie możesz o mnie wiedzieć wszystkiego! Za szybko byś stąd wypierdoliła! - stał do mnie tyłem i szarpnął się za włosy.
CO?!
- A..ale... jak... t..to..?
- Nie zadawaj więcej pytań! - jęknął przerywając mi, nadal stojąc tyłem. - Przekładam zajęcia na później. Wracaj do pokoju, nie wiem, rób co chcesz, aby nie opuszczaj tego budynku, bo mówię ci,pożałujesz... - ton głosu, spokojny, ale szorstki, przyprawiał mnie o dreszcze. Nie czekając ani sekundy dłużej, opuściłam tą pieprzoną piwnicę, przedtem ostatni raz spoglądając w stronę Stylesa. Spuścił swoje ciało wzdłuż ściany, osuwając się po niej. Zerknął na mnie.
- Wyjdź... - twardy szept opuścił jego usta. Posłuchałam go i wedle życzenia opuściłam najniższe piętro, kierując się prosto do mojego pokoju.
Czułam się, jakbym była przetrzymywana tu, w Biburach, w tym pieprzonym domku Stylesa. Strach, zdezorientowanie już totalnie mną zawładnęło. Co z tą pewną siebie dziewczyną, która przyjechała tu tydzień temu? Uśmiechnięta, szczęśliwa, pełna życia Trish podążająca za czymś, co ją zawsze interesowało? Teraz naprawdę zaczynałam się zastanawiać, czy nie powinnam opuścić tego miejsca i wrócić do Londynu, pójść na studia, znaleźć dorywczą pracę... 'Nie możesz o mnie wiedzieć wszystkiego! Za szybko byś stąd wypierdoliła!' - co te słowa miały znaczyć? Aż tak sekrety Harrego są w chuja niebezpieczne?
Mam dosyć...
Zmęczona, niewyspana, zdezorientowana, rzuciłam się na łóżko od razu zasypiając.
*Harry*
Siedziałem w tej chujowej piwnicy przygnębiony wszystkim. Wszystkim co mnie otaczało. Coś mną w środku pokierowało żeby sprawdzić piwnicę i proszę bardzo - Trish próbowała włamać się do tego pokoju... Pokoju, który skrywał wszystko... Wszystko, co dla mnie ważne... To, co chciała wiedzieć Trish, byłoby czymś, czego wystraszyłaby się. Przerosłoby to ją i naprawdę mogłaby stąd spierdolić szybciej niż mogłem się spodziewać.
Nie chciałbym tego... Dziwnym dla mnie sposobem, po prostu chciałem żeby została tu ze mną mimo wszystko. Niewiedza o tym, co tu się dzieje, lub działo, będzie dla niej po prostu lepsza, bezpieczniejsza. Nie wytrzyma zbyt długo bez żadnych informacji, jestem tego na 100% świadomy, więc chodź skrawek mogę pozwolić jej wiedzieć. Jeśli będzie w to wplątana, to już na maksa.
*Trish*
Nie wiem, które była godzina, gdy się obudziłam, ale od razu poszłam do łazienki. Napłynęły do mnie słowa Harrego z dzisiejszego poranka: '...nie opuszczaj tego budynku, bo mówię ci,pożałujesz...', 'Za szybko byś stąd wypierdoliła!' Może on chce mnie zniszczyć w jakikolwiek sposób... Nie chciałam myśleć o tym już i po chwili usłyszałam jak ktoś wali w drzwi. Nie ktoś, tylko Harry... Jakoś pierwszego ranka. gdy budził mnie waląc w patelnię, nie potrafił zapukać.. Kończąc malować prawe oko, poszłam otworzyć drzwi. Z obojętną miną czekałam aż coś powie.
- Zaczynamy zajęcia za 5 minut. - rzucił oschle i zamierzał odejść. - Aha... i nie musisz się malować. Dziewicę można przelecieć bez makijażu. - mrugnął oczkiem, a ja zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
Humorek mu dopisuje? Już nie jest na mnie wkurwiony? Będę się malować żebym nie wyleciała stąd za bycie dziewicą...
Zrobiłam to, co miałam jeszcze zrobić i wyszłam z pokoju, później na zewnątrz czekając na Harrego.
***
Zajęcia mijały mi bardzo wolno. Strzelałam, robiłam ćwiczenia, strzelałam itd...
Nadal panowało małe spięcie pomiędzy nami, Harry czasami podnosił głos gdy marudziłam. Gdy oficjalnie ogłosił, że koniec zajęć, rzuciłam się na trawę i po prostu leżałam. Ku mojemu zdziwieniu, Harry usiadł obok mnie, jedną nogę prostując, drugą zginając w kolanie. Jedną ręką podpierał się, a drugą skubał trawę.
- Chodź na kolację. - powiedział cicho. - Wiem, że dawno nie jadłaś.
- No i co z tego. Nie chcę jeść i nie będę. - prychnęłam zamykając oczy. Słyszałam jak klnie cicho pod nosem.
- Widzę cię za 5 minut na kolacji, bo będę zmuszony porozmawiać z twoją mamą. - znów taki oschły... Zanim zdążyłam coś powiedzieć, słyszałam jak drzwi wejściowe zamykają się. Warknęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie chciałam żeby mówił mojej mamie, że nie chcę jeść, ale mam powody... Wszystko mnie przytłacza, jest męczące...
Swoją drogą irytuje mnie to, że Styles posługuje się 'za 5 minut tu', 'za 10 minut tam'.
Zrezygnowana podniosłam się z ziemi, otrzepałam i ruszyłam do domu.
67...68...69! Spojrzałam za siebie, czy nie ma Harrego i podeszłam pod nie. Starłam kurz z klamki i tym samym odciski palców, które pozostawił po sobie chyba Harry. Nacisnęłam... kurwa! Zamknięte! 'A co idiotko, myślałaś, że skoro on tu coś ukrywa, zostawi je otwarte?' - głos wewnętrzny ze mnie kpił. Szukałam czegoś, co pomogłoby mi otworzyć drzwi. Mały odłamek pręcika leżał na ziemi, więc podniosłam go i włożyłam w dziurkę od klucza, nieustannie nim przekręcając.
- Nie uda ci się ich otworzyć. - do moich uszu dobiegł wkurwiony głos Harrego.Odłamek pręcika spadł na ziemię, wydając głuchy hałas. Stałam wciąż tyłem do niego. W głębi duszy cieszyłam się, że mnie przyłapał, bo pokazałam mu, że cicho jak myszka i bezczynnie siedzieć nie będę. Wiedziałam, że mam przejebane. Sam niedawno powiedział mi, żebym nie próbowała grzebać po jego domu.
Cicho i niepewnie odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty o framugę jednym bokiem, ręce złożone na piersiach. Wzrok surowo miał wbity w moją twarz.
- Powiedz mi kurwa, co ty tu robisz?! - mówił bardzo wolno, tym samym powolnym krokiem zbliżając się do mnie. Gdy dzielił nas metr, wycofałam się jak najdalej, aż wpadłam na te chujowe drzwi.
- Powiedz mi, czy ty do kurwy nędzy będziesz tak milczeć?! - głos miał opanowany, ale czułam, że z trudem powstrzymywał się od wrzaśnięcia. Swoją twarz przysunął tak blisko mojej, że dzieliły nas niewielkie centymetry. Szybki, gorący oddech Harrego buchał w moją twarz.
- Mieszkam tu z tobą tymczasowo, a nic o tobie nie wiem! Kurwa, tyle tajemnic tu się kryje, że... uh! - krzyknęłam. Wyładowałam swoją złość duszoną w środku już od dłuższego czasu, aż zabrakło mi słów, żeby powiedzieć coś więcej.
- No to co chcesz wiedzieć?! - teraz podniósł swój głos, że aż podskoczyłam i bardziej napierałam na drzwi za mną.
- Wszystko! - odkrzyknęłam. Odsunął się z dezaprobatą i chamsko zaśmiał się.
- Tak dobrze to nie ma! Nie możesz o mnie wiedzieć wszystkiego! Za szybko byś stąd wypierdoliła! - stał do mnie tyłem i szarpnął się za włosy.
CO?!
- A..ale... jak... t..to..?
- Nie zadawaj więcej pytań! - jęknął przerywając mi, nadal stojąc tyłem. - Przekładam zajęcia na później. Wracaj do pokoju, nie wiem, rób co chcesz, aby nie opuszczaj tego budynku, bo mówię ci,pożałujesz... - ton głosu, spokojny, ale szorstki, przyprawiał mnie o dreszcze. Nie czekając ani sekundy dłużej, opuściłam tą pieprzoną piwnicę, przedtem ostatni raz spoglądając w stronę Stylesa. Spuścił swoje ciało wzdłuż ściany, osuwając się po niej. Zerknął na mnie.
- Wyjdź... - twardy szept opuścił jego usta. Posłuchałam go i wedle życzenia opuściłam najniższe piętro, kierując się prosto do mojego pokoju.
Czułam się, jakbym była przetrzymywana tu, w Biburach, w tym pieprzonym domku Stylesa. Strach, zdezorientowanie już totalnie mną zawładnęło. Co z tą pewną siebie dziewczyną, która przyjechała tu tydzień temu? Uśmiechnięta, szczęśliwa, pełna życia Trish podążająca za czymś, co ją zawsze interesowało? Teraz naprawdę zaczynałam się zastanawiać, czy nie powinnam opuścić tego miejsca i wrócić do Londynu, pójść na studia, znaleźć dorywczą pracę... 'Nie możesz o mnie wiedzieć wszystkiego! Za szybko byś stąd wypierdoliła!' - co te słowa miały znaczyć? Aż tak sekrety Harrego są w chuja niebezpieczne?
Mam dosyć...
Zmęczona, niewyspana, zdezorientowana, rzuciłam się na łóżko od razu zasypiając.
*Harry*
Siedziałem w tej chujowej piwnicy przygnębiony wszystkim. Wszystkim co mnie otaczało. Coś mną w środku pokierowało żeby sprawdzić piwnicę i proszę bardzo - Trish próbowała włamać się do tego pokoju... Pokoju, który skrywał wszystko... Wszystko, co dla mnie ważne... To, co chciała wiedzieć Trish, byłoby czymś, czego wystraszyłaby się. Przerosłoby to ją i naprawdę mogłaby stąd spierdolić szybciej niż mogłem się spodziewać.
Nie chciałbym tego... Dziwnym dla mnie sposobem, po prostu chciałem żeby została tu ze mną mimo wszystko. Niewiedza o tym, co tu się dzieje, lub działo, będzie dla niej po prostu lepsza, bezpieczniejsza. Nie wytrzyma zbyt długo bez żadnych informacji, jestem tego na 100% świadomy, więc chodź skrawek mogę pozwolić jej wiedzieć. Jeśli będzie w to wplątana, to już na maksa.
*Trish*
Nie wiem, które była godzina, gdy się obudziłam, ale od razu poszłam do łazienki. Napłynęły do mnie słowa Harrego z dzisiejszego poranka: '...nie opuszczaj tego budynku, bo mówię ci,pożałujesz...', 'Za szybko byś stąd wypierdoliła!' Może on chce mnie zniszczyć w jakikolwiek sposób... Nie chciałam myśleć o tym już i po chwili usłyszałam jak ktoś wali w drzwi. Nie ktoś, tylko Harry... Jakoś pierwszego ranka. gdy budził mnie waląc w patelnię, nie potrafił zapukać.. Kończąc malować prawe oko, poszłam otworzyć drzwi. Z obojętną miną czekałam aż coś powie.
- Zaczynamy zajęcia za 5 minut. - rzucił oschle i zamierzał odejść. - Aha... i nie musisz się malować. Dziewicę można przelecieć bez makijażu. - mrugnął oczkiem, a ja zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
Humorek mu dopisuje? Już nie jest na mnie wkurwiony? Będę się malować żebym nie wyleciała stąd za bycie dziewicą...
Zrobiłam to, co miałam jeszcze zrobić i wyszłam z pokoju, później na zewnątrz czekając na Harrego.
***
Zajęcia mijały mi bardzo wolno. Strzelałam, robiłam ćwiczenia, strzelałam itd...
Nadal panowało małe spięcie pomiędzy nami, Harry czasami podnosił głos gdy marudziłam. Gdy oficjalnie ogłosił, że koniec zajęć, rzuciłam się na trawę i po prostu leżałam. Ku mojemu zdziwieniu, Harry usiadł obok mnie, jedną nogę prostując, drugą zginając w kolanie. Jedną ręką podpierał się, a drugą skubał trawę.
- Chodź na kolację. - powiedział cicho. - Wiem, że dawno nie jadłaś.
- No i co z tego. Nie chcę jeść i nie będę. - prychnęłam zamykając oczy. Słyszałam jak klnie cicho pod nosem.
- Widzę cię za 5 minut na kolacji, bo będę zmuszony porozmawiać z twoją mamą. - znów taki oschły... Zanim zdążyłam coś powiedzieć, słyszałam jak drzwi wejściowe zamykają się. Warknęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie chciałam żeby mówił mojej mamie, że nie chcę jeść, ale mam powody... Wszystko mnie przytłacza, jest męczące...
Swoją drogą irytuje mnie to, że Styles posługuje się 'za 5 minut tu', 'za 10 minut tam'.
Zrezygnowana podniosłam się z ziemi, otrzepałam i ruszyłam do domu.